traktaty i polemiki | Strona główna

KOMENTARZ

DO

BOGUMIŁA WIŚNIEWSKIEGO

"MĄDROŚCI BOŻEJ"



W opracowaniu Brata Bogumiła Wiśniewskiego można wyodrębnić kilka wątków merytorycznych, wzajemnie się zazębiających, występujących jawnie lub w podtekstach. Jako wątek naczelny opracowania, bez wątpienia, należy traktować subiektywizm współczesnych interpretacji Boskiego przekazu biblijnego. Wątek ten stanowi (niejawną, lecz udowodnioną) tezę komentowanego opracowania.

Jako wątki drugorzędne, stanowiące odwieczne zarzewie interpretacyjnych sporów, traktuję takie fakty jak:

- personifikacja boskich atrybutów zarówno w tekstach biblijnych jak i w opracowaniach religijnych nadużywana przez teologów jako rzekome usprawiedliwienie ich pojęcia "boga wieloosobowego",

- występowanie elementów alegorycznych w Pismach i nauce apostolskiej będących zaczynem różnic interpretacyjnych,

- zagadnienie teologicznej "współistotności boskich osób",

- tajemnica mądrości, poświęcenia i odkupienia.


W niniejszym komentarzu pragnę odnieść się przede wszystkim do wątku przewodniego, jakim jest niejednoznaczność interpretacyjna przekazów biblijnych. Zasadniczym celem komentarza jest wykazanie obiektywnej nieuchronności tych niejednoznaczności. W komentarzu poświęcono też nieco miejsca wątkom drugorzędnym. Forma komentarza ma rozmyślny charakter ścisły, inżynierski, pozbawiony popularyzatorskich ekwilibrystyk religijnych.


Dla chrystianina jest pewnikiem (aksjomatem), że źródłowo, każdy oryginalny sygnał we wszechświecie pochodzi od Stwórcy Wszechrzeczy, Absolutu, Najwyższego Podmiotu Wiecznie Żyjącego. Szczególnie piękne świadectwo tych Boskich "słów" - sygnałów zawiera jeden z Psalmów:


Niebiosa opowiadają chwałę Boga
A firmament głosi dzieło rąk Jego
Dzień dniowi przekazuje wieść
A noc nocy podaje wiadomość.
Nie jest to mowa, nie są to słowa,
Nie słuchać ich głosu...
A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk
I do krańców świata dochodzą ich słowa...

Ketvim, Psalm 19, 2-5

Kiedy formy bytów pod tchnieniem Wszechmogącego rozwinęły się, wszechświat zapełnił się także wtórnymi sygnałami boskiej przyrody ożywionej.


Współczesny człowiek nie zawsze potrafi odróżnić oryginalny sygnał boski od sygnału wysyłanego przez człowieka lub inne stworzenie. Poprzez strop budynku nawet nie potrafimy odróżnić dialogu radiowego od rozmowy żywej. Na ogół nie zdajemy sobie sprawy z tego, że stale oddychamy i biją nasze serca. Nawet nie myślimy o tym, że rozbłyski Boskich objawień, gdyby nie zostały w Biblii oraz w matematyce zapisane, nosiłyby charakter jedynie indywidualny, doczesny, efemeryczny. Ludzkość byłaby pozbawiona kultury. Ponad-świadomie przywykliśmy także do faktu oczywistego, że Błogosławiony Stwórca, a zarazem Naczelny Podmiot sterujący "na bieżąco" całym panasystemem Uniwersum, jako nadawca sygnałów oryginalnych, Najwyższy ponad wszystkimi stworzonymi przez siebie duchami i bytami, po prostu i zwyczajnie, JEST ("Jestem, który Jestem"). Wiekuisty nieustannie wysyła Swe święte sygnały. A duchy ludzkie, jako odbiorniki boskich sygnałów, są bardzo różne. Ich zdolność odbioru jest bardzo zindywidualizowana. Powszechnie dostrzegana "zwyczajność" boskich dzieł niekiedy współczesne duchy ludzkie prowadzi nawet do ignorancji Tego, który Jest. A przecież starożytni obserwatorzy nieba i ziemi nigdy nie pozwalali sobie na taką ignorancję.


"Gdyby [Wszechmogący] wziął z powrotem do siebie swojego Ducha i ściągnął w siebie swoje tchnienie, to by od razu zginęło wszelkie ciało i człowiek wróciłby do prochu"

Ketvim, Księga Joba 34,14-15


W drugiej połowie ubiegłego stulecia mechanizmy zindywidualizowanej ludzkiej wrażliwości na odbiór jakichkolwiek sygnałów zewnętrznych zostały w znacznym stopniu zbadane za pomocą metod cybernetyki, która jest nauką ścisłą, traktującą o ogólnie rozumianych obiektach sterowania. Dopuszczając więc myśl o organizacji człowieka wewnętrznego jako "obiektu sterowania", naukowymi metodami ścisłymi, możemy dokonywać postępu w dziedzinie neurologii, psychologii, psychiatrii a nawet ...teologii. Ta ostatnia bowiem, w doczesności, stanowi niezbywalną odrośl antropologii (a nie odwrotnie).

W dziele polskiego cybernetyka Mariana Mazura (+1983), "Cybernetyka i charakter", napisanym w latach 70-tych ubiegłego stulecia, czytamy: "...Naukowców interesuje rzeczywistość, jaka jest. Doktrynerów interesuje rzeczywistość, jaka powinna być. Naukowcy chcą, żeby ich poglądy pasowały do rzeczywistości. Doktrynerzy chcą, żeby rzeczywistość pasowała do ich poglądów. ...Naukowiec uważa twórcę odmiennych idei za nowatora. Doktryner uważa twórcę odmiennych idei za wroga".


W wypowiedzi tej, w formie niejawnej, występuje słuszne domniemanie doktrynerskiego subiektywizmu beneficyjnego oraz postulat dążenia nauki do pełnego poznania rzeczywistości. Stwórca, osadzając człowieka w określonej rzeczywistości, nie zakrył jej przed nim, lecz nakazał mu nad nią panować. Aby nad rzeczywistością panować, należy ją poznać.


Stwórca, zwłaszcza ostatnio, dał możliwość dość głębokiego wejrzenia w zanadrze Jego niebiańskiej Prawdy, poprzez ludzkie badania stworzonej Przezeń rzeczywistości. Od czasów Gottfrieda Wilhelma Leibniza (1646 - 1716), twórcy rachunku różniczkowego, dzięki matematyce, dekada za dekadą, coraz więcej "boskich słów" ludzkość potrafi zrozumieć pomimo tego, że "nie jest to mowa, nie są to słowa, nie słuchać ich głosu...". Ponieważ jednak "doktrynerzy chcą, żeby rzeczywistość pasowała do ich poglądów", przeto także przed naszym pokoleniem stoją nieuniknione różnice w pojmowaniu Ewangelii Jezusa Mesjasza, Ewangelii odbieranej przez ludzi nauki i techniki, z doktrynalną ewangelią teologów, głoszoną w religiach komercjalnych. Z poziomu rzeczywistości ziemskiej, prawdy "nie z tego świata", czyta się niełatwo. Wieczna strona nieba zawiera treści nieczytelne od strony doczesnej.


W tym miejscu należy wyrazić zdumienie wobec "cybernetycznej" perfekcji nauk Mesjasza Jezusa. Pomimo niekwestionowanej zgody inżynierów i teologów odnośnie perfekcji ogólnej Jezusa, pojmowanie Jego Ewangelii w tych dwóch środowiskach jest zasadniczo różne. Rozziew ten jest wyrazistym świadectwem ludzkiego subiektywizmu zależnego w ogromnym stopniu od sposobu myślenia, osobistych predyspozycji intelektualnych i zdolności, rodzaju wykształcenia oraz wielu innych czynników formowania ducha i charakteru ludzkiego "obiektu".

Obiekt sterowania o zerowej samoświadomości (maszynowy) lub ludzkie stworzenie o żałośnie niskiej świadomości - rzekomo żywe, lecz bezwolne - jest zawsze posłuszne każdemu sygnałowi rozkazu. Jedynie od "obiektu" żywego, obdarzonego wysoką samoświadomością i wolną wolą nie oczekuje się bezwzględnego posłuszeństwa, lecz twórczej współpracy. Tak wobec człowieka postępuje Bóg i tak, wobec bliźniego, powinien postępować Boży człowiek.


Od początków ludzkiej cywilizacji pierwotnych społeczeństw sterowanych bezpośrednio z nieba lub pośrednio z ziemi, znane są akty posłuszeństwa lub rebelii, będące duchowymi wskaźnikami zgodności lub niezgodności moralnej kategorii nadawcy sterującego sygnału ze strukturą moralną sterowanego "obiektu". Taki dramatyczny stan rzeczy świadczy o wielce zróżnicowanym poziomie wrażliwości i świadomości populacji "obiektów" sterowanych. To, co w automatyce maszynowych obiektów stanowi o dyskwalifikacji ich układu sterowania (zróżnicowane reakcje na jednakowy sygnał), u świadomych ludzi okazuje się chwalebnym wyróżnikiem mocy podmiotowego ducha ludzkiego.


Okazuje się więc, że wyraz woli Najwyższego, w postaci sygnału sterującego człowiekiem Mu podległym, przynosi na ziemi owoce zależne od wewnętrznej struktury (umysłu i charakteru) sterowanego człowieka - będącego zarówno "obiektem sterowania", jak też partnerskim podmiotem obdarzonym wolną wolą. Dzięki takiemu stanowi rzeczy, wyraz woli duchowego podmiotu zwodniczego, pragnącego sterować człowiekiem jako bezwolną marionetką, może być czujnym umysłem rozpoznany. Zdolność rozpoznawania duchów zależy od duchowej struktury człowieka: "Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; Po owocach poznacie ich".


Świadomy człowiek - "obiekt sterowania" nie jest jednakowo posłuszny sygnałowi każdego, dowolnego rozkazu; świadomy człowiek ma zdolność analizy i moralnej oceny sygnału sterującego gdyż ma swoją własną ocenę i wolę odnośnie wykonania rozkazu. Świadome "obiekty sterowania" nie są dobrze widziane w wojsku, policji, polityce, i religii. Uświęcone życie rodzinne, szlachetna kultura i nauka rozkwita tylko w środowiskach świadomych.


"Nie przyłączaj się do większości ku złemu..."

Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 23,2


"Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć."

Brit HaDasza, I List Piotra 5,8

To samo dotyczy religijnych dogmatów. Mamy prawo, a nawet obowiązek, je osobiście analizować i oceniać. Święci, duchowi i przyobleczeni w Mesjasza judeochrystianie bardzo często, z wyrozumiałą miłością, lecz z wyraźnym upodobaniem, ścierali się i nadal czasami ścierają w poglądach. Bogu podobają się świadome "obiekty Jego adaptacyjnego sterowania i współpracy". A świadectwem Mesjasza jest duch proroctwa.


A co może cybernetyka zaofiarować współczesnym ludziom w zakresie badań na temat "jaki Bóg jest"? Jak dziś możemy odczytywać Boskie słowa? Szczegółowe badanie charakterystyki sygnału sterującego na podstawie reakcji obiektu sterowania (o znanej strukturze wewnętrznej) w naukach technicznych znane jest jako "zadanie odwrotne" cybernetyki. Jest to praktyczne pytanie o treść skierowanego do ludzi przekazu Boga na podstawie ludzkich zachowań. Zadanie odwrotne w cybernetyce jest znacznie trudniejsze od zadania prostego. (Ma ono charakter identyfikacyjny wobec sygnału sterującego). "Zadanie odwrotne" jest jednoznacznie wykonalne tylko na doskonale posłusznym obiekcie sterowania (ściśle zidentyfikowanym), czyli na obiekcie o znanej i bezwzględnie niezmiennej (wytresowanej?) strukturze wewnętrznej. Tego jednak o świadomym człowieku powiedzieć nie można. Na podstawie ludzkich zachowań możemy stwierdzić jedynie powszechna ignorancje tych sygnałów boskich, które subiektywnie odebraliśmy my.


W przypadku szczególnie złożonego obiektu sterowanego, którego struktura nie jest szczegółowo rozpoznana, jednoznaczność wnioskowania odwrotnego jest warunkowa i może dotyczyć tylko niektórych sygnałów wejściowych (rozkazów). Na podstawie reakcji uczniów nie zawsze można ustalić treść zadania postawionego przez nauczyciela. Reakcja rządzonych nie zawsze odpowiada zamierzeniom rządzących. W przypadku ogólnym "zadanie odwrotne" cybernetyki społecznej jest niejednoznaczne. W przypadku zupełnie nieznanej wewnętrznej struktury obiektu sterowania zadanie jest całkowicie niewykonalne. Reakcja głuchych nie ma związku ani z treścią ani z językiem komunikatu skierowanego ku nim z głośnika.


"Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a Ja żebym ich nie uleczył "

Brit HaDasza, Ewangelia według Mateusza 13,15  


Do kategorii cybernetycznego "zadania odwrotnego" zaliczamy też badawcze odgadywanie elementów ogólnie nieznanej struktury "obiektu" potraktowanego określonym zewnętrznym sygnałem sterującym. Mówienie do cudzoziemca kolejno w różnych językach może ujawnić jego narodowość.


Osobnicze różnice percepcji sprawiają, że przy jednakowych sygnałach wejściowych, różne są sygnały odpowiedzi tych "obiektów". Jednakowy sygnał głodu u ludzi wyraża się zamawianiem w barze różnych potraw. Różna jest też ludzka wrażliwość na głód. Nie dziwmy się, że często ludzie szukają w zapisach Biblijnych jedynie potwierdzenia słuszności swego grzesznego postępowania.


Sygnały ludzkich reakcji nie mogą podlegać uśrednieniu statystycznemu "po realizacjach" a tym bardziej nie nadają się do naukowego wnioskowania w zadaniu odwrotnym cybernetyki. Jeżeli nawet większość głodnych spożyje i zachwali kopytka, to nic nie wiemy o jakości sałatki. Głupie odpowiedzi przypadkowych uczniów nie pozwalają ocenić poprawności pytania postawionego przez nauczyciela.

Duchowe "zadanie odwrotne" w wykonaniu ludzkim stanowi postulatywny obszar zainteresowania teologii: badamy, "jaki Bóg jest" na podstawie duchowych reakcji tych ludzkich "obiektów", co do których w ogóle nie mamy pewności, czy Boże sygnały do nich dochodzą i "jakoś" na nie oddziaływają.


Ryby świadczą: nasz Bóg pływa tam, gdzie zechce,
Ptaki mają tę pewność: Bóg jest latający,
Jest dobrym pasterzem - twierdzą syte owce,
Homo sapiens wnioskuje: mój Bóg jest myślący.

Błazny twierdzą: Bóg nasz - to kompan wesoły,
Wałkoń mówi: Bóg żadnej nie ukończył szkoły,
Zaś teolog wnioskuje z rozszczepionej głowy,
że jego Bóg - przede wszystkim - jest ...wieloczęściowy.

Trudności metodyczne w naukowym podejmowaniu teologicznego "zadania odwrotnego" w świecie polegają na konieczności stosowania matematycznych metod probabilistyki (teorii prawdopodobieństwa) na licznych "obiektach" wielce zróżnicowanych pod względem duchowej struktury i indywidualnej wrażliwości osobniczej. Nawet Boży prorocy różnią się między sobą znacznie.


Jedynie w przypadku powszechnej akceptacji przez całą ludzkość idealnego wzorca mesjańskiego ludzkiej duchowej struktury i wrażliwości, na podstawie analizy "sygnałów odpowiedzi" takiego wzorca na zewnętrzne sygnały płynące od Podmiotu Najwyższego [sterującego tym wzorcem wobec wielu świadków] możemy bez wątpienia mówić o niektórych atrybutach sterującego Absolutu Najwyższego. Dla poznania wybranych atrybutów Boga - Absolutu z góry sterującego ziemskimi (nie zawsze posłusznymi), wielce zindywidualizowanymi podmiotowymi "obiektami" o niewielkiej osobniczej wrażliwości, potrzebny jest więc boski Mesjasz - Wzorzec.


"Co widzisz Amosie? I odpowiedziałem: Pion [wzorzec - prawidło]. Wtedy Wszechmogący rzekł: Oto Ja spuszczam pion [wzorzec - prawidło] wpośród mojego ludu izraelskiego, już mu [ludowi] nie przepuszczę"

Nevim, Księga Amosa 7,8


Społeczne naśladowanie Mesjasza od początku - pośród Jego uczniów - było zróżnicowane. Jego niektóre święte atrybuty wybrane, pojmowane i akceptowane były bardzo subiektywnie, jak choćby przez "niewiernego" Tomasza. Dziś w religijnym społeczeństwie panuje "średnia statystyczna" akceptacja Mesjasza, wyznaczona według zasady: "Jezus daleko, a jakoś tu żyć trzeba".

Nie zanosi się na to, że teologia metodycznie kiedykolwiek w pełni uszanuje synowski Wzorzec zesłany na ziemię przez Wszechmogącego. Raczej teologia, ze względów komercjalnych, uszanuje masowy subiektywizm statystyczny. A "wierni" i tak raczej postąpią według własnego widzimisię. Pytanie: "jak Jezus by postąpił w mojej sytuacji"? niesłychanie rzadko jest stawiane przez wykształconych teologów. Tylko prosty, szczery lud jeszcze niekiedy zadaje sobie takie pytania. Świat, pod względem naukowym, nieustannie się rozwija i szczerego ludu jest coraz mniej. Staje się on wielką rzadkością. Jedno można stwierdzić bez wątpienia: Boski, Duchowy Wzorzec Człowieka Bożego, Mesjasz, na ziemi jest - tu i ówdzie - znany i przez szczery lud wyczuwany dość dobrze. Co więcej: "jaki Bóg jest" także możemy wiedzieć na podstawie reakcji Jezusa, co do którego nie mamy żadnych wątpliwości, że Boże sygnały do Niego dochodziły i Nań oddziaływały, wywołując cudowne reakcje. Zmartwychwstanie Mesjasza jest tu "sygnałem" koronnym.


"Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz"

Brit HaDasza, Ewangelia według Łukasza 6,36


"Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary..."

Brit HaDasza, Ewangelia według Mateusza 9,13


Zarówno duchowieństwo jak i masy religijne - statystycznie rzecz ujmując - stanowczo wybrały składanie ofiar formalnych, a nie uświęcone życie. Powszechnie panujące w świecie wyobrażenia o Bogu nie pochodzą od Mesjasza, lecz od teologów i duchowieństwa. Duchowieństwo zaś dopasowuje swe nauki do oczekiwań rynku religijnego. Praktyka społeczna pokazuje, że Duch Mesjasza - pod tym względem - pośród mas ludzkich nie przyjął się.


Poznawanie Boga na podstawie reakcji pospolitego, "wziętego z ziemi osobnika statystycznego" (o znanej strukturze wewnętrznej), pod metodycznym względem naukowym, mogłoby "od biedy" uchodzić jako cybernetyczne "zadanie odwrotne" w teologii. Jednak, jak dotąd, nauka nie zna nawet duchowej struktury wewnętrznej człowieka pospolitego. Tak długo, dokąd w nauce nie pojawi się antropologicznie pełny, statystycznie uwiarygodniony model człowieka duchowego, tak długo nie będzie w świecie naukowych możliwości podejmowania wiarygodnego "zadania odwrotnego".


Szczęśliwi są wierzący, którzy przyjęli wzorzec mesjański, naukę Jezusa, Jego Ducha, wiarę i charakter.


Nauki świeckie nie znają innych dziedzin, poza teologią rynkowo stosowaną i polityką, w której instytucjach bezkarnie można głosić to, co dogmatyka (z pominięciem boskiej prawdy i logicznej analizy) przyniesie. Każde współczesne "zadanie odwrotne" w teologii jest wybitnie subiektywne. Wzorcowa wiara Mesjasza z teologią stosowaną nie ma nic wspólnego. Wiara Mesjasza jest "indywidualnym wybrykiem" uczniostwa statystycznie - jak dotąd - nie reprezentatywnego, lecz w zhumanizowanym społeczeństwie demokratycznym jedynie tolerowanego. Dlatego "Trójjedyny" Bóg duchowieństwa w pogańskich społeczeństwach jest łatwiej akceptowany niż Jedyny Bóg i Ojciec Mesjasza. Łatwiej jest Jezusa czcić jako Boga Najwyższego, "współistotnego" Ojcu, niż Go naśladować jako człowieka w życiu codziennym.


To, co wyżej powiedziano, stanowi współczesny komentarz do tematycznego sedna opracowania Brata Bogumiła wyrażonego w jego pierwszym zdaniu: "Niezwykle często się zdarza, że ten sam tekst jest różnie interpretowany". Stwierdzenie Autora: "...należy zaznaczyć, iż każda próba odczytania myśli przeszłości przez człowieka współczesnego jest pewną interpretacją w mniejszym bądź większym stopniu zabarwioną ludzkim subiektywizmem", stanowi centralny problem nauk humanistycznych. Nie są one ścisłe. Podobnie też Słowa Proroctw są różnie odbierane przez różne "odbiorniki" serc i umysłów ludzkich. Najbardziej jednak niebezpieczną rzeczą w pospolitym życiu religijnym jest niemożność jednoznacznej identyfikacji źródłowego autora niektórych imaginacji, powszechnych dogmatów i teologicznych wynalazków.


Szczęśliwie więc, w komentowanym tu opracowaniu, jego Autor zajął się tematem znacznie bezpieczniejszym: "...a mianowicie kwestią Mądrości Bożej". Podniesiona przez Autora personifikacja Mądrości, boskiego atrybutu, będącego nieodłączną cechą Żyjącego (podmiotu), jest częstym elementem alegorycznej literatury świeckiej i religijnej. Alegoria jest często stosowana w bajkach, mitach i ...religijnych bajaniach w kręgu antycznej kultury hellenistycznej i rzymskiej. Jeszcze i dziś, wykształceni - lecz niewierzący - współcześni twórcy "science fiction" boją się buntu skomputeryzowanych robotów i cyborgów.


Według przemyśleń niżej podpisanego mądrość jest połączeniem wiedzy i doświadczenia. Wiedza jest informacją o strukturze uogólnionego bytu. Doświadczenie zaś odkrywa relacje pomiędzy elementami struktury bytu (na przykład społecznego). "Po owocach poznacie ich". Jest rzeczą zdumiewającą, że przez badanie (analizę) treści (informacji) do nas docierających (a więc analizę wiedzy) pojawia się w nas Nowa Jakość ducha i charakteru.


"Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe"

Brit HaDasza, List Pawła do Rzymian 10,17


Ten doświadczany zakres rzeczywistości stanowczo wykracza już poza ścisłe zadania wcześniej wspomnianej cybernetyki antropologicznej. Informacja słowna buduje stan wiary. Nowa duchowa jakość może być nazwana mądrością lub wiarą. "Lub", gdyż:

"Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"

Ketvim, Księga Przypowieści Salomona 15,33.

W bojaźni Bożej mądrość i wiara człowieka dawniej pospolitego łączą się w nową jakość "zrodzenia go na nowo" jako człowieka Bożego.


Mądrość człowieka może być intelektualnie postrzegana dwojako: - jako niezbędny zaczyn warunkujący zdolność analizy dochodzących doń informacji (słów - sygnałów) ale też - jako duchowy rezultat pracy tych boskich sygnałów w człowieku.


Powstało w ten sposób pojęciowe koło przyczynowo skutkowe należące już raczej do filozofii, a nie tylko do antropologii. My zaś, chrystianie, raczej radujemy się uczestnictwem w doświadczaniu stanu wiary, bez nadmiernego wnikania w filozofię pojęć opisujących ten - w istocie nieopisywalny - proces łaski. Ponad poznaniem intelektualnym stawiamy wdzięczność wobec Wiekuistego Dawcy nieopisanej łaski. Jemu niech będzie wieczna cześć i chwała.


Świętość prawa moralnego w człowieku Bożym jest ludzkim atrybutem znacznie wyższego rzędu niż doczesny proces analizy informacji do nas płynących. To pierwsze jest duchowe i społecznie rzadkie; drugie - umysłowe (rozumowe) lecz społecznie pospolite. W Bożym człowieku jedno z drugim się zazębia. Ekspresja stanu ducha poprzez ludzkie słowa świadectwa wiary i święte uczynki będące manifestacją w społeczeństwie. "Po owocach poznacie ich".


Świadomy czytelnik Biblii powinien być też świadom tego, że boskie prawo moralne (w zdrowym człowieku) jest atrybutem żyjącego podmiotu a nie podmiotem samym w sobie. (Chyba, że człowiek jest opętany przez złego ducha, tego prawa pozbawionym. Wtedy opętańczym podmiotem sterującym chorym człowiekiem jest zły duch).


Ogólnie można powiedzieć, że bez istnienia świadomego podmiotu duchowego, w którym żyje i owocuje pojęcie prawa moralnego, żadnej manifestacji prawa moralnego byśmy nie mogli doświadczyć. Abstrakcyjne pojęcie manifestuje się poprzez akcję dramatu duchów świadomych. Nawet abstrakcyjne pojęcie Niewidzialnego Boga Żywego zamanifestowało się wobec świadomych i wrażliwych ludzi poprzez dramatyczne życia Mesjasza.


Bakterie, chwasty i złoczyńcy nie miewają wyrzutów sumienia. Dla bytów pozbawionych wrażliwej świadomości, Bóg i Jego słowa "nie istnieją", pomimo tego, że: ... po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk i do krańców świata dochodzą ich słowa...

Podobnie też można powiedzieć o otaczającej nas rzeczywistości. Ona istnieje dla nas tylko wtedy, gdy ją postrzegamy. Gdy człowiek umiera, to dla jego postrzegania umiera cały świat, cała jego rzeczywistość. Postrzeganie, jako pojęcie abstrakcyjne, nie jest podmiotem tylko atrybutem. Śmierć podmiotu oznacza śmierć atrybutu. To, wśród ludzi doczesnych, jest powszechnie oczywiste. Lecz w rzeczywistości duchowej jest także i odwrotnie:


"To mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych i siedem gwiazd: Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły"

Brit HaDasza, Księga Objawienie 3,1.


Bez istnienia świadomego podmiotu duchowego, w którym funkcjonuje postrzeganie, żadna rzeczywistość nie istnieje. Rzeczywistość istnieje dla podmiotów duchowych, lecz zarazem poprzez istnienie ich samych. Bóg istnieje dla swego ludu, lecz zarazem poprzez istnienie Jego świadomości w tym ludzie. Ludziom, którzy jeszcze nie posiedli boskiej świadomości można powiedzieć: "masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły". Konflikt duchowych Synów Boga z ludźmi jeszcze Zeń nie zrodzonymi nie będzie miał końca, aż ustanie duchowy siew i żniwo Właściciela winnicy, przebywającego w "dalekim kraju".


Jest rzeczą dla wierzących zdumiewającą, że często wybujały intelekt podmiotu nie idzie w parze z wrażliwością na boską rzeczywistość i poczucie prawdy. Teologia, w swym obszarze badań teoretycznych, jest na ogół daleka od tej boskiej rzeczywistości, jaka jest "zwyczajnym" udziałem Bożych pomazańców i proroków. Dlatego religie komercjalne są tak pełne dogmatów, misteriów, imaginacji i mrzonek. Dlatego stopnie naukowe się w teologii zdobywa na podstawie formalnej analizy tekstów, a nie uświęconego życia.

Mądrość i prawo moralne, jako kategorie pojęciowe, w ogóle nie podlegają personifikowaniu formalnemu jakkolwiek - jako atrybuty osoby - nie mogą się manifestować bez tej osoby (podmiotu). Bez realnie istniejącego Stwórcy i Jego dzieł Jego atrybuty nie mogłyby zostać zamanifestowane. Manifestacja jest jednak zawsze dla kogoś. Bez świadomych stworzeń, stworzonych przez Stwórcę, atrybuty Stwórcy istniałyby jedynie dla Niego samego.


Stwórca istnieje więc przede wszystkim "sam wobec siebie" a także w abstrakcji pojęć i rzeczywistości uświęconego życia Jego świadomego Ludu. Bez istnienia inteligentnego i wrażliwego, duchowego Człowieka Bożego, Boga - jako Stwórcy - "nie ma". Dla pozbawionych pojęć abstrakcyjnych ludzkich zwierząt Boga "nie ma". Dla człowieka zwierzęcego istnieje tylko on "sam dla siebie". Wszystkie inne byty traktuje on jako naturalne podłoże swego istnienia. Posłuszny cyborg jest marzeniem wojującego antychrysta.


Biblijna "Mądrość Wiekuistego" - jako taka - nie jest Bożym stworzeniem, lecz jest Jego wiecznym i nieodłącznym (niezbywalnym) atrybutem, podobnie jak inne boskie atrybuty wobec człowieka transcendentne: miłość, dobro, prawda, piękno, świętość, sprawiedliwość. Nie mądrość jest mądra, lecz osoba, która mądrość posiadła. Jezus, jako Osoba, Syn Boży i Syn Człowieczy, jest właśnie tym boskim "stworzeniem", które na ziemi objawiło pełnię Boskich atrybutów w działaniu. Obyśmy i my tę pełnię w doczesności posiedli. Nazywanie Jezusa Mądrością ma tylko charakter przenośni literackiej. Człowiek nie jest własnym atrybutem lecz osoba. Jezus często mówił w przypowieściach:


"To powiedziałem wam w przypowieściach; nadchodzi godzina, gdy już nie w przypowieściach będę do was mówił, lecz wyraźnie o Ojcu oznajmię wam"

Brit HaDasza, Ewangelia według Jana 16,25


Przy pojmowaniu mądrości jako atrybutu Bożego augustiańskie rozróżnienie spersonifikowanej "mądrości stwórczej" od mądrości stworzonej", traci sens. Kartezjusz to wyjaśnia mówiąc "cogito, ergo sum" a nie "sum cogito" ("myślę, wiec jestem" a nie jestem myślą). Literatura dydaktyczna ma jednak swoje prawa do przenośni i alegorii, które przez inteligentnego czytelnika zostają z łatwością rozpoznane i należycie zinterpretowane.


Niewątpliwie pełne Boskie dzieło stwórcze nieskończenie przewyższa wszelką zdolność i mądrość człowieka rozumianego jako osoba duchowa osadzona w ciele ludzkim. Już Izajasz te boskie myśli zapisał bardzo dobitnie.


Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze"

Nevim, Księga Izajasza 55,8-9


Utożsamianie biblijnej mądrości spersonifikowanej z Chrystusem nie da się dowieść formalnie nigdy. Można tylko toczyć spory. Do tego celu takie teologiczne utożsamienie nadaje się znakomicie.



PODSUMOWANIE


Filozofia, w Boskiej przestrzeni życia, nie ma końca. Opis nowych pojęć i atrybutów odkrytych przez ludzi wewnątrz Absolutu Nieskończonego nie wyczerpuje (nie uszczupla) obszaru atrybutów jeszcze nie odkrytych.


Mądrość, jako pojęcie abstrakcyjne, istnieje tylko w umyśle podmiotu świadomego i przed innymi podmiotami uzewnętrznia się poprzez ekspresje: słowa i czyny. Żadne słowa i żadne czyny samotnego podmiotu nie tworzą rzeczywistości dramatu. Musi być świadomy odbiorca. Dramat jest zjawiskiem społecznym. Mądrość jest abstrakcją. Społeczeństwo jest zbiorem podmiotów (osób).


Personifikacja abstrakcji jest absurdem. Abstrakcja jest bowiem atrybutem świadomości podmiotu. Absurd jest (zwłaszcza) elementem sztuki. Sztuka zaś jest atrybutem dramatu życia. Sztuką życia jest piękne i mądre uczestnictwo w ekspresji jego [tego życia] abstrakcji.


Tak można w nieskończoność. Chyba, że nadejdzie dziecko, które trzeba przytulić lub spragniony, którego trzeba napoić. Wartością ludzkiego życia jest więc ekspresja słów i uczynków miłości Boga w społeczeństwie Jego stworzeń:


"A On [Jezus] mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy"

Brit HaDasza, Ewangelia według Mateusza 22:37-40


A więc po pierwsze: miłuj Boga; po drugie: miłuj bliźniego. Na tym opiera się zakon i prorocy, Tora i pisma chrystiańskie.


Analiza abstrakcyjnego pojęcia "mądrość" przyczynia mądrości podmiotowi analitycznemu.


Za wszystko niech będzie chwała Wszechmogącemu.



Profesor dr hab. Jerzy Madej


©Bracia Polscy
http://bracia.racjonalista.pl

początek strony | strona główna | odkrycie i opisanie | historia | galeria
wizyt:
19.06.2003 r.