Emunah
  traktaty i polemiki | Strona główna

EMUNAH

De relatio fidei et rationis - O relacji wiary i rozumu

Dr Przemko Waliszewski

1. Streszczenie

2. Wprowadzenie

3. Życie i fraktalna struktura czasoprzestrzeni

4. Redukcjonistyczny i holistyczny opis rzeczywistości

5. O relacji wiary i rozumu

6. Emunah - wiara hebrajska

7. Konsekwencje Tory, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 33, 18-19

8. Emunah - zaproszenie do tańca

9. Wariacja na temat Ewangelii Mateusza 18,2-3

9. Emunah, Tora, a uświęcenie

10. Pistis i Pawłowa interpretacja Ks. Habakuka 2,4

11. Pistis, a katolicka deklaracja "Dominus Iesus"

12. Podsumowanie

KADISZ JATOM

Piśmiennictwo

Jednota Braci Polskich

Zbór Ariański

w Poznaniu

2002

 

STRESZCZENIE

Wydaje się, że pierwotne doświadczenie religijne polega na dialogu człowieka z Bogiem. Dialog toczy się głównie w czasie, nie w przestrzeni, w układzie człowiek-Bóg, do którego nikt z zewnątrz nie ma dostępu. Konsekwencją dialogu jest nabycie zdolności dostrzegania porządku w pozornie przypadkowym ciągu zdarzeń, wewnętrznej wolności, zaufania i pokoju. Emunah kształtuje się wyłącznie w codziennym doświadczaniu Niewidzialnego, wśród zagrożeń i problemów, ale także tego, co piękne, tajemnicze i niezrozumiałe, w prawdzie, sprawiedliwości i wierności Boga wobec człowieka. Konsekwencją stanu emunah jest taka relacja wiary i rozumu, która dozwalając na istnienie tajemniczej rzeczywistości, niedostępnej poznaniu, uwalnia całkowicie i bezwarunkowo od formalnych praktyk religijnych, od wiary w moc i prawomocność fetyszów, od kultu świętych pośredniczących w relacjach człowieka ze Stwórcą, a wreszcie nawet od konieczności tłumaczenia się z treści dialogu.

 

WPROWADZENIE

Wszechświat - złożona czasoprzestrzeń z relatywistyczno-strunową strukturą fraktalną oraz globalnym charakterem praw przyrody - stanowi kontrast dla ziemskiej egzystencji człowieka, zdominowanej na ogół problemami o lokalnym i skończonym charakterze. Być może właśnie ten kontrast jest przyczyną odkrycia duchowego wymiaru oraz duchowych form życia. Z pewnością kontrast ten leży u podstaw pierwotnego doświadczenia religijnego starożytnej żydowskiej tradycji mesjanicznej, chrystianizmu, judaizmu, i bywa także obecny w doświadczeniach duchowych chrześcijan [1, 2]. Centralnym pojęciem chrystianizmu jak i o kilkadziesiąt lat od niego młodszego judaizmu jest pojęcie Boga, duchowego Centrum Wszechświata i Źródła Życia (Psalm 36, 10). Wokół niego rozwijają się inne, jemu podporządkowane i z niego wynikające. Warto zauważyć, że chociaż każdy człowiek, niejako z definicji, posiada wymiar duchowy, nie każdy wprowadza do niego pojęcie Boga, a mimo to pozostaje wartościowym członkiem społeczeństwa. Istotnie, problem podzielił ludzkość na dwie klasy: tych, którzy nie wierzą w istnienie Boga, i dla których żaden dowód nie jest wystarczająco przekonywujący oraz tych, dla których istnienie Boga w wymiarze duchowym, a nawet w rzeczywistości znajdującej się pod kontrolą zmysłów, jest faktem i żadnych dowodów nie potrzebują. Koniecznie trzeba zauważyć, że zarówno w przypadku osób religijnych jak i areligijnych możliwa jest duchowość fanatyczna, nierozumiejąca i nie dopuszczająca istnienia odmienności. Rozkwita ona wszędzie tam, gdzie nieodrodzona ludzka natura dąży do wytworzenia jedynie słusznego obrazu świata, zamkniętego dla wszelkich innych poglądów, przekonań i praktyk religijnych.

Celem niniejszego traktatu jest wskazanie pierwotnego sensu doświadczenia religijnego oraz zbadanie relacji pomiędzy wiarą i rozumem, a także pomiędzy wiarą hebrajską i chrystiańską. Poszukiwać będziemy także odpowiedzi na pytanie, jak to się dzieje, że religia, która winna być źródłem niezwykłych doznań i duchowego rozwoju człowieka, okazją do jego kontaktu z sacrum, nader łatwo staje się przyczyną prześladowań, nietolerancji i walki, zamiast prowadzić człowieka ku życiu, często prowadzi go ku duchowej śmierci.

 

ŻYCIE I FRAKTALNA STRUKTURA CZASOPRZESTRZENI

Albert Einstein stwierdził, że "nie ma czasoprzestrzeni bez materii". Bez materii nie można wyznaczyć odległości ani w czasie, ani w przestrzeni. Wacław Goldfinger powiedział zaś, że "życie jest formą istnienia wysokozorganizowanej materii". Zestawienie wypowiedzi obu wybitnych uczonych pozwala wnioskować, że życie jest formą istnienia czasoprzestrzeni, posiadającej złożoną strukturę wewnętrzną, realizujące się wyłącznie w skupisku materii. Życie, jakim je znamy na planecie Ziemi posiada kilka atrybutów. Najważniejsze z nich to zdolność ruchu, przemiana materii, proliferacja czyli zwiększanie liczebności identycznych elementów, takich jak komórki lub osobniki, różnicowanie czyli nabywanie przez identyczne początkowo elementy wyspecjalizowanych właściwości, umożliwiających realizację określonych funkcji, a wreszcie zdolność integracji czyli tworzenia hierarchicznych złożonościowych struktur, takich jak tkanki lub kolonie organizmów, u podstaw czego leży wymiana informacji. Warunkiem integracji, a jednocześnie jej wynikiem, jest istnienie fraktalnej struktury czasoprzestrzeni, w której istnieje dany układ biologiczny, i która w aktywny sposób kształtuje [3]. Podobnie jak w przypadku czasoprzestrzeni einsteinowskiej czasoprzestrzeń, w której istnieje układ biologiczny nie jest jedynie areną zdarzeń, ale jest ona kształtowana przez ten układ i w relacji zwrotnej w aktywny sposób wpływa na niego. Fakt, że czasoprzestrzeń ma strukturę fraktalną pociąga za sobą istnienie atraktora, to znaczy obszaru czasoprzestrzeni, w którym w układzie nie zachodzą żadne zmiany, o ile nie działają siły z zewnątrz układu. Istnienie atraktora ze strukturą fraktalną jest uniwersalną własnością wszystkich złożonych i interaktywnych układów biologicznych. Leży bowiem u podstaw wymiany informacji pomiędzy elementami każdej struktury hierarchicznej, niezależnie od tego, czy formy życia przypominają swoim wyglądem i zachowaniem te znane z planety Ziemi, czy też nie [4].

Zachodzi pytanie, czy istnienie fraktalnej struktury czasoprzestrzeni niesie ze sobą konsekwencje dla szczególnej postaci życia, jaką jest życie duchowe w całym bogactwie myśli, uczuć, doznań, marzeń, proroczych snów czy przeczuć? Po pierwsze, w oparciu o koncepcje fizyki teoretycznej można spekulować, że życie duchowe pojawiło się jako wynik interakcji pomiędzy pewnymi elementami materii. Stosując język teorii strun należałoby powiedzieć, że jest ono wynikiem interferencji pewnych drgań strun o energii posiadającej wewnętrzną strukturę. Byłoby ono w dużym stopniu niezależne od znanych form "życia" materialnego i z równym prawdopodobieństwem mogłoby realizować się zarówno w społeczeństwie ludzkim, w świecie zwierzęcym jak i roślinnym. Niewątpliwie ciągle zbyt mało wiemy o tym aspekcie życia, a przecież niektóre zachowania przedstawicieli świata zwierząt od owadów po ssaki naczelne trudno wytłumaczyć wyłącznie instynktem. Niedaleko stąd także do żydowskiej koncepcji Święta Drzew, którego centralną myślą jest idea, że nawet one posiadają dusze! Idea ta znalazła swój wyraz we wczesnowiosennych obchodach w synagodze ortodoksyjnej Nowego Roku Drzew, Rosz Ha-Szanah Lejlanot.

Po drugie, Wszechświat stanowi dynamiczny układ, w którym wszystko jest ze sobą połączone i na siebie wzajemnie oddziaływuje. Tworzenie lokalnego porządku powoduje nieuchronne zwiększenie entropii w otoczeniu. Być może zatem i mnożenie dobra możliwe jest tylko dzięki istnieniu komplementarnego zła? Dla duchowej równowagi może nie być obojętne, według jakich zasad upływa życie człowieka i jakim praktykom religijnym poświęca on swoją uwagę. Świat duchów może być zdolny do interakcji z materią Wszechświata. Inna jest jednak jego struktura fraktalna i liczba wymiarów. Ograniczają one w znacznym stopniu możliwość penetracji tego świata, ale nie wykluczają jej całkowicie, tak, że "niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli".

Po trzecie, koncepcja Tikun Olam, równowagi duchowej we Wszechświecie znajduje tutaj swoje teoretyczne uzasadnienie. A co za tym idzie, praktyczne znaczenie modlitwy jako ukierunkowanej i ustrukturyzowanej porcji energii, w tym modlitwy społecznej od dawna praktykowanej w zborach chrystiańskich Jednoty, w przywracaniu zwichniętej duchowej równowagi jest nie do przecenienia. Należałoby wręcz wprost powiedzieć, że z tej perspektywy ciężka praca, jaką niewątpliwie jest modlitwa i przywracanie przy jej pomocy duchowej równowagi, Tikun Olam, to naczelne zadanie i misja każdej wspólnoty religijnej, znacznie ważniejsze aniżeli doktrynalno-filozoficzne spory.

Po czwarte, życie wieczne, rozumiane jako sytuacja, w której nie istnieje czas, nie ma sensu w znanym nam Wszechświecie. Życie, z definicji, oznacza bowiem nieustanny ruch i przemianę, które powodują zmianę struktury fraktalnej czasoprzestrzeni. Chyba, że życie wieczne oznacza stan, który realizuje się poza obszarem znanego nam Wszechświata, co sugerował już św. Augustyn [5], albo po osiągnięciu stanu atraktora, kontynuuje zajmowanie kolejnych wymiarów Wszechświata. Takiej możliwości rozwoju życia w świecie ducha nie wyklucza żydowski świat Sefirot, stanowiący fundament Kabbalah [6]. Idee te stanowiły inspirację dla XVII wiecznego mistyka chrześcijańskiego, Jakuba Boehme z Görlitz (1575 -1624). Koncepcja pochodzenia zła według Jakuba Boehme, podobnie jak Zohar I, 17a-18a, 74b, 148a, 161b, określa je jako "negatywną zasadę gniewu bożego w Bogu, choć w teozoficznym "życiu" Boga przeistacza się ono zawsze w światło. Całośc boskich mocy jest bowiem harmonijną jednością: każda z tych boskich mocy jest święta i dobra tak długo, jak długo pozostaje w związku ze wszystkimi innymi. W ten sposób sprawiedliwość i surowość bożego działania jest nieustannie łagodzona Jego łaską i miłością. Sefira srogości, buzujący w Bogu "ogień gniewu" czasami wybucha nadmiernie i wydostaje się na "zewnątrz", zrywa swój związek z łaskawością i boskim światem, stając się radykalnym złem, wrogim Bogu światem Szatana." [6]. Z tej perspektywy Mesjasz jest emanacją radykalnego, niczym nie tłumionego dobra, przyjaznego Bogu, bezgranicznie związanego ze Źródłem Życia (Ewangelia według Jana 10, 18; Psalm 36, 10; Psalm 34, 9).

Pierwotny chrystianizm nie tylko równoważył w sobie rozmaite tendencje, ale również przyznawał się do wspólnego z żydami wyznania wiary we wszechogarniającą istotę Boga, jednoczącego sobą i w sobie wszystko: Szema Israel Adonai Elocheinu Adonai Echad (Ewangelia według Marka 12, 29-30, List do Hebrajczyków 11, 3). Pisma chrystiańskie są najlepszym dowodem na to, że w pierwszych zborach rozkwitało życie mistyczno-modlitewne (Dz. Apostolskie 21, 18-26; I List Pawła do Koryntian 14, 20-25; II List Piotra 2, 4; 2, 11), że przestrzegano zasad Tory i zachowywano wszelkie święta religii mojżeszowej: Rosz Chodesz - nów Księżyca, a zatem i Rosz ha-Szana (Ks. Izajasza 66, 23; Ks. Ezechiela 46, 1.3; List Pawła do Kolosan 2, 16-17; Ewangelia według Mateusza 24, 31; I List Pawła do Koryntian 15, 51-54; I List Pawła do Tesaloniczan 4, 16), szabaty cotygodniowe (Dz. Apostolskie 15, 13-21; Ewangelia według Łukasza 23, 56), Pasche-Wieczerzę Pańską i Święto Przaśników (I List Pawła do Koryntian 10, 16-17; 11, 17-34; Ewangelia według Mateusza 26, 1-30; Ewangelia według Marka 14, 1-26, I List Pawła do Koryntian 5, 7-8), Sukkot-Święto Namiotów (Ewangelia według Jana 1, 14; 7, 10; II List Pawła do Koryntian 5, 1-10; List do Hebrajczyków 11, 13), czy Szawuot-Święto Tygodni, tzw. Zielone Świątki (Dz. Apostolskie 2, 1; 20, 16; I List Pawła do Koryntian 16, 8), a nawet już obecne były elementy tego, co późniejsza tradycja żydowska określiła jako Kabbalah (II List Pawła do Koryntian 12). Nade wszystko opierał się zaś na trzech niezawodnych filarach: nadzieji, wierze i miłości oraz odpowiadającym im filozofii, bożym prawie i mistycyzmie. Jest to wzorcowa struktura dla współczesnych zborów chrystiańskich. Jej składniki muszą być jednak wymieszane w odpowiedniej proporcji, gdyż położenie nacisku na którykolwiek z elementów lub jego całkowite wyeliminowanie oznaczałby dla wspólnoty nieuchronną duchową katastrofę. Jednotę Braci Polskich, w XVII wieku, zdominował w pewnym momencie nurt socyniańskiego racjonalizmu. Wskutek tego Kościół ariański omal nie stracił swego chrystiańskiego charakteru. Kościół rzymskokatolicki zaś został wybudowany na solidnych fundamentach greckiej filozofii i rzymskiego prawa, który "zorganizowali Rzymianie" [7], i w którym prawie wszystko "począwszy od podziału administracyjnego, który pokrywał się z podziałem administracyjnym rzymskiego Imperium, aż po liturgię Mszy św." jest rzymskiego (tj. pogańskiego, nie-żydowskiego) pochodzenia [7]. Jego niewątpliwym sukcesem jest przetrwanie niejednego kryzysu i katastrofy. Rzec by wręcz można, że Kościół ten pogrążony jest w nieustającym kryzysie (według słów księdza Adama Bonieckiego z Tygodnika Powszechnego, 29.07.2001), a jednak, paradoksalnie, kryzys ten sprzyja jego reformowaniu się. Reforma ta sprowadza się właśnie do prób ostrożnego przywrócenia obecności pierwiastka mistycyzmu, który Kościół ten zatracił w ciągu swej antyjudaistycznej i antyżydowskiej historii, a teraz za wszelką cenę próbuje odzyskać i zrównoważyć z pozostałymi elementami swej konstrukcji [7].

Niejedna jeszcze tajemnica czeka na swoje odkrycie, a ciągle więcej wiadomo o odległych galaktykach aniżeli o procesach, na których buduje się dynamika życia we wszelkich jego przejawach. Być może intuicja starożytnych, pozwalająca im już wtedy dostrzegać złożoność natury, w tym wszelkich form życia duchowego, znajdzie w końcu swój przeciwobraz w naukowych koncepcjach współczesności. Jedno wydaje się wszak pewne: Wszechświat pełen jest Obecności Boga, a wokół pełno cudów. By je dostrzec, trzeba opuścić jednowymiarowy świat z logiką "zarabiaj-wydawaj" i zanurzyć się w duchowy wymiar. To zaś wymaga odrzucenia schematów i dogmatów, otwarcia na nieznane, szczerego zbadania własnego wnętrza i dotarcia do najgłębszych pokładów duszy.

 

REDUKCJONISTYCZNY I HOLISTYCZNY OPIS RZECZYWISTOŚCI

Rzeczywistość dostępna poznaniu, jawi się taką, jaką widzieć ją potrafimy, uzbrojeni w zmysły, narzędzia przetwarzające sygnały otoczenia rozmaitej natury w obrazy rozpoznawalne przez ludzki mózg oraz mniej lub bardziej rozbudowaną zdolność duchowego odbioru rzeczywistości, na przykład w formie nieokreślonych przeczuć, odczuć i nastrojów. Cokolwiek bowiem nazwiemy rzeczywistością, odsłania się jedynie poprzez aktywny proces poznawczy. Uczestniczymy w nim od chwili, gdy tylko rozwijająca się biomasa komórkowa jest zdolna do interakcji z otoczeniem, wzbogacając się o nabywane doświadczenia i modele poprzez proces uczenia się. Budowanie obrazu świata czyli jego abstrakcyjnych modeli odbywa się z conajmniej dwóch, nie do końca rozgraniczonych, pozycji: jako obserwatora nie mającego wpływu na przebieg wydarzeń lub jako elementu zaangażowanego w funkcjonowanie poznawanego systemu rzeczy. Proces poznawczy wymaga wprowadzenia abstrakcyjnych pojęć, idealizacji i zaklasyfikowania zjawisk do wyróżnionych kategorii, a następnie hierarchizacji gromadzonych danych. Powstają w ten sposób analityczne modele rzeczywistości. Zachodzi oczywiście pytanie o dokładność takiego opisu? Jedną z konsekwencji zasady nieoznaczoności Heisenberga jest niemożność precyzyjnego przewidywania przyszłych zdarzeń w makroświecie głównie z powodu nieznajomości warunków początkowych oraz amplifikacji nieoznaczoności obecnej w mikroświecie. W konsekwencji przebieg niektórych zjawisk rozważać można wyłącznie w kategoriach prawdopodobieństwa. Z kolei z zasady relatywistycznej Einsteina wynika, że to samo zjawisko może być różnie postrzegane w lokalnych układach odniesienia. Zarówno czas jak i przestrzeń posiadają wewnętrzną strukturę i nie są tylko areną zdarzeń, ale mogą je w aktywny sposób kreować! Co więcej, od momentu, gdy załamał się program Hilberta, którego myślą przewodnią było zbudowanie teorii sformalizowanej obejmującej całą matematykę i udowodnienie przy pomocy prostych środków logicznych jej niesprzeczności, wiadomo, że można dokonać tego jedynie na gruncie teorii obszerniejszej od będącej przedmiotem dowodzenia (twierdzenia Gödla). Oznacza to, że rozumowe, analityczne i sformalizowane podejście do opisu rzeczywistości posiada poważne ograniczenia, związane nie tylko z ułomnością ludzkiego systemu poznawczego. Pomimo obciążenia znacznym błędem, analiza pozostaje podstawową metodą badania i opisywania rzeczywistości.

Istnieją kategorie, stany i zjawiska, takie jak piękno, szczęście, dobro czy poczucie przemijania, których nie można określić w systemie sformalizowanym. Na skutek pewnych symetrii, to znaczy dzięki zrównoważeniu piękna brzydotą, szczęścia nieszczęściem itd., można doświadczać ich istnienia, stając się częścią funkcjonującego systemu. Podejście to, zwane holistycznym, pozwala uzyskać inny obraz tego samego świata aniżeli jest to możliwe na drodze analizy. Brak sformalizowanego opisu, a także niemożność przekazania wrażeń sprawiają, że podejście holistyczne, podobnie jak analityczne, także jedynie przybliża rzeczywistość. Przykładowo, nie sposób opowiedzieć muzyki słowami i spowodować, aby na podstawie takiej werbalizacji słuchacze doznali wrażeń identycznych z doznaniami opisującego. Podsumowując należy stwierdzić, że proces poznawczy polega z jednej strony na gromadzeniu uznanych poglądów czyli wiedzy i wykorzystywania ich do tworzenia i przekształcania abstrakcyjnego modelu rzeczywistości. Z drugiej strony, model ten przekształca się i rozwija pod wpływem fluktuacji, to jest holistycznego olśnienia. O ile tylko nie zakłada się wyższości jednego podejścia nad drugim, metoda holistyczna nie przekreśla wartości metody analitycznej. Przeciwnie, obrazy uzyskane tymi sposobami mogą dopełniać się ku pożytkowi jednostki. Człowiek potrafi funkcjonować zarówno w jednym jak i drugim trybie, elastycznie dostosowując się do sytuacji i dobierając najwłaściwszą metodę odbioru rzeczywistości.

To najprawdopodobniej holistyczna natura doświadczenia religijnego jest odpowiedzialna za brak możliwości przekazu i porównywania doznań duchowych wyznawców odmiennych tradycji. Co więcej, natura procesu poznawczego sprawia, że nawet ludzie znajdujący się pod wpływem tej samej tradycji tworzą równoprawne, aczkolwiek całkowicie odmienne systemy wierzeń. Ponieważ każda tradycja jest tworem żywym i modyfikowalnym, przeto możliwe jest przyswajanie elementów jednej tradycji przez drugą. Tak stało się w przypadku chrześcijaństwa budowanego początkowo w kręgu mesjanicznej tradycji żydowskiej, a potem, wraz z upływem wieków, w kręgu kultów pogańskich [8, 9, 10]. Obserwuje się także "odkrywanie i powrót" do duchowych korzeni. W taki sposób, na przykład, część chrześcijan odkryła na powrót prawo szabatu jako znaku przymierza z Bogiem i duchowego spotkania z Nim w połowie drogi [11]. Zdarza się także odrzucenie części lub całości danej tradycji, jak stało się to w przypadku rozmaitych nurtów protestantyzmu.

Życie religijne toczy się nie tylko w sferze duchowej pojedynczego człowieka, ale może nawet przede wszystkim w ramach pewnej wspólnoty. Słowo religia pochodzi od rdzenia wyrażającego spoiwo, wiązanie, wspólnotę. Zatem religia oznacza, że dany osobnik realizuje swoje życie duchowe nie tylko słuchając muzyki, uwznioslając się oglądaniem malowanych i naturalnych pejzaży, słuchając koncertu w filharmonii, lub organów w starodawnej katedrze. Życie duchowe uzewnętrznia się właśnie poprzez obecność w życiu wspólnoty. Jeżeli wspólnota afirmuje akty sprawiedliwości i widzi w nich drogę do zbliżenia się do mistycznego sacrum, największej świetości, której nie potrzeba definiować, bo doskonale czujemy, czym jest świetość - Bóg, to wówczas zachodzi wzmocnienie obopólne: uświęcająca wspólnota uświęca człowieka, a ten zaś wspólnotę. Jeżeli jednak wspólnota jest pozorna, to wówczas nie tylko, że sama ma trudności z rozrożnieniem sacrum od profanum, wyświęcając na wszelki wypadek wszystko, co się da, ale i jej członek, choćby najbardziej odporny, musi stracić orientację.

Holistyczny odbiór rzeczywistości to podstawowy element życia duchowego. Życie religijne odarte z doznań holistycznych, z olśnienia, z duchowej fascynacji, z mistycyzmu byłoby jedynie rodzajem skostniałej filozofii. Z drugiej strony filozofia i racjonalizm przydają się, gdy trzeba zająć stanowisko wobec problemów, w odniesieniu do których, poza ogólnymi wskazówkami lub przykazaniami Dekalogu, nie ma gotowych rozwiązań, ani w pismach hebrajskich ani chrystiańskich. Mistycyzm i modlitwa to zdecydowanie najsłabsze strony chrystiańskiej duchowości, wymagające szczególnej pielęgnacji.

 

O RELACJI WIARY I ROZUMU

Wiarę definiuje się jako postawę uznającą bez sprawdzenia lub udowodnienia prawdziwość świadectwa autorytetu. Wiara religijna jest szczególnym przypadkiem wiary i wyklucza możliwość badania bytów nadprzyrodzonych metodą analityczną. Istnieją cztery możliwe relacje wiary i rozumu [12]. Gdy wiara dominuje nad rozumem, jej dogmaty uznawane są za aksjomaty stanowiące punkt wyjścia dla wnioskowania (Augustyn, Anzelm z Aosty, Tomasz z Akwinu). Takie stanowisko musi prowadzić do konfliktu z nauką. Kościoły często uważają, że są uprawnione do wydawania sądów w sprawach prawdziwości teorii naukowych (teoria powstania Wszechświata, teoria Kopernika, teoria genezy życia, czy teoria ewolucji), chociaż rozstrzyganie o prawdziwości takiej czy innej teorii zdecydowanie nie leży w zakresie ich kompetencji. Co najwyżej mogą one wydawać sądy o moralnych konsekwencjach takiej czy innej koncepcji naukowej. Jest szczególnym paradoksem, że Kościoły angażując się w spory naukowe, jednocześnie nie są w stanie samodzielnie rozstrzygnąć podstawowych problemów biblijno-historycznych, na które nauka dawno już dostarczyła odpowiedzi. Przykładem takiego węzłowego problemu jest pytanie o to, która wersja Dekalogu jest biblijna i dlaczego doszło do zmiany? [10]. W szczególności, taka relacja wiary i rozumu sprzyja fanatyzmowi religijnemu, pladze niejednego Kościoła chrześcijańskiego, a w konsekwencji lekceważeniu edukacji, czy możliwości medycyny. Dominacja rozumu nad wiarą prowadzi do rozumowego dowodzenia założeń wiary. Taka relacja istotnie dominowała w zborach braci polskich w XVII wieku (porównaj traktat arianina, Joachima Stegmanna Starszego "Brevis disquisitio, an et quomodo vulgo dicti Evangelici Pontificuios, ac nominatim Val. Magni de Acatholicorum credendi regula judicium solide atque evidenter refutare queant" z roku 1633) [13], a także widoczna jest u Abelarda. Uznanie wzajemnego wykluczania się prawd rozumu i wiary prowadzi do rozłączenia teologii i filozofii, a w skrajnych przypadkach do agnostycyzmu lub ateizmu. Ostatnią opcję stanowi uznanie, że rozum i wiara stanowią wzajemnie dopełniające się sposoby widzenia tego samego świata. Wydaje się, że opcja ta okazała się szczególnie pożyteczna w kształtowaniu judaizmu. Do tej opcji skłaniają się również współczesne zbory Jednoty Braci Polskich.

 

EMUNAH - WIARA HEBRAJSKA

Opierając się o teksty Tanachu i talmudyczne legendy zdefiniujmy zatem czym jest wiara hebrajska oraz zbadamy, czy chrystianizm również kształtował się w oparciu o podobną relację wiary i rozumu?

Stara legenda zapisana w Talmudzie opowiada, że Avraham był początkowo człowiekiem niewierzącym w istnienie Boga. Pracując w sklepie swojego ojca, Teracha, zajmował się produkcją bałwanów (Ketvim, Ks. Jozuego 24, 2). Był on do tego stopnia obojętny na sprawy życia duchowego, że pokpiwał sobie z kupujących gliniane figurki, pytając: "Co też niezwykłego widzicie w tym, co jeszcze wczoraj było tylko gliną?" Pewnej nocy, gdy przechadzał się, wpatrując w dalekie gwiazdy, doznał olśnienia, stał się człowiekiem wiary i stopniowo zaczął żyć w stanie emunah (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 15, 5-6).

Wbrew pozorom, również życie duchowe Mojżesza nie kształtowało się w oparciu o pouczenia, dogmaty i przykazania. Pierwsze spotkanie z YHWH miało miejsce, gdy Mojżesz ujrzał gorejący krzak i usłyszał o planach wyprowadzenia Żydow z Egiptu. Tam dowiedział się jakich to niezwykłych czynów YHWH ma zamiar dokonać, aby przekonać zarówno Żydów jak i Egipcjan, że jest Wszechmocny. Tora, Devarim, V Ks. Mojżeszowa 4, 34-35 podaje:"...czy kiedykolwiek jakiś lud słyszał głos Elohim i pozostał żywy. Albo czy spróbował jakiś bóg przyjść i wziąć sobie jakiś naród sposród innego narodu przez doświadczenia, znaki i cuda oraz przez wojnę, ręką możną i wyciągniętym ramieniem, przez wielkie i straszne czyny, jak to wszystko, co YHWH, na oczach twoich uczynił dla was w Egipcie. Tobie to ukazano, abyś poznał, że YHWH jest Wszechmocnym i nie ma innego boga." Istotnie, nieco później dowiadujemy się, że z Egiptu wyszły nie tylko zastępy Izraela, ale dołączyło do nich także wielu Egipcjan, którzy poprzez uznanie zwierzchnictwa YHWH stali się jak Izraelici. Cuda i niezwykłe doświadczenia, których naocznymi świadkami byli wędrowcy zainicjował proces dochodzenia tych ludzi do stanu wiary, stanu emunah. Taki był początek niezwykłego sprzężenia, które leży u podstaw duchowego wzrostu każdego człowieka po dzień dzisiejszy: wiara domaga się cudu, a Bóg by móc uczynić cud musi znaleźć wiarę!

Jest tragicznym paradoksem współczesności, że sprzężenie to rzadko zachodzi. Pod pojęciem cudu rozumie się zazwyczaj niezwykłe, niewytłumaczalne zjawisko, dostarczające mocnych wrażeń i doznań. Tymczasem wystarczy dostrzec cud w złożoności otaczającej przyrody, w codziennych przejawach życia. Dość uzmysłowić sobie, że siły kreacji i destrukcji, które wyznaczają kierunek przemian i wzrostu organizmów, są tak doskonale zrównoważone, że nie zauważamy ich obecności, a z ich gigantycznej mocy zdajemy sobie sprawę dopiero wówczas, gdy rozpoczyna się choroba. Nie ma chyba w całej przyrodzie procesu bardziej dynamicznego aniżeli morfogeneza czyli różnicowanie się komórek, ich migracja na odległości znacznie przekraczające ich wymiary liniowe, kształtowanie się tkanek, narządów i układów narządów. W procesie tym zangażowanych jest ostatecznie około 1015 komórek; wszystkie wywodzące się z jednej zapłodnionej komórki jajowej (żeńskiej). Komórki te przemieszczają się na znaczne odległości, przy czym każda z nich trafia dokladnie tam, gdzie powinna. Proces ten trwa około 5 tygodni, bo tyle potrzeba, aby ukształtował się organizm człowieka, który następnie dojrzewać będzie do życia poza organizmem matki aż do końca 9 miesiąca ciąży. Z drugiej strony zdarzają się przypadki nowotworów złośliwych, takich jak na przykład czerniak (melanoma malignum) lub rak jasnokomórkowy nerki, które potrafią w ciagu niespełna 3 miesięcy zdezorgnizować funkcje systemów niezbędnych dla życia i spowodować zgon dorosłego człowieka! Zaiste życie człowieka toczy się w mydlanej bańce! Istnieje wiele przykładów komplementarności w przyrodzie, które sprawiają, że warunki panujące na Ziemi są bio- i antropocentryczne. Kwesti te będą przedmiotem szczegółowych rozważań w traktacie "Bereszit bara Adonai - Na początku stworzył Bóg".

Skomplikowana i długotrwała wędrówka wielotysięcznej rzeszy przez pustkowia miała na celu nauczyć tych ludzi życia w stanie emunah. Czytamy bowiem:"...Izraelu YHWH wzywa ciebie do życia w bojaźni i pokorze. Obdarz Go miłością, chodź Jego drogami i poddaj Mu się w niewolę z całego serca i z całej duszy". (hebr. veata israel mah yhwh eloheicha szel meimah ki im lirah et-yhwh eloheicha lelechet bechol drachaiv ulachevah ato velavad et-yhwh eloheicha bechol levavecha uvechol nefszecha (Tora, Devarim, V Ks. Mojżeszowa 10, 12).

 

KONSEKWENCJE TORY, SZEMOT,

II KS. MOJŻESZOWA 33, 18-19

Dialog YHWH z Mojżeszem opisany we fragmencie Tory, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 33, 18-19 wskazuje na inny aspekt hebrajskiej emunah:"...I rzekł Mojżesz: Pokaż mi, proszę, chwałę Twoją. I odpowiedział YHWH: sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą..." Zwracają uwagę hebrajskie słowa "...ani awir kol-tovi al pneicha..." przetłumaczone jako "...i sprawię, że całe dostojeństwo przejdzie przed tobą...". W rzeczywistości, słowa te kryją o wiele głębszy sens. Zwrócił na to uwagę po raz pierwszy Onkelos, wybitny żydowski komentator Tory. Zauważył bowiem, że słowa hineh-tovi, podobne są do zwrotu kol-tovi, oznaczającego dosłownie "bardzo dobry, pełnia, doskonałość" występującego na zakończenie opisu dni stwarzania (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 1, 31). Po każdym zakończonym dniu stwarzania dowiadujemy się, że wszystko, co YHWH uczynił było jedynie dobre (ki-tov). Proces stwarzania kończy się jednak uwagą, że wszystko, co YHWH uczynił było hineh-tov - doskonałe. Onkelos użył tego skojarzenia do interpretacji zwrotu "... ani awir kol-tovi al pneicha". Oto doszedł do następującego wniosku: YHWH obiecał Mojżeszowi, że uzdolni, uwrażliwi go na doskonałość dzieła swojego stworzenia i w ten sposób pozwoli mu dostrzec "oczyma duszy", w wymiarze duchowym, ślady swej niewidzialnej obecności.

 

EMUNAH - ZAPROSZENIE DO TAŃCA

Pierwsze spotkanie wielkich mężów bożych z Bogiem Izraela miało przeważnie zawsze charakter olśnienia, holistycznego oczarowania, dialogu w którym zaangażowane były wszystkie zmysły. Po spotkaniu z Bogiem ludzie ci nigdy już nie byli tacy sami. Pozostawali odmiennieni i często nierozumiani przez otoczenie. Nabywali jednak zdolności do nawiązywania duchowego kontaktu z Niewidzialnym i Ukrywającym się. To Bóg był stroną inicjującą spotkanie. To On powoływał i wzywał oraz dozwalał wybranemu odczuć swoją obecność. Wydaje się, że droga rozumowa, ani też uczynki wybranego nie odgrywały większej roli w tym dialogu. Na tym tle apostołowie skupieni w zborze judeochrystiańskim (Kościele Jakubowym) wokół apostoła Jakuba wiedli spór z apostołem Pawłem. Ten ostatni dążył do nadania ruchowi chrystiańskiemu charakteru uniwersalistycznego, nawet kosztem znacznej liberalizacji dotychczas obowiązującego prawa mojżeszowego. Apostoł Paweł tworzył zbory poganochrystiańskie, a filarami wiary chrystiańskiej były dla niego nadzieja, wiara i miłość (I List Pawła do Koryntian 13). Można podejrzewać, że polemika pomiędzy tymi obozami była bardzo intensywna i zacięta. Świadczy o tym nie tylko fakt, że Paweł nie pokazywał się w Jerozolimie przez ponad 14 lat (pisma chrystiańskie, List Pawła do Galacjan 2, 1-10). Obie strony powołują się na te same wydarzenia opisane w Biblii, ale komentują je inaczej. Oto list Jakuba 2, 14-25 ukazuje zarówno patriarchę Avrahama jak i Rachab, jako ludzi, który zostali usprawiedliwieni i zbawieni na podstawie uczynków i przez nie doszli do wiary w Boga: "Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Avraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Avraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki?".

Na to odpowiada apostoł Paweł w Liście do Rzymian 4, 2-8: "Bo jeśli Avraham z uczynków jest usprawiedliwiony, ma się czym chlubić, ale nie u Boga. Albowiem coż Pismo mówi? Uwierzył Avraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość. A robiącemu zapłata nie bywa przyczytana podług łaski, ale podług długu. A gdy kto spełnia uczynki, zapłaty za nie nie uważa się za łaskę, lecz za należność. Gdy zaś kto nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość, jak i Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg udziela usprawiedliwienia, niezależnie od uczynków. Błogosławieni, którym odpuszczone są nieprawości i których grzechy są zakryte. Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie poczyta. Czy więc to błogosławieństwo odnosi się tylko do obrzezanych, czy też do nieobrzezanych? Mówimy bowiem: Wiara została poczytana Avrahamowi za sprawiedliwość (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 15, 6). W jakich więc okolicznościach została poczytana? Było to po obrzezaniu czy przed obrzezaniem? Nie po obrzezaniu, lecz przed obrzezaniem. I otrzymał znak obrzezania jako pieczęć usprawiedliwienia z wiary, którą miał przed obrzezaniem, aby był ojcem wszystkich wierzących nieobrzezanych i aby im to zostało poczytane za sprawiedliwość. I aby był ojcem obrzezanych, którzy nie tylko są obrzezani, ale też wstępują w ślady ojca naszego Avrahama z czasów przed obrzezaniem. (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 17, 10-11)". A w Liście do Hebrajczyków 11, 31 znajdujemy takie oto słowa:"Przez wiarę nierządnica Rachab nie zginęła razem z niewierzącymi bo przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady".

Ostatecznie spór zakończył się ugodą w duchu tolerancji, aczkolwiek oba stronnictwa najprawdopodobniej zachowały inny charakter związany z odmiennościami kulturowymi środowiska żydowskiego i nie-żydowskiego (pisma chrystiańskie, List Pawła do Galacjan 2, 1-10). W zborze jerozolimskim długo nie było jednak przyzwolenia na liberalne praktyki Pawła, a i sam Paweł nie ważył się na otwartą krytykę praktyk apostoła Jakuba i jako Żyd podporządkował się standardom zboru judeochrystiańskiego (pisma chrystiańskie, Dzieje Apostolskie 21, 17-26).

W Liście do Hebrajczyków w rozdziale 11 czytamy, czym była wiara dla starożytnych mesjanicznych Żydów: "Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem tego, czego nie widzimy. Wszak jej zawdzięczają przodkowie chlubne świadectwo. Przez wiarę poznajemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzialne, nie powstało ze świata zjawisk (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 1,1)." Następuje szereg odwołań do przykładów znanych z pism hebrajskich, z których wynika, że ludzie wybrani przez Boga prowadzili specyficzne życie. Niejednokrotnie słyszeli i odpowiadali na polecenia, których realizacji nie podjąłby się żaden człowiek pozbawiony wiary, gdyż stawką było ich własne życie lub życie ich bliskich. "Przez wiarę złożył Abel Bogu wartościowszą ofiarę niż Kain, dzięki czemu otrzymał świadectwo, że jest sprawiedliwy, gdy Bóg przyznał się do jego darów, i przez nią jeszcze po śmierci przemawia. Przez wiarę zabrany został henoch, aby nie oglądał śmierci i nie znaleziono go, gdyż zabrał go Bóg. Zanim jednak został zabrany, otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu. Bez wiary zaś nie można się podobać Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają. Przez wiarę zbudował Noe, ostrzeżony cudownie o tym, czego jeszcze nie można było widzieć, pełen bojaźni, arkę dla ocalenia rodziny swojej; przez nią wydał wyrok na świat i odziedziczył usprawiedliwienie, które jest z wiary (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 6, 8-9, 13-22, 7, 1). Przez wiarę usłuchał Avraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 12, 1-4). Przez wiarę osiedlił się jako cudzoziemiec w ziemi obiecanej na obczyźnie, zamieszkawszy pod namiotami z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tejże obietnicy (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 23, 4). Oczekiwał bowiem miasta mającego fundamenty, którego budowniczym i twórcą jest Bóg. Prze wiarę również sama Sara otrzymała moc poczęcia i to mimo podeszłego wieku, ponieważ uważała za godnego zaufania tego, który dał obietnicę. Przeto też z jednego człowieka, i to nieomal obumarłego, zrodziło się potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morskim, którego zliczyć nie można. (...) Przez wiarę Avraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego, on , który otrzymał obietnicę. Do którego powiedziano: Od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem. Przez wiarę udzielił Jakubowi i Ezawowi błogosławieństwa, zapewniającego przyszłość. Przez wiarę pobłogosławił umierający Jakub każdego z synów Józefa i skłonił się nabożnie, wsparty o wierzch swej laski. Przez wiarę wspomniał umierający Józef o wyjściu Izraelitów i dał polecenie dotyczące swoich kości (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 50, 24). Przez wiarę był Mojżesz po narodzeniu ukrywany przez rodziców w ciągu trzech miesięcy, ponieważ widzieli, iż dziecię było śliczne, i nie ulękli się rozkazu królewskiego. Przez wiarę Mojżesz, gdy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona. I wolał raczej znosić uciski wespół z ludem bożym aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu. Uznawszy hańbę mesjaszową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę. Przez wiarę opuścił Egipt, nie uląkłszy się gniewu królewskiego; trzymał się bowiem tego, który jest Niewidzialny, tak jak gdyby Go wiedział. Przez wiarę obchodził Paschę i dokonał pokropienia krwią, aby Ten, który zabijał pierworodne, nie dotknął się ich. Przez wiarę przeszli przez Morze Czerwone jak po suchejziemi, gdy zaś Egipcjanie podjęli tę próbę, potonęli. Przez wiarę runęły mury Jerycha, okrążane przez siedem dni. Przez wiarę nie zginęła nierządnica Rachab wraz z nieposłusznymi bo przyjęła przyjaźnie wywiadowców".

Wiara jest odpowiedzialna za niezwykłe czyny i dokonania, nie raz stojące w sprzeczności z codziennym doświadczeniem. Oto "Gedeon, Barak, Samson, Jeft, Dawid i Samuel i prorocy przez wiarę podbili królestwa, zaprowadzili sprawiedliwość, otrzymali obietnicę, zamknęli paszcze lwom, zgasili moc ognia, uniknęli ostrza miecza, podźwignęli się z niemocy, stali się mężni na wojnie, zmusili do ucieczki obce wojska. (...) Drudzy zaś doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; byli kamieniowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani i poniewierani. Ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi. A wszyscy ci, choć dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica. Ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas." (Brit Ha-Dasha, Pisma chrystiańskie Odnowionego Przymierza, List do Hebrajczyków 11, 32-40).

Wiara posiada także aspekt eschatologiczny: "Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali z dala, wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 47, 9). Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej powrócić. Lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto". Towarzyszy temu wezwanie, aby gmina chrystiańska pozostawała w duchowej czystości, ciesząc się z trudności i kłopotów, albowiem one powodują, że utrapiony człowiek wydaje w końcu "błogi owoc sprawiedliwości, żyjąc w pokoju ze wszystkimi, w uświęceniu, bez którego nikt nie ujrzy Pana." (List do Hebrajczyków 12, 11-14).

Hebrajskie słowo emunah (wiara, sprawiedliwość, prawość, stabilność, wiarygodność) oraz emet (prawda) posiadają wspólny rdzeń aman. W tekstach biblijnych szczególnie często możemy zaobserwować, że emunah i emet występują nierozdzielnie ze sobą. Istotnie wiara w oderwaniu od prawdy nie miałaby wiele sensu. Ta druga określa bowiem tę pierwszą. Wiara dla samej wiary, w oderwaniu od prawdy o rzeczywistości, byłaby sztuką dla sztuki, bezsensownym i bezproduktywnym wysiłkiem ducha. Innymi słowy emunah jest wiarą w prawdzie! Emunah nie jest ucieczką od prawdy (pisma chrystiańskie, List Pawła do Rzymian 4, 18-19). Początkiem wiary jest szczere przyznanie się przed sobą samym do faktycznego stanu spraw, nawet jeżeli wyglądają one tragicznie i bardzo źle! To jest bowiem moment, w którym Bóg może podjąć misję wybawienia konkretnego człowieka. Ona zawsze zaczyna się od pytania: "Adamie, gdzie jesteś?" (Tora, Bereszit, I Ks. Mojżeszowa 3, 9). Wszechwiedzący Bóg nie musiałby pytać człowieka, o to, gdzie się znajduje, w jakim stanie są jego sprawy, jednak chce, aby to człowiek dobrowolnie uznał, że o własnych siłach nie jest w stanie odtworzyć bożego porządku i konieczna jest pomoc duchowa z zewnątrz. Wśród nieustannie doświadczanych przez przeciwności życia był i apostoł Paweł. Ten niezmordowany człowiek wiary poddawany był rozlicznym cierpieniom fizycznym, prześladowany, ścigany, topił się w okrutnie słonym Morzu Śródziemnym, a mimo to zapewnia nas, że wszystkie te prześladowania i kłopoty odsłaniają w końcu nową, nieznaną rzeczywistość, rzeczywistość emunah ve emet, wiary i prawdy!

Psalm 40, 11 powiada: "Zwiastowałem sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu, oto warg swoich nie zamknąłem, Panie, Ty wiesz. Nie ukrywałem w sercu swoim sprawiedliwości twojej, opowiadałem o wierności twojej i zbawieniu twoim". Bóg jest sprawiedliwy, wierny i stały. Tylko dlatego człowiek może zdeponować swoją wiarę w Jego gestii, powierzyć swoją Drogę Jego sprawiedliwej ocenie i, ewentualnie, naprawie. Królestwo Boże to właśnie rzeczywistość wiary i prawdy czyli miłości, która nigdy nie zawodzi! I o ile jest bolesnym doświadczeniem, że człowiek zawiedzie się prawie na pewno na drugim człowieku, o tyle nigdy nie zawiedzie się na Bogu. Ludzie zaś mogą na sobie polegać jedynie o tyle, o ile działa przez nich Bóg. Przypomnijmy: słowo religia pochodzi od rdzenia wyrażającego spoiwo, wiązanie, wspólnotę. Zatem religia oznacza, że dany osobnik realizuje swoje życie duchowe nie tylko słuchając muzyki, uwznioslając się oglądaniem malowanych i naturalnych pejzaży, słuchając koncertu w filharmonii, lub organów w starodawnej katedrze. Życie duchowe uzewnętrznia się właśnie poprzez obecność w życiu wspólnoty.

Emunah to nie tylko duchowy stan wiary człowieka. Sam Bóg Wszechmogący jest emunah! Jest pewnością w pewności. Jest skałą. Z tego powodu pisał Paweł w Liście do Rzymian 5, 1:"usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa, Mesjasza, dzięki któremu też mamy dostęp do tej łaski, w której stoimy i chlubimy się nadzieją chwały bożej". Pozycja Mesjasza w świecie ducha ugruntowana jest i oparta wszak na doświadczeniu krzyża. Jest gwarancją, że Mesjasz, jak najlepszy lekarz będzie zawsze działał w takim kierunku, aby sprawy człowieka, który prosi o pomoc zmierzały w końcu we właściwym dla niego kierunku. Im więcej człowiek wierzy w obietnice Boga i w Jego stałość, tym bliżej Boga się znajduje i w coraz większym stopniu staje się tym, w co wierzy. W pismach hebrajskich Nevim w Ks. Izajasza 7, 9b znajdujemy słowa:"Tza aminu ki lo tej amenu". Są one tłumaczone jako: "jeżeli nie uwierzycie, nie ostaniecie się". Można je jednak przetłumaczyć w następujący sposób:"jeżeli nie będziecie emunah, nie będziecie emunah". Innymi słowy, jeśli zabraknie wam wiary, nie staniecie się tym, w co wierzycie. A zatem silna wiara jest władna spowodować nie tylko cud, ale i przemianę w człowieku, w wyniku której staje się on tym, w co wierzy! Bo prawdę powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze:"Przesuń się stąd tam" i przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 17, 20). Cud wymaga wiary, a wiara cudu! Wiara nie pozostawia rzeczy takimi, jakimi są. Albo przesuwa góry, albo zmienia ludzi. Niewiara ma zaś moc niszczycielską, potrafi bowiem sparaliżować wszechmoc bożą:"I niewiele zdziałal tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa" (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 13, 58) [14].

Sens wiecznego przymierza, które Bóg zawiera z człowiekiem, w prawdzie, stałości, wierności i pewności, która stanowią istotę wiary chrystiańskiej, polega na zdeponowaniu ludzkiej emunah w boskiej emunah, aby mogły stopić się w jedno. "... Gdy bowiem Bóg dał Avrahamowi obietnicę, a nie miał nikogo większego, na kogo by przysiąc, przysiągł na samego siebie. (...) abyśmy przez dwa niewzruszone wydarzenia, co do których niemożliwą jest rzeczą, by Bóg zawiódł, my, którzy ocaleliśmy, mieli mocną zachętę do pochwycenia leżącej przed nami nadzieji. Jej to trzymamy się jako kotwicy duszy, pewnej i mocnej, sięgającej aż poza zasłonę, gdzie jako poprzednik wszedł za nas, Jezus, stawszy się arcykapłanem według porządku Melech Zaddika na wieki." (pisma chrystiańskie, List do Hebrajczyków 6, 18-20).

Z Księgi Objawienia Jezusa, Mesjasza 3, 14 dowiadujemy się, że Mesjasz jest również emunah:"... to mówi Ten, który jest Amen (emunah), świadek wierny (emunah) i prawdziwy (emunah), początek stworzenia bożego". Brit Ha-Dasha, Pisma chrystiańskie Odnowionego Przymierza, II List Pawła do Koryntian 1, 17-24:"jak wierny (emunah) jest Bóg, tak słowo nasze do was nie jest równocześnie "Tak" (emunah) i "Nie". Albowiem syn boży, Mesjasz, Jezus, którego wam zwiastowaliśmy nie był równocześnie "Tak" i "Nie", lecz w nim było tylko "Tak" (emunah)". Bo obietnice boże, ile ich było, w nim znalazły swoje "Tak" (emunah); dlatego też przez niego mówimy "Amen" (emunah), "Tak" ku chwale Boga. Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Mesjaszu, Jezusie, który nas namaścił, jest Bóg (emunah). Który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych (...) albowiem wiarą stocie." Wystarczy zatem odpowiedzieć AMEN na boże wezwanie jakim jest Mesjasz, Jego AMEN dla ludzkości, Jego EMET, w której każdy człowiek może z ufnością zdeponować swoje EMUNAH, aby mógł odnależć odpocznienie w obecności Boga, szabat w szekinie YHWH! Błogosławiony niech będzie YHWH na wieki! Amen (emunah). Amen (emunah)". (Tora, Ketvim Pisma hebrajskie, Księgi historyczne, Psalm 89, 53).

"Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom. "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili." Przyszedł bowiem Jan: nie jadł, ani nie pił, a oni mówią:"Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią:"Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny" (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 11, 16-19). Mesjasz zaprasza do zabawy. Nawołuje do radosnego świętowania przed obliczem YHWH! Każdy może przyjść, i darmo brać, i nasycić się wodą żywota i zatańczyć z duchem YHWH, ruach ha kodesz:"... jeśli się ktoś nie narodzi z wody i ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. (...) wiatr wieje, dokąd chce i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z ducha" (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 3, 5-8). Tylko ludzie małego ducha i słabej wiary nie są w stanie skorzystać z zaproszenia. Dla nich zawsze będzie to mało wzniosłe, zbyt prozaiczne, abyt mało naukowe. Dla uczniów Jezusa nastał czas oczekiwania, "... lecz znowu ujrzę was, i będzie się radowało serce wasze, a nikt nie odbierze wam radości waszej. A w owym dniu o nic mnie pytać nie będziecie" (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 16, 22-23).

 

WARIACJA NA TEMAT EWANGELII MATEUSZA 18, 2-3

Ewangelia Mateusza 18, 2-3 przekazuje: "...powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego". W ogólności, trudno rozstrzygnąć, czy chodzi tu o nawrócenie do YHWH w sensie hebrajskiego teszuva, czy o nawrócenie rozumiane jako zmiana wyznania z hebrajskiego na chrystiańskie lub chrześcijańskie. Najstarsze przekłady nie pozwalają wnioskować, która z możliwości jest bardziej prawdopodobna [15]. Zgodnie z [16], nawrócenie rozumie się jako zwrócenie lub ukierunkowanie życia na Boga. Stwierdzenie:"...jak dzieci" potęguje jedynie wezwanie do życia w stanie ufności i pokory (wobec YHWH?) zawarte w pierwszej części wypowiedzi. Nawrócenie odpowiadałoby zatem hebrajskiemu pojęciu teszuva, zaś wezwanie do stania się jak dzieci odpowiadałoby hebrajskiemu pojęciu emuna czyli życiu w stanie zaufania do YHWH (hebr. haamim - ufać). Oba pojęcia są zresztą nierozerwalne. Dyskutowany fragment Ewangelii Mateusza zawiera zatem zasadnicze przesłanie Jezusa, z jakim zwracał się On do współczesnych Mu Żydów. Taką interpretację zdają się potwierdzać cztery ostatnie słowa Jezusa: "eli eli lama sabachtani" (Mat 27, 46) utrzymane właśnie w duchu hebrajskiej emuny.

Nieco inaczej oddaje wspomniany fragment Ewangelii przekład angielski [17]: "...if you do not turn round" tj. jeżeli się nie obrócicie dookoła (i, w domyśle, nie rozejrzycie). Wynikałoby z tego, że uważne wsłuchiwanie się w rytmy przyrody może doprowadzić do olśnienia i odkrycia "oczyma duszy" tego, co niewidzialne. A bycie jak dzieci wiązałoby się z entuzjazmem, otwartością, krytycyzmem i zdolnością odejścia od tego, co w danej tradycji nie ma sensu, a znalazło się w niej na skutek bezwładu intelektualnego poprzednich pokoleń. Istotnie, w Nevim, Ks. Izajasza 45, 15 czytamy, że "YHWH jest Bogiem ukrywającym się, Bogiem Izraela, Zbawicielem" (hebr. achen ata el mistater elohei israel meszia). Przekład chrześcijański używa określenia "Bogiem ukrytym..." co może sugerować, że nie jest w ludzkiej mocy odnalezienie Go. Bliższe oryginałowi byłoby stwierdzenie, że YHWH jest Bogiem ukrywającym się lub Bogiem tajemniczym. Istotnie, w tradycji hebrajskiej YHWH oczekuje wręcz, że człowiek będzie go aktywnie poszukiwał, pomimo niemożności ujrzenia Niewidzialnego (Tora, V Ks. Mojżeszowa 4, 28-29; Nevim, Ks. Izajasza 45, 19 oraz wersety 22 i 24). Chociaż to tylko wariacja w temacie, nie jest chyba do końca pozbawiona sensu, jeżeli uwzględni się słowa przypisywane Szaulowi z Tarsu (Rz 1, 19-23): "... ponieważ to, co o Bogu (YHWH) wiedzieć można, jest ludziom jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista Jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego, że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupimi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy... ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki." Szaul z Tarsu zdaje się zauważać przy tym, że istota Boga może być rozpoznawana w dwojaki sposób: rozumowo czyli analitycznie (poznane umysłem) oraz duchowo czyli holistycznie (obecność oglądana w dziełach). Podział taki jak najbardziej odpowiada najdawniejszym wyobrażeniom żydowskim o relacji rozumu i wiary, a także, jak pokazano we wprowadzeniu, jest zgodny ze współczesną epistemologią.

Bezpośrednie porównanie tekstu Tory (Szemot, II Ks. Mojżeszowa 33, 18-19) oraz wypowiedzi Szaula z Tarsu (List do Rzymian 1, 19-23) pokazuje, że zarówno judaizm jak i chrystianizm podobnie ustawiły relację wiary i rozumu. Oba mesjaniczne nurty widzą bliskie zakończenie okresu dominacji zła w społeczności ludzkiej, któremu kres położy sam Bóg, już teraz zapraszając do współpracy w dziele naprawy. Przedstawiciele obu nurtów wiedzą, że Bóg ma swoje imię. W tradycji starożytnych Żydów każde imię oznaczało coś więcej aniżeli tylko zestaw kilku liter. Za imieniem kryła się konkretna rzeczywistość i moc. Gdy czytamy w pismach chrystiańskich, że nowo przyjmowani do gminy mesjanicznej przyjmowali mikveh (kąpiel odrodzenia) w imieniu czy w imię Jeszua (Jezusa), należy rozumieć przez to, że owa kąpiel odrodzenia przenosiła ich w nową duchową rzeczywistość, za którą stoi najprawdziwsza moc Mesjasza, pochodząca bezpośrednio od Boga.

Hebrajskie credo czyli wyznanie wiary "Szema Israel YHWH Eloheinu YHWH Echad", w dosłownym tłumaczeniu "Słuchaj Izraelu YHWH Eloheinu YHWH jeden jest" oznacza oświadczenie jedności i jedyności B-ga. Złączenie hebrajskich liter (Y-H) + (W-H) jest połączeniem pierwiastka męskiego YH z żeńskim WH czyli połączeniem dwóch dopełniających się wielkości. YHWH jest bowiem jeden i zawiera w sobie (sobą) wszystko tj. wszelkie możliwe przejawy istnienia. Może się ujawniać w tysiącach postaci, a pomimo to pozostać jeden i niewidzialny. Złożenie YH + WH podkreśla jedyność B-ga. "Y" reprezentuje wszystkie samogłoski (pierwiastek męski), "W" reprezentuje wszystkie spółgłoski (pierwiastek żeński). "H" reprezentuje "nieokreśloność", po angielsku 'unmanifested state of consciousness'. Samogłoski są niepodzielne, natomiast spółgłoski to "wielość", w której "niepodzielność" się manifestuje. Działanie energetyczne samogłosek (element aktywny) na spółgłoski (element bierny) manifestuje energię świadomości w postaci mowy.

Jaka rzeczywistość kryje się zatem w imieniu "YHWH Eloheinu"? Imię to podkreśla jedność Boga. Gdy Tora mówi o Bogu jako o Prawodawcy, Stwórcy i Sprawiedliwym Sędzi, używa określenia w liczbie mnogiej (najprawdopodobniej dla spotęgowania mocy imienia) Eloheinu lub Elohim (Bogowie). Liczba mnoga w żadnym wypadku nie oznacza Trójcy, jak niektórzy chcą ten fakt interpretować. Już pierwsze zdanie Księgi Bereszit Tory (I Księga Mojżeszowa 1,1) zawiera wprawdzie wyraz Eloheinu w liczbie mnogiej, ale czasownik bara (stworzyć) w sensie tworzenia oryginalnego dzieła od początku jest użyty w 3 os. liczby pojedynczej. Rzeczywistość Boga przekracza zarówno pojęcie "jedności" jak i "wielości".

Gdy zaś Tora mówi o Bogu miłosiernym, Przyjacielu ludzkości, używa zawsze określenia YHWH. Stąd Bóg raz występuje jako Sprawiedliwy, a drugi raz jako Miłosierny, co razem tworzy komplementarny, dopełniający się byt. Hebrajskie słowo Meshiah (Mesjasz) czytane w żydowskiej Kabbalah od końca brzmi Ha Szem czyli właśnie Imię. Stąd i z pism Nevim, Księga Zachariasza 14, 9 (u szemo echad... i będzie Adonai królem całej ziemi, i Adonai będzie jedyny i jedyne będzie Jego imię) rabini wywnioskowali, że jednym z celów misji Mesjasza będzie przyprowdzenie ludzkości do Jednego i Jedynego B-ga i nauczanie ludzi o Jego jedyności. Z tego też powodu rabini nauczali, że Mesjasz przyjdzie dwukrotnie: raz jako objawienie Boga miłosiernego (Tanach, Nevim, Księga Izajasza 9, 5: ... i nazwą go Cudowny Doradca, B-g Mocny (Elohim), Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju), a drugi raz jako objawienie B-ga sprawiedliwego (Tanach, Nevim, Księga Zachariasza 12, 3; 13 i 14: w owym dniu uczynię z Jeruzalemu ciężki kamień dla wszystkich ludów, każdy, kto będzie go podnosił ciężko się zrani, gdy zbiorą się przeciwko niemu wszystkie narody ziemi).

 

EMUNAH, TORA, A UŚWIĘCENIE

Obok niezwykłych wydarzeń, przy pomocy których Bóg dawał poznać dzieciom Izraela swoją obecność, ucząc ich widzieć to, co niewidzialne, najważniejszym nakazem wielokrotnie powtarzanym był nakaz życia w świętości (Vaikra, III Ks. Mojzeszowa 19, 2). Uświęcanie się miało być jednym z filarów życia w zaufaniu do YHWH, bramą do Królestwa Bożego, istniejącego nie w abstrakcyjnym Niebie, ale już tu, na Ziemi, sposobem na utrzymanie duchowej obecności YHWH wsród ludzi. Istotnie, zgodnie z żydowskim poglądem na świat, piekło jest tam, gdzie nie ma YHWH, a ściślej, gdzie zapomina się o Nim i Jego pouczeniach (Tora). Królestwo Boże jest zaś tam, gdzie przebywa Obecność, Szechina YHWH, i gdzie przestrzega się ustalonych przez Niego zasad życia społecznego.

Pisma hebrajskie podają, że YHWH Bóg nie mieszka w świątyniach ręką ludzką zbudowanych (Ketvim, I Ks. Król. 8, 27; Nevim, Ks. Izajasza 66, 1). Żydowskie życie religijne toczy się raczej w czasie niż w przestrzeni, wśród ludzi, nie w odosobnieniu, wśród pełni problemów, które niesie życie. Służą temu celowi święte czasy YHWH czyli szabaty, umówione znaki przymierza (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 31, 13-18), sprzężone z rytmiką ziemskiej i kosmicznej przyrody (Tora, Vaikra, III Ks. Mojżeszowa 23; Bamidbar, IV Ks. Mojżeszowa 28 i 29; Nevim, Ks. Ezechiela 46, 1). Biorąc w nich udział każdy wierzący ma uświadomić sobie, że jest na tej planecie jedynie pielgrzymem. Skoro zaś prawdziwa ojczyzna znajduje się gdzie indziej, nie warto tworzyć na własny użytek niczego trwałego. Szabaty, zwłaszcza te cotygodniowe, przypominają wierzącemu Żydowi o cudzie stworzenia i każą zastanawiać się nad jego antropocentrycznym charakterem. Czwarte przykazanie hebrajskiego Dekalogu o szabacie (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 20, 8-11), którego sens wypaczyło nastawione antyżydowsko i antyjudaistycznie chrześcijaństwo [9, 10], wyraża ważną prawidłowość żydowskiego życia duchowego. Człowiek spotyka się z Bogiem w świętym czasie, a nie w przestrzeni, przy czym sacrum powstaje zawsze w wyniku współdziałania Boga i człowieka tak, aby spotkanie nastąpiło dokładnie w połowie drogi. Prawdę tę wyrażają w judaizmie symbole chleba i wina oraz towarzyszące im modlitwy. Bóg dał ziarno, a człowiek przygotował z niego chleb. Bóg dał owoc winorośli, a człowiek wytłoczył z niego wino. Oboje zatem spotykają się w świętym czasie, dzieląc trudy współpracy i odpowiedzialności za losy spotkania. Ale szabat nie tylko przypomina wierzącemu Żydowi, czy chrystianinowi, że jest pielgrzymem, a jego prawdziwy dom nie znajduje się na Ziemi. Szabat daje przedsmak rzeczywistości, która dopiero ma nadejść (porównaj List do Hebrajczyków 8, List Szaula z Tarsu do Kolosan 2, 16-17).

Warto zauważyć, że nadanie licznych przykazań miało jedynie na celu pełniejsze ukierunkowanie relacji pomiędzy wierzącymi już ludźmi, a ich Bogiem. Tora nie została nadana ludziom niewierzącym, ale ludziom znajdującym się bądź w stanie emuny, bądź do tego stanu zmierzającym. Według tradycji żydowskiej, Tora jest nie tyle instrumentem prowadzącym do zbawienia, ile przede wszystkim podaje wskazówki niezbędne do uświęcenia się człowieka i wprowadzenia go w stan emunah oraz pełniejszego kontaktu z Bogiem. Wypełnianie przepisów Tory uważane jest za wypełnianie woli samego YHWH, przybliżające świat ku czasom mesjańskim. O tym, że żaden człowiek nie może okazać się sprawiedliwym przed YHWH wiedzieli bowiem Żydzi od dawna. Psalm 143, 2 wyraża to słowami:"... nie pozywaj na sąd sługi swego gdyż nikt z żyjących nie okaże się sprawiedliwym przed Tobą", dodajmy, niezależnie od tego, czy zasad Tory przestrzegał, czy też nie. Celem Tory nie było, jak czasami naucza się po Kościołach, doprowadzenie Żydow do religijnego legalizmu, czy nawet upadku z powodu niemożności jej wypełnienia. Niektóre wypowiedzi Szaula z Tarsu zdają się sugerować, że zdawał on sobie sprawę z tego iż Tora nie miała służyć usprawiedliwieniu (Ga 3, 11; Ga 2, 16; Rz 3, 21-22). Bywa, że prezentuje jednak pogląd przeciwny (Rz 9, 30-31; Rz 10, 2-6). Biorąc pod uwagę jego szczególne zainteresowanie problemem relacji grzech-usprawiedliwienie-zbawienie (Rz 7, 14-25) można przyjąć, że postrzegał Tore nie jako źródło uświęcenia, lecz jako bardzo niedoskonały instrument usprawiedliwienia, oczyszczenia z grzechu i uwolnienia od zła czyli zbawienia. Przypuszczalnie z tego powodu nie przywiązywał wagi do skrupulatnego przestrzegania jej nakazów i zakazów, a nawet zdobywał się na działania, które naraziły go na zarzut apostatyzmu i hipokryzji (porównaj Dz. Ap. 21, 18-28 i I Kor 9, 19-23). Nie-żydowska tradycja nie tylko mylnie przetłumaczyła hebrajskie słowo Tora jako Prawo (greckie nomos), gdy tymczasem oznacza ono jedynie pouczenie, instrukcję lub wskazówkę, ale, w konsekwencji tej nadinterpretacji, widziała nieprzestrzeganie Tory właśnie jako łamanie Prawa, wymagające z jednej strony kary, z drugiej zaś przebaczenia i ofiary. Rozwijając konsekwentnie ten nurt myślenia Ojcowie Kościoła szybko doszli do pochopnego wniosku, że Tora jest dla nie-Żydów przeszkodą na drodze zbawienia i dlatego należało ją usunąć z nauczania Kościołów. Myśl teologiczna Szaula z Tarsu, interpretowana z punktu widzenia pogańskich wyznawców nowej religii, została wykorzystana, najprawdopodobniej wbrew intencjom apostoła, do walki z Żydami i judaizmem. Wiadomo przecież, że apostoł nie odciął się od swych żydowskich korzeni. Nieustannie powoływał się na żydowską symbolikę, mistycyzm, a nawet na elementy pewnej mistycznej tradycji określonej w kilkanaście wieków później mianem Kabbalah (I Kor 5, 7; II Kor 12, 1-10; Tes 4, 15-17; Fil 2, 5-8). Szaul z Tarsu obchodził, wraz z całym Domem Izraela, szabaty cotygodniowe oraz Wielkie Szabaty (porównaj na przykład I Kor 5, 7; Dz. Ap. 20, 16). Odmienności koncentrują się przede wszystkim wokół stosunku Szaula do Tory, który wyraża zakres znaczeniowy greckiego nomos - prawo, a także marginalnej w środowisku żydowskim interpretacji midraszu o wydarzeniach w ogrodzie Eden (porównaj Rz 5, 12-21). Szaul z Tarsu był przekonany, że Jezus jest nie tylko Mesjaszem Izraela, ale przede wszystkim miejscem spoczynku Szechiny - Chwały Bożej, która do tej pory spoczywała w Arce Przymierza w II Swiątyni (II Kor 4, 3-6 porównaj z Mat 12, 1-8 i 21, 12-15 oraz 24, 1-2). W ten sposób chrystianizm Szaula z Tarsu odróżnia się wyraźnie od chrystianizmu Jakuba (List Jakuba) czy też chrystianizmu Kefasa (Mat 17, 1-13), a nawet chrystianizmu samego Mesjasza.

Badał te kwestie dość dokładnie żydowski historyk, Pinchas Lapide. Wnioski, do ktorych doszedł można streścić następująco: Szaul z Tarsu długo nie mógł określić swojego stosunku do Tory. Pozostawał jednak wierny jej zasadom, przekazanym Mojżeszowi. Dążąc świadomie do nadania swojej wizji chrystianizmu wymiaru religii uniwersalistycznej, zdawal sobie sprawę, że język Tory i jej przesłanie są zbyt hermetyczne, zbyt niezrozumiałe dla pogan nawracających się do izraelskiego Boga. Chcąc mimo to przekazać im pewne wartościowe idee, szedł na kompromisy, polegające na rezygnacji z trudno zrozumiałej dla nie-Żydów warstwy rytualno-językowej, uwypuklając głównie wartości duchowe, obecne w przesłaniu Tory. W istocie rzeczy, Szaul do końca życia pozostal gorliwym Żydem i chrystianinem w jednej osobie, nigdy nie unieważnił Tory w jakimkolwiek jej aspekcie (zresztą nie był w stanie), ani nie głosił, że utraciła ona swoją ważność (List do Rzymian 7, 7-14). W stanie nadzieji, wiary i miłości widział jedynie pełnię człowieczeństwa, do którego jedyna Droga wiedzie za pośrednictwem Mesjasza. Być może Szaul z Tarsu założył, że Żydzi i tak będą zawsze innymi, żydowskimi "chrystianami", dokładnie tak samo różnymi od poganochrystian, jak różni są nie-Żydzi, którzy w synagodze przeszli formalną konwersję na judaizm. Teoretycznie są oni równi rodowitym Żydom, ale w praktyce mimo wszystko i tak prezentują inny rodzaj duchowości właściwy "niby-Żydom". Okazuje się bowiem, że być Żydem to nie wybór ludzki. Jest to duchowe piętno wypalone przez samego Boga. Nie-Żyd może nauczyć się hebrajskich modlitwa, może żyć jak Żyd, może dać się obrzezać, a Żydem i tak nie będzie ponieważ nie sposób pokonać duchowej bariery, którą ustanowił sam Bóg Izraela.

Liberalizm Szaula z Tarsu nie jest wcale większy aniżeli liberalizm konserwatywnego Żyda porównywany ze zwyczajami i wierzeniami Żyda ortodoksyjnego. Jednak dla żydowskiego obserwatora nauczanie Szaula z Tarsu zaiste mogło być powodem do oskarżeń o apostatyzm, a nawet hipokryzję. Tuż po śmierci ostatniego z apostołów zostało zinterpretowane przez poganochrześcijan jako przyzwolenie do odrzucenia Tory, zastąpienia prawa mojżeszowego własnym, a w końcu do oderwania się od swoich żydowskich korzeni, bez których idea Mesjasza staje się niezrozumiała.

Liberalny chrystianizm Szaula z Tarsu sprawdził się jako generator uniwersalistycznej religii chrześcijańskiej. Przyjęcie go przez większość wspólnot chrześcijańskich nie oznacza wcale, że jest to jedyny sposób określenia Jezusa jako Mesjasza Domu Izraela oraz wyznacznik wzajemnych relacji pomiędzy chrystianizmem, a judaizmem, wyrastającymi z tego samego pnia starożytnej żydowskiej tradycji mesjanicznej.

 

PISTIS I PAWŁOWA INTERPRETACJA KS. HABAKUKA 2,4

Oryginalny tekst hebrajski brzmi:"...vetzadik beemunato jihjeh", co można przetłumaczyć jako "...sprawiedliwy będzie żyć w swojej wierze". Hebrajskie słowo emuna oznacza jednak nie tyle wiarę w sensie przyjęcia czyjegoś poglądu za pewnik, bez weryfikacji lecz raczej, zgodnie z wcześniejszymi doświadczeniami duchowymi, które stały się udziałem ojców Izraela, Avrahama, Mojżesza i Jakuba (porównaj tekst powyżej), stanem zaufania do YHWH, który był (hjh), który jest (hwh), i który będzie (jhjh).

Martin Buber zauważa w traktacie "Dwa typy wiary" [18], a w ślad za nim David Flusser, wybitny znawca zagadnień historii i religii Żydow, że hebrajski tekst z Ks. Habakuka 2, 4, w wersji podanej przez Septuagintę (tłumaczenie z hebrajskiego na grecki odrzucone przez rabinów z powodu uproszczeń i błędów) stał się dla Szaula z Tarsu początkiem wyjścia do sformułowania dogmatu o usprawiedliwieniu z wiary, za co był on jednoznacznie krytykowany przez Jakuba (porównaj List Jakuba 2, 14-26). David Flusser dopowiada w posłowiu do traktatu Bubera, że ([18], str. 178-181): "...zdaniem tłumacza greckiego, Habakuk chciał tu powiedzieć, że życie jest dzieckiem wiary. Wiarę tę próbował on jeszcze bardziej podkreślić; aby zapobiec możliwym nieporozumieniom napisał teraz po grecku: Sprawiedliwy będzie żyć z wiary. Grecki tłumacz Habakuka nie mógł przeczuwać, jak doniosłe konsekwencje będzie mieć jego próba sprecyzowania dla paulińskiego typu wiary. Zarówno w hebrajskim, jak później także i w greckim tekście słowa umieszczone są w następującej kolejności: Sprawiedliwy będzie żyć on z wiary (porównaj tekst hebrajski powyżej, gdzie kolejność jest: sprawiedliwy w zaufaniu będzie żyć - komentarz mój). Paweł mógł więc to miejsce interpretować następująco: Ten, który z wiary staje się sprawiedliwy, będzie żyć. I w ten sposób powstało Pawłowe "usprawiedliwienie z wiary". Jego źródłem jest obok Pawłowego rozumienia Ha 2,4 również wspomniany już werset w Rdz 15, 6: "I uwierzył [Avraham] w Pana, a Pan poczytał mu to za sprawiedliwość". Również tutaj znalazł Paweł zarówno wiarę, jak i sprawiedliwość. Co Paweł chciał wyczytać z Ha 2, 4, ukazuje nam Ga 3, 11: "A że przez Prawo nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika stąd, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie". Dokąd zmierza koncepcja paulińskiego usprawiedliwienia z wiary, ukazuje nam np. Ga 2, 16: "...rozumiejąc, że człowiek nie zostaje usprawiedliwiony dzięki uczynkom Prawa, lecz przez wiarę w Jezusa Chrystusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków Prawa, jako że z uczynków Prawa nikt nie osiągnie usprawiedliwienia". Słowa Psalmu 143, 2, do których werset ten jest aluzją, występują w tym samym sensie również w Rz 3, 20. Przytoczone tu słowa Psalmu można też przełożyć następująco: "Nikt żyjący nie jest przecież przed Tobą sprawiedliwy". Paweł nadaje tym słowom Biblii nową wagę, hebrajskie bowiem pojęcia "sprawiedliwość" i "zostać sprawiedliwym" oznaczają u niego coś innego, bardziej zasadniczego niż w Biblii hebrajskiej. Nowy sens tych dwóch pojęć nie został wymyślony przez Pawła (lecz prawdopodobnie przez esseńczyków - przypis mój)" (...) "Zdaniem esseńczyków, człowiek nie może zatem stać się sprawiedliwym sam z siebie, bez pomocy łaski bożej. Paweł - w wyraźnej sprzeczności z rygorystycznie wierną Prawu sektą esseńczyków - wnioskuje stąd nie tylko, że uczynki Prawa nikomu nie mogą pomóc, ale nawet, że stanowią one dla łaski bożej przeszkodę. I w tym miejscu wprowadza wiarę: nie przez uczynki Prawa, lecz przez wiarę zostaje człowiek usprawiedliwiony. Paweł stwarza więc relację biegunową między czystą wiarą, a uczynkami żydowskiego Prawa. Z całą pewnością nie odpowiada to żydowskiemu typowi wiary (zob. str 55-58). Z perspektywy żydowskiej wiara jest ściśle związana z uczynkami (podobnie jak w katolicyzmie). "Każdy, kto bierze na siebie w wierze jedno przykazanie, jest wart, aby spoczął na nim święty duch" (Mechilta d'Rabbi Israel wyd. Horovitz H.S., Rabin I.A. Jerusalem 1970). Wiara zaś, dzięki której człowiek zostaje usprawiedliwiony, jest u Pawła nie po prostu wiarą w Boga, lecz wyłącznie wiarą w Jezusa Chrystusa. Kiedy Paweł mówi często, że "przez Prawo nikt nie zostaje usprawiedliwiony" (Ga 3, 11), to trzeba się z nim zgodzić - nie w tym sensie jednak, jak on to rozumie. Już kiedy esseńczycy mówią, że usprawiedliwionym można się stać tylko dzięki Bożej dobroci, mają właściwie na myśli, iż osiąga się przez to zbawienie. Ten właśnie tok myślowy Paweł przyswoił sobie i zintensyfikował jeszcze dodatkowo tę religijną antropologię, wprowadzając relację biegunową między uczynkami Prawa, a zbawczą wiarą w Jezusa. Ale dla Żyda myśl, którą Paweł odrzuca: że zostaje się usprawiedliwionym przez Prawo, nie ma rzeczywistego sensu. Według żydowskiego typu wiary - a dotyczy to również esseńczyków - jest rzeczą niewyobrażalną, by ktoś mógł sądzić, że jego życie w Prawie rozpoczyna drogę do jego zbawienia, jego odkupienia."

Niedalekie od prawdy wydaje się zatem stwierdzenie, że wiara chrześcijan, opiera się głównie na dogmatach i jest prostą kontynuacją teologicznych koncepcji Szaula z Tarsu, a nie na Jezusowej, i szerzej, hebrajskiej, emunah. Istotnie, w nauczaniu Kościołów niewiele mówi się o konieczności życia w zaufaniu do Boga. Przykro stwierdzić, ale są i takie, które poświęcają się wyłącznie walce o dogmaty, nie oszczędzając niczego i nikogo, i takie, które swoim wyznawcom oferują życie problemami "Królestwa z tego świata". Niektóre Kościoły chrześcijańskie nie są wystarczająco samokrytyczne wobec własnego nauczania oraz postaw wiernych. Trudno oczekiwać, aby z ust któregoś z kościelnych dostojników padły podobne słowa (Tora, Devarim, V Ks. Mojżeszowa 32, 15-17): "...porzuciliście YHWH, który was stworzył, znieważyliście skałę zbawienia swego, pobudziliście jego zazdrość cudzymi bogami, składaliście ofiary demonom, które nie są bogami, bogami, których nie znali wasi ojcowie, nowymi, które niedawno się pojawiły." Ci, którzy w przeszłości odważyli się na podobne wystąpienie zostali szybko uznani za odstępców wiary... Prawdą jest również, że bez ciągłości historycznej gminy chrystiańskiej, ciągłość wiary typu pistis byłaby niemożliwa. To właśnie poganochrześcijańska nadinterpretacja chrystianizmu Szaula z Tarsu doprowadziła chrześcijaństwo do punktu, w którym nie potrafi już odpowiedzieć na pytanie: dlaczego religia Jezusa została zamieniona na religię o Jezusie? Co więcej, unika ono przyznania, że Jezus był Żydem, działającym w ramach tradycji żydowskiej ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Stosunek do Jezusa z Nazaretu stał się miarą, według której chrześcijanie zwykli oceniać ludzi. Dla Żydów problem Mesjasza jest drugorzędny. Zaakceptują Go, kimkolwiek by nie był, pod warunkiem jednak, że jego nauczanie będzie zgodne z zasadami Tory. Chrześcijaństwo, zwłaszcza w jego rzymskokatolickiej postaci, odrzuciło żydowską Torę jako zbiór niezrozumiałych i przedawnionych przepisów. Bardzo szybko jednak wprowadziło własne normy i przepisy prawne, nie mniej niezrozumiałe. Posługiwało się przy tym wzorcami zapożyczonymi między innymi z żydowskiej tradycji mesjanicznej. Wystarczy wymienić ważniejsze katolickie święta, z których każde jest odpowiednikiem żydowskich szabatów, system świątynno-kapłański czy niektóre sakramenty, na przykład chrzest wodny lub symbole chleba i wina. W ten sposób pierwotna wiara hebrajska polegająca na życiu w stanie zaufania do YHWH, w wierności i w prawdzie, została zastąpiona wiarą dogmatów - chrześcijańskim pistis (jeśli nie uwierzycie, że, to..., jeśli uwierzycie, że, to...).

 

PISTIS, A DEKLARACJA "DOMINUS IESUS"

Wiara dogmatów prowadzi wprost do zaprzeczenia wszelkim prawdom wiary, innym aniżeli własne. Ofiarą takiej logiki stał się między innymi Kościół rzymskokatolicki. Nie mogąc pogodzić się z faktem, że na przestrzeni wieków odłączały się kolejne wspólnoty, dostrzegające coraz liczniejsze odstępstwa od biblijnego pierwowzoru, wykorzystywał on posiadany wpływ polityczny i represjonował heretyków. W czasach nam współczesnych podjął wreszcie dialog ekumeniczny. Ma on jednak różne odcienie, od przekonania o absolutnej poprawności wygłaszanych poglądów, czemu towarzyszy arogancja i poczucie wyższości wobec innych Kościołów po życzliwą dla nich rezerwę. Ewolucja owego ambiwalentnego stosunku do szeroko pojętego protestantyzmu, u podłoża którego leży właśnie zaburzona równowaga pomiędzy emunah, a pistis, jest szczególnie dobrze widoczny w dokumentach tego Kościoła z ostatnich czterdziestu lat. Dekret o ekumenizmie, II Sobór Watykański 1964, jako deklaracja dotycząca stosunku hierarchii Kościoła Rzymskokatolickiego do ruchu ekumenicznego, napisana jest w tonie protekcjonalnym i jedynozbawczym. Czytamy w niej: "...ci, którzy wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej, wspólnocie ze społecznością Kościoła katolickiego.(...). Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium Apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni się zjednoczyć całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależąc do Ludu Bożego."

Zwierzchnik Kościoła Rzymskokatolickiego, Paweł VI, podpisał 7 grudnia 1965 roku dokument "Konstytucja dogmatyczna o Kościele", zawierający następujące oświadczenie: "Wschodni powinni wiedzieć: jeśli się chcą dołączyć i znowu zająć swoje miejsce, to od powracających do domu nie powinno się żądać więcej niż to, co jest konieczne, aby być członkiem kościoła. W prostej formie mają złożyć wyznanie wiary, w którym jest zawarte uznanie jedności Kościoła, bez wyrzeczenia się błędów.(...). Mówmy zatem z naszymi braćmi tym ewangelickim językiem, który rozumieją i który ich dotyka. Powiedzmy im, że prymat Piotra jest najpierw "diakonią", pastoralnym zadaniem, służbą, którą wiodący apostoł otrzymał od Chrystusa, nie aby wykonywać władzę ani aby panować, lecz aby pasć stado Chrystusowe, gdyż w końcu jest przecież ustalone prawne pełnomocnictwo Piotra na jego pasterskie zadanie. (...). To jest prawdziwy obraz suwerennego pasterza w Kościele, który w dziwny sposób oddziałuje swoją mocą przyciągania na odłączonych braci, którzy tylko przez miłość silną ręką doprowadzeni będą do jedynego schronienia Chrystusowego, którym jest Kościół katolicki.(...). Wszyscy ochrzczeni już teraz tworzą społeczność w Chrystusie." "Według Augustyna Bea (kardynała - przyp. red.) papież jest ojcem wszystkich wierzących, także tych właściwie ochrzczonych ewangelickich chrześcijan, i to wymaga tylko pełnego miłości sprowadzenia ich do Kościoła matki." [19].

Takie oficjalne deklaracje Watykanu budzą mieszane reakcje protestantów i wspólnot neoprotestanckich, od oburzenia po rozbawienie. Potrzebny jest potem zdwojony wysiłek komentatorów, aby zatrzeć niemiłe wrażenie spowodowane owymi aktami. Na przykład biskup rzymskokatolicki Walter Kasper, komentując na łamach Tygodnika Powszechnego watykańską Deklaracje "Dominus Iesus", pisze w artykule "Ekumenizm drogą Kościoła" "jako szczególnie gorszące postrzega się często stwierdzenie, że wspólnoty kościelne wywodzące się z Reformacji nie są Kościołami we właściwym znaczeniu`. Przyznaję, że dla chrześcijan innych wyznań stwierdzenie to nie jest łatwe do strawienia`, i że mogłoby być sformułowane w sposób bardziej zachęcający. Ale o cóż tutaj chodzi? Powiedziane jest: nie są one Kościołami we właściwym znaczeniu`, to znaczy nie w znaczeniu Kościoła katolickiego oraz jego rozumienia Kościoła. Któż chciałby to zakwestionować? Przecież Kościoły powstałe po Reformacji nie uważają się i świadomie nie chcą postrzegać się jako Kościoły w znaczeniu Kościoła katolickiego. Odrzucają one zwłaszcza Urząd Piotrowy oraz sukcesję apostolską biskupów, które są konstytutywne dla katolickiej tożsamości kościelnej. Przy całej fundamentalnej wspólnotowości między nimi a nami brakuje im więc z perspektywy katolickiej czegoś, co dla nas jest istotne. Wypowiedzenie tego nie jest dla nich krzywdzące; jest to już raczej poważne traktowanie tego, w jaki sposób te wspólnoty kościelne chcą być Kościołami w swoim rozumieniu. W tym przypadku, podobnie jak w innych podobnych przypadkach, uznanie nie oznacza zglajszachtowania, lecz uznanie tego drugiego w jego inności, aby w ten sposób dojść od różnorodności skonfliktowanej do różnorodności pojednanej."

Na szczęście od czasu do czasu pojawiają się także i w tym środowisku głosy rozsądnych ludzi wiary. Szkoda, że ciągle nieliczne i słabo słyszalne. Oto ksiądz rzymskokatolicki, Adam Boniecki MIC, komentując w artykule "Pan Bóg jest ponad podziałami" Deklarację "Dominus Iesus", pisze na łamach tego samego Tygodnika Powszechnego, że "szacunek dla partnera dialogu wymaga klarownego wyartykułowania własnej samoświadomości i poważnego traktowania jej przez drugą stronę. Kościół katolicki wierzy, że wszystkie ludzkie drogi prawdy, dobra i piękna wiodą do tego samego Chrystusa. Jest przekonany – chyba podobnie jak inni wędrowcy – że jego droga jest najprostsza i najlepiej oświetlona. Konkluzja? Nie spierajmy się, czyja jest lepsza, ale idźmy. Nikomu nie negując praw do własnej drogi, ani nie kwestionując możliwości dojścia. W końcu Pan Bóg jest ponad podziałami."

W sytuacji, gdy nieodrodzona ludzka natura ma tendencję do otaczania się murem jedynych słusznych doktryn, rozsądne wydaje się otwarcie na innych ludzi i ich poglądy, dyskusja nad różnicami z zachowaniem cywilizowanych norm, zapraszanie na mównicę gości z innych Synagog i Kościołów, bycie tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla społeczeństwa, wypowiadanie się w jego sprawach z perspektywy religijnej, tworzenie warunków dla mnożenia poznania, szacunku dla wiedzy i badań naukowych, tworzenie warunków dla działalności artystycznej i kulturotwórczej, poszanowanie odmienności i przyznanie innym i sobie prawa do błędnych poglądów.

W nauczaniu warto zaś położyć nacisk na idee Duchowego Kościoła Mesjasza, którego granice przebiegają przez ludzkie serca, a nie przez linie bardziej czy mniej słusznych doktryn, reprezentujących w tym układzie jedynie element prawa, czasami tylko kiepskiej filozofii, Kościoła, w którym do członkostwa powołuje sam Mesjasz, a nie Rada Kościoła, Kościoła, w którym przestrzegane jest prawo boże, a prorocy nie są prześladowani!

 

PODSUMOWANIE

Wydaje się, że różnica pomiędzy wiarą typu emunah, a wiarą typu pistis może, przynajmniej częściowo, wynikać z odmiennego stosunku do pism hebrajskich i chrystiańskich. W zależności od tego jak się ten stosunek określi, wiara staje się mniej lub bardziej tolerancyjna dla odmienności. Dla wielu współczesnych Żydów i prozelitów pisma hebrajskie stanowią zapis żywego duchowego dialogu, jaki toczył się pomiędzy minionymi pokoleniami, a Bogiem. Inaczej mówiąc, ani pisma hebrajskie ani chrystiańskie nie spadły z mistycznego Nieba, ale zostały napisane w żywym dialogu z ruach ha kodesz, Duchem YHWH, przez ludzi o ludziach i dla ludzi. Pisma chrystiańskie stanowią ponadto zapis tradycji pierwszych gmin chrystiańskich. Wynika z nich jednoznacznie, że uczniowie Jezusa, chrystianie, czerpali z tego samego nurtu starożytnej tradycji mesjanicznej co judaizm. Dobrze jest pamiętać, że powstawały w czasach ostrej walki ideologicznej o przetrwanie chrystianizmu w kręgu tej tradycji. Dlatego wszelkie wypowiedzi antyżydowskie i antyjudaistyczne powinny być interpretowane z tej perspektywy. Niewątpliwie byłoby krokiem w kierunku pojednania z Żydami i chrystianami, gdyby współcześni chrześcijanie, nie mogąc zmienić antyżydowskich zapisów historycznego tekstu Ewangelii, zadbali o jego właściwą interpretację i odpowiednio zmodyfikowali nauczanie i przywrócili blask szabatowi, pierwotnemu świętu wszystkich gmin chrystiańskich.

Emunah jest nade wszystko bożym zaproszeniem do tańca, jest stanem zachłyśnięcia się i oczarowania Bogiem, jest stanem zaufania do Stwórcy. Jest darem Ducha i najcenniejszym stanem w jakim może znależć się człowiek, jedyną obroną na czas próby i ciężkich doświadczeń życiowych. Wiara taka w żadnym razie nie stoi w sprzeczności z rozumem, a jedynie go uzupełnia ku pożytkowi człowieka. Relacja ta prowadzi z jednej strony do stanu bliskiego obcowania z Bogiem i Bożego Pokoju (Szalom), z drugiej zaś zapobiega fanatyzmowi religijnemu. Co więcej, niewidzialny Bóg pozostaje Niewidzialnym i Ukrywającym się, aby tym bardziej wyostrzył się "duchowy wzrok" poszukujących Drogi do Ojca. Nie jest jednak tak, aby nie pozwolił się On znaleźć tym, którzy go aktywnie poszukują. Warunek jest jednak jeden: musi odbywać się to w prawdzie, wierności i sprawiedliwości.

 

KADISZ JATOM

Niech będzie wywyższone i poświęcone Imię Jego, wielkie w świecie, który sam stworzył według swojej woli. Niechaj ustanowi Swe królowanie, niechaj sprowadzi wyzwolenie, niechaj ześle już wkrótce Mesjasza, za życia waszego i za dni waszych i za życia całego domu Izraela, szybko i w bliskim czasie.

Mówcie: Amen.

Niechaj Jego wielkie Imię będzie błogosławione. Niechaj będzie błogosławione i pochwalone, opiewane i wywyższone, wyniesione i uświetnione, uwielbiane i sławione Święte Imię Jego; niech będzie błogosławiony we wszystkich błogosławieństwach i pieśniach pochwalnych, hymnach i dziękczynieniach zanoszonych na tym świecie.

Mówcie: Amen.

Niechaj zapanuje niebiański pokój na wysokościach, oby zesłal pokój i dla nas i dla całego Izraela.

Mówcie: Amen.

Ten, który sprawił pokój na wysokościach, oby zesłal pokój i dla nas i dla całego Izraela.

Mówcie: Amen.

Ten, który sprawia pokój na wysokościach, aby w Swym miłosierdziu zesłał pokój dla nas i dla całego Izraela.

Mówcie: Amen.

 

PIŚMIENNICTWO

1.  Nałęcka I. Refleksje o Bogu. Wydawnictwo "Znaki Czasu", Warszawa 1989, str. 9-11

2.  Sedlak W. Technologia ewangelii. Pallotinum, Poznań 1989

3.   Waliszewski P., Molski M., Konarski J. On the modification of fractal self-space during cell differentiation or tumor progression. Fractals 2000; 8(2): 195-203

4.  Waliszewski P., Konarski J. Tissue as a complex system with fractal structure. 33rd COSPAR Conference, Warszawa, Polska, 21 lipca 2000, Abstracts, CD-ROM. Advances in Space research, 2001, in print

5.  Św. Augustyn Wyznania. Wydawnictwo Znak, Kraków 2001

6.  Gershom Sholem Major trends in Jewish mysticism. Schocken Books, New York 1995, str. 237-238; dostępne w tłumaczeniu na język polski: Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki. Czytelnik, Warszawa 1997.

7.  ks. Maliński M. Historia Kościoła. Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Imprimatur Kuria Metropolitalna Wrocławska, l.dz. 87/86, 6 stycznia 1986, Henryk Kardynał Gulbinowicz, Wrocław 1990, str. 33-36

8.  Wierusz-Kowalski J. Liturgika, Wydawnictwo PAX, Warszawa 1955, str. 33-34

9.  Pietras H. Dzień Swięty. Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1992, str. 15-16, 53-59 i 131.

10.  Bacchiocchi S. Od soboty do niedzieli. Wydawnictwo "Znaki Czasu", Warszawa 1985, str. 145-257

11.  Bacchiocchi S. Sabbath under crossfire

12.  Leksykon Religioznawczy. Pod redakcją W. Tylocha, Wydawnictwo Współczesne, Warszawa 1988, str. 292-293

13.  Zbigniew Ogonowski. Myśl ariańska w Polsce XVII wieku. Ossolineuum 1991, str. 267-281.

14.  Alessandro Pronzato. Niewygodne Ewangelie. "Góra pozostała na miejscu", Wydawnictwo "W drodze", Poznań 1990, str. 282-285.

15.  Novum Testamentum, Vulgata, Diogenes Verlag, Zurich 1981.

16.  Guthrie D., Motyer A.J., Kommentar zur Bibel. Das Evangelium nach Matthaus, R. Brockhaus Verlag, Wuppertal 1992, str 36.

17.  The New English Bible, Oxford Univ. Press, 1975

18.  Martin Buber, Dwa typy wiary, Kraków, Znak 1995.

19.  Markmann O. Irrtumer der katholischen Kirche., str 22 W: Frank E. Tradycyjne chrześcijaństwo. Prawda czy złudzenie. str.94 Wydawnictwo Freie Volksmission Krefeld, Krefeld 1992


©Bracia Polscy
http://bracia.racjonalista.pl

początek strony | strona główna | odkrycie i opisanie | historia | galeria
wizyt:
25.02.2002 r.