traktaty i polemiki | Strona główna

Spis treści


Jerzy Madej


DUCHY
CYWILIZACJI

PODZIĘKOWANIE

Niniejszy traktat, w dzisiejszej formie znacznie rozszerzonej, powstał na kanwie autorskiego opracowania, opublikowanego w 100 egzemplarzach, pod tym samym tytułem, w roku 1998, z okazji 50-lecia odzyskania państwowości przez Izrael.

W wyniku zachęty ze strony Brata Dr W. Niemanna, dzięki jego inicjatywie i nieocenionej pomocy, przy zaangażowaniu Braci i Sióstr z Jednoty Braci Polskich w Poznaniu, powstała poniżej zaprezentowana forma traktatu. Treść jego, jakkolwiek dość znacznie skorygowana dzięki zgłoszonym uwagom, nadal prezentuje ogólny zamysł autorski i nie wyraża oficjalnego stanowiska Jednoty Braci Polskich. Wyrażam serdeczne podziękowania pod adresem wszystkich, którzy krytycznie i twórczo przyczynili się do opracowania prezentowanej wersji traktatu oraz opublikowania jego treści na stronie internetowej Bracia Polscy.

(J.M., w maju 2003)


STRESZCZENIE

Niniejszy traktat poświęcony jest analizie atrybutów i historycznych owoców nowożytnej cywilizacji europejskiej w świetle Ducha Mesjasza Jezusa i Jego Ewangelii. Cywilizacja ta, od początku IV wieku, rozwijała się w ścisłym powiązaniu władzy politycznej i religii. Dokonano historycznej oceny duchowości naszego kontynentu, zdominowanego przez religię rzymskokatolicką. Dogmatyka tej trynitarnej religii, po schizmie wschodniej, została przejęta przez Kościół Prawosławny, a po reformacji - przez kościoły protestanckie. Tematyka rozważań ogniskuje się wokół pytania centralnego: czy zagłada europejskich Żydów (Szoah) zakończyła cywilizacyjny konflikt trynitaryzmu z monoteizmem? Zatem temat opracowania przede wszystkim obejmuje zagadnienie wpływu politycznej dominacji rzymskiej religii wśród ludów Europy (i obydwóch Ameryk), konsekwentnie walczącej z abrahamowym monoteizmem, na szeroko pojęte następstwa cywilizacyjne, wynikające z tej walki. Ponadto w traktacie odniesiono się do wpływu pogańskich form kultowych kapłaństwa (sakralizm) na dławienie mistycznego profetyzmu oraz wolności mesjańskiej wiary.

W ostatnich dekadach rzymska religia ekumeniczna stanęła wobec globalizacyjnych wyzwań polityki, gospodarki, techniki, nauki, kultury. Wyzwania te mogą obudzić albo tradycyjnego ducha agresji i wojen religijnych albo ducha pokory, trzeźwego myślenia i tolerancji. Która z tych dwóch opcji podoba się Bogu? Na którą z tych dróg popchnie ludzkość administracja religijna?


Analiza została podporządkowana dwukierunkowej tezie przewodniej:

Historyczna dramaturgia “cywilizacji Zachodu” w XX wieku, w świetle wszechstronnego postępu ostatnich dekad, pozwala na prognozowanie, co najmniej krótkoterminowe, wpływu rzymskiej i ekumenicznej religii na nadchodzące losy zjednoczonej Europy i świata. I odwrotnie, lecz niesymetrycznie: dynamika globalizacji świata wywiera lawinowy wpływ na duchowość poszczególnych narodów Europy i jednostek. W szczególności można się spodziewać, że religia rzymskokatolicka, która od początku nie mogła być akceptowana przez chrystian, już w najbliższym czasie zacznie tracić na popularności także w świecie chrześcijan w związku z wyzwaniami współczesności. Chrystianie to uczniowie Jeszuah ha-Masziach (Jezusa), niegdyś skupieni w sekcie nazyrejczyków, wyznający Credo Domu Izraela: Słuchaj Ludu Boży! YHWH, Bóg nasz jeden jest (Tora, Devarim, V Księga Mojżeszowa 6, 4-5 oraz pisma chrystiańskie, Ewangelia według Marka 12, 29-30). Chrystianizm oraz młodszy od niego judaizm, powstały około roku 80 po Jezusie, po zburzeniu Świątyni w Jerozolimie i po utworzeniu Akademii rabinackiej w Jabne, czerpią z tej samej starożytnej mesjanistycznej tradycji żydowskiej. Chrześcijanie to wyznawcy katolickiego dogmatu o Trójcy Św. (Credo nicejskie), którzy na skutek sojuszu z władzą polityczną w IV wieku po Jezusie doprowadzili do przekształcenia pierwotnego ruchu chrystiańskiego w religię państwową, znacznie odbiegającą od pierwotnych nauk i praktyk Jezusa oraz Jego apostołów.

W poszczególnych punktach traktatu omówiono i udokumentowano duchowe przyczyny kryzysu rzymskiej odmiany pobożności. Znaczną część miejsca poświęcono genezie oraz analizie duchowości gwałtownie napływającej do Polski nowej, liberalnej cywilizacji północno - atlantyckiej.

Oto nie drzemie, ani nie zasypia, stróż Izraela (Ketvim, Psalm 121,4)


SŁOWO WSTĘPNE

Religijny wyznacznik zasad cywilizacyjnych

Cywilizacyjny rozwój i organizacja społeczeństw, imperiów, a nawet geograficznych regionów świata, na przestrzeni historii ludzkości, zawsze wspierał się na fundamencie religijnym. Z takim stwierdzeniem zapewne zgodzą się politolodzy, etnografowie, socjologowie i antropolodzy. Wszelako, przedstawiane we współczesnych podręcznikach świeckie retrospektywy historyczne, dotyczące mocarstwowych i narodowych dramatów, najczęściej ograniczają się jedynie do przedstawienia politycznych oraz materialnych następstw ludzkich wynalazków, intryg, szaleństw, wojen i zbrodni. W takim ujęciu, wyłącznie świeckim, nowożytna analiza dramatów ludzkości nie może być aksjologicznie kompletna. Traktat stanowi próbę spojrzenia na wiek XX oczyma wiary chrystiańskiej .

Powszechnie wiadomo, że religia, polityka, gospodarka, nauki przyrodnicze i techniki produkcyjne, zawsze były ze sobą silnie powiązane. Na przykład połączenie władzy papieskiej i cesarskiej przez całe stulecia stanowiło fundament porządku europejskiego a sfera religijna (tradycja), silniej niż sfera materialna, określała treść życia jednostek i całych społeczeństw. Próby zakwestionowania tego porządku, usankcjonowania rozdziału Kościoła od Państwa, narażały odważnych wolnomyślicieli na prześladowania (Bracia Polscy w XVII wieku). Połączenie elementów religii i polityki nadal stanowi potężną, lecz bezwładną moc, obecną w życiu społeczeństw, przy czym wpływ religii na funkcjonowanie współczesnych państw europejskich został, nie bez oporu ze strony Kościoła rzymskiego, znacznie ograniczony 1.

W odróżnieniu od religii, czyli wspólnotowych form kultu i życia , indywidualna wiara jednostek nadal odgrywa znaczną rolę w życiu społecznym, ponieważ kształtuje hierarchię wartości, moralność, ludzkie postawy, czy stosunek do dobra wspólnego oraz indywidualnego.

Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 15,19).



Czy Wszechmogący Bóg idzie w zaprzęgu ekumenicznej cywilizacji?

Patrząc na dzieje ludzkości przez pryzmat ewangelicznej wiary chrystiańskiej widzimy, iż bluźniercza pycha i zuchwałość ludzka są tak wielkie, że postawienie tego prowokacyjnego pytania wydaje się w pełni uzasadnione. W kontekście chrystiańskiego “tak - tak, nie – nie”, pytanie zawarte w tytule podrozdziału zawiera w sobie wielorakie znaczenia. W szczególności:

Jeśli tak, to czyj duch kierował zaprzęgiem “zachodniej” cywilizacji w XX wieku?

Jeśli nie, to gdzie są mesjańskie, duchowe owoce wynikające z posłuszeństwa Jego dzieci wobec wiecznych praw Bożych?

Na koniec pytanie gnostyckie: Czy historyczna analiza Boskich reakcji wobec prowokacji “kultury Zachodu” może, choćby częściowo, odsłonić zamysły Najwyższego wobec ludzkości?



Mesjański Duch synostwa Bożego

Począwszy od Święta Szawuot, czyli od Pięćdziesiątego Dnia po zmartwychwstaniu Mesjasza, 120 Żydów, Jego bliskich uczniów, zostało zapieczętowanych Ruach ha-Kodesz, Świętym Duchem YHWH, Jedynego, Wiecznie Żyjącego Boga, niech będzie błogosławiony (pisma chrystiańskie, Dzieje Apostolskie 2,41). W tym samym dniu w Boskie Synostwo Mesjasza Jezusa uwierzyło 3000 osób (wyznania Mojżeszowego), dokładnie tyle samo, ile w Święto Szawuot zginęło z powodu popełnienia grzechu złotego cielca (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 32,28). W tym też dniu Boży pomazańcy zgodnie zaczęli chwalić Boga w językach, które Bóg pomieszał w okresie budowy wieży Babel. Dwa duchowo symetryczne zdarzenia historyczne.

Duch YHWH, Jedynego Mesjasza Domu Izraela (Nevim, Księga Ozeasza 13,4; Księga Izajasza 43,3; Księga Izajasza 43,14 w wersji hebrajskiej) przyniósł ze sobą niewysłowione szczęście, radość, entuzjazm, moc modlitwy i wewnętrznej dyscypliny przed obliczem Najwyższego Świętego Majestatu. Hallelujah! Ewangelia Mesjasza wykonała się nie w odniesieniu do całego ludu Izraela, ale w odniesieniu do wybranych i umiłowanych od założenia Wszechświata (pisma chrystiańskie, Dzieje Apostolskie 10,41)! Pójdą Jego śladem.

Duchowymi Braćmi Mesjasza zawładnął Duch najwyższej czci i świętej bojaźni, Duch bezgranicznie ufnej miłości wobec Boga Avrahama, Jakova, Itzchaka i Jeszua (Jezusa) oraz ich Boga, wobec Ojca Jezusa i ich Ojca (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 20,17), przejawiający się w pełnej miłosierdzia i życzliwości, bezinteresownej miłości bliźniego, w posłuszeństwie wobec Najwyższego. Tak powstał w Jerozolimie Zbór, wspólnotowy ziemski przyczółek Królestwa Bożego. Wkrótce ten sam Duch YHWH, Duch Mesjasza, ogarnął setki pobożnych Żydów, a później, stopniowo, także wielu cudownie powołanych do mesjańskiej duchowości pogan, obywateli Cesarstwa Rzymskiego. Cena za ich chrystiańską duchowość była wielka - prześladowano i zabijano ich z upiorną konsekwencją jeszcze w IV wieku po Zmartwychwstaniu Mesjasza. Cesarska administracja stanowczo nie polubiła Świętego Ducha - gołębicy Mesjasza (Ewangelia według Mateusza 3,16).



Historyczne przemiany mesjańskich fundamentów cywilizacyjnych

Po “dostatecznym” wytępieniu w Cesarstwie Rzymskim Bożych pomazańców, w końcu IV wieku, połączono uniwersalne przesłanie chrystianizmu z bałwochwalczymi kultami pogańskimi w celu wzmocnienia politycznej władzy cesarzy. Tak doszło do powstania nowej religii, znanej odtąd pod nazwą religii chrześcijańskiej (dziś Kościół Katolicki, czyli powszechny). Kierowniczą rolę Świętego Ducha Bożego przejęła kościelna administracja, a kolegialne zarządzanie chrystiańską wspólnotą zastąpił “nieomylny” człowiek, Vicarius Filli Dei (Zastępca Syna Bożego).

Administracja kościelna zawsze ceniła korzyści płynące z formowania “nowego”, posłusznego człowieka religijnego. W cesarstwie popierano ruch monastyczny, w którym praktykowano zasady bezwzględnej dyscypliny zewnętrznej, metodycznie formującej doskonałą duchowość wewnętrzną przez “zakon dobrych uczynków” i przez “zasiedzenie w nawykach odgórnie narzuconych”. Takie podejście pozostawało w pełnej zgodzie ze starożytną tradycją sprawowania rządów dusz (cuius regio, eius religio).

W powszechnej religii rzymskiej (katolickiej) pielęgnowano “uświęconą” tradycyjną zasadę (wzorem starożytnego Babilonu): “kto przeciwstawia się czci wobec bogów legalnych i nie przestrzega ustanowionych przez Rzymski Senat zasad religijnych, ten, jako heretyk, zostaje usunięty z grona żyjących”. Rzym postanowił, sprawa zamknięta (Roma locuta, causa finita).

Używając współczesnego języka z zakresu “public relations” można to nazwać “perfekcyjnym sterowaniem zasobami ludzkimi”. Ślady masowego wdrożenia takiej techniki pozostały widoczne do dnia dzisiejszego w tradycji chrztu niezdolnych do wyrażenia swojej wiary, niczego nieświadomych niemowląt, praktykowanej jedynie na podstawie domniemanych zwyczajów biblijnych2. oraz administracyjnego bierzmowania młodzieży samodzielnie nie badającej biblijnych fundamentów wiary i bezwolnie posłusznej rzymskokatolickiej tradycji kościelnej 3. , 4.

W tym miejscu powstaje pytanie, czy - i do jakiego stopnia - Najwyższy, Niech Będzie Błogosławiony, zaakceptował powszechne “szczepionki” świętej administracji cesarsko-papieskiej. Historia dostarczyła dowodów, że masowe “szczepionki” nie mają z Bogiem nic wspólnego.

Niewątpliwym cywilizacyjnym dziedzictwem intelektualnej dociekliwości ludzkiej, zapoczątkowanej w sferze monastycznego formowania “nowego” człowieka religijnego, wolnego od mozołu zdobywania środków do życia, stał się stopniowy rozwój nauk przyrodniczych. Nikt dziś nie zakwestionuje faktu, że w dziedzinie naukowej Najwyższy pozwolił ludziom na penetrację jego Boskiej przestrzeni przede wszystkim w anatomii, filozofii, matematyce i fizyce. Teologia oraz przyrodnicze “nauki świeckie”, uprawiane w monastyrach, poprowadziły ludzkość ku uniwersyteckiemu upowszechnieniu wiedzy oraz jej spektakularnym zastosowaniom. Wreszcie nie tak dawno ludzkość zgromadziła potencjał pozwalający jej na skuteczne samounicestwienie.

Według nauki Mesjasza, Jezusa, duchowość ludzką poznaje się po owocach uczynków. Ta uniwersalna prawda została bez najmniejszych zastrzeżeń zaakceptowana zarówno w Jerozolimie jak i w Rzymie. Czy owoce ludzkiej dociekliwości, dążącej do perfekcji i ignorującej kierownictwo Ducha “mesjańskiej gołębicy”, przyniosły ludziom pokój i szczęście?

Minęły długie wieki... Na bliskim wschodzie powstała monoteistyczna religia Islamu. Stoczono krwawe wojny z Saracenami. W Europie, w “legalnych” pogromach, zwycięsko eksterminowano Żydów. Wybuchła, – co prawda – rebelia protestanckiej reformacji, lecz w końcu katolicka kontrreformacja, nie przebierając w środkach, zatriumfowała.



Społeczne owoce perfekcji współczesnego człowieka

Współczesna perfekcja produkcyjna zapewniła milionom ludzi obfitość żywności przetworzonej, chemicznie zatrutej, wszelako nie na tyle, aby dało się to natychmiast odczuć. A jednak choroby przewodu pokarmowego, w tym nowotwory stanowią aż 60% wszystkich rodzajów chorób współczesnego człowieka. W ich powstawaniu niebagatelną rolę odgrywają zwyczaje żywieniowe. W połączeniu z wielogodzinną pracą bez ruchu, nikotyną, alkoholem, czasami narkotykami, są źródłem masowej destrukcji psychicznej i fizycznej.

W połowie XX stulecia ludzka perfekcja naukowo - techniczna przyniosła możliwość uśmiercenia setek tysięcy ludzi za pomocą pojedynczej bomby. Perfekcja technologiczna usunęła wprawdzie brzemię pracy fizycznej ponad ludzkie siły, umożliwiła edukację i rozwój życia intelektualnego, ale niezamierzonym skutkiem ubocznym w większości społeczeństw stało się bezrobocie. W ślad za nim pojawiła się destrukcja więzi międzyludzkich oraz likwidacja klasy średniej. Na rynkowym placu boju pozostała bogata mniejszość oraz biedna większość - obie grupy sfrustrowane, wtórnie zniewolone i skonfliktowane.

Koło historii wykonało kolejny obrót: 90% bogactw światowych znajduje się w rękach mniej niż 10% ludności świata i koncentruje się głównie na półkuli północnej. Społeczeństwa podzieliły się na dwie kategorie. W pierwszej, mniejszościowej, myśli się o tym, jak pomnożyć bogactwo, jak rozwijać paramilitarną naukę, gospodarkę czy dekadencką kulturę. W drugiej, większościowej kategorii, trwa zacięta walka o chleb powszedni.

Bogate państwa stały się mieszkaniem wykształconych, lecz udręczonych narodów. Biedni i bogaci oglądają się nawzajem poprzez kraty i szyby kuloodporne. Pod witrynami sklepów ze złotem grają na skrzypkach wykształceni żebracy. Bezpieczni, syci świeccy i duchowni prominenci, więźniowie swych złotych pałaców, pośród wynaturzonych dzieł sztuki, popadli w moralny dekadentyzm. Można śmiało stwierdzić, że wspaniały dorobek cywilizacyjny XX stulecia przyniósł ludzkości wielkie moralne zamieszanie i niespotykany dotąd bałagan aksjologiczny. Destrukcja duchowa wśród - zdawałoby się - pełnego rozkwitu życia społecznego, stała się faktem i wtórnie wpływa na obraz rzeczywistości, w której żyjemy.

Jako skutek odejścia w przeszłości od prostych zasad Tory i Ewangelii, dzisiejsze administracje komercjalnych kościołów stają wobec coraz bardziej złożonych problemów i coraz bardziej bezradnych wyznawców. Oto o prawo do prowadzenia nabożeństw ubiegają się kobiety. Religijni hierarchowie nie rozumieją, że w Domu Izraela podział na kler i laikat nie ma uzasadnienia, a jedynym pośrednikiem między Bogiem, a ludem Bożym jest Mesjasz. (pisma chrystiańskie, I List Piotra 2, 9-10; I List Pawła do Tymoteusza 2, 1-15).

Także pośród rzymskokatolickich księży rośnie w siłę opozycja przeciwko, narzuconemu przez papiestwo, nieludzkiemu i sprzecznemu z naturą człowieka celibatowi. I nic dziwnego. Jezus ostrzega, aby tradycja i filozofia nie unieważniały przykazań Bożych lub stawały ponad wiecznym, naturalnym Prawem Bożym (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Marka 7, 1-23). Brat nasz, Paweł naucza, że: "... kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie. Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości. Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy zbór Boży?" (pisma chrystiańskie, I List Pawła do Tymoteusza 3, 1-5).

Prawa do ślubów kościelnych domagają się pary jednopłciowe. Zgroza obrzydliwości nieczystego obcowania ze sobą osobników jednej płci może już wkrótce i realnie zostać zastąpiona jeszcze większą zgrozą higienicznego klonowania. Handlowo dostępne już są (nie autoryzowane), pirackie programy wyznania grzechów, czyli spowiedzi komputerowej, z odpowiednio przyporządkowanymi, pokutnymi recytacjami. Od roku 1995 TVP emituje raz w roku wspólne nabożeństwa dla zwierząt i ich właścicieli. W Internecie reklamuje się (szyderczo?) wypożyczalnię różańców. Święci się samochody, budynki i całe instytucje. Wścibscy dziennikarze odsłaniają “uświęcone inaczej” kulisy prywatnego życia religijnych prominentów. Skandale okazały się bardziej medialne niż nabożeństwa, a hipokryzji trudno nie dostrzec. Czy aby na pewno administracyjnie narzucony cesarsko – papieski substytut gołębicy Mesjasza spodobał się Najwyższemu? Cóż wspólnego ma to wszystko z duchowym wymiarem Ewangelii Mesjasza?



Religijno - polityczna ignorancja wobec mesjańskiej duchowości

Przez Boga objawiona wśród Żydów, zbawienna dla ludzkości, mesjańska zasada poświęcenia swojego własnego życia dla ratowania życia bliźnich i zapewnienia im wolnego, twórczego rozwoju duchowego, nigdy nie doczekała się ani powszechnego zrozumienia, ani realizacji w religijnej Europie nieustannie wojującej “w Imię Boże”. Czy mesjańska gołębica, zesłana na Żydów w pamiętne Święto Szawuot, przez dwa minione milenia zdołała zbudować gniazda i wychować swe młode na religijnym kontynencie, sprawnie zarządzanym przez cesarskich i papieskich urzędników? Owszem, zdołała, ale jedynie na “sekciarskich” wyżynach duchowej wolności, tam, gdzie nie sięga władza religijnej administracji.

Środkowe dekady XX stulecia to całkowicie wyjątkowa cezura cywilizacyjna. Ten okres wymaga specjalnego potraktowania. W traktacie poświęcono temu zagadnieniu dwa oddzielne paragrafy: Piętno nazizmu i Śmiertelna rana.

Po II Wojnie Światowej, nieco zawstydzony z powodu powszechnego potępienia dla oprawców Szoah, bezwzględny duch religijności politycznej, przeniósł się z Europy na południowy wschód, do narodów Islamu, aby tam, pod bezgraniczną presją skuteczności świeckich nauk socjotechniki i psychologii, przyoblec się w religijną zasadę krańcowo antymesjańską: poświęcenia własnego życia dla zabicia jak największej liczby “niewiernych”. Jest to bezprecedensowa, wyraźnie opętańcza zasada, w której demoniczna nienawiść manipulacyjnie zaszczepionego ducha zaślepia nawet samozachowawczy instynkt życia.

Nie po raz pierwszy w dziejach ludzkości religia stała się narzędziem polityki, zbrodniczych instynktów w skali masowej, misją śmierci. Pobożni inkwizytorzy znacznie wcześniej szli podobnym torem ducha nienawiści, jakkolwiek nie wymagano od nich kładzenia życia własnego, lecz “tylko” życie ofiar, a na dodatek mogli zagrabić część ich mienia. Formalnie papież przeprosił, lecz nigdy tego otwarcie nie potępiono.

Średniowieczna Święta Inkwizycja, ukrywając swe tajniki warsztatowe, osądzała w pseudo procesach, katowała i uśmiercała setki ludzi za grubymi murami monastycznych podziemi, chętnie posiłkując się w tym celu funkcjonariuszami świeckimi. Wtedy jeszcze wstydzono się zbrodniczych instynktów. Jeszcze dziś przeczytać można w dziełach rzymskokatolickich historyków, że dominikanie nie zabijali osobiście, oni “tylko asystowali” świeckiej władzy w wykonywaniu wyroków sądowych!

W całej historii rzymskiego kościoła prowokacyjny duch szalejących kandydatów na “męczenników wiary” był i jest raczej podsycany, niż mądrze temperowany. Życie politycznie szalejącego księdza J. Popiełuszko można było z łatwością ocalić, przenosząc go do cichej parafii. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Religie politycznie walczące potrzebują krwi męczenników. Dziś, dla propagandy politycznej, krwi męczenników potrzebuje przede wszystkim Islam. W masmediach państw – sygnatariuszy świętych konkordatów z Państwem Watykańskim – o zbrodniczych aspektach religii nawet się nie wspomina. Wzajemna zasada nieingerencji w wewnętrzne sprawy innych religii, bardzo wytwornie, ponad morzem krwi podjudzonych męczenników, sprzęga się z dyplomatycznymi zasadami machiavelistycznej polityki międzynarodowej.

Ludzkość zachowuje się dziś tak, jakby Szoah (zagłada Żydów) rozpoczęła także okres moralnej samozagłady człowieczeństwa. Po Hiroszimie ludzkość nawet już nie umie się ze wstydu czerwienić. Cyniczny ekshibicjonizm medialnej agresji i powszechnej ohydy stał się przewrotną wizytówką “szczerości” serc w prezentacji zła przetworzonego artystycznie.

Intelektualne elity europejskie, tradycyjnie jakże dalekie od duchowości mesjańskiej, w tych warunkach są zdezorientowane szczególnie. System hierarchiczny, który rozkwitł w rzymskim katolicyzmie na gruncie zroszonym krwią uczniów Jezusa, dobrze zaprawiony w ignorancji mesjańskich zasad pokornej służby, zawsze na pałacach, zawsze wpływowy, zawsze politycznie poprawny, wolny od trosk o materialny byt rodziny, ostatnio wielce rozzuchwalony zwycięstwem nad potęgą bezbożnego komunizmu, nagle stanął wobec dotąd niewyobrażalnych wyzwań ogólnospołecznych: aborcji, mafijnego bandytyzmu, naruszeń celibatu, pedofilii, eutanazji, klonowania, ludobójstwa, narkomanii, prostytucji, terroryzmu.

Niezależnie od zaistniałych okoliczności, historii cofnąć się nie da, a mędrcy i prorocy umierają niewysłuchani. Zabawa w religię powszechnie narzuconą, uprawiana przez ludzi autentycznie nienarodzonych z Boga, okazała się piekielnie niebezpieczna, zaraźliwa i śmiercionośna w skali ogólnoświatowej.

A Syn Boży na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie (pisma chrystiańskie, I List Jana 3,8).

Programowa areligijność “świeckiej” historii powszechnej

Pośród przykładów metodycznej popularności areligijnego analizowania (i takiego też nauczania) historii można, na początek, przytoczyć powszechne ignorowanie wpływu ufnej religijności Indian na upadek ich cywilizacji. W tym przypadku można to pragmatyczne podejście historyków do pewnego stopnia usprawiedliwić. Albowiem dysząca żądza grabieży u religijnych konkwistadorów, posiadających błogosławieństwo kościelnej hierarchii, nie mogła mieć względu na łagodność ducha ich niewinnych ofiar. Podobnie jak gorliwość inkwizytorów. W takiej scenerii konkluzja o Boskim dopuszczeniu masakry Indian ze względu na ich ohydne praktyki składania bogom religijnych ofiar z ludzi, byłaby – w historycznej ocenie areligijnej - karykaturalnie tendencyjna.

Areligijnie sformułowane zdawkowe wzmianki współczesnych historyków Europy o religijnych pogromach Żydów, na tle wielkich podręcznikowych batalii “o honor i ojczyznę” także mają wymowę nazbyt epizodyczną w ich dziełach, aby przywiązywać do nich znaczenie edukacyjne w zakresie uogólnionych atrybutów rzymskiej cywilizacji. Jednakże Szoah z pierwszej połowy XX stulecia już nie nadaje się do analizy tą popularną areligijną metodą. W tym bezmiarze zbrodni skończyło się “naukowe” oddzielanie wpływu religii na historię.

Jako następny przykład (z historii najnowszej) można podać powszechne ignorowanie wpływu trynitarnej religii niemieckich protestantów i katolików na źródłową - wobec późniejszego ludobójstwa - antysemicką ideologię nazistów. Śmiałkowie mogą to oceniać jako dalekowzroczne przygotowania do religijnej unifikacji Unii Europejskiej i świata.

Jako dalszy przykład przytoczmy powszechne wśród historyków ignorowanie wpływu sakralnego stalinizmu (kult jednostki) w Związku Radzieckim na upadek - bogato nasyconej ideami ewangelicznymi - “cywilizacji marksizmu - leninizmu”,.

Wreszcie w tym miejscu zauważmy, dotąd zupełnie niezauważony przez areligijnych historyków fakt, że zmiażdżenie pobożnego hitleryzmu (Gott mit uns) dokonało się dzięki ofierze krwi żołnierzy “bezbożnej” Armii Radzieckiej. Ten ostatni przykład chyba najwymowniej świadczy o tym, że Święty Bóg ma całkiem inne spojrzenie na wojującą Europę niż jej religijna administracja oraz, że historyków zupełnie nie interesuje sprawiedliwość Wiekuistego.

Chociaż powojenne wyroki norymberskie pokazały światu, że przyłączanie się do większości ku złemu (Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 23,2), nie uchodzi bezkarnie, to już po upływie dalszych 50 lat, historycy i prawnicy przełomu mileniów, na konferencyjnych salonach wyraźnie ubolewają nad surowością wyroków norymberskich. Współcześni psychoanalitycy traktują Hitlera jako normalnego człowieka o silnym charakterze. W uszach człowieka wierzącego brzmi to już jako religijna zapowiedź miłosiernej wyrozumiałości wobec wykonawców nieuniknionych zbrodni ludobójstwa w aktualnie przygotowywanej III Wojnie Światowej.

Moralne aspekty wydawania i wykonywania zbrodniczych rozkazów, w społeczeństwach powszechnie - ale raczej powierzchownie - religijnych, są dostrzegane tylko przez znikomą liczbę uczniów Mesjasza. Historycy więc nie dostrzegli faktu, że administracja watykańska, priorytet posłuszeństwu wobec rozkazów doczesnych ludzi, jeszcze w XX stuleciu przekładała ponad wolę Jedynego Boga Żydów, który wzbudził z martwych swego Świętego Syna. Gołębica Mesjasza jeszcze raz powróciła do Jego zbawczej arki. Dopiero w XXI stuleciu Karol Wojtyla, katolicki biskup Rzymu (chociaż ortodoksyjnie trynitarny i maryjny) odważył się jawnie wystąpić przeciwko woli prezydenta USA odnośnie zbrojnej napaści na monoteistyczny Irak. Ta bezprecedensowa rezygnacja z szansy religijnego ekspansjonizmu przy okazji zwycięstw “świeckich” agresorów trynitarnych może być zwiastunem przemian w rzymskich zasadach religijnych. Od czasu Hiroszimy watykańska doktryna “wojen sprawiedliwych” utraciła swą ekumeniczną atrakcyjność wśród narodów.

Krańcowo odmienny kierunek motywacyjny, analityczny i konkluzyjny - jako jedyna w świecie – niezmiennie wykazuje tylko cywilizacja oraz historiozofia Ludu Bożego. W odniesieniu do historii Żydów, o ignorowaniu wpływu wiary na los tego narodu, u żadnego badacza (ateisty czy wierzącego) nawet przelotna myśl nie śmie się pojawić.

Szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 7,13-14).

Nie sposób dziś pojąć, w jaki sposób gorliwi czciciele Syna Bożego, w rzymskiej Trójcy aż “współistotnego” Bogu Ojcu, mogli z taką zbrodniczą zaciekłością i metodyczną konsekwencją, pod sztandarem “Bóg z nami”, podczas II Wojny Światowej, eksterminować gorliwych czcicieli tegoż Boga, Chrystusowego Ojca.

Tę alarmującą sprzeczność - według osobistej opinii autora traktatu - można już traktować jako dowód całkowitego zaniku rozsądku, na skutek zespołowego opętania duchem zbrodni. Jednakże ani u historyków, ani u lekarzy, takiego punktu widzenia nie spotyka się i nie zanosi się na żadne zmiany pod tym względem. Niech to będzie poczytane jako “wybryk autorski”.

Stosowane wobec większości narodów w pełni areligijne podejście historyczne można byłoby uznać jako uzasadnione tylko przy metodycznym założeniu suwerennej podmiotowej autokreacji dramatów ludzkich, zarówno indywidualnych jak i zespołowych (w sensie pełnej duchowej ludzkiej niezależności od najszerzej pojmowanych “duchowych sił wyższych”). Wszelako dopuszczenie myśli o świadomej autodestrukcji imperiów i minionych cywilizacji, myśli bezlitośnie konsekwentnej wobec areligijnego historycznego podejścia analitycznego, byłoby niemożliwe do wiarygodnego uzasadnienia. Zatem historyczne upadki cywilizacji mogą być wyjaśnione tylko jako następstwa, dopuszczonych przez Najwyższego, szalonych nawiedzeń “z powietrza”. (W opiniach postępowych myślicieli jest to “optyka zacofana”).

Cała ludzkość dobrze wie, że w jej dramatycznej historii, wszystkie opętańcze szaleństwa jednostek i narodów zawsze były gaszone przelaniem niewinnej krwi. W podręcznikach opisuje się skutki, nie ujawniając przyczyn i źródła. . Ambitne szaleństwa przywódców (np. p.n.e. - Nebukadnesar, n.e. - Napoleon), często prowadziły do rychłej porażki całych imperiów. A jednak, najpóźniej po dwupokoleniowym zagojeniu się blizn, podatność ludzka na zespołowe opętanie szaleństwem zbrodni odradza się. W taki okres, z początkiem nowego milenium, właśnie wkroczyliśmy. Tłuszcz hedonizmu polityków, niczym lek znieczulający pokrył blizny historycznych wspomnień ich dziadków. Utył jeszurun i wierzga…(Tora, Devarim, V Księga Mojżeszowa 32,15).

Tym samym, chwilowo wyżej dopuszczona myśl o pełnym świadomym historycznym samostanowieniu zespołowych podmiotów ludzkich nie nadaje się do obrony. Albowiem nie można mówić o świadomym destrukcyjnym ludzkim szaleństwie. Szaleństwo zespołowe zawsze ma charakter opętańczy. Stado świń, opętanych przez legion duchów, pochodzących z jednego tylko człowieka, zgodnie i spontanicznie popędziło na zginienie w falach jeziora Galilejskiego (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Łukasza 8,26-36). Zwróćmy uwagę na fakt, że współczesna kultura masowa, po dwóch pokoleniach wyrosłych w pokoju, zwłaszcza w twórczości filmowej, już wyraża niecierpliwą tęsknotę do ogólnoświatowego orgazmu zbrodni, po którym dopiero ma nastąpić era sprawiedliwości i pokoju.

Opętańczych sił nadprzyrodzonych nie da się wyeliminować ani z dramatów kultury ani z historii cyklicznie szalejących pogan. Idąc dalej, rozumny człowiek wierzący powinien dopuścić logiczne domniemanie, że cykliczne destrukcje cywilizacji są przez Boga wpisane w nieuchronną zasadę “opętańczej dramaturgii bezbożnego życia podmiotowego”. Zasada taka przez świeckie nauki nie została jeszcze usankcjonowana, choć z niemieckiej literatury lat ostatnich bardzo jasno wynika: Porządni obywatele wykonują wszelkie rozkazy władz bezkrytycznie. Tylko świadomy Lud Boży trzyma się zasady: “Nie przyłączaj się do większości ku złemu” (Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 23,2). Czy zasada ta stanie się powszechną normą religijną? Jeśli tak, to tylko wśród garstki świadomych chrystian.

Historycznie odrzucony Duch Mesjasza

Owoce działalności chrześcijańskiej cywilizacji europejskiej w XX wieku nie pozwalają na choćby cień naiwnego domniemania, że źródłowe inspiracje, czy motywacje scenariuszy dramatów świeckich, miały cokolwiek wspólnego z Duchem Mesjasza, Jezusa, Świętego Syna Bożego. O wiele bardziej dotyczyło to scenariuszy religijno – politycznych, ponadnarodowo sterowanych z jedynego w świecie beznarodowego państewka religijnego!

“Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 7,21).

Owoce rzymskiej odmiany chrześcijaństwa odsłoniły fakt, że religijny duch, przymykający oczy na niepojęte zbrodnie europejskie, a tym samym milcząco do nich zachęcający, powołując się na swe - rzekomo chrystusowe - zasady teologiczne, w istocie walczył z wolą Niebiańskiego Ojca Mesjasza Jezusa. Żaden uczciwy historyk temu zaprzeczyć nie zdoła. Konkluzja tego faktu może być tylko jedna: całe komercjalne chrześcijaństwo nastawione na ekspansję w świecie bezbożnej hierachii wartości, ignorując wolę Boga, począwszy od IV stulecia, aż do końca II Milenium, traktowało Mesjasza politycznie, biznesowo i groteskowo, zaledwie jako jednego ze swych trynitarnych bożków.

Za progiem trzeciego milenium należy więc, wobec jednoczącej się Europy, językiem współczesnym, postawić bardzo praktyczne pytania ogólnoludzkie:

- W jaki sposób zasady religii narodów Europy w XX stuleciu, w makrohistorycznym spojrzeniu oczyma wiary, wpłynęły na dramaturgię ich losów, albo bardziej otwarcie: duchy których religii, funkcjonujących na kontynencie przed rokiem 1939, w obrębie religijnie większościowej, trynitarnej cywilizacji europejskiej, zaowocowały niepojętymi zbrodniami ludobójstwa? Co stanowi o szczególnej kryminogenności systemów religijnych?

Patrząc na przedwojenną Europę z dzisiejszego dystansu ponad 60 lat, niektórzy historycy (przede wszystkim niemieccy), doszli do konkluzji, że gdy tylko w ich (“skrzywdzonym według Traktatu Wersalskiego”) narodzie pojawił się wpływowy, zdeterminowany, skutecznie nieobliczalny “mąż stanu”, to na świeckich salonach dyplomacji dostrzeżono przede wszystkim szansę odwetu za polityczne porażki pierwszej Wojny Światowej. Natomiast na religijnych salonach nuncjatury oceniano zbliżającą się drugą Wojnę Światową jako zbawienną szansę ostatecznego oczyszczenia terenu Europy od “żydokomuny” dwóch zaraźliwych religii: ateistycznego komunizmu bolszewików i teokratycznego monoteizmu Żydów. W duchu pobożnego lęku przed bezbożnym komunizmem są też dziś formułowane beatyfikacyjne oceny historyczne ówczesnych politycznych działań papieskich (Piusa XII).

Patrząc z dzisiejszej perspektywy widzimy, że w pierwszej połowie XX wieku religijno - polityczne zamysły rzymskiej hierarchii najwyższej, historycznie się nie ziściły. Zamiast (“wymodlonej” na konkordatowej osi Rzym [1929] – Berlin [1933]) likwidacji ateistycznego komunizmu przez Hitlera, stało się odwrotnie: rękami “bezbożnych komunistów” został unicestwiony zarówno pobożny faszyzm jak i hitleryzm. Komu Bóg sprzyjał?

I tak, po II Wojnie Światowej, zachodnia Europa dostała się pod wpływ polityki i synkretycznej kultury północno - atlantyckiej. Ponadto, nadeszła powojenna epoka Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, rewolucji naukowo - technicznej i informatycznej, wymiany fachowców oraz ludzkiej migracji politycznej ze wschodu i zarobkowej ze wschodu i południa. Okupowane Niemcy i całą jednoczącą się Europę zachodnią stopniowo zaczął ogarniać amerykański duch wielonarodowej, wielokulturowej i wieloreligijnej cywilizacji północno - atlantyckiej, cywilizacji ponad wyznaniowej współpracy i materialnego dobrobytu. Czy to jest tylko Boskie dopuszczenie, czy nierychliwe wykonanie Jego woli?



Gdy Bóg dwa razy mówi to samo

Do trynitarnej Europy powojennej, na miejsce eksterminowanych Żydów, potomków monoteisty Abrahama według nierychliwej obietnicy Boskiej, napłynęli “gastarbeiterzy”, monoteiści islamscy, także Abrahamowi potomkowie według ludzkiej niecierpliwości prokreacyjnej jego samego, i jego żony, Sary.

Przedtem, podobna “abrahamowa” plemienno - religijna sekwencja już raz się wydarzyła, choć w bardziej zwolnionym tempie, gdy po soborach w Nicei (325 Konstantyn) i Konstantynopolu (381 Teodozjusz), nominalne chrześcijaństwo czwartego stulecia n.e. całkiem otwarcie odeszło od zasad mesjańskiego monoteizmu judeochrystiańskiego. Już w 6 stuleciu, wokół basenu morza Śródziemnego, wśród Ismaelitów, pojawił się mahometański monoteizm Islamu. Niekiedy Bóg dwa razy to samo powtarza, aby nawet ociężali teolodzy i areligijni historycy mogli wymowę Jego woli pojąć. Ci, którzy mają uszy do słuchania, już dwa razy usłyszeli, że zbrodnicza eksterminacja ludu wyznającego zasady zarówno abrahamowego jak i mesjańskiego monoteizmu, jest stanowczo przeciwna Bożej woli. Ci, którzy to pojęli już za pierwszym razem, zostali bardzo szybko, w krzyżowych wojnach, wytępieni z rozkazu “cesarza dusz”. Druga Wojna Światowa ani polityków, ani historyków, niczego pod tym względem nie nauczyła. Nie zważając na przekazy Boże śpieszą się do wojny trzeciej. Dziękujmy Bogu za to, że w Oficjum rzymskiej religii ostatnio cokolwiek pod tym względem drgnęło. Niech Duch Mesjasza sprawi, że trzecie milenium będzie Jego.

Ateista może powiedzieć, że dla wyznaniowych większości w europejskich narodach pogańskich liczba ich bóstw nie ma najmniejszego znaczenia, że Szoah (zagłada) była tylko odpryskiem międzynarodowych batalii militarnych, że na Bałkanach “zawsze się kotłowało”. Niech jednak historyk, zapędzony w wielkiej polityce, zatrzyma się w intelektualnym zapędzeniu i uczciwie zastanowi: Czy kiedykolwiek Żydzi skierowali swą narodową armię do walk II wojny? Nie! - wszak wówczas nawet nie mieli swej państwowości! Czy armia Mahometan stanęła do walki z Ameryką lub NATO? Nie! - wszak światowy terroryzm islamski nie może być przypisany żadnemu konkretnemu państwu arabskiemu!

Każdy uczciwy prawnik najpierw poszukuje motywów zbrodni. Kto węszył religijny i materialny interes, a więc kto mógł być duchowym inspiratorem? Oczywiście istnieją, szeroko wśród analityków uświadamiane, motywy surowcowo - polityczne. Jednakże nieuświadomione, ukryte źródła, są przede wszystkim duchowe! W psychologii świeckiej religijna motywacja “wojen sprawiedliwych” nazywana jest motywacją emocjonalną.

Z takiego punktu widzenia nasuwa się wniosek oczywisty: Według szatańskich i ludzkich złości duchowych, światowe wojny, Druga i Trzecia, to międzycywilizacyjne wojny religijne! Zatem może należałoby najpierw we własnym, religijnym oku, szukać szatańskiej belki.

Można także dojść do dalszego wniosku, że dramaty XX wieku i przełomu mileniów uzasadniają myśl, iż to Wiekuistemu Bogu nie podoba się odwieczna walka rzymskiej administracji religijnej z wiarą Abrahama, bezgranicznie oddanego Jedynemu, oraz z Duchem gołębicy Syna Bożego, Mesjasza Izraelskiego. Najwidoczniej nie wolno, pod fałszywie wymalowanym sztandarem Mesjasza i Jego Matki Żydówki, tępić wybranego Ludu Jego Ojca, Jedynego Boga wszystkich potomków Abrahamowych, Sprawcy wszelkich form życia.



Nowe wyzwania cywilizacyjne

Cywilizacja europejska pod koniec XX stulecia stanęła wobec nowych wyzwań. Religijnym synonimem tych wyzwań jest najogólniej pojmowany ruch New Age, pochodzący z Ameryki. W jego gałęziach wybujały “sekciarskie i heretyckie” religijne ruchy teologii wyzwolenia, postmodernizmu, relatywizmu, humanizmu i antyglobalizmu. Wspomagana petrodolarami religia Islamu niesie do Europy nową falę monoteistycznego zagrożenia “wartości chrześcijańskich”. Po pośpiesznym zażegnaniu inwazji Islamu na Bałkanach w ostatnich latach XX stulecia, w pierwszych latach XXI wieku “krzyżowa” wojna z Irakiem oraz z bliżej nie zidentyfikowanymi islamskimi “pohańcami”, poszerzenie Unii Europejskiej o państwa politycznie dominującej religii rzymskiej, mogą – dla ekumenicznych jastrzębi - stanowić nową nadzieję utrwalenia trynitarnego monopolu nad Europą i restytuować administracyjne panowanie tradycji cywilizacji rzymskiej nad światem. Czy Boska gołębica monoteisty Jezusa, na tak okrutnie religijnym świecie, znajdzie warunki rozmnożenia świętego synowskiego rodzaju Bożego? Serca, gdzie ona zakłada gniazda, są przez jastrzębie traktowane jako sekciarskie.

Badając duchowość europejską i amerykańską nie można mieć wątpliwości, że mesjańska wiara na świecie - jak dotąd - zapodziała się niemal zupełnie. Zamiast nabożnej czci dla Jedynego Ojca duchów i bezgranicznego posłuszeństwa wobec Jedynego abrahamowego Boga, zagmatwana trynitarna teologia przez kilkanaście stuleci bezwzględnie konfliktowała rzymską odmianę chrześcijaństwa najpierw z chrystianizmem później z Judaizmem a ostatnio z Islamem. Stanowi to oczywisty wyraz intelektualnej, moralnej i duchowej hańby obecnej cywilizacji.

Patrząc z dłuższej perspektywy czasowej, ogólnie niepomyślne wyniki historyczne rzymskiej polityki ekumenicznej skłaniają do postawienia ostatniego pytania: czy aby Wszechmogący już sobie nie obrzydził uprawiania polityki po kościołach, odczyniania sakramentów, tolerowania ludowej pobożności, adorowania bożków, kadzenia i procesji, mszalnych ofiar i darów, pielgrzymek, czuwania, odwrócił się plecami do polityków “wiecznego” miasta, przeszedł do obozu “sekciarzy” i zesłał do Europy New Age? Odpowiedzi na wszystkie wyżej postawione pytania wynikają nie z analizy duchowych emocji, lecz z historycznych faktów, zaś ich jednoznaczne sformułowanie należy już do myślącego Czytelnika poniższego traktatu.


ROZDZIAŁ PIERWSZY: “NEW AGE” I NOWA CYWILIZACJA

Znienawidzony ruch “New Age”

Sprzeczny z mesjanicznym wzorcem służby podział na panujący kler i laikat, do którego doszło w pierwszych wiekach nowej ery w większości wspólnot trynitarnych, odzwierciedla bolesny fakt podporządkowania prawd ewangelicznych obowiązującej doktrynie kościelnej. W zborach judeochrystiańskich, zgodnie z jednoznacznym nauczaniem Mesjasza oraz Jego apostołów (pisma chrystiańskie, I List Pawła do Tymoteusza 2,5; List Pawła do Rzymian 3,29-30, List do Hebrajczyków 12,24), jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem Domu Izraela, a ludźmi jest człowiek Jezus, Mesjasz.

Jak wspomniano w słowie wstępnym, rzymska doktryna katolicka, po odejściu od prawdy Bożej i apostolskich zasad Zborów Jerozolimskiego i Antiocheńskiego, podłączyła do tego układu dodatkowych pośredników: Miriam (Marię), matkę Jezusa oraz kapłańską hierarchię. Uzasadnienie racji bytu tej nieewangelicznej formacji wymagało sporej ekwilibrystyki intelektualnej. Reformacja w tym względzie wprowadziła tylko niewielkie zmiany w Kościołach ewangelickich, w których dość szybko ustaliła się podobna hierarchia kapłańska. Ewangeliczny standard zdołały przywrócić jedynie wspólnoty braterskie, takie jak anabaptyści, mennonici, Jednota Braci Czeskich czy Jednota Braci Polskich. Minister zboru jest tutaj jedynie organizatorem życia duchowego wspólnoty, nauczycielem, nie pełniąc roli duchowego pośrednika między Bogiem a ludźmi. Gdy rozwój cywilizacyjnych wydarzeń spowodował, że na religijnym rynku pojawiła się nowa, konkurencyjna formacja, znana jako ruch “New Age”, wszystkie “urynkowione” wspólnoty, zarówno katolickie jak i protestanckie, podjęły z nią walkę. Przebiega ona pod hasłem obrony zagrożonych “wartości chrześcijańskich”. Wyczerpujący zestaw zarzutów skierowanych przeciwko ruchowi “New Age” został zebrany przez pastora Eldona K. Winker w książce 5.

Według nauki Księcia Pokoju - Jezusa - (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 5,43 - 44), towarzysząca tej walce nienawiść jest uczuciem negatywnym, zupełnie przeciwnym Duchowi Mesjasza. Pragnąc podobać się Bogu, Ojcu duchów, jak też i ludziom być przyjemnym (poprzez czynienie pokoju), chrystianie, uczniowie Jezusa, powinni poznać historyczne i programowe uwarunkowania omawianego spontanicznego ruchu, aby stanowczo odrzucić to, co jest przeciwne biblijnej nauce Jezusa Mesjasza i nie kalać się zarówno bezrozumną nienawiścią jak też jakimkolwiek fałszem.


Współczesna definicja “New Age”

W książce 5 pastor Eldon K. Winker (na str.15) pisze jakby z nutą bezsilności: “Ponieważ New Age jest ogólnym terminem obejmującym miriady grup z mnóstwem autorów, jest rzeczą niemożliwą zidentyfikowanie wszystkich ich doktryn”.

Następnie autor przytacza przedziwną filozoficzno - doktrynalną mieszankę religijnych zasad “New Age” zaczerpniętą z hinduizmu i buddyzmu, zawierającą też zupełnie śladowy element (oznaczono jako ·) doktrynalnie nominalnego chrześcijaństwa. W nawiasach umieszczono zwięzłe komentarze autora niniejszego opracowania:

  1. Wszystko jest jednością; cała rzeczywistość stanowi jedną pełnię – (gnostycyzm);
  2. Wszystko jest Bogiem (bogiem) a Bóg (bóg) jest (we) wszystkim - (panteizm)
    (· - pisma chrystiańskie, Dzieje Apostolskie 17,24-28);
  3. Ty (jako osoba) jesteś Bogiem. Jesteś święty; Bóg jest w tobie - (powszechna uzurpacja boskości);
  4. Nigdy nie umrzesz; żyłeś przedtem i będziesz żył znowu - (reinkarnacja);
  5. Ty możesz stworzyć swą własną rzeczywistość lub przekształcić swoją  świadomość (jaźń) – (samozbawienie);
  6. Wszystkie religie są prawdziwe, więc są jednością – (szamaństwo powszechne);
  7. Nowy świat nadchodzi; Jutrzenka Nowego Wieku już świta.

Na podstawie powyższego zestawienia, w książce 5zamieszczono (na str. 16) następującą definicję:

"New Age" jest eklektycznym, bazującym na okultyzmie, promującym teorię ewolucji, antropocentrycznym, samoubóstwiającym, penetrującym, ogólnoświatowym ruchem społecznym (filozofia życia), który docelowo zamierza doprowadzić - poprzez przekształcenie jednostek - do przekształcenia całego społeczeństwa tak, aby osiągnąć krańcowy cel, jakim jest nowy porządek świata w pełnej harmonii.

W powyższych zasadach oraz w definicji “New Age” zarówno chrześcijanin (zwolennik Credo nicejskiego i katolickiej interpretacji bóstwa zawartej w dogmacie o Trójcy Św.), jak też mesjanista, łatwo dostrzeże groteskowo synkretyczną mieszankę fantasmagorii, które są zupełnie obce nauce Mesjasza Jezusa (zwłaszcza p. 3 i 6), oraz naszej siermiężnej cywilizacji trudu, znoju i nieustających walk dobra ze złem. Pamiętajmy, że powyższa definicja nie została sformułowana przez uczestnika ruchu N.E., lecz przez chrześcijańskiego duchownego. Zwróćmy też uwagę na wyłącznie doczesny charakter pięknego celu harmonii świata.

Czyżby ruch New Age istotnie zagrażał Europie? Czyżby dumna ze swej rzymskiej cywilizacji Europa, chlubiąca się wielkim dorobkiem nowożytnej nauki i kultury, obawiała się synkretycznego potworka religijnego? Czy krew Mesjasza Jezusa i męczenników wiary utraciła swą duchową moc wobec fantasmagorii New Age? A może New Age to tylko biblijny posąg na glinianych nogach (zwoje Nevim, Ks. Daniela 2,31-45)? A może niektóre zasady New Age od dawna tkwią w religijnej tradycji rzymskiej cywilizacji?


Pojęcie cywilizacji

Zanim przeanalizujemy historyczne korzenie ruchu New Age, sprecyzujmy pojęcie cywilizacji.

Popularna Encyklopedia Powszechna (dla szkół) z roku 1994, informuje, że: "cywilizację stanowi ogół cech społeczeństwa o wyższym stopniu rozwoju... Postęp cywilizacji oznacza rozwój techniki oraz postęp społeczno - moralny, zmierzający do wolności... Postęp cywilizacyjny w dziedzinie kultury winien przebiegać w formie wymiany, a nie dominacji..."

Amerykański politolog Samuel P. Huntington, w swej książce 6 pisze (na str.44 i 45) między innymi: “Ze wszystkich obiektywnych elementów składających się na tożsamość cywilizacji najważniejszą rolę odgrywa przeważnie religia. Cywilizacja jest więc najwyższym kulturowym stopniem ugrupowania ludzi i najszerszą płaszczyzną kulturowej tożsamości, ponad którą jest już tylko to, co odróżnia człowieka od innych gatunków. Określana jest zarówno przez obiektywne wspólne elementy, jak język, historia, religia, obyczaje, instytucje społeczne, jak i subiektywną samoidentyfikację ludzi”.

Zatem zasady religii określają sens doczesnego życia każdego świadomego człowieka, stanowią moralną podstawę przepisów prawa porządkującego wielopokoleniową cywilizację społeczeństwa ludzkiego oraz (w chrystianizmie) formują ducha indywidualnego człowieka do określonej kategorii bytu po śmierci jego ciała. Najogólniej pojmowane zasady religii mają zarówno charakter jednostkowy jak i zespołowy, o znaczeniu chwilowym, historycznym i eschatologicznym (poza doczesnym). W zakresie doczesnego bytu społecznego, religia określa kulturową tożsamość ludzi należących do określonej cywilizacji. Wokół zasad religii tworzy się cywilizacja. Cywilizację rzymską określają odwieczne, niezmienne zasady religijne. Cywilizacja rzymska określiła kulturową tożsamość nowożytnej Europy.

ROZDZIAŁ DRUGI: DUCHOWOŚĆ “NOWEGO ŚWIATA” AMERYKI

Historyczne korzenie nowej cywilizacji

“New Age” Movement wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i swymi korzeniami - bez wątpienia - sięga do bardzo starego, jeszcze europejskiego, ruchu wolnomularskiego*. Pisze o tym w swej znakomicie udokumentowanej książce 7 amerykański autor A. Ralph Epperson.

Novus Ordo Seclorum - to łaciński napis na Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej od roku 1776; umieszczony - obok napisu: IN GOD WE TRUST - na każdym banknocie jednodolarowym; (Saeclum - ludzkość jednego wieku, duch czasu). Oznacza on dosłownie: Nowy Porządek Świata; ostatnio popularnie kojarzony z pojęciami religijnymi, gospodarczymi i politycznymi: New Age Movement, New Deal, United Mankind. Jedność religii i polityki jest jednak o wiele starsza od New Age.

W tym miejscu należy dla porządku podkreślić, że umieszczony na papierowej jednodolarówce napis: “Ufamy Bogu” (In God We Trust), odnosi się do Boga Jednego a więc Jedynego. Z tej przyczyny, jeszcze na przełomie XIX i XX wieku, europejscy trynitarze ukuli pejoratywny termin “żydomasoneria” nie mający żadnych podstaw ani w zasadach Judaizmu, ani wolnomularstwa. Odrzucanie trynitaryzmu rzymskiego przez określoną wspólnotę, według klasyfikacji watykańskich teologów, stanowi podstawowe kryterium sekciarstwa 8. Utożsamienie osoby Człowieka Jezusa z Bogiem YHWH Eloheinu, leżące u podstaw trynitarnego kryterium wartościującego ludzi, nie ma nic wspólnego z apostolskim pojęciem boskości Jezusa (pisma chrystiańskie, List Pawła do Filipian 2, 6).

W czasach, gdy podzielona przez kontrreformację Europa, jeszcze w XIX stuleciu tonęła w nędzy spowodowanej wyniszczającymi walkami religijnymi 9, jęcząc w agonii rozkładającego się “chrześcijańskiego” feudalizmu, liżąc rany po Rewolucji Francuskiej i “Wiośnie Ludów”, jedynym politycznym i majątkowym beneficjentem szalejących emocji narodów naszego kontynentu było niewzruszone mocarstwo papieża.



Amerykańskie odczytanie Biblii

W owym czasie, fundamentalnym problemem politycznym - w większości protestanckiej - Ameryki Północnej, było zbudowanie społecznej jedności bogatego mocarstwa, opartej na pokojowej koegzystencji wieloetnicznych, wielokulturowych i wielowyznaniowych grup ludności napływowej.

Światowy protestantyzm, dzięki programowemu rozproszeniu autonomicznych kongregacji, administracyjnie suwerennych, zgodnie z nauką Biblii, nigdy i nigdzie nie osiągnął uprzywilejowanego statusu polityczno - państwowego czy mocarstwowego. (Dotyczy to protestantyzmu zarówno Europy jak i Ameryki aż po dzień dzisiejszy).

Od uchwalenia 10 demokratycznych poprawek (1789) do konstytucji federalnej, przez całe XIX stulecie i pierwszą połowę XX wieku, niemal aż po dzień dzisiejszy, budowa szeroko pojmowanego dobrobytu społecznego jest naczelnym priorytetem politycznym w Stanach Zjednoczonych. Od chwili uchwalenia Konstytucji, jedynym beneficjentem materialnym i duchowym jest naród amerykański, który nigdy nie podlegał politycznie uprzywilejowanej religii.

Podczas gdy nad nominalnie “chrześcijańską” Europą panował przymusowy trynitaryzm (katolicki, prawosławny oraz częściowo protestancki) ze wszystkimi tego ekumenicznymi, filozoficznymi, moralnymi, społecznymi i politycznymi konsekwencjami (pogromy innowierców oraz narastający antysemityzm chrześcijan), w XIX wiecznej Ameryce Północnej, wprowadzono pełną swobodę religijną. Społeczeństwo Stanów Zjednoczonych weszło w ten sposób na drogę pokoju, dobrobytu i rozkwitu pluralizmu religijnego, zawczasu rezygnując z krwawej alternatywy przymusowej uniformizacji “świętości” oraz walk religijnie udręczonych i politycznie zniewolonych narodów. [Amerykański problem rasowy stanowi oddzielny temat, wykraczający poza ramy niniejszego opracowania].


Nurt świecki

Filozoficzną bazę ideologiczną dla dzisiejszej pokojowej koegzystencji pluralistycznego społeczeństwa amerykańskiego stworzył dziewiętnastowieczny ruch umysłowy zwany pod ogólną nazwą pragmatyzmu, którego poszczególnych aspektów twórcami, byli między innymi:

Pragmatyzm stanowi po dziś dzień aktualną bazę filozofii społecznej Stanów Zjednoczonych. Ruch ten podąża obecnie samodzielnym "świeckim" nurtem, niezależnym od wolnomularstwa, skostniałego w groteskowych (jawnych) aspektach ceremonialnych 13, 14.

Filozoficzny nurt pragmatyzmu stał się XIX- wieczną podstawą organizacji społeczeństwa Ameryki Północnej, systemu społecznego, który jeszcze w roku 1776 nazwano “Novus Ordo Seclorum”. Nazwa ta nie ma już nic wspólnego ze współczesnym potworkiem religijnego synkretyzmu, rozumianym przez pastora Winkera 5 pod obiegowym pojęciem “New Age Movement”.

Oprócz podobieństwa nazwy, obydwa zjawiska nie mają obecnie już ze sobą prawie nic wspólnego. Dlatego w dalszym ciągu traktatu, pojęcie pierwotnego ruchu, zakorzenionego w ideologii pragmatyzmu, będziemy opisywać po łacinie jako Novus Ordo Seclorum. Rozumiemy pod tym pojęciem ruch społeczny oparty na judeochrystiańskim pojmowaniu Wiekuistego, Jednego i Jedynego Boga (Tora, Devarim, V Ks. Mojżeszowa 6,4-5 oraz pisma chrystiańskie, Ewangelia według Marka 12, 29-30), bliski biblijnemu protestantyzmowi. Współczesny ruch religijny New Age Movement, dla odróżnienia od ruchu społecznego Novus Ordo Seclorum, określamy pojęciem New Age Movement. New Age Movement opiera się już na pojęciu Boga wieloosobowego, bliższego tradycyjnemu katolicyzmowi, który również jest mieszanką synkretyczną ( 3 - strona 346). Z tej przyczyny, sięgając do korzeni zjawiska, musimy – z konieczności – wejrzeć za rozdarte kulisy, ukrywające filozoficzne i teologiczne sedno sprawy. Nie podlega dyskusji fakt, że dzisiejszy New Age Movement jest upiornym mutantem Novum Ordo Seclorum. Idee tego ostatniego zatraciły się w materialnej drapieżności baronów gospodarki i administracji oraz duchowo rozwydrzonego, hedonistycznego pogaństwa powszechnego.

Wewnętrzna stabilność mocarstwa gospodarczego i politycznego, jakim są Stany Zjednoczone, jest na tyle ugruntowana, że nawet nie podjęto żadnej zorganizowanej akcji, na (zdezorientowanym i zatomizowanym) rynku religijnym, wyjaśniania komukolwiek terminologicznych lub ideowych nieporozumień. Zupełnie inna jest sytuacja w Europie, w Afryce i w Ameryce Łacińskiej, zdominowanej religijnie przez religię rzymskokatolicką.

Pragmatyzm amerykański, jako kryterium prawdy traktuje jedynie użyteczność, uzależniając prawdziwość wszelkich twierdzeń od praktycznych skutków społecznych.

W tym miejscu należy przypomnieć “pragmatyzm” biblijny zapisany w I liście apostoła Pawła do Tesaloniczan 5,21-22: “Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie; od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie”.

Należy jednak zauważyć, że odłączenie idei pragmatyzmu od mesjańskiej aksjologii prowadzi na rozstaje dróg. Drapieżność jest w kapitalistycznej skuteczności użyteczna, lecz zarazem przeciwna temu, co ewangelicznie dobre. Religijna popularność na drapieżnym rynku amerykańskim nieuchronnie musiała prowadzić do odstąpienia od zasad biblijnych. Tak można pokrótce wyjaśnić przemianę idei Novus Ordo Seclorum w New Age Movement.

Jak z powyższego wynika, dorobek XIX - wiecznych filozofów i socjologów amerykańskich stanowił religijnie neutralną podstawę do odwiecznego, mądrze rozumianego, początkowo opartego na Biblii, ładu społecznego. Sukces pragmatyzmu zaszczepionego do praktyki życia społeczeństwa amerykańskiego, przerósł wszelkie oczekiwania.

Ameryka Północna (w większości) w XVIII wieku przyjęła ogólnospołeczną weryfikację nauki biblijnej jako podstawę sterowania społecznego. Europa (w większości) natomiast zachowała tradycję i nakazy oderwanego od społeczeństwa religijnego oficjum (magisterium) Kościoła rzymskokatolickiego.

Jeszcze dziś, na sąsiadujących posesjach niemal każdego miasta Ameryki, w skromnych budynkach kongregacyjnych, w bliskich odstępach czasu, odbywają się nabożeństwa uwielbiające Jedynego Boga Żydów oraz Mahometan jak też misteria odprawiane do Jedynej Trójcy Świętej oraz modły do Matki Najświętszej katolików. Dalej modlą się Sikhowie, a nieco obok, Unitarianie Uniwersaliści, jedni z wielu spadkobierców idei Braci Polskich. Pragmatyczna weryfikacja nauki biblijnej w stuleciach XVIII-XX przyniosła Stanom Zjednoczonym pokój wyznaniowy, stabilizację polityczną na arenie międzynarodowej i jeden z najwyższych światowych poziomów społecznego dobrobytu.


Szaleństwa nazizmu i reakcja Uniwersalistów amerykańskich

Zanim jednak “Novus Ordo Seclorum”, jako oryginalny, amerykański zalążek nowej, atlantyckiej cywilizacji Zachodu “zagroził” ideologicznie monolitycznemu systemowi religijnemu Europy, nad naszym kontynentem przeszła brunatna fala nazizmu pod oszukańczym szyldem “Gott mit Uns”. W tym właśnie czasie, na skutek krwawych prześladowań zarówno Żydów jak i ideologicznych przeciwników nazizmu, wielu uciekinierów z Europy, ratując życie, udało się do Ameryki.

Dla rozładowania problemów społecznych związanych z masowym napływem imigrantów, w U.S.A., w 1939 roku powstał religijny (lecz ze zrozumiałych względów ponadwyznaniowy, wolny od doktrynerstwa religijnego) Unitarian Universalist Service Commitee (UUSC) 19.

Komitet ten, dzięki szerokiemu poparciu i ofiarności światłego amerykańskiego społeczeństwa, w czasie II wojny światowej zorganizował szereg placówek rozrzuconych po całym świecie, gdzie prowadzono działalność obejmującą: pomoc medyczną i oświatę zdrowotną, organizację pracy i obywatelskiego porządku, pomocy w zakresie praw człowieka i sprawiedliwości wymiaru kary, planowania rodziny, edukacji, rozwoju społecznego i wzmocnienia aktywności kobiet.

UUSC aż po dzień dzisiejszy organizuje pomoc wzajemną "People to People" w obliczu instytucjonalnie zorganizowanych systemów opresji (Przypomnijmy sobie ten napis na paczkach rozdawanych podczas polskiego stanu wojennego po 1981 r). W okresie pokoju, Unitarianie Uniwersaliści prowadzą szkoleniową działalność religijno - etyczną o charakterze ponaddoktrynalnym.

Dopiero od chwili podjęcia doskonale zorganizowanej, wieloaspektowej, międzynarodowej działalności, przykład UUSC może być traktowany jako modelowy element ruchu społecznego Nowej Cywilizacji. Jest to więc - według założeń - społeczny ruch drugiej połowy XX wieku: ponadreligijny, ponadsekciarski, ponaddogmatyczny. Ruch wolny od wszelkich akcentów religijności rządzącej się prawami rynku czy tez akcentów socjotechniczno - politycznych. Ruch przepojony czystym humanitaryzmem, wnoszący sprawdzony ład braterski w amerykańskim społeczeństwie wieloetnicznym, wielokulturowym i wieloreligijnym. Ruch otwarcie oparty na naukowych zasadach pragmatyzmu, w wojennych warunkach zagrożenia biologicznego bytu ludzi z różnych wyznań, po raz pierwszy w dziejach ludzkości wprowadził biblijne zasady miłości bliźniego do praktyki, stojącej ponad osądzaniem wyznania tego bliźniego. Tak jak Jezus wobec Samarytanki (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 4, 21-24). Na podobnych zasadach, przez większość lat indywidualnej działalności, pracowała w Kalkucie katolicka zakonnica Teresa (Agnes Bojaxhiu 1910-1997).

Powstanie i działalność UUSC w religijnej Europie byłoby niemożliwe. Nazizm stanowił bowiem dla Watykanu większą nadzieję, aniżeli zagrożenie 10. Najstarsze korzenie unitariańskie w Europie sięgają konstantyńskich czasów Ariusza, (“Arianie” 9) światłego kapłana aleksandryjskiego, potępionego na katolickim soborze Nicejskim (325) za sprzeciw wobec - większościowo już wówczas kształtujących się – dogmatycznych zasad trynitaryzmu. Ostatnie akcenty judeochrystiańskie Unitarian są (przypuszczalnie) datowane w roku 1803, kiedy proklamowano “Wyznanie Winchesterskie” podkreślające “zbawienie przez charakter” osiągany na drodze praktycznego naśladowania Jezusa jako duchowego przywódcy, w świecie ogarniętym miłością Bożą skierowaną ku wszystkim (w tym samym roku zakończyła działalność gmina ariańska w Kosionowie koło Pisza w Prusach, założona przez Braci Polskich, którzy byli zmuszeni opuścić terytorium Rzeczypospolitej w 1660 roku).

ROZDZIAŁ TRZECI: RZYMSKIE DZIEDZICTWO HISTORYCZNE

Historyczne zasady religijne Cywilizacji Rzymskiej

W poważnym dziele książkowym „Religie świata” 17 : czytamy na stronie 109:

"...w 44 roku p.n.e, ...senat zaliczył Juliusza Cezara w poczet bóstw. Ubóstwienia jego sukcesora, Augusta, domagano się w niektórych rejonach cesarstwa, zwłaszcza na wschodzie, już za życia władcy. Za życia również oddawano mu w niektórych miejscach honory boskie. Choć senat deifikował również Augusta, jego następca, Tyberiusz (42 p.n.e.-37 n.e) z taką zaciekłością bronił się przed ubóstwieniem, że zirytowany tym senat nawet pośmiertnie nie umieścił go wśród niebian. Później już wszyscy wcześni cesarze - z wyjątkiem Nerona i następujących po nim trzech, bezskutecznie walczących o władzę dowódców wojskowych - zostali uznani za bogów; dotyczy to nawet Kaliguli (12-41 n.e.), który zażądał deifikacji jeszcze za życia, i Domicjana (51-96 n.e.), który uczynił podobnie, lecz którego boskości nie zatwierdził senat...

Znaleziono [w Pompei] wiele plakietek zawierających wyobrażenia pomniejszych bóstw - Fauna, Sylwana, Flory, Priapa itd. Wiążą się one przede wszystkim ze sprawami płodności, reprodukcji, zysków i przychodów...

A oto dalsze cytaty dotyczące zasad rzymskiego chrześcijaństwa:

Pozostało tylko kwestią czasu, kiedy religią państwową stanie się jakieś jedno prężne wyznanie. Ostateczną decyzję podjął Konstantyn, wydając w 313 roku wespół ze swym współregentem Licyniuszem tak zwany edykt mediolański. Przyznawał on chrześcijaństwu wolność wyznania na równi z innymi religiami...

Przekształcanie cesarstwa rzymskiego w państwo chrześcijańskie trwało przeszło sto lat, pomimo iż już w 381 roku Teodozjusz zakazał wyznawania wszystkich innych religii. A jednak wiele dawnych form pozostało...

Zmiana sytuacji w Rzymie zarysowała się wyraźnie w momencie, gdy jego biskup Leon Wielki (440-461) zaczął używać dawno zarzuconego tytułu 'pontifex maximus' (arcykapłan najwyższy)."

W powyższych cytatach uderza nas osobliwe, rzymskie pojmowanie “boskości”.

Uzupełniający charakter - dotyczący zasad historycznego kształtowania się imperium rzymskiego i jego religii - noszą informacje zawarte w znakomicie udokumentowanej książce Leonarda Verduin 15. Poniżej, kursywą, podane zostały wybrane cytaty zaczerpnięte z tej książki:

[str.11]. Społeczeństwo sakralne jest utrzymywane w jedności przez sakrament.

[str.14]. Rzymskie kolegium bóstw stanowiło federację ustanowioną przez aneksję, tak jak i państwo rzymskie było federacją zbudowaną w drodze aneksji.

[str.15]. Jednakże istniały dwie restrykcje, dwa punkty, przy których kończył się liberalizm Rzymskiej polityki:

# - Żadne faworyzowane bóstwo nie miało prawa wypchnąć innego bóstwa (innych bóstw) z ustalonego rejestru (panteonu) bóstw;

# - Żadne bóstwo, będące poza inwentarzem rzymskich bóstw, nie mogło liczyć na zadomowienie się.

Jakiekolwiek naruszenie tych dwóch zasad nie będzie tolerowane, ponieważ to groziłoby podziałami w społeczeństwie.

Chrześcijanie (autor ma na myśli chrystian) byli kategorycznie monoteistyczni; Ich Bóg był Bogiem, który stanowił koniec wszelkich bóstw: gdzie On wszedł, wszelkie bóstwa umykały.

Rzymianie byliby całkiem gotowi pozwolić chrześcijanom uczestniczyć w ich [Rzymian] obrządku oddawania czci [bóstwom rzymskim]. Wcześni chrześcijanie nie mogli pójść na takie uczestnictwo. Oni więc weszli na drogę, która była nie do zaakceptowania w oczach sakralnego społeczeństwa rzymskiego.

[str.16]: Wcześni chrześcijanie wyznawali kredo, w którym... Bóg, jako Kreator i Wspomożyciel wszystkich ludzi, był jednakże Ojcem i Zbawicielem jedynie pewnego procentu (społeczeństwa), który w drodze metamorfozy, został powołany z grupy potępionych do grupy zbawionych.

## [str.18]. W sytuacji sakralnej, życie religijne nie toczy się wokół nauczania; ono toczy się wokół aktu kultowego, rytuału i liturgii. (Nie świadome uczestnictwo, lecz magiczny obrządek).

Wybitny historyk współczesny Paul Johnson w swym dziele 16, pisze (na stronie 155):
”Żydzi mogli zaakceptować decentralizację Świątyni. Mogli zaakceptować odmienny pogląd na Prawo. To, czego nie mogli przyjąć, to usunięcie absolutnego rozróżnienia, jakie zawsze przeprowadzali pomiędzy Bogiem a człowiekiem, ponieważ stanowiło ono samą istotę teologii żydowskiej - przekonanie, które bardziej niż cokolwiek innego oddzielało ich od pogan”.

Powyższe cytaty, same przez się, bez konieczności rozległego komentarza, znakomicie wyjaśniają zarówno religijne zasady cywilizacji rzymskiej: - ubóstwianie ludzi - jak i historyczne przyczyny eksterminacji chrystian oraz konsekwentnego eliminowania zasad judeo-chrystianizmu i judaizmu z religii mającej nierozerwalne powiązania z ekspansywną polityką cesarstwa. Polityczna aneksja Ziemi Świętej nie mogła pójść w parze z religijną aneksją wiary Żydów w jedynego, wiecznie żyjącego, Boga. W tym miejscu niewzruszone rzymskie zasady musiałyby zostać złamane: wszak Bóg Izraela powiedział wyraźnie: “nie będziesz miał innych bogów obok mnie”. Takiego Boga, Boga Avrahama, Jaakova i Itzchaka zawsze miał i nadal ma Jeszua (Jezus), Żyd ortodoksyjnie monoteistyczny, Syn Boży i zmartwychwstały Mesjasz Izraelski (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 20,17). Bóg Żydów musiałby więc stanąć ponad rzymskim senatem! Do takiego stanu rzeczy Rzym nigdy nie dopuścił i – ze względów ambicjonalnych – dopuścić nie może.

ROZDZIAŁ CZWARTY: WPŁYW NAUK ŚWIECKICH

Potęga formalnej logiki definicji

Porządek wszelkich poważnych dyskusji wymaga ścisłego zdefiniowania pojęć. Brak ścisłych definicji prowadzi do wielkich emocji, a nawet do dramatycznych starć.

Przed dalszymi rozważaniami na temat historii i współczesnego wizerunku New Age Movement należy przypomnieć historycznie stosowane, aż po dzień dzisiejszy, dwie definicje Boga.

(1) Wiekuisty Stwórca Wszechrzeczy (Samoistny Byt Wieczny);

(2) Istota nadludzka lub martwy obiekt kultu religijnego;

Pierwsza definicja odnosi się tylko do Osoby (jakkolwiek to pojęcie rozumiemy).

Druga definicja odnosi się do uogólnionego obiektu czci: osoby, instytucji, stanowiska, przedmiotu, rytuału (misterium), idei, tradycji.

Pierwsza definicja ma korzenie w starożytnej żydowskiej tradycji mesjańskiej i nie ma charakteru powszechnego. Na terenie Europy obowiązuje ona w judaizmie, w chrześcijaństwie braterskim (simple brethren – “prostacy”), w islamie, w organizacji Świadków Jehowy oraz wśród polskich chrystian, w zborach Braci Polskich. Pierwsza definicja, jako odnosząca się do Osoby, w ogóle nie przystaje do jakiegokolwiek religijnego traktowania instrumentalnego.

W nowożytnym monoteizmie ortodoksyjnym, według definicji pierwszej, jakikolwiek instrumentalizm kultowy jest całkowitą niedorzecznością. Czy ktokolwiek z chrystian (uczniów Jezusa, Mesjasza) wierzących z nabożną czcią, miłością i szacunkiem w istnienie i moc Wszechmogącego Kreatora Wszechrzeczy ośmieli się, w czasach po zmartwychwstaniu Mesjasza i oczekiwania na Jego drugie przyjście, odprawiać, jak szaman, “magiczne” rytuały dla zyskania Jego przychylności, łask i osobistych korzyści? Czy Wszechmogący Bóg, YHWH Eloheinu, który stworzył niebo i ziemię, gwiazdozbiory Oriona i Plejady, oraz kształtuje kości w łonie brzemiennej, może być w ogóle traktowany na równi z pogańskimi bożkami? Jezus nie znał odprawiania żadnego instrumentalizmu kultowego. Jednoznacznie potępił stawianie ludzkiej tradycji i interpretacji ponad wiecznym Prawem Bożym oraz destrukcyjną rolę hierarchii (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 23, Ewangelia według Marka 7). Podobnie chrystianizm oparty na Duchu Prawdy i Sprawiedliwości nie zna żadnego instrumentalizmu kultowego.

Definicja pierwsza w znacznym stopniu implikuje protestancki indywidualizm (praw i wolności jednostki) w zalążkach cywilizacji północno - atlantyckiej (Skandynawia, Be-Ne-Lux, Anglia, USA, Canada).

Druga definicja ma śródziemnomorskie korzenie mitologiczne 17. Obowiązuje ona, szeroko rozumianym katolicyzmie, w prawosławiu, protestantyzmie pierwszej Reformacji, w każdym polityczno - religijnym totalitaryzmie, w kastowym hinduizmie, a nawet w... satanizmie (ponieważ szatan jest istotą nadludzką). Definicja druga stanowi podstawę dla religijnego "businessu". Jej cechą jest “odprawianie” misteriów i magicznych rytuałów dla zjednania przychylności bóstw. [Zasady (2)+(7) New Age Movement: “wszyscy ‘bogowie’ są prawdziwi”]. Do odprawiania misteriów potrzebni są wtajemniczeni, odpowiednio przygotowani profesjonaliści – pośrednicy (kapłani).

Definicja druga wprowadza kamuflaż kolektywizmu religijnej cywilizacji (bogów i ludzi). I tak naczelny książę ciemności, zbuntowany przeciwko Najwyższemu, duch - mocarz, jest zawsze jeden. Definicja druga stanowi religijną zasadę ortodoksyjnie trynitarnej cywilizacji narodów objętych wpływami prawosławia oraz katolickiej Europy wschodniej, Ameryki Południowej, Meksyku i Afryki Północnej. Definicja ta, w ruchu New Age Movement, zatriumfowała nad pierwszą definicją pierwotnie obowiązującą w Novus Ordo Seclorum.

Podstawą trynitaryzmu rzymskokatolickiego i ekumenicznego są wcześniej już wymienione, dwie niepodważalne, duchowe zasady [#] Cesarstwa Rzymskiego, niezmienione od starożytności i w Watykanie aktualne aż do dziś [8; 10].

ROZDZIAŁ PIĄTY: TRZY BLUŹNIERSTWA

Bluźnierstwo przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu

Pod względem czysto formalnym, definicja druga jest szersza, bardziej ogólna od pierwszej. Obok ogółu obiektów kultu, pozornie jest tam również miejsce dla Wszechmogącego Stwórcy Wszechrzeczy - Samoistnego Bytu Wiecznego. Na tym polega właśnie - według zasad judeochrystianizmu - sedno pogańskiego bluźnierstwa. Wszak YHWH Eloheinu powiedział: nie będziesz miał innych bogów obok mnie (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 20, 3; Devarim, V Ks. Mojżeszowa 5, 7). Kto więc świadomie uczestniczy w kulcie bogów według definicji drugiej, dopuszcza się złamania pierwszego przykazania Dekalogu, a zatem popełnia grzech. Uczestnicy kultów religijnych (także paramesjanicznych) według definicji drugiej - logicznie rzecz ujmując - mają innego Boga niż Avraham…, Mojżesz i… Jezus. Zawodowi teolodzy, członkowie kościelnych hierarchii, pośrednicy między Bogiem, a ludźmi, odprawiacze tajemnych rytuałów i magowie - ponownie logicznie rzecz ujmując - wymówki nie mają. Rzucając ludzi na kolana przed “bogiem uogólnionym”; urzędnikiem religijnym, dziełem sztuki jubilerskiej, piekarskiej czy plastycznej, bluźnią Bogu - Wiecznie Żyjącemu Stwórcy Wszechrzeczy. Praktyka New Age Movement została więc wprowadzona przez profesjonalnych pośredników między Bogiem, a ludźmi na ponad tysiąc lat wcześniej, co najmniej od roku 1215 - ( sobór w Lateranie IV - papież Innocenty III), niż pojawiła się sama nazwa.

Według logiki formalnej pierwszej definicji, określenia funkcjonujące potocznie, takie jak “Boże Narodzenie”, czy “Matka Boska”, są pozbawione sensu. Z perspektywy człowieka świadomego znaczenia wypowiadanych słów zarówno narodziny Boga, Bytu Wiecznego, podobnie jak i śmierć Boga, który z definicji jest nieśmiertelny, stanowią przykłady myślenia sprzecznego z logiką pierwszej definicji. Wiekuisty Stwórca Wszechrzeczy, Samoistny Byt Wieczny, Wszechobecny, jako Niepoliczalny, może być tylko Jeden i Jedyny! Wobec definicji pierwszej, mówienie o Bycie Pierwszym w kilku Osobach nie ma logicznego uzasadnienia. W świetle tej definicji, idea trynitaryzmu także nie posiada wystarczająco mocnego uzasadnienia. Co zatem zrobiono z precyzyjnymi naukami Mojżesza oraz Mesjasza Jezusa? Czy nadal warunkiem uznania przez nieewangeliczną hierarchię kościelną człowieka XXI wieku za prawowiernego wobec Boga ma być kryterium wartościujące, oparte na logice sprzecznej z rozumem ? Ależ tak! - konsekwentnie - wobec wcześniej wymienionej zasady [##] - musi tak być!

Naukowym kluczem nowożytnym do pojęć: “osoba” oraz “podmiot” jest - między innymi - pojęcie jaźni. Już Augustyn to pojęcie kojarzył z pewnością własnego (indywidualnego) istnienia: “jestem, gdyż myślę, wątpię, rozumiem, sądzę”. W odwrotnym porządku, to samo powtarza Kartezjusz: “Cogito, ergo sum”, traktując jaźń nierozłącznie zarówno z myśleniem jak i z (“Schumacherowską”) wolą podmiotu. Niezależnie od tego, czy u samego Boga, “na początku”, jak chce tego grecki tłumacz, było Słowo Boże (Logos), czy jak chce tego hebrajska tradycja, była to raczej Mądrość Boża (Hochmah), mamy do czynienia z  procesem myślenia! (zwoje Ketvim, Księga Przysłów 8, 22-26, 30, 4; Księga Henocha 42; pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 1,1; I List Pawła do Koryntian 2,7).

Kto czysto abstrakcyjnemu pojęciu “myśl” przypisuje wyodrębnioną jaźń podmiotową, zakładając jej istnienie jako bezwolnego bytu osobowego, ten napotyka odpór z ust samego Jezusa: (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 5,17;26): “Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam”, oraz: “Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie”. Tu Jezus poprzedza myśli Augustyna i Kartezjusza, stanowczo zaprzeczając złączeniu swej jaźni z Ojcem. Bóg myśli i działa, Mesjasz myśli i działa. Informatyczne pojęcie “sygnał” wyjaśnia tę kwestię jednoznacznie: sygnał jest wyrazem woli panującego podmiotu a nie podmiotem samym w sobie. Podobnie, akt stwórczy jest podmiotu zamysłem początkowym, a jeszcze nie (tego zamysłu) wykonaniem (Neviim, Iz. 43,1;7).

Beethoven, którego głuchota się pogłębiała, stworzył IX Symfonię w duchowej abstrakcji, ukształował w zapisie partytury, która jeszcze była bezdźwiękowa. Symfonia zaistniała dopiero po rozmnożeniu jej w wystarczającej liczbie kopii i w wykonaniu orkiestrowym, posłusznym woli dyrygenta. Jezus przyniósł na ziemię Boską symfonię chwały, zapisał ją w sercach chrystian, przygotował posłuszną orkiestrę. Niech symfonia chwały Bożej, rozbrzmiewającej pod dyrekcją Mesjasza, w posłusznym wykonaniu wiernych chrystian, rychło napełni świętymi dźwiękami świat cały. W miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy.

Według precyzyjnie wyrażonej logiki Jezusa, myślenie jest procesem twórczym, charakteryzującym świadomą osobę; oryginalna myśl powstaje w duchu żyjącego podmiotu. Zatem mamy do czynienia z dwoma, niezależnymi pod względem jaźni, procesu myślenia i woli, Osobami: Boga Ojca - Samoistnego Bytu Wiecznego, który “w Niebie” jest Duchem bez ciała - według definicji pierwszej - i Syna Bożego, Mesjasza, Pomazańca, w ludzkim “odzieniu ze skór”, Syna Człowieczego. Syn Człowieczy, jak każda psychicznie zdrowa osoba ludzka, ma - na podobieństwo Boże - własną jaźń, oddzielną od Ojca Stworzyciela. “Zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełniać wolę swoją, lecz wolę Tego, który mię posłał” (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 6,38). Posłuszeństwo jest relacją między Osobami. Tożsamość jaźni Ojca i Syna niweczyłaby formalną relację posłuszeństwa.

Powszechnie wśród pogańskich narodów Europy popularna idea trynitaryzmu niejawnie, lecz bardzo konsekwentnie, wyklucza pierwszą definicję Boga z udziału w kształtowaniu cywilizacji rzymskiej oraz niweczy klarowną logikę nauczania Mesjasza Jezusa. Logikę formalną można było instytucjonalnie ignorować lub tępić przy użyciu siły tak długo, dokąd atrybutem cywilizacji europejskiej nie stała się “amerykańska” logika informatyki. Rozwój nauk ścisłych i komputeryzacja wyedukowanych społeczeństw wkrótce, w znacznym stopniu, wyeliminuje wynalazki religijne.

Wynalazek Trójcy Św. stał się doktrynalnym precedensem do poszerzenia listy bóstw rzymskich (czczonych w obrządku formalnym) o Królową Niebios i niezliczonych świętych 11. Konsekwentnie, trynitaryzm przyniósł teologom ogromny komfort interpretacyjny w tworzeniu szczegółowych “poddoktryn” religijnych. To właśnie dogmatowi o Trójcy zawdzięcza rzymska religia swoją polityczną popularność i wpływ wśród pogan oraz swój materialny rozkwit. W środowisku chrześcijan dogmat o Trójcy (Credo nicejskie) nadal stanowi, jak przed wiekami, fundamentalne kryterium wartościujące ludzi i wspólnoty, na podstawie którego chrześcijanie decydują o ich przyjęciu do ekumenicznego kręgu. [Jest to również ich doktrynalny warunek, na podstawie którego przyzwalają wybranej grupie osób na utworzenie, w ramach danej wspólnoty trynitarnej, nieewangelicznej hierarchii pośredników i uprawianie religijnego zawodowstwa. Dla chrystian, nie godzących się na taką manipulację mesjanicznym przekazem Jezusa i nauczaniem apostolskim, nie ma wobec tego miejsca w chrześcijańskim kręgu ekumenicznym. Konsekwentnie nie uznaje się nas jako uczniów Jezusa, odrzuca wszelkie propozycje współpracy, nie odpowiada na prośby o recenzje ariańskich traktatów, nie podejmuje modlitw w konkretnych sprawach, ani nie podaje się adresów naszych witryn internetowych w trynitarnych serwisach. Członków trynitarnych zborów, mających odwagę utrzymywania z nami kontaktów, bezwzględnie zaś wyklucza].

Trynitarne wspólnoty chrześcijańskie posunęły się nawet tak daleko, że Boga uczyniły przedmiotem badań naukowych! W utworzonych przez siebie licznych placówkach, rozpoczęły się “badania naukowe”, między innymi, nad istotą Boga, których wynik już dawno przed wiekami inni “znawcy” zapisali w nicejskim Credo! W tym akademickim przedmiocie na ogół przebiegle przemilcza się zarówno monoteizm jak i narodowość Mesjasza oraz Jego ziemskiej Matki.

Żadna administracja państwowa nie odważy się ingerować w nietykalne pole świętych nauk rzymskich. W szczególności, na polskich uniwersytetach istnieje aż 9 wydziałów teologii katolickiej, zajmujących się produkcją wysoko kwalifikowanych kadr pośredników między Bogiem Izraela a ludźmi, potencjalnych członków kościelnej hierarchii rzymskokatolickiej. Nikt nie chce tam nawet słyszeć, że chrystianinem zostaje się nie na podstawie uniwersyteckiego dyplomu, ale z pomazania Duchem YHWH, i że nie jest to wybór ludzki, ale wybór Bożej łaski! Powszechnym rytem rzymskokatolickiej pobożności narodów Europy i Ameryki Łacińskiej jest więc konkurencja wobec żydowskiego monoteizmu. Manifestowała się ona w próbach unieważnienia przymierza, które YHWH zawarł z Avrahamem (stąd pejoratywne katolickie nazwy Stary i Nowy Testament), w próbach zastąpienia prawa Bożego, zapisanego w zwojach Tory i Proroków, prawem kanonicznym opartym na prawie rzymskim, w triumfalizmie Ojców Kościoła, głoszących, że oto Izraelem jest teraz jedynie Kościół rzymskokatolicki. Rywalizacja ta przybierała w przeciągu historii rozmaite postaci i odcienie, dochodząc do otwartej nienawiści, np.: hiszpańska Inkwizycja, wygnanie braci polskich w 1658, katolickie pogromy polskich Żydów w Jedwabnem, Radomsku i Kielcach, bałkańskie pogromy Żydów wyprzedzające pod względem okrucieństwa nawet hitlerowski Holocaust.

Definicja trynitarna, przypisując Mesjaszowi “współistotność” ze Stwórcą, formalnie implikuje wieloosobowość Stworzycieli Nieba i Ziemi. Według swoiście pojmowanej logiki, trynitaryzm stanowczo implikuje osobową preegzystencję kilku Osób boskich, dopuszcza więc także wielość jaźni jednego podmiotu, implikuje domniemanie reinkarnacji (na preegzystencjalne podobieństwo bogów i cykliczną inkarnacyjność), skrycie kwestionuje kreacjonizm, konsekwentnie otwiera drogę idei ewolucji, rozumianej jako proces ciągły, usprawiedliwia kult sakramentów, kult świętych osób, kult (adorację) świętych przedmiotów i budynków, (a nawet, konsekwentnie choć wstydliwie… kult Szatana). Druga definicja Boga, niepozornie, lecz z piekielną konsekwencją, deprecjonuje Stwórcę, stawia Stwórcę obok (na przykład) Buddy, kapłańskiego samochodu, brzucha lub portfela. Otwiera drogę do wyświęcania (w Polsce) kapliczek, figurek, samochodów i zwierząt (Warszawa, od października 1995) – to właśnie jest odwieczne, polskie, synkretyczne, dotąd anonimowe oblicze New Age Movement!

Wyłącznie kultowa definicja Boga jest ujawniana przez praktyki wszystkich zawodowców - profesjonalnych “odprawiaczy” ceremonii. Definicja druga jest podstawą religijnego ceremonializmu, tak piętnowanego przez Jezusa, charakteryzującego się przyzwoleniem na obrzędowość ludową (ludzka tradycja), instrumentalizmem i manipulacją nastrojami ludzi w skali masowej. Nie ma wątpliwości: Jezus musiał zostać zabity, ponieważ Arcykapłanów uczynił zbędnymi, a infrastrukturę i ceremonialny obrządek miał za nic (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 12,19; Ewangelia według Marka 13,2). Mesjasz, nie uznający sakralnych zasad religijnych, “doigrał się” wyroku hierarchii duchownej (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 27,1). Nie jest zatem prawdą, powielany w ślad za wybiórczym traktowaniem tekstów Ewangelii, że Jezusa zabili Żydzi, w rozumieniu całego narodu. Jezusa zabili (swym wyrokiem wg. Mat. 27,1) kapłani żydowscy, członkowie hierarchii zawodowych pośredników, zagrożonej w swych interesach. Głos prostego ludu, podczas “społecznej konsultacji” Piłata, zabrzmiał według arcykapłańskich nakłonień (Mat. 27,20). Lud sakralny jest kapłanom posłuszny i utrzymywany przez nich w poczuciu strachu, nie kwestionuje ich autorytetu.

“Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie”, to jest pierwsze, od czasów Mojżesza niewzruszone przykazanie (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 20,3; Devarim, V Ks. Mojżeszowa 5,7) oraz niezbywalny warunek świadomego uczestnictwa człowieka w przymierzu z Bogiem. Bóg Izraela “usuwa wszystkie bóstwa z ustalonego przez rzymski senat rejestru (panteonu) bóstw”.

W świetle powyższych cytatów, każdy pretekst był dobry do tego, aby metodami politycznymi, wytępić religię, której zasad Rzym, a potem Watykan, nie mógł zaakceptować. Taka okazja najpierw nadarzyła się w roku 66 n.e., podczas powszechnego żydowskiego powstania, wznieconego przeciwko okupantom rzymskim. Po zburzeniu w roku 70 Świątyni Boga Żydów YHWH, następna, konsekwentna restrykcja musiała położyć ostateczny kres wszelkiej żydowskiej tożsamości narodowej. Okazja nadarzyła się po stłumieniu kolejnego żydowskiego powstania, które wybuchło w 132 roku po Chrystusie pod wodzą Bar Kochby. W roku 135 zabroniono Żydom wstępu do Jerozolimy. W taki sposób rozbłysła pierwsza nadzieja Rzymu na ostateczne “rozwiązanie kwestii żydowskiej” i wytępienie z oblicza ziemi mozaizmu (religii Mojżeszowej). Żydzi jednak rozpierzchli się po całej Europie, przy czym żywa wiara w Jedynego Stwórcę (według definicji pierwszej), Boga YHWH, wbrew rzymskim oczekiwaniom, okazała się, mimo licznych i krwawych pogromów regionalnych, niesłychanie trwała a ponadto zaraźliwa. Na następną okazję cierpliwy duch “wiecznego” Rzymu musiał czekać dość długo. Okazja do ostatecznej likwidacji ludzi wiernych pierwszemu Boskiemu przykazaniu pojawiła się dopiero po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech.

Powyższe cytaty wyjaśniają też tło historyczne i przyczynę zarejestrowania przez Konstantyna Wielkiego, podczas zwołanego przezeń soboru w Nicei, w roku 325, nie Boga Jedynego, lecz boskiej triady (Trójcy) pośród nowych bóstw Rzymu. To było jedyne polityczne wyjście, pozwalające “z twarzą” wycofać się z masowych rzezi własnych obywateli, chrystian – monoteistów, nie naruszając jednocześnie rzymskich zasad religijnych. Konstantyn mógł nie znać Świętego Izraelskiego, Niech Będzie Błogosławiony, lecz w wyznaniowej polityce, w opinii narodu, jako cesarz, okazał się naprawdę wielki. W ten sposób, Trójca Boskich Osób, aż do dziś, jest rzymskim symbolem znamionującym jedność duchowego systemu religijnego z politycznym systemem władzy na ziemi. Leonard Verduin 17 taką jedność nazywa państwem sakralnym. Współcześnie, w języku dziennikarskim, częściej używa się mało precyzyjnego pojęcia “państwo wyznaniowe”.

Trynitarny symbol jedności polityki i religii został historycznie przeniesiony z ortodoksyjnego katolicyzmu najpierw do prawosławia (schizma wschodnia 1054), później także do protestantyzmu poreformacyjnego (1517) a ostatnio, poprzez denominacyjne, ekumenicznie prowadzone szkoły biblijne, nawet do wyznań ewangelikalnych. W chrześcijaństwie komercjalnym wszyscy zawodowi pośrednicy między Bogiem, a ludźmi muszą tę zasadę respektować. Polityczne ramy tej zasady są mocno zaciśnięte w rzymskich kleszczach chrześcijańskiego ekumenizmu.

Dopisanie do zatwierdzonego panteonu bóstw dowolnej liczby świętych jest już zwyczajną konsekwencją niewzruszonej, odwiecznej rzymskiej zasady, co też na naszych oczach się realizuje. Dlaczego trynitarze nie chcą mieć Tego Jedynego Boga, Ojca, którego ma Jezus?

Nikt, kto w Europie uprawia religijność profesjonalną lub polityczną, nie odważy się targnąć na triadę. Religia ekumeniczna, według rzymskiej tradycji profesjonalna i polityczna, wyklucza możliwość poszanowania pierwszego Boskiego przykazania. Zatem administracja rzymskiej religii politycznej ma zupełnie innego Boga niż Bóg Mesjasza Jezusa. Uczciwi profesorowie teologii katolickiej mówią o tym otwarcie (np. ks. prof. Poradowski).



Bluźnierstwo przeciwko drugiemu przykazaniu Dekalogu

Wykluczenie Boskiego przykazania drugiego**) jest już jedną z dalszych konsekwencji niewzruszonej, odwiecznej rzymskiej zasady religijnej: ubóstwione dzieło rąk ludzkich (sakrament) musi być czczone na równi z każdym bóstwem oficjalnego panteonu.

Dobra (dla ludzi) Nowina o zmartwychwstaniu Człowieka, Syna Bożego, Mesjasza Jezusa, jest konsekwentnie oparta na pierwszej definicji Boga według bardzo precyzyjnej nauki mesjanicznej (Tora, Szemot, II Ks. Mojżeszowa 20,2-3; Devarim, V ks. Mojżeszowa 6,4-5; pisma chrystiańskie, Ewangelia według Marka 12,29-31). Zabicie lub zmartwychwstanie wiecznego Boga byłoby niedorzecznością taką samą jak modlitwa Boga do siebie samego. Jedyny Bóg Najwyższy nie ma nikogo większego, do kogo mógłby się modlić, więc się nie modli. Stwórca ludzkiego rozumu zapewne nie poczyta ludziom za grzech logicznego myślenia. Wszelka zaś nonszalancja Bożego stworzenia – człowieka – ubliża samemu Stwórcy. Czy “świętością” kościelnej tradycji musi być religijna niedorzeczność? Jeśli tak, to jedynie jako identyfikacyjny znak lojalności wobec mocarza duchowej ciemności (utytułowanego?) lub wobec doczesnej instytucji politycznej.

Chrystianizm pierwotny 18 stanowił spontaniczny ruch ludu żydowskiego przepełnionego wielką duchową łagodnością (pisma chrystiańskie, II List Pawła do Koryntian 4,7-11), do którego następnie dołączyło wielu nie-Żydów. W przeciągu 80 lat, od momentu przejścia nagle upolitycznionego chrystianizmu od biblijnej definicji Boga do narzuconej drugiej definicji, miejsce prześladowanych chrystian zajęli chrześcijańscy prześladowcy. Chrześcijanie zerwali też wszelkie więzi z judaizmem. Z upływem czasu, Osoba Mesjasza Jezusa, naśladowana przez chrystian w ich praktyce bogobojnego życia, przeistoczyła się w trynitarnego bożka; martwy, materialny instrument oddawania formalnej czci kultowej (pasyjka) oraz folklorystyczne tło martwej litery liturgicznej - na równi ze świeckimi legendami. Miłość, nadzieja mesjańska, wiara chrystiańska, prawda, sprawiedliwość i uświęcenie gdzieś nieodwracalnie umknęły trynitarnemu chrześcijańskiemu duchowieństwu. Mesjasz Jezus (Jana 4,25-26; 10,29; 14,28), w trynitaryzmie zrównany z Wiecznie Żyjącym Stwórcą Wszechrzeczy, w praktyce stał się – niestety! – dogmatyczną, politeistyczną podwaliną neopogaństwa, oraz jawnej, masowej przemocy religijnej wobec Żydów oraz chrystian. Bardzo wyraziście (po Szoah) podkreślają to historiozofowie (zwłaszcza pisarze niemieccy) ostatniego, szczególnie krwawego stulecia naszego milenium. (Wobec jawnych i częstych bluźnierstw przeciwko Mesjaszowi nawet nie godzi się wymienić ich imion. Z tej przyczyny bluźniercza literatura nie jest w spisie zamieszczona).

New Age Movement zaś jest wprawdzie synkretycznym, otwarcie pluralistycznym, spontanicznym systemem religijnym “szerokiej drogi”, który jednak całkowicie wyrzekł się przemocy religijnej. Tu mesjaniści są, na swej wąskiej drodze, pośród zwodniczych pokuszeń, bezpieczni od prześladowań fizycznych (Mat. 7,13-14). W systemie New Age, Mesjasz, jakkolwiek dogmatycznie zrównany z innymi bóstwami, przyciąga uczniów do siebie i prowadzi ich do Ojca wyłącznie “powrozami” miłości i prawdy. Dlatego łagodny New Age Movement jest, przez upolitycznione chrześcijaństwo komercjalne, tak zaciekle zwalczany wszelkimi dostępnymi sposobami.

Każdy pluralistyczny, spontaniczny ruch religijny, który całkowicie wyrzekł się przemocy religijnej, oparty na hebrajskiej definicji Boga, w którym Mesjasz przyciąga uczniów do siebie i prowadzi ich do Ojca wyłącznie “powrozami” miłości i prawdy, musi stać się obiektem ataku ze strony nominalnego, shierarchizowanego chrześcijaństwa.

Wyrzeczenie się politycznej nienawiści religijnej i podjudzania do przemocy jest największym wyzwaniem naszych czasów wobec religii rzymskiej. Działalność niektórych dzienników i rozgłośni stanowi dowód powszechnie znanego faktu, że na głos gołębicy Mesjasza komercjalne klawiatury oraz mikrofony są nieczułe.

Czy dziś, w skomputeryzowanej Europie, z przyczyn wyłącznie dogmatycznych tradycji, na przekór doświadczeniom krwawej historii, mamy lekceważyć amerykański eksperyment logiki, dobrobytu i pokoju? Albo czy brak lekceważenia musi od razu oznaczać ślepą nienawiść do New Age Movement, który z braku wiedzy utożsamiamy z Novus Ordo Seclorum, oraz którego zasad powszechnie nie rozumiemy?

Historyczne tragedie Europy i świata: wojny krzyżowe, inkwizycja, kontrreformacja, antysemityzm, pogromy Żydów, wypędzenie arian, Szoah, bałkańskie czystki etniczno - religijne oraz stale kipiąca nienawiść do świadków Jehowy ujawniają nieugaszone wulkany trynitarnej nienawiści wobec judeochrystiańskiego monoteizmu, ukryte za kulisami wspaniałych deklaracji kultowych. To wszystko się dzieje pod szyldem “chrześcijaństwa”!

Jednakże spontaniczna “wolna amerykanka” pozornie utopijnego uniwersalizmu, zasadzonego na pryncypiach judeochrystianizmu, od zakończenia drugiej wojny światowej rozsadza od wewnątrz monolit trynitarnej Ekumenii na religijnej arenie Europy i całego świata (Mesjańska teologia religijnego wyzwolenia). Dlatego obiegowe pojęcie “New Age Movement” w religiach politycznych, walczących o podbój świata, zostało tak propagandowo zohydzone, a pod hasło to podczepiono zarówno stare nauki religii wschodu jak też cały okultystyczny śmietnik pogańskich tradycji kultowych.

Na południu Europy rośnie, wspierana “petrodolarami”, propagandowa moc wyznawców Allaha, Jedynego Boga Islamu, w ogóle nie znających kultowego pośrednictwa między Bogiem, a ludźmi, za to znającego “dżihad” - świętą wojnę. Napięcie religijne rośnie na całym świecie. Żaden ziemski system rynku religijno - politycznego, pod względem formalnym, w ogóle nie może znać pojęć takich jak: bliźni oraz miłość bezinteresowna a jedynie: “konkurent” (lub rywal polityczny) oraz “zysk” lub polityczna przewaga. Przerwanie ciągłości naporu rzymskiego systemu religijnego w Europie nie może – ze względów prestiżowych, majątkowych, politycznych i ambicjonalnych – wchodzić w rachubę. To było dobre jedynie dla takich efemeryd kultowych jak nazizm lub komunizm. Definicja druga jest docześnie, w skali masowej, silniejsza niż pierwsza. Tylko ona jest powszechnie rozumiana na pogańskim rynku religijnym.

Dlatego sztywny monoteizm (według definicji pierwszej) będzie w Europie nadal – przez trynitarnych fundamentalistów - bardzo konsekwentnie i profesjonalnie zwalczany. Krytycy pojęcia Matki Wiecznego Boga, mają zostać politycznie pohańbieni (pisma chrystiańskie, List Pawła do Filipian 1,29). Jeśli pole walki przeniesie się wyłącznie do Internetu, to Zjednoczona Europa ma pewną szansę zachowania pokoju i może kiedyś, wraz ze Stanami Zjednoczonymi, nawróconymi do zasad Novus Ordo Seclorum, utworzy północnoatlantycką cywilizację 6 prawdy, pokoju i dobrobytu. Z historii wiadomo jednak, że duch, pragnący niepodzielnej władzy nad Europą i światem, żywi się wyłącznie krwią. Trzeba się usilnie modlić o zwycięstwo Ducha mesjańskiej gołębicy nad duchem rzymskiego jastrzębia.

Rozumując jedynie z punktu widzenia ceremonialnej atrakcyjności religijnego folkloru i popularności rynkowej, w tym miejscu należy otwarcie przyznać, że pod tymi względami trudno byłoby dziś niewierzącym masom pogańskim wskazać powszechną religię bliższą aniżeli ekumeniczna religia rzymska. O, gdyby tylko ta religia potrafiła w głębi ludzkich serc zaszczepić miłość i posłuszeństwo wobec Jedynego Boga Marii, Matki Jezusa i Jedynego Boga samego Jezusa! Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, lecz Pan patrzy na serce (I Sam. 16,7)



Synkretyczne wynaturzenia uniwersalizmu

W połowie XX wieku, amerykańscy Unitarianie, współspadkobiercy ideologii Braci Polskich z XVI i XVII wieku, pragnąc pragmatycznie czynić dobro w wieloreligijnym otoczeniu amerykańskim, pozornie rozluźnili ortodoksyjną dogmatykę judeo-chrystianizmu, w działalności społecznej przechodząc ponaddogmatycznie na uniwersalistyczne pozycje skierowane ku dobru ogólnemu ludzkości i pokojowej przyszłości. Uniwersalizm, w wyniku dezinformacji prowadzonej przez zawodowe duchowieństwo tradycyjnych religii, dość powszechnie, lecz błędnie, jest kojarzony z współczesnym ruchem New Age Movement. Przyczyną takich skojarzeń może być zbyt ogólna nazwa ruchu. W istocie uniwersaliści tylko zerwali związki z drapieżnym fundamentalizmem dogmatycznym. Dokonali wyboru: czynić dobro wszystkim ludziom “na zewnątrz” zamiast prowadzić wewnętrzne walki religijne.

Ruch ten, tylko w wieloreligijnej wyrozumiałości i poszanowaniu podobny do dzisiejszego “New Age”, według oficjalnych początkowych założeń programowych UUSC, zawierał jednak nieukrywany aspekt para-religijny: “Misją ‘Wiary w akcji’ jest przekształcenie Unitariańskiego Uniwersalizmu w antyopresyjną, wielo religijną społeczność afirmującą niezbywalne wartości i godność każdego człowieka” (cytat z broszury programowej 19 amerykańskich Uniwersalistów). Była to zamierzona budowa nowej cywilizacji, opartej ogólnie na ponad dogmatycznych, paramasońskich, uniwersalnych zasadach wiary w jedynego “Architekta” Wszechświata, czyli jedynego biblijnego Boga Stworzyciela nieba i ziemi, Boga Avrahama, Boga Itzhaka, Boga Jakuba…, Boga Mojżesza…, Boga Mesjasza Jezusa, Boga apostołów i Boga chrystian (Jana 20,17). Ten parareligijny aspekt nawiązywał ściśle do zasad Novum Ordo Seclorum. I może dlatego uniwersalizm jest dość powszechnie, lecz błędnie, kojarzony z dzisiejszym New Age Movement.

W miarę upływu (informatycznie przyspieszonego) czasu dni ostatnich, ten spontaniczny ruch dotarł do religijnie skostniałej Europy, która dotąd nie potrafiła (lub nie chciała) “afirmować niezbywalnych wartości i godności każdego człowieka” – na przykład Żyda lub innego monoteisty. W trynitarnej Europie ruch uniwersalistyczny jest dziś obrzydzany pod różnymi nazwami szczegółowymi, ze wszystkimi społecznie nieuniknionymi wypaczeniami i odmianami. Monoteistyczny - w swych podstawach - uniwersalizm ogarnia Europę ku przerażeniu nie tylko “Stolicy Apostolskiej”, lecz i protestanckich instytucji religijnych, traktujących życie religijne jako zjawisko rynkowe.

W przerażeniu tym jest wiele akcentów słusznych, które wystraszeni pastorzy emocjonalnie demonizują, gdyż początkowo szlachetna, spontaniczna i poza religijna idea, nieoczekiwanie rozlała się poza źródłowo monoteistyczne ramy uniwersalizmu w szeroki nurt dzisiejszego, powszechnie już – według obiegowych opinii – wynaturzonego “New Age”, z propagandowo i złośliwie poprzyczepianymi zarówno grupami wielo kultowymi jak i jawnie okultystycznymi.

Okultyzm i czary są rzeczą bardzo starą (Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 7,10-11.22). Dziś już nie wiadomo czy złośliwie przypisywana duchowa jedność wszystkich odmian okultyzmu i hinduizmu z ruchem New Age ma charakter faktyczny, czy jedynie jest wynikiem demonizującej propagandy wystraszonych pośredników religijnych. Strach niewierzących ma wielkie oczy, zaś ...miłość usuwa bojaźń (pisma chrystiańskie, I List Jana 4,18). Do trynitarnej Europy wtargnął niebywały bałagan religijny. Wszystkie bóstwa rzymskiego panteonu dosłownie trzęsą się na swych posadach.

Początkowo czysty (pozarynkowy) uniwersalistyczny ruch religijno – społeczno – humanitarny, na terenie Europy wymknął się spod – przynajmniej propagandowej – kontroli. Na naszym kontynencie, synkretyczne grupki (przeszczepy New Age?) propagandowo stały się “siedliskiem (amerykańskiego?) szatana”, co dla biblijnych chrystian może stanowić jedynie dowód na to, że szatańskie królestwo, dotąd sterowane raczej centralnie, ostatnio zostało wewnętrznie skłócone i rozdwaja się. Według nauki Jezusa, rozdwojone królestwo szatana zwiastuje rychły upadek politycznych imperiów religijności komercjalnej i świt Mesjańskiego Królestwa pokoju oraz czystej, nieskalanej biznesem, władzą i splendorem, miłości Boga i bliźniego.

Jacques Brosse, w swej książce 20 pisze we wstępie: “Prawdziwy mistrz [duchowy] nie może ciągnąć ze swego nauczania żadnych materialnych korzyści. Gdyby uwzględniano tę regułę, oszuści wyeliminowaliby się sami”.


Nowe wyzwanie

Jednocząca się u schyłku XX wieku Europa stanęła u progu nowej reformacji: akceptacji religijności świadomej, całkowicie dobrowolnej, apolitycznej, pokojowej, szanującej uczucia religijne każdego bliźniego, na miarę jego poziomu umysłowego i duchowego. “Nowa reformacja” – to religijne zręby pokojowej cywilizacji północno - atlantyckiej 6 wyrosłej na korzeniach judeochrystianizmu, zgodnego z nauką Syna Bożego, Mesjasza Jezusa, wierzącego (także po zmartwychwstaniu) w Jedynego Boga (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 20,17; Księga Objawienia 3,12). Takie też były XVIII – wieczne założenia “Novus Ordo Seclorum”.

Duchowa walka (świadoma lub podświadoma) zwolenników drugiej definicji Boga ze zwolennikami definicji pierwszej ciągnęła się przez cały okres historii nowożytnej. Jej najokrutniejszym akcentem była zagłada Żydów, Szoah: nazistowska eksterminacja Żydów z trynitarnej Europy. Biblia i fakty mówią, że religijne zawładnięcie Europą a później całym światem jest odwieczną pasją księcia ciemności, i jego sług, owładniętych duchem buntu przeciwko Jedynemu Bogu Abrahama, Świętemu Izraela, i Jego świętym przykazaniom.



Nowożytne przemiany cywilizacyjne

Połączone – we wspólnych pokojowych zasadach współpracy i zbiorowego funkcjonowania społeczeństwa – atrybuty: filozoficzne, religijne, gospodarcze i polityczne, utworzą nowy system cywilizacyjny trzeciego milenium naszej ery.

Cesarstwo rzymskie, według powszechnie dostępnych źródeł historycznych, pełnię wpływów religijno – politycznych osiągnęło w latach 313-381, po zaanektowaniu chrystianizmu . Chrześcijaństwo upaństwowione “ostatecznie i nieodwołalnie” obowiązuje w cywilizacji rzymskiej obligatoryjnie od roku 381, kiedy Teodozjusz zakazał wyznawania innych religii. W ten sposób, łagodni według mesjańskiego Ducha chrystianie pierwotni (pisma chrystiańskie, II List Pawła do Koryntian 4,8-11; 6,3-10), rozzuchwaleni w “administracyjnej świętości” następnych pokoleń, otrzymali polityczny immunitet do prześladowania innych: polityczna pieczęć na dłoni → “miecz” profitującego podboju religijnego. Po utworzeniu systemu prawnego, mogły też nastąpić poczynania edukacyjne oraz społeczne przemiany mentalne: polityczna pieczęć na czoło → trynitaryzm i profesjonalizm religijny (“odprawianie”, czyli jednoczenie oszołomionych ludzi wokół organizacyjnego znaku sakralnego – powszechnego symbolu sakramentalnego lub celebry, a nie wokół atrybutów wyższego rzędu: świadomych idei, szczerych poglądów, wiary i uczuć).


W całej historii ludzkości wszystkie hordy miały swe sztandary, znaki sakralne. Podobnie też dzisiejsze państwa narodowe mają symbole, którym się kłaniają ich wodzowie. Każdy nacjonalizm jest systemem sakralnym. W rodzącej się dwa tysiące lat temu cywilizacji mesjańskiej wyroki śmierci wykonywano przede wszystkim z przyczyny odmowy chrystian kłaniania się sakralnym posążkom cesarskim. Kontrreformacja utrwaliła system sakralny.


Wojny krzyżowe, inkwizycja, krwawe wprowadzenie chrześcijaństwa do Ameryki oraz okrutna kontrreformacja stanowią polityczny wyraz skuteczności cywilizacyjnej socjotechniki stosowanej pod panowaniem boskich cesarzy. Priorytetami polityki religijnego cesarstwa a później Państwa Kościelnego (Patrimonium Sancti Petri 756-1870) stało się nie tylko rychłe podbicie i przymusowe nawrócenie Saracenów, lecz także konsekwentne wytracenie rodzimych europejskich obrazoburców (anabaptystów) zagrażających jedności religijnych zasad świętego Imperium. Niektórym anabaptystom udało się uciec do Ameryki. Coś nieoczekiwanego zdarzyło się jednak dopiero po Szoah Żydów europejskich. Pojawiła się rysa szczególna, której należy się przyjrzeć.



Śmiertelna rana

Zadrapania na nieskazitelnym wizerunku cywilizacji rzymskiej stanowią przedmiot studiów i skrupulatnych opisów - sporządzonych pod różnym kątem widzenia – przez wielu historyków.

Uproszczony schemat cywilizacyjnych przemian w Europie nowożytnej może być zilustrowany graficznie (Rysunek1). Historycznie nieuniknione zdarzenia odsłaniają kulisy politycznej potęgi ducha cesarstwa i ujawniają jego najskrytsze zasady. Zarówno choroby wewnętrzne jak i drobne zewnętrzne zadrapania rzymskiej cywilizacji nieustannie osłabiają cały jej system. W historii naszej cywilizacji propagandowa euforia kolejnych zdobyczy politycznych i terytorialnych na ogół skutecznie i długotrwale przyćmiewała, tu i ówdzie przypadkowo odsłaniane, ukryte duchowe podstawy systemu. Dopiero ostatnio świat się “skurczył” do wymiarów kosmicznej wioski. Przyczyniło się do tego zarówno geograficzne wyczerpanie się możliwości nowych podbojów terytorialnych jak też ogólnoświatowy rozwój środków przekazu i informatyki. Starannie maskowane zasady uwidoczniły się w makro historycznym świetle faktów i logiki informatycznej.

Koronnym aktem cywilizacji rzymskiej o trudnym do przewidzenia znaczeniu międzynarodowym było dyplomatyczne (milczące?) przyzwolenie papiestwa na planowo w Niemczech przygotowywany system eksterminacji Żydów. Pobożnemu Piusowi XII najwidoczniej bardzo się podobały pobożne wojska zgromadzone pod sakralnym sztandarem narodowej swastyki oraz pod szyldem “Gott mit Uns”. Rezultaty hitlerowskiej “haken-krucjaty” przerosły najśmielsze oczekiwania nuncjatury. Rzymska mentalność cywilizacyjna, tak pracowicie w Europie utrwalana przez 19 wieków, odsłoniła przed całym światem swe duchowe korzenie. Dzisiejsza, ekumeniczna Unia Europejska, oparta na „wartościach chrześcijańskich” ujawnia i potwierdza dalekowzroczną skuteczność trynitarnej polityki.



Amerykańska polityka wobec Europy

Amerykanie, pamiętający historyczne okropności “chrystianizacyjnego” podboju własnego “łacińskiego” terytorium a później i własnej wojny domowej, nie mogli sobie pozwolić na to, aby duch i polityczne zasady rzymskiej cywilizacji przeniosły się na ich kontynent.

Jeszcze w XIX wieku, w roku 1823, prezydent U.S.A. J. Monroe (1758-1831) sformułował przed Kongresem doktrynę, w której paragrafach 48 i 49, czytamy między innymi:

“...W wojnach mocarstw europejskich z powodu spraw, które ich wyłącznie dotyczą, nigdy nie braliśmy udziału i nie leży to w założeniach naszej polityki.

...Dla obrony naszego własnego ustroju, który zdobyty kosztem takiego przelewu krwi i takich środków, dojrzał dzięki miłości swych najbardziej oświeconych obywateli i w którym korzystaliśmy z bezprzykładnej szczęśliwości, cały naród gotów się poświęcić. Ze względu na szczere i przyjazne stosunki istniejące między Stanami Zjednoczonymi, a tymi mocarstwami winniśmy oświadczyć, że każdą próbę z ich [Europejczyków] strony rozciągnięcia swego systemu politycznego na tę półkulę musielibyśmy uważać za zagrażającą naszemu pokojowi i bezpieczeństwu.

Nasza polityka w stosunku do Europy przyjęta w pierwszym okresie wojen, które tak długo wywoływały zaburzenia w tej [europejskiej] części świata, pozostaje niezmiennie taka sama; to znaczy: nie mieszać się do wewnętrznych spraw żadnego z tych mocarstw; uważać rząd "de facto" za rząd legalny dla nas; rozwijać przyjazne z nimi stosunki i zapewnić je przez otwartą, stanowczą i męską politykę, uznającą we wszystkich okolicznościach słuszne żądania każdego mocarstwa, nie znosząc obrazy od żadnego.

...Jest rzeczą niemożliwą, aby sprzymierzone mocarstwa [europejskie] mogły rozciągnąć na jakąkolwiek część tego [północno - amerykańskiego] kontynentu swój system polityczny, nie wystawiając na niebezpieczeństwo naszego spokoju i naszego szczęścia...”

Widzimy wyraźnie, że (pomny swego europejskiego dziedzictwa), światły prezydent amerykański J. Monroe, traktował politycznie zorganizowanych Europejczyków jako zaraźliwie niebezpiecznych, religijnych wariatów.

Naczelną zasadą polityki amerykańskiej, aż do dnia dzisiejszego, pozostaje zachowanie odporności na wpływy cywilizacji rzymskiej. Nic więc dziwnego, że żydowscy i antynazistowscy uciekinierzy z pobożnych Niemiec, tak w przededniu jak i w okresie drugiej wojny światowej znaleźli jedyne dla uratowania życia warunki ustrojowe i społeczne w Stanach Zjednoczonych.

W powojennym czasie, zdominowana przez Stany Zjednoczone Organizacja Narodów Zjednoczonych, na sesji Zgromadzenia Ogólnego, w dniu 29 listopada 1947, proklamowała niezależne i suwerenne państwo Izrael. Do wykonania tej decyzji formalnie doszło 14 maja 1948, z chwilą wycofania się wojsk brytyjskich z geograficznego terytorium Palestyny. Naród wierny pierwszemu Boskiemu przykazaniu został “zainstalowany” ponownie na terenie określanym przez dziennikarzy jako “bliski wschód”. Duchowa walka cywilizacji rzymskiej przeciwko pierwszemu przykazaniu Boskiemu została od Europy nieco oddalona. Podzielony (pomiędzy trzy “duchy”) kontynent europejski zaznał 50 lat pokoju. Na monoteistycznym bliskim wschodzie natomiast pokoju nie ma: shalom i dżihad “koegzystują” na podobnych zasadach jak pierwotny chrystianizm Jerozolimy i dzisiejsze chrześcijaństwo Rzymu.

Po Szoah, mentalność ogarniętej ekspiacją Europy zachodniej - w większości protestanckiej – zmieniła się dodatkowo pod wpływem amerykańskiej okupacji znacznej części Niemiec. Narody tradycyjnie protestanckie natychmiast zaakceptowały uniwersalistycznego ducha cywilizacji północno – atlantyckiej. Nastąpił burzliwy rozwój nauki, techniki i dobrobytu, współpracy międzynarodowej.

Przez niemal 50 powojennych lat przerażeni historycy na całym świecie gubili się w domysłach jak podsumować niewyobrażalne (w narodzie Goethego i Beethovena) zbrodnie Hitlera oraz (w narodzie Petrarki i Michała Anioła) faszystowskie zbrodnie Mussoliniego. Dopiero religijnie zunifikowana Unia Europejska, po 60 latach powojennego rozwoju, przynosi pragmatyczne wyjaśnienie dalekowzrocznej polityki antychrysta w ubiegłym stuleciu.

Wykrwawione w wojnie narody Europy wschodniej, w okresie powojennego komunizmu ateistycznego zachowały swą pobożność XIX – wieczną, na czym też mocarstwo papieskie ponownie – na tym terenie – zbiło duży kapitał polityczny. Powołanie Polaka do administrowania światowym systemem religii sakralnej posłużyło wykorzystaniu mentalności naszego narodu, ceniącego wyżej ulotny prestiż niż polityczny rozsądek, co też w efekcie, według nieodgadnionych Bożych zamysłów, w znacznym stopniu przyczyniło się do upadku komunizmu.

Cena uzależnienia, jaką naród polski płaci Rzymowi jest znaczna. Zwrot kościelnych majątków, bezprawne wprowadzenie religii rzymskokatolickiej do szkół i przedszkoli, luka podatkowa i niejawność źródeł finansowania Kościoła rzymskokatolickiego. Niewykluczone, że już wkrótce Watykan wymusi poparcie polskiego rządu w walce o odzyskanie utraconych niegdyś pozycji politycznych w Europie Zachodniej. Walka ta rozpocznie się zapewne według znanej z niedawnej przeszłości taktyki pod hasłem wprowadzenia Invocatio Dei do Konstytucji Europy.

Po moralnie haniebnej agresji irackiej w roku 2003 Francja i Niemcy nazwały Polskę „trojańskim osłem” Ameryki w Europie. W rzymskim aliansie polityki i religii, na podobnym polskim osiołku antychryst pragnąłby wjechać od wschodu do Jerozolimy. Takie jest bowiem w naszym kraju powszechne rozumienie misji „przedmurza chrześcijaństwa”.



Bluźnierstwo przeciwko trzeciemu przykazaniu Dekalogu

Prawda historiozoficzna, jaka się dziś wyłoniła, jest bardzo okrutna: Szoah (zagłada) ujawniła moralną niereformowalność cywilizacji rzymskiej i jej zmierzch. Śmiertelna rana cywilizacji rzymskiej została przez 50 lat powierzchownie zagojona. Pod blizną tkwią dwa złamane przykazania Boskie. Duchowo martwe, instytucjonalne i ceremonialne “odprawiactwo” dla zysku, jest złamaniem trzeciego przykazania Boskiego. Bogu miłą ofiarą jest duch skruszony (Ps. 51,19).

Niemal pół wieku przed prezydentem Monroe, Amerykanie zapewnili sobie konstytucyjną gwarancję wolności od “jedynie słusznej” religii. Cytowany już L. Verduin, w swej książce 15, zamieścił fragment tzw. pierwszej poprawki (z roku 1789) do Federalnej konstytucji Stanów Zjednoczonych: "Kongres nie ma prawa naruszać porządku religijnego ani zabraniać jego wolnego praktykowania".

Z polskiego punktu widzenia, wzajemnie bliskie terminy wejścia Polski do NATO i do Unii gospodarczo - politycznej, mogły początkowo napawać optymizmem. Amerykański eksperyment, poprzez ocean indiańskiej krwi przelanej w okrutnej krucjacie, od lat wzywał religijnych Europejczyków do powściągnięcia swej kainowej pobożności politycznej. Ostatnio jednak światowa dramaturgia dziejów wskazuje raczej na to, że Ameryka przyjęła tę kainową pobożność i pragnie ją narzucić całemu światu.

Jako podsumowanie niniejszego rozdziału niech posłuży cytat ze wstępu [str.7] do książki 15 L. Verduina: “Na przestrzeni ostatniego półwiecza świat stał się świadkiem wzbudzenia rządów totalitarnych i monolitycznych społeczeństw, to jest społeczeństw, w których oczekuje się bezgranicznej lojalności. To są społeczności, w których nie ma miejsca na podziały według przekonań. Taki rozwój zdarzeń oceniam jako alarmistyczny. Według mego przekonania, dla ukształtowania odpowiedniej osobowości, człowiek musi stawać wobec niewymuszonych opcji, doświadczenia wyboru, musi w świecie mieć wolność radowania się pewną miarą suwerenności. Aby być w pełni ludzkim, człowiek musi czuć się częścią społeczeństwa złożonego (pluralistycznego).

Autentyczny chrystianizm jest mocno przywiązany do idei nie identyczności; idei - w której nie do pomyślenia jest, by wszyscy ludzie mogli podzielać tę samą kategorię żywotnych przekonań. Taki chrystianizm widzi społeczeństwo jako złożoność, to jest system złożony z ludzi o różnych sposobach myślenia. Ono nie oczekuje napotkania jednomyślności w ludzkim społeczeństwie; ono raczej oczekuje widzieć niektórych potykających się o ten sam krzyż, któremu inni oddają chwałę.

...Autentyczny chrystianizm stanowi jedyną istotną alternatywę dla totalitaryzmu”.


ROZDZIAŁ SZÓSTY: CYWILIZACJA POKOJU I WSPÓŁPRACY

Zasady cywilizacji północno - atlantyckiej

Pryncypia New Age mają podłoże humanistyczno - historyczne, wyrosłe w USA jako jedyna rozsądna alternatywa dla krwawiącej w zbrodniczej martyrologii Europy. Jest to ruch typowo uniwersalistyczny - raczej etyczny niż doktrynalny 19 - z poszanowaniem zasady wolności jednostki jako metody, przyczyny i celu.

Mało osób w Polsce zdaje sobie sprawę, że temu właśnie ruchowi zawdzięczamy Powszechną Deklarację Praw Człowieka z roku 1948. Także późniejsze porozumienia odnośnie pokojowej współpracy między narodami, powstanie wspólnego rynku europejskiego, upadek komunizmu, utworzenie zrębów wszechstronnego zjednoczenia Europy i... najogólniej pojmowanej globalizacji.

Pragmatyczna droga logiki prowadzi od wolności, przez rozsądek, do trzeciej podstawowej zasady: wzbudzenia życzliwego zrozumienia dla różnych poglądów i praktyk. Parareligijny ruch uniwersalistyczny, w swych podstawach rozmyślnie nie odpowiada na pytanie: “czy etyka ludzka ma swe źródło w duchowej próżni wszechświata”?

Tym samym, ruch ten pokłada większe nadzieje w pokojowym współżyciu szczerych ludzi przepojonych odziedziczonym instynktem prawa naturalnego niż przymusowej “świętości” na pokaz w totalitarnym, sakralnym zniewoleniu religijno-politycznym. W uniwersalistycznym ruchu (lekkomyślnie?) dopuszczono więc dowolne nauki i praktyki wewnątrz kongregacyjne oraz (słusznie!) wyeliminowano jakikolwiek przymus. Ceną tej lekkomyślności jest dzisiejszy kształt oraz propagandowy wizerunek New Age. Uniwersaliści wierzą, że ludzie mogą pracować razem nad ulepszeniem swego charakteru i tworzyć postęp bez wikłania się w sztywne wzorce doktryn teologicznych. Wyraźnie akcentują, że wielość doktryn zawiera zdrowe poglądy, lecz przymusowe uwikłania religijne są duchowo uśmiercające i potencjalnie destrukcyjne. Historia przynosi świadectwa horroru nietolerancji religijnych 21. Pryncypia uniwersalizmu Nowego Wieku zupełnie jawnie i świadomie usuwają z doczesnego życia narodów jakąkolwiek powszechną i przymusową indoktrynację religijną. Taka też jest – ku oburzeniu pastorów – “żelazna” zasada panująca w publicznym szkolnictwie USA.

Życiodajnym (utopijnym?) akcentem ruchu jest to, że ludzie, ze wszystkich religijnych tradycji i poglądów, mogą radośnie i produktywnie pracować razem, pod tym samym dachem, wzmacniając jeden drugiego w wielkim zadaniu humanizmu ludzkiego życia.

Dziewiętnastowieczny nauczyciel uniwersalistyczny William Ellery Channing sformułował następujące zręby uniwersalistycznej edukacji religijnej: “Celem religijnego nauczania jest nie zapieczętowanie uczniowskich umysłów lecz ich ożywienie; nie przekazanie im obrazu naszych oczu ale nauczenie ich ciągłego badania wizerunku własnego; nie przytłoczenie ich naszymi słowami i naszą wiarą w formie arbitralnych zasad, które nie mają w nich fundamentu, ale obudzenie ich własnej świadomości, moralnego rozróżnienia na własny użytek co jest wiecznie prawe i wiecznie dobre”.

Jak wyżej powiedziano, wszelkie uniwersalistyczne zasady wiary, w pierwszym rzędzie bazują na społecznym doświadczeniu. Wystawiają młodych ludzi na przemyślenia i zasady wiary płynące z wielkich religii, szkicując na historii uniwersalistów dziedzictwo Żydów i Chrystian, oraz mądrość innych wierzeń świata 19.

Nie ucząc żadnego doktrynalnego “credo”, uczą ogólnych zasad:

Jakkolwiek te zasady programowe mają wybitnie wymowę doczesną, to pozostają one w pełnej zgodności z Boskim przykazaniem miłości bliźniego.

Zasady te nie zawierają postulatu szczególnych wyrzeczeń na rzecz osób potrzebujących, ani na rzecz wybranego systemu religijnego, ani tym bardziej wyrzeczeń treningowych. Nie zachęcają też do oczekiwania wyrzeczeń lub ofiarności od innych. Zasady te zakładają, że ludzie szczerze poszukujący prawdy oraz pragnący służyć innym tę prawdę, oraz służbę, odnajdą.

Wszelka religia panująca jest antytezą służby Jezusa Mesjasza; Uniwersaliści służą, a nie panują i dlatego ich ruch, w kręgach religii sakralnych, politycznie ekspansywnych, ulega dziś wyszydzeniu i postrzegany jest jako wielkie zagrożenie.



Społeczne następstwa filozofii nowej cywilizacji

Poszanowanie siebie i innych implikuje współczucie dla niepełnosprawnych i upośledzonych oraz ludzi o różnorakich odchyleniach, nie powodujących zagrożenia przemocy. Nie oznacza to jednak, że niesprawność lub odchylenie (“orientacja”) może stanowić przedmiot chluby lub przywileju. W społeczeństwie autentycznie demokratycznym gdzie panuje prawdziwy rynek władzy, obaw nie ma. Natomiast religijnie zaprzysiężona sakralność – rodzi totalitaryzm. Nowa, religijnie wolna cywilizacja, potencjalnie nie stanowi takiego niebezpieczeństwa społecznego jak zapiekły fundamentalizm.

Społecznie spontaniczna cywilizacja wolnych sumień, mimo dość często w społeczeństwie spotykanych, statystycznie nieuchronnych akcentów odchyleniowych, jest jednak - zdaniem autora - bardziej szczera od każdego systemu religii uprzywilejowanej i politycznej, gdzie narzucona odgórnie fałszywa idea, lub moralne odchylenie, staje się przymusowym standardem ogólnospołecznym.

Zatem należy dopuścić myśl, że Bóg ma większe zaufanie do normy prawa naturalnego, powszechnie Przezeń wszczepionej w serca mas prostego ludu, niż do arcykapłańskich dyrektyw koniunkturalnego dogmatyzmu. Taka myśl nigdy nie zostanie uszanowana przez pontyfikalny system hierarchiczny.

Z pierwotnie chrystiańskiego punktu widzenia (lata 33 - 313), nowa, religijnie wolna cywilizacja, może być nawet postrzegana jako Boski ratunek ludzkości przed odchyleniami i terrorem fundamentalizmu religii uprzywilejowanej. Gwarantem nowych zasad cywilizacyjnych muszą być światłe, demokratycznie wybrane, świeckie administracje skupisk, okręgów, regionów i kontynentów.

Każdy dogmatyzm zawiera bardzo miłe dla ucha obietnice. Zauważmy, że kuszący Jezusa na pustyni szatan był znacznie milszy od kuszonego Jezusa, przepojonego prawdą i nieugiętą stanowczością posłuszeństwa Bogu. Szczerzy poszukiwacze prawdy łatwiej spotkają Ducha Jezusa na otwartych drogach nowej, wolnej cywilizacji, niż w mrocznych labiryntach niepojętego kamuflażu religijno – politycznego oraz komercjalnego odprawiactwa.

Pozorna utopia humanitarnego uniwersalizmu niekiedy zderza się z indywidualnym idealizmem protestanckiego konwertytyzmu (pisma chrystiańskie Ew. wg. Jana, 3,3-7), lecz te [dwa atrybuty] razem wzięte, zawsze stoją w duchowym konflikcie z religijnym sakralizmem (odprawiactwem komercjalnym i chrztem nienawróconych niemowlat).

Ludzie, którzy dobrowolnie godzą się na to, aby na swój chleb “po świecku” pracować, mają zdrowy kręgosłup moralny i zdrowe myślenie. Tak jak cieśla z Nazaretu. Bóg wie, którzy szczerze są Jego. Dowodem tego jest zmartwychwstanie i wniebowstąpienie walecznego Mesjasza Jezusa.

Miara Prawdy Chrystusowej jest ogromna. Nie należy utopijnie oczekiwać, że wszyscy nagle zechcą ją do siebie świadomie i dobrowolnie przykładać. Czyż krwawa historia XX wieku nie wykazała dobitnie, że przymus religijny rodzi w skali masowej fałsz i zbrodnię? Dotyczy to zarówno wojującego trynitaryzmu (Irlandia) jak i wojującego monoteizmu (bliski wschód).

Boska metoda wychowawcza społeczeństw, widziana z historycznej perspektywy przelanej krwi męczenników, wymaga najpierw czystej, bezinteresownej miłości, a dopiero potem prawdy. Tak jak ludzkie niemowlątko: zanim pojmie ono cokolwiek, najpierw musi otrzymać akceptację i miłość.

Jeżeli szalejący imperializm religijny nie utopi we krwi narodów Europy, to poprzez pragmatyzm akceptacji Nowej Cywilizacji, synowski Duch Chrystusa ma, na naszym kontynencie, szansę rychłego zwycięstwa. Pełne odczytanie poselstwa Biblijnego jest stale przed nami. Pozwólmy czytać każdemu. Atrybuty Świętego Ducha Chrystusowego:

Należy docenić wielkie dobro i szansę, jaką Bóg wyświadcza ludzkości także przez ruchy para-masońskie budujące dobrobyt społeczny..

Jak wykazały inkwizycyjne i terrorystyczne szaleństwa fundamentalistów religijnych, są oni raczej skłonni utopić Europę (a nawet cały świat) we krwi bratobójczej niż dopuścić najcichszą myśl o tym, że człowiek może wyznawać doktryny odmienne od “jedynie słusznych” nauk oficjum. Szalejąca pycha politycznej zachłanności religijnych pośredników potrafiła zaślepić nawet instynkt prokreacyjny i zdrowego życia rodzinnego. Można wysnuć wniosek, że obsadzając stanowiska administracji ziem i kontynentów ludźmi świeckimi, Bóg ratuje ludzkość od religijnej zagłady miłości rodziny i człowieczeństwa.

“Północno - atlantycka” oferta pobożności świadomej i dobrowolnej, jaki ostatnio spływa na postkomunistyczną Europę Wschodnią wymaga gruntownego mentalnego przewartościowania i odnalezienia nowej tożsamości. Ewangeliczne, amerykańskie i zachodnio europejskie zasady wyrzekające się religijności politycznej zupełnie nie przystają do tradycji sarmackiej. Czy formalna logika informatyki, poprzez NATO i Unię Europejską, zdoła duchowo nagle wszczepić Polskę do cywilizacji pokoju i poszanowania indywidualizmu człowieka? Czy Unia Europejska na pewno zdaje sobie sprawę, na co się porywa? Przykład Irlandii każe napawać sceptycyzmem.



Pospolite odpryski dramatu religijnego

W historii ludzkości przeplatają się dwie dziedziny rzeczywistości duchowej: kultowa (religia - relacja względem Boga) i społeczna (moralność i polityka - relacja względem bliźniego). Historyczne zapisy dramatycznych wydarzeń z tych dziedzin dotyczą najczęściej: według Biblii → religii i moralności; według historii powszechnej → polityki. Widzialną i namacalną treścią tych dziedzin dramatycznej rzeczywistości duchowej są gigantyczne masowe: ceremonie, opętania, zepsucie, zbrodnie i instytucjonalnie zorganizowane okrucieństwa.

Aby dydaktyczna wymowa statystyki dramatycznych wydarzeń historycznych ludzkości nie mogła być potraktowana (przez rozwydrzony podmiot zespołowy) jako bezmyślnie przypadkowa, wydarzenia te były dostatecznie czytelne: krwawe i okrutne.

Krew i okrucieństwo najwidoczniej były historyczną koniecznością w Boskiej dydaktyce stosowanej zwłaszcza wobec pełnego zmysłowej mądrości Europejczyka.

Człowiek współczesny, przez bezmyślną zatwardziałość, domaga się od Boga nauk krwawych i okrutnych, całkiem przeciwnych Boskiej naturze. Wszelkie inne dowody są przez człowieka zmysłowego wyszydzone. Rosnąca perfekcja w zakresie technologii, łączności, sterowania politycznego oraz gospodarczego społeczeństw sprzęga się z procesem profesjonalnej perfekcji w zakresie socjotechnicznej manipulacji w nauce i kulturze, w wielkich folklorystycznych religiach, a nawet dociera do mniejszych sekt dzisiejszego New Age z najbardziej halucynatyczną skutecznością.

Proces demokratyzacji życia społeczno - emocjonalnego jest tak dalece konfliktogenny, że wobec dostępnych naukowych metod masowej zagłady, nie może być przez odpowiedzialnych - lecz na ogół niewierzących - polityków puszczony “na żywioł”.

Metodyczne lub siłowe ujarzmienie demonicznego szaleństwa zemsty lub zachłanności pogańskiej masy ludzkiej jest niekiedy jedyną alternatywą wobec możliwości jej samozagłady.

Europejski humanizm oraz amerykański pragmatyzm jest jednak, według nauki Jezusa Mesjasza, nadal programem szerokiej drogi (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 7,13-14), nadającym się do początkowo demokratycznego zaakceptowania przez pogańską większość całej ludzkości zaledwie jako zaczyn prawdziwego porządku światowego opartego na autentycznym odrodzeniu duchowym.

Komputerowa “rzeczywistość” wirtualna pozwoliła człowiekowi tchnąć swego ducha w komputer. Cały dzisiejszy ład społeczny jest już “wirtualny”; jakby nowe “opium dla ludu” New Age. Masy są wirtualnie zahipnotyzowane zarówno paranaukowymi hipotezami jak też dziełami umysłów i rąk ludzkich. Dawniej, “zacofani” ludzie miewali wizje smoków i gnomów; ostatnio, “futurolodzy” mają wizje UFO- ludków. Wiosną 1997, 39 wykształconych komputerowców amerykańskich, wyznawców Bramy Nieba, popełniło zespołowe samobójstwo “przenosząc się” na zmierzającą do Boga kometę Hale'a-Boppa 12. Nowy porządek New Age, przedłożony do demokratycznego zaakceptowania, łączy jeden cel: bezwzględne dogadzanie ciału. Zwodnicza propaganda religijna New Age przeplata się z kultem autentycznej nauki przynoszącej wynaturzone odpryski wirtualne oszołomienia fantasmagorycznego o walczących z ludźmi robotach, obdarzonych wolną, zbrodniczą wolą i samoświadomością (jaźnią).

Zwodnicza propaganda religijna (jawna!) New Age, dotycząca reinkarnacji ducha człowieka (choćby w ciele zwierzęcym) podświadomie gloryfikuje sodomistyczny kult seksu i pogrąża człowieka w “świńskiej pobożności” (czytaj pisma chrystiańskie, II List Piotra 2,22).

Populistyczna polityka New Age przebiegle kreuje masmedialną manipulację socjotechniczną wyborców, masmedia czynią idoli “bogami” tłumu (druga definicja “boga”!). Politycy, za porcję głosów, przyklaskują najniższym instynktom mas.

Kult skierowany ku uwielbieniu Boga Abrahama i Jezusa jest w New Age klasyfikacyjnie nadal przyporządkowany do uogólnionej, szeroko pojmowanej, kategorii kultowej na równi z korporacyjną groteską ceremonii masońskich oraz z religijnym kultem szatana. Jest to w istocie mieszanka sakralna. Zamiast naśladować Osobę Mesjasza, czci się Go. Zamiast szlachetnej codzienności, odprawia się odświętną celebrę kultową. Nowa, moralnie obojętna, nikogo niedrażniąca, naukowa klasyfikacja pojęciowa. (Broń Boże, aby nie urazić szatana). Nowy “porządek”, według epokowych programów wirtualnie sterowany, już jest w stadium energicznego wdrażania poprzez pojęciowy bałagan. Półki księgarskie uginają się od lektury New Age. Na czym polega znaczenie Ruchu New Age we współczesnym świecie? To światełko w ciemnościach religijnego fundamentalizmu i globalizmu. To pierwsza, współczesna próba przełamania fundamentalistycznego monopolu i stworzenia wspólnoty religijnej, opartej o autonomię, w której ludzie różniący się duchowością i poziomem wiedzy mogli by rozwijać się duchowo w przyjaźni i bez przemocy. U podłoża tej idei leży jednak swoiste pojmowanie wolności i tolerancji (stąd dopuszczenie zwyczajów, które już Tora uznała za niemoralne i obrzydliwe), zasadniczo odmienne od chrystiańskiego rozumienia wolności, podporządkowanej Prawu Bożemu.

Uniwersalistyczny humanizm powszechny, jako społeczny ruch intelektualno - pragmatyczny historycznie nieuniknionego nowego porządku ludzkości, w ramach współcześnie rozumianego New Age Movement rozciąga się więc na wszystkie dziedziny życia społecznego: życie rodzinne, edukację, politykę, ekonomikę, religię, rozrywkę, gospodarkę surowcową i ochronę naturalnego środowiska, przetwórstwo żywności, produkcję towarów powszechnego użytku, transport i wymianę informacji. Obok elementów negatywnych, można dopatrzyć się w tym ruchu także elementów pozytywnych.



Autentyczne błogosławieństwa New Age

Na początek wymieńmy prawdziwie wspaniałe perspektywy "cywilizacji północnoatlantyckiej" oraz (utopijnego?), zjednoczonego humanizmu światowego dotyczące ludzkiej egzystencji:

Podobnie jest w polityce narodowej i społecznej:

Wreszcie w prawach człowieka:

Zaiste nie można mieć żadnych formalnych zastrzeżeń do niczego, co powyżej wypunktowano. Pamiętajmy, że Bóg nad wszystkim czuwa. To, co Bóg ustanowił i dopuścił, to się wykona jako konieczność historyczna. Stary porządek sakralny został utopiony we krwi i pocie zarówno nieświadomych rzesz pogańskich jak i świadomych Judaistów oraz biblijnych Chrystian.

Wielu myślicieli jednak bije na ostrzegawczy alarm. Słusznie widzą, i według subiektywnych wizji opisują, zagrożenia przyczajone w szczegółach New Age Movement.



Perspektywy demokratycznego humanizmu nowego porządku

Humanistycznie wspaniały, nowy porządek może ludzkość jeszcze wiele kosztować. Myśliciele dobrze wiedzą, że każda historyczna era ludzkości jest zbudowana na stosach ludzkich trupów gdyż fundament Słowa Bożego jest uparcie ignorowany. Bóg nie pozwoli się z siebie naśmiewać (pisma chrystiańskie, List Pawła do Galacjan 6,7).

W ludzkiej podświadomości jest przebiegle rozbudzana nieugaszona tęsknota do ładu odgórnie, siłą narzuconego, nawet kosztem pewnych, złudnie przejściowych, wyrzeczeń. Rozpasanie seksualne przejściowo pozornie działa jakby przeciw zmniejszeniu rozrodczości; w rzeczywistości natomiast wydatnie zwiększa liczbę rozwodów, napędzając klientów prawnikom, aborcjonistom, a przede wszystkim właścicielom domów uciech. Propagowanie homoseksualizmu (zasada celibatu położyła na tym polu poważne zasługi) przynosi już społecznie liczące się następstwa spadku rozrodczości. Rodzina wielopokoleniowa już nie mieści się w nowoczesnym domu. Emerytów oddaje się do “domów pogodnej starości”. Ład nowego wieku przechodzi przez fazę przygotowawczo - wdrożeniową. New Age nie ma jeszcze żadnej stabilnej aksjologii.

Adam Wojciechowski 22, powołując się na badania naukowe Amerykanki Judith Wallerstein pisze: “Aż sześćdziesiąt procent gwałcicieli, siedemdziesiąt pięć procent młodocianych zabójców i siedemdziesiąt pięć procent więźniów stanowią osoby, które utraciły we wczesnym dzieciństwie ojca; na ogół z powodu rozwodu, ale też śmierci lub alkoholizmu”. W tej sytuacji nauka może wkrótce uzasadnić bardziej stanowczą, “jedynie słuszną” nieuchronność historyczną: dobrowolną sterylizację dla korzyści materialnej i podstępnie stosowaną eutanazję hospitalizacyjną, jak to już dzieje się w wielu niemieckich, w tym katolickich, szpitalach. Synkretyczne kierownictwo duchowe New Age nie może długo tolerować powszechnie narastającej anarchizacji społecznej. Etap demokratycznie akceptowalnych doświadczeń może przejść w etap naukowo programowanego sterowania przymusowego, podjętego w imię wyższego celu, jakim jest nowy porządek świata. Porządek a nie anarchia! Porządek oznacza precyzyjne sterowanie w każdej dziedzinie. Bóg bowiem, według współczesnej, humanitarnej lecz niecierpliwej, niestabilnej ontologii politycznej niektórych uczestników (lub dywersantów i prowokatorów) New Age, w tej roli “zupełnie się nie sprawdził”. Na początek potrzebna była nowa filozofia społeczna.

Oczekiwaną komfortową odpowiedź naukową przyniósł relatywizm. Wszystko jest względne. Nikt już nie jest nikczemny. On po prostu jest szlachetny inaczej. Hitler nie był prostym zbrodniarzem, lecz “artystą zbrodni”. Nie wolno potępiać zabójstw popełnionych “w afekcie”. Prawa człowieka dotyczą przede wszystkim złoczyńców. Brak zachłanności jest społecznie naganny. Słuszne są jedynie “wojny sprawiedliwe”. Tylko my sami wiemy najlepiej, co jest sprawiedliwe.

Fundamentem relatywizmu jest ludzka samowola, oparta na lekceważeniu Boskich praw i norm życia społecznego. Kolebką wszelkiego relatywizmu jest - bez wątpienia – “kulturalna” inteligencja, czyli intelektualnie rozbrykana, prominencka “bohema”. Dzisiejsi scenarzyści przerośli Hitlera.

“Etyka sytuacyjna” jest sędziwą, lecz nadal płodną, córą filozoficznego relatywizmu. Wyrazem etyki sytuacyjnej była kościelna sprzedaż odpustów nikczemnikom (za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli). Oszukanie nikczemnika nie jest nikczemnością, okradanie złodzieja nie jest kradzieżą, artystyczne zło jest swoistym duchowym dobrem, czyli medialną cnotą.

Wyrazem etyki sytuacyjnej było odrzucenie wiosną 1997 roku przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, większością 89,6% głosów, wniosku Prezydenta RP o zniesienie immunitetu poselskiego w przypadku przestępstw kryminalnych popełnianych przez członków Wysokiej Izby. Etyka sytuacyjna jest głęboko wkorzeniona w sarmacką duchowość narodu polskiego. Z czym do Europy? Wyrazem etyki sytuacyjnej było również wysłanie przez Prezydenta RP wojska polskiego do Iraku, a następnie zaakceptowanie tej kontrowersyjnej, sprzecznej z wolą większości społeczeństwa, decyzji przez Sejm RP w nadziei na spodziewane korzyści i wzajemność ze strony Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn.

Owocem relatywizmu filozoficznego jest polityczna zasada: cel uświęca środki, czyli: dla osiągnięcia dalekosiężnego “świętego” celu, można posługiwać się środkami nikczemnymi, które dzięki ich końcowemu przeznaczeniu, stają się “święte”. Tak została rozpętana wojna w Iraku. Zasadzie tej dużo miejsca poświęcił A. R. Epperson w swej książce 7. Według danych tam zawartych, próba zainstalowania “świętej” religii komunizmu pochłonęła od 1917 roku (w narodach dawnego ZSRR) ok. 42 miliony ofiar; w Chinach, 64 miliony w latach 1923-49. Hitleryzm pochłonął ok. 50 milionów ofiar. Totalitaryzmy są sakralne.

Wraz z autentycznymi błogosławieństwami New Age, nieuchronnie pojawią się na ziemi sprzężone atrybuty początkowo ukrytej, lecz trudnej do uśmierzenia społecznej konfliktogenności. Populacja ludzka ma bowiem zbyt wysoki procent nikczemników pozbawionych jakiejkolwiek refleksji moralnej. Opanowanie i rozładowywanie tu i ówdzie powstających nieuniknionych wybuchów nie będzie łatwe nawet przy profesjonalnej perfekcji sił porządkowych. Popularność współcześnie rozumianego, światowego New Age Movement, zasadza się na rynkowej akceptacji (przebiegle spoza kamer TV sterowanych) upodobań pospolitej większości.

Normą tego porządku jest “średnia statystyczna” wysterowanego upodobania mas. Dotąd, w dziejach religijnej ludzkości, skupiska szlachetnych prominentów ducha lub intelektu tworzyły prekursorskie “kominy” szeroko pojmowanej wiary lub kultury. Były to osiedla prorockie, szkoły rabinackie, uczelnie świeckie, skupiska artystyczne. Czerpały światło objawienia od Boga, “z góry” i następnie promieniowały one “w dół”, ku podciągnięciu mas na wyższy poziom (czytajmy Torę, Szemot, II Księgę Mojżeszową 34,29-35). Wysoka kultura wymaga masy krytycznej.

Współczesne zasady statystycznego wyznaczania społecznych norm tego świata, wyrosłe na utopijnym gruncie socjotechnicznie sterowanej demokracji lekkomyślnie liberalnego uniwersalizmu, w praktyce społecznej miejscami przyjęły odwrotny kierunek. Pospolitość i niepowściągliwość oraz skandalizująca ekstrawagancja początkowo szokującej, cynicznej perwersji prowadzą nieuchronnie do szybkiego rozpowszechnienia erozji obyczajowej i duchowej. Ludzkość cierpi z powodu deficytu szczerych uczniów Mesjasza. Na glebie kultury klasycznego humanizmu, moralności i religijności wyrastają nieuchronnie ich zrakowaciałe masowe odwzorowania (pop-kultura): humanizm-inaczej, moralność-inaczej, religijność-inaczej.

Filozofia relatywizmu czerpie popularność z pospolitości. Pospolitość płynie z mas-mediów; mas-media pracują według wysterowanego demokratycznego zapotrzebowania rynkowego ze strony mas. Socjopolityczne związki przyczynowo - skutkowe tworzą więc zamknięty okrąg. O klasycznych kominach, (szeroko pojmowanej) kultury dla ludu i mas, w nowym porządku (wszakże rynkowym!) należy raczej zapomnieć.

Zagrożeniami (przynajmniej przejściowymi) ze strony programowo liberalnej praktyki społecznej New Age są między innymi: autentyczne zagrożenia Bożych, niezbywalnych praw świętości: rodziny, wiary, prawa naturalnego. Spontanicznym owocem New Age może się okazać mimowolna, całkowita eliminacja zbawczej wiary i wszelkiego Bożego porządku moralnego. Tu widzimy owoc cywilizacyjny podobny do tego, jaki w XX wieku wydała “jedynie słuszna religia”. Jedyną różnicą jest pokojowy charakter New Age i rosnąca odporność władz świeckich na święte podszepty hierarchii. New Age bowiem, jako “wolna amerykanka”, w ogóle hierarchii nie ma.

Przejawem namacalnym New Age’owskich zagrożeń jest dopuszczenie w roku 1995 przez Parlament Europejski zawierania małżeństw pomiędzy osobnikami tej samej płci, a ponadto, dopuszczenie do adopcji dzieci. Sprawa nabrała ponownego rozgłosu, gdy w maju 1997, trybunał tego parlamentu miał orzekać o szczegółowych aspektach prawnych adopcji dzieci przez związki szczęśliwych małżonków “normalnych inaczej” i z tej przyczyny pozbawionych naturalnej możliwości posiadania potomstwa. Jednakże konserwatywny trybunał orzekł, że dziecko ma prawo do własnych rodziców. Już w marcu 1998 dozwolono jednak na adopcję chłopczyka w “małżeństwie” homoseksualistów. Jak widać, jaskrawo sodomistyczne odchylenie początkowe od Bożego prawa naturalnego jest następnie, dla uśpienia mas, nieco łagodzone przejściowym obowiązkiem zachowania elementów tego prawa. Kołysanka moralnego relatywizmu ma powoli uśpić narody i zniszczyć świętość Kościoła niekomercjalnego (pisma chrystiańskie, List Pawła do Kolosan1,18; rozumianego tu jako sekta nazyrejczyków; Dzieje Apostolskie 24,5, czyli chrystianizm ).

Utopijny pragmatyzm uniwersalistów, wdrożony na ogół pomyślnie w protestanckiej Ameryce północnej, w wydaniu “piekielnie” zdolnych i instrumentalnie religijnych Europejczyków bardzo szybko przyniósł niepojęte wynaturzenia budzące obiekcje społeczne. Polityczne wykorzystanie tych obiekcji zależeć będzie od central masmediów.

Pośród tego duchowego chaosu, tu i ówdzie głoszone Słowo Chrystusowe jednak nadal wykonuje swą świętą pracę. Wiele serc nawraca się do Boga Żywego, zawiera z Nim świadome przymierze przez chrzest i, w upamiętaniu, wchodzi na drogę naśladowania Jezusa Mesjasza w praktyce życia codziennego.

Wszystko, co jest namacalną ziemską rzeczywistością moralną, musi mieć bezwzględną, niebiańską bazę odniesienia, według tego, co napisane i od Boga objawione. Tą żywą “bazą”, zarówno w Europie, jak i w Ameryce, jest - cichy i łagodnego serca - Jezus ze swą pełną temperamentu nauką i porywającym przykładem uświęconego, Bogu i ludziom bezgranicznie oddanego życia. Bez takich postaw, ludzkość zgnije.

Ze względu na historyczną oraz logiczną kompromitację dotychczasowego porządku religijnego i niektóre, wielce błogosławione (główne) teoretyczne atrybuty nowego porządku światowego, należy uznać, że ten nowy porządek jest nieunikniony! Sam Bóg – bardzo wyraźnie - prowadzi ludzkość ku takiemu rozwojowi zdarzeń. Czas próby autentycznego uczniostwa mesjańskiego.

New Age Movement, jaki się dziś wyłania, w oczach biblijnych chrystian, ma jeden wyraźny cel: dać ludziom wszystkie rozkosze i chwałę ziemi, aby tak powszechnie, jak to możliwe, wyeliminować jakiekolwiek upamiętanie, duchowe zrodzenie na nowo z Boga i zbawczą wiarę Chrystusa. Ciekawe, że podobnie rzecz wygląda w oczach wyznawców Islamu: Kultura Ameryki i Europy przynosi rozpasanie, amoralność i zbrodnię. Agresja wobec Iraku potwierdziła prawdziwość tej opinii.

Towarzyszące nowemu porządkowi światowemu wspaniałe zdobycze społeczne i cywilizacyjne należy cenić i dziękować za nie Bogu, który ludzi tak wielce uzdolnił. Towarzyszące nowemu porządkowi światowemu masowe zagrożenia i dewiacje można uznać za historycznie nieuniknione i do wytrwania w wierze Chrystusowej pośród nich należycie się przygotować i duchowo uzbroić! Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie…

Według historiozoficznych (antychrystusowych) podsumowań europejskich, dziki świat duchowo rozwydrzonych ludzi okresowo, co jakiś czas potrzebuje albo coraz silniejszego paroksyzmu masowej zbrodni i terroru, albo na stałe coraz mocniejszego kagańca i obroży. Hitler, tak jak cesarze Rzymu, był wyraźnym zwolennikiem paroksyzmu; Stalin - raczej terroru i kagańca. Dziś pragmatyczna Ameryka dobrze wie, że kaganiec rodzi głód i nędzę; paroksyzm – boom gospodarczy.

Nowa, pragmatyczna cywilizacja północno atlantycka, w uniwersalistycznym wydaniu Novus Ordo Seclorum, jak dotąd, może stanowić drogę trzecią; nie prowadzi ona do zbrodni i terroru ani nie zakłada obroży. Przez mądrą miłość i poszanowanie człowieka wprowadza ewangeliczny ład społeczny. Czyżby, mimo wszelkich negatywnych cech, wraz z synkretyzmem New Age, mogło napłynąć z USA do Europy milenium panowania gołębiego Ducha Chrystusa? Teoretycznie należałoby odpowiedzieć twierdząco; praktyka ostatnich lat jest jednak inna.


New Age Movement ma więc dwa oblicza cywilizacyjne oparte na zasadach społecznie wkorzenionej religijności: zarówno oblicze nadziei jak i zagrożenia:

posłuszeństwa i szacunku wobec Boga

Û

odprawiania misterium

wielkoduszności i miłosierdzia wobec ludzi

Û

nienawiści i zemsty

szczerego naśladowania Jezusa Mesjasza

Û

religijnego kamuflażu

logiki rozumu, motywacji wewnętrznej

Û

ślepej tresury

powściągliwości naturalnej

Û

tęsknoty do rozwydrzenia

domniemania niewinności i  szlachetności

Û

terroru prewencyjnego

poszanowania i dobrowolności

Û

pogardy i przymusu

Nowy, atlantycki porządek świata, wyklucza sakralny totalitaryzm religijny: oddawanie czci człowiekowi (tak jak Bogu), arbitralne rządzenie, sądzenie, odbieranie hołdów. Tak jak w nauce i praktyce życia, posłusznego Swemu Bogu i Ojcu, Żyda Jezusa. Co na to powie religijna Europa wschodnia? Czy społeczny mandat władzy państwowej ma być publicznie pieczętowany hołdowniczym całowaniem świętej biżuterii boskiego cesarza? (definicja druga “boga”!).

Od nas samych zależy czy wiek XXI będzie początkiem eonu Ducha i Prawdy, miłości i pokoju, posłuszeństwa Jedynemu Bogu w naśladownictwie Jezusa Mesjasza, czy będzie kontynuacją odprawiania misteriów, kamuflażu i zakłamania. Nowa tożsamość Polaków zależy od każdego chrystianina, rodzica i nauczyciela, od każdego z nas.



Społeczne konsekwencje cywilizacji północno - atlantyckiej

Jak już na początku nadmieniono, religia stanowi jeden z ważniejszych wyznaczników cywilizacyjnych. Cywilizacja więc ma co najmniej dwa główne nurty: wyznaniowy i gospodarczo - polityczny. Te wzajemnie się uzupełniające, komplementarne nurty, pod wpływem cywilizacji północno - atlantyckiej, dla Polski mogą oznaczać następujące równocześnie występujące zespoły zjawisk:


NURT WYZNANIOWY

NURT GOSPODARCZO - POLITYCZNY

- Spadek społecznej popularności religii rzymskiej;

- wielowyznaniowość;

- “sekciarstwo”;

- wpływy religii wschodu;

- okultyzm;

- satanizm;

- agnostycyzm;

- wzrost społecznej roli nauki i polityki ogólno światowej;

- wielokulturalizm (pluralizm);

- wolny handel, wymiana, turystyka;

- wspólny język informatyki;

- świadomy wybór przekonań;

- prawa człowieka;

- ochrona środowiska naturalnego;



Krańcowości życia religijnego

Życie religijne ma 3 poziomy: mistyczny, duchowy (w sferze tęsknot i doznań), duszewny, intelektualny (w sferze wiedzy i przekonań) oraz cielesny (w sferze zewnętrznych form sprawowania kultu). Na każdym z tych poziomów mamy cały wachlarz ekspresji: od świętego autentyzmu aż do mistyfikacji.

Jakkolwiek mistyczne nawiedzenia ludzi są odwiecznym sposobem indywidualnego komunikowania się Boga z człowiekiem, to historycznie, chrystianizm kształtował się na bazie religii mojżeszowej w kierunku odwrotnym: od sakramentalizmu do mistycyzmu, od świątynnego sakralizmu do mesjańskiego profetyzmu:

indywidualna przemiana duchowa, mesjański profetyzm;

Wiedza historyczna odnośnie etapów objawienia Prawdy Bożej jest zawarta w Biblii. Chrystianie, podobnie jak bracia Żydzi, są “ludem świętej księgi”. Cywilizacja północno - atlantycka wyrosła na gruncie reformacyjnym, poprzez Novus Ordo Seclorum, jako “cywilizacja świętej księgi”. Potem, z biegiem czasu, osiągnęła pospolitość New Age.

Ta nowa cywilizacja, w ogólnospołecznej realizacji praktycznej, niekiedy czuje się wielce zawstydzona swą dość powszechnie prostacką pospolitością wobec mistycznych subtelności na przykład profetycznego judaizmu czy mistycznego hinduizmu. Jest jednak stale otwarta na wszelką szlachetną konfrontację z subtelnością judaizmu, autentycznego chrystianizmu i choćby wymienionego hinduizmu czy islamu. W żadnym jednak przypadku nowa cywilizacja nie chce dopuścić do zatarcia różnicy pomiędzy Stwórcą a stworzeniem tak dalece, jak to zostało wprowadzone w cywilizacji rzymskiej, trzymającej przez wieki Biblię na indeksie ksiąg zakazanych. Tytuł “Ojciec Święty”, z jakim zwracał się do Boga Jezus (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 17,11), został w religii rzymskiej przejęty przez papieża, który tego tytułu używa aż do dnia dzisiejszego.

W Nowej Cywilizacji nie może być mowy o fizycznej eliminacji jednostki lub narodu wyznającego odrębne przekonania religijne. Nie może się powtórzyć ani wielka diaspora, ani pogromy, ani inkwizycja, ani Szoah - owoc politycznego panowania “jedynie słusznej” religii. Dżihad musi zniknąć. Religia nie może być narzędziem polityki.

Po europejskim hitleryzmie i komunizmie, także polityczna sukcesja cywilizacji rzymskiej, ostatnio przestała już być przedmiotem chluby. To prawda, że względny liberalizm nowej cywilizacji niesie poważne zagrożenia rozpasania społecznego. Zagrożenie to, i inne, w miarę zdobywanych doświadczeń, będzie można (nie bez pewnych ofiar) powściągnąć. Natomiast planowo, na międzynarodową skalę, zorganizowana metoda eksterminacji z powierzchni ziemi ludu wiernego Boskim przykazaniom, (w tym zwłaszcza dwom pierwszym) i Bogu samego Mesjasza, okazała się niemożliwa do powstrzymania bez ofiar liczonych na dziesiątki milionów istnień ludzkich.

Dokonajmy krótkiego zestawienia cywilizacyjnych atrybutów religii na trzech poziomach: obrządkowym, intelektualnym i mistycznym.

Religie szczerych przekonań intelektualnych (prawo moralne, “zakon”) podlegają co najwyżej kategoriom społecznym (lecz w państwie prawa nie mogą stanowić elementu manipulacji politycznej). Religie łaski (mistycznego nawiedzenia) w ogóle nie podlegają kategoriom życia doczesnego (są nie z tego świata).


Polskie wydanie cywilizacji rzymskiej

Polska inteligencja jest propagandowo bardzo starannie przygotowywana do stawienia czoła zasadom cywilizacji północno – atlantyckiej, ukrytej pod mglistym hasłem religijnym New Age Movement. Właśnie ten ruch nowego wieku traktuje się od strony religijnej jako nadchodzące monstrum, zwiastujące pełen sekt i kultów pluralizm, zwiedzenie i wieczne zatracenie.

Ekumeniczna wspólnota religii komercjalnych podjęła bardzo energiczną walkę z pluralistycznymi zasadami ducha New Age. Pod pięknym hasłem walki o czystość wiary, walczy się z bliżej niezdefiniowanym sekciarstwem. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o odstępców od duchowych zasad rzymskich (sakralny trynitaryzm, odprawiactwo, sakramentalizm, nieomylność hierarchii).

Ostatnio ukazała się praca o charakterze naukowym 23, w której autor wylicza 19 (pejoratywnych) cech charakteryzujących sekciarza:

Choćby jedna z tych indywidualistycznych cech wskazuje na niewybaczalne odstępstwo od prawowierności wobec systemu religii panującej.

Autor cytowanej książki przypuszczalnie nie zauważył, że obrzydzając swemu czytelnikowi sekciarskich kontestatorów New Age przeciwko religii panującej, przy okazji zdyskredytował także Jezusa samego. Jest bowiem rzeczą charakterystyczną, że wszystkie te przymioty dotyczą Jezusa Mesjasza, który - według klasyfikacji cytowanego autora - powinien być uważany za: “nawiedzonego maniaka... i heretyka”. Książka ten fakt przemilcza tak samo jak typowe New Age'owskie społeczne symptomy odchyleniowe, autentycznie duchowo negatywne, szerzącego się wróżbiarstwa, przesądów, horoskopowego maniactwa, przemocy, sodomizmu a nawet satanizmu.

Cytowana praca pokazuje dobitnie, że kryteria prawowierności wobec systemu religii panującej (według rzymskiej definicji bóstwa) stanowczo eliminują wszystko to, co mesjańskie. Współczesna nauka i propaganda religijna (świadomie lub nieświadomie) obnaża następującą prawidłowość: w religii politycznie panującej nie ma miejsca ani dla jedynie Bogu posłusznego Mesjasza ani dla Jego uczniów i praktycznych naśladowców.

Religia, po Szoah niepodzielnie panująca w powojennej Europie politycznie, w swych głęboko ukrytych założeniach, najwyraźniej nie ma - i nie chce mieć - nic wspólnego z buntowniczym Żydem Jezusem Mesjaszem, Świętym Bożym - ortodoksyjnym monoteistą, - który wierząc w jednego Boga (według definicji judaistycznej - Ewangelia według Marka 12,29-31), był Mu posłuszny do śmierci - i to do śmierci krzyżowej - zaś nigdy nie potrzebował żadnego namaszczenia instytucjonalnego. Jezus, obok Boga Ojca w niebie, nie miał innych bogów (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 20,17) i do dziś nie ma (pisma chrystiańskie, Księga Objawienia 3,12; 5,6-10).

Religia panująca programowo wyklucza jakikolwiek pluralizm w stylu New Age Movement. Cytowana praca, dzięki swej naukowej konsekwencji metodycznej, odsłania polityczne motywacje systemowe przyczajonego nad Polską konfliktu religijnego mogącego przybrać poważne rozmiary. Nad Polską bowiem ściera się duch broniący dogmatycznych (sakralnych) interesów religijnego Rzymu przeciwko nacierającemu duchowi pragmatycznych (pluralistycznych) interesów Brukseli i Strasbourga. Walka cywilizacji rzymskiej z “groźbą” cywilizacji północno - atlantyckiej jest na terenie Polski prowadzona profesjonalnie, przy użyciu wielu środków. Liberalne rozpasanie New Age, wespół z komputerową logiką informatyki, metodycznie natarły na 1000-letnią czupurną tradycję honoru i “bogo-ojczyźnianej” walki o narodowe “wartości chrześcijańskie”. Wartości te, jak pokazuje tragiczna polska historia, są zaklęte wyłącznie w figurkach “cudami słynących”, niewzruszenie stojących na straży sakralnych zasad “Przedmurza Chrześcijaństwa”. Przedmurze to już sczerniało od zakrzepłej krwi gołębich serc Żydów, chrystian, mesjanistów, zarówno świadomych jak i nieświadomych, etnicznych i duchowych. Ekumeniczny kolor religijnego mundurka.



Komu i czym cywilizacja północno – atlantycka “grozi”:


ROZDZIAŁ SIÓDMY: PRZEMIANY WYZNANIOWE

Krótki przegląd z komentarzem

· Pierwotny, XVIII – wieczny, amerykański Novus Ordo Seclorum był oparty na definicji Boga, jako Samoistnego Bytu Wiecznego, Kreatora Wszechrzeczy, i zgodnie z zasadami wiary Żyda Jezusa, zamierzał praktycznie realizować uniwersalistyczny, judeochrystiański program Boskiego porządku, w swej istocie bardzo zbliżony do społecznego programu Braci Polskich, arian w XVI i XVII wieku. Wizja “Novus…” ewoluowała wraz z rozwojem cywilizacyjnym.

· Współcześny, liberalny Ruch New Age, (czy aby na pewno poprawnie rozumiany?), opiera się praktycznie na synkretycznej, wyłącznie kultowej, rzymsko - hinduistyczno - buddyjskiej panteistyczno - politeistycznej definicji “Boga uogólnionego”. Konsekwentnie - dopuszcza on współistnienie zasad kreacjonizmu oraz pewnych praktyk mesjańskiego życia w społeczeństwie na równi z innymi – o tempora! o mores! – nawet okultystycznymi i satanistycznymi poglądami. We współczesnym Ruchu New Age, każdy może “do upadłego” odprawiać dowolne rytuały sakralne, byle by regularnie uiszczał podatki i nikomu nie wyrządzał krzywdy. W warunkach takiej wolności, rozumianej we współczesnym Ruchu New Age jako pełna dowolność, nieograniczona żadnymi wymaganiami wiecznego Prawa Bożego, Synowski Duch Mesjasza, w przypadkach indywidualnych, oraz w małych wspólnotach, jest fizycznie bezpieczny i – mimo prowokacji, zwiedzeń i pokus - radzi sobie dość dobrze. Pomimo tak dziwnej mieszaniny poglądów i praktyk, zarówno pierwotny, wolnomularski Novus Ordo Seclorum jak i zeń wyewoluowany, choć szamańsko zsakralizowany (tylko miejscami), północno-atlantycki Ruch New Age, nie dławią ludzkiej wolności ani indywidualności. Ruchy te charakteryzuje decentralizacja ośrodków kierowania oraz – w większości przypadków - praca na rzecz pokoju i postępu. Myśl przewodnia jest prosta: “Lepiej jest cierpliwie tolerować różnowierców – w nadziei ich duchowego rozwoju i mesjańskiego powołania – niż ich eksterminować”. Zasada ta obowiązuje ogólnie w cywilizacji północno – atlantyckiej. I jest to niewątpliwie zasada mesjańskiej tolerancji. Błogosławieni miłosierni... miłosierdzia dostąpią. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa… (pisma chrystiańskie, I List Pawła do Koryntian 13,-).

Na czym polega znaczenie Ruchu New Age we współczesnym świecie, który widział już Szoah, zagładę dużej części narodu żydowskiego? To jest światełko dla ucieczki mesjańskiej gołębicy z sakralnych ciemności fundamentalizmu i trynitarnego globalizmu. To pierwsza, współczesna próba przełamania sakralnego monopolu i stworzenia wspólnot religijnych na zasadach autonomii, w których ludzie, różniący się duchowością i poziomem wiedzy, mogliby rozwijać się duchowo w przyjaźni i bez przemocy. U podłoża tej idei leży jednak swoiste pojmowanie wolności i tolerancji (stąd dopuszczenie zwyczajów, które już Tora uznała za niemoralne i obrzydliwe). Chociaż tolerancja New Age - niewątpliwie - wynika ze szlachetnych motywacji i szacunku wobec duchowej różnorodności ludzi, różni się ona zasadniczo od chrystiańskiego rozumienia wolności. Chrystiańska wolność rozwija się wyłącznie w Duchu YHWH i posłuszeństwie wobec reguł Prawa Bożego, a zatem nie oznacza ani dowolności, ani swawoli. Jest to radosna wolność podporządkowana Prawu Bożemu, dobrowolnej retrospekcji, samokontroli i samoograniczaniu w tym celu, aby wspólnota składała się z ludzi uświęconych i porywających innych do uświęcenia.

· Religia rzymska (katolicyzm), podobnie jak Ruch New Age, również opiera się na definicji politeistycznej – wyłącznie kultowej – Boga Trójosobowego (wraz z Królową Niebios i wszystkimi świętymi oraz infrastrukturą). Usilnie popiera ona wiarę i praktykę pełnego pokory życia religijnego (wspólnotowego), ale wyłącznie za swoim instytucjonalnym przyzwoleniem, pod ścisłym nadzorem hierarchii kościelnej, utrzymując wyznawców w stanie mroku nieświadomości, co do istotnych fundamentów chrystiańskiej wiary. Dzięki powyższej zasadzie religia rzymska zgromadziła w swych szeregach wiele naprawdę wspaniałych serc, uniżonych przed ludzkimi autorytetami, nie mogących się narodzić - do wolności szczęścia wiary - dzieci Bożych (pisma chrystiańskie Ew. Jana 1,13; 3,3-7). Lud nieświadomy tego, że dawno temu złamano w jego Kościele naczelną zasadę Prawa Bożego (Tora, Devarim, V Księga Mojżeszowa 6,13; pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 4,8-9). Wszelkie przejawy życia wiary poza swymi strukturami, jak też wszelkie chrystiańskie, monoteistyczne przekonania i profetyczne praktyki, religia rzymska, sama będąc – w istocie – sakralną megasektą, traktuje jako sekciarskie apostazje. W odprawianiu centralnie narzuconych scenariuszy nie może być miejsca na żadną indywidualność, na żadne inne poglądy, poza odgórnie zatwierdzonymi! Ścisły alians z władzą polityczną odwiecznie służył tej wspólnocie religijnej w zwalczaniu przemocą profetycznych ognisk duchowego przebudzenia. Efemeryczna swoboda „odnowy w Duchu Swiętym” po Soborze Watykańskim II, bardzo szybko została zbiurokratyzowana i zadławiona. Wiele młodych grup „odnowy”, po zapoznaniu się z nauką Mesjasza, przeszło bowiem z religii rzymskiej do chrystiaństwa. Próby odtworzenia średniowiecznego systemu władzy dostrzegamy i dziś w nader licznych przykładach łamania przez katolików zasady rozdziału Kościoła od Państwa.

· Islam, jakkolwiek oparty na definicji Boga jako Kreatora i Samoistnego Bytu Wiecznego, jest religią ekspansywną, programowo silnie powiązaną z polityką, skutecznie służącą umocnieniu cywilizacji muzułmańskiej. Islam, w społecznych zastosowaniach, nie zna miłosiernych mesjanicznych reguł wiary i praktyki łagodnego życia. Wszelkie inne przekonania i praktyki Islam polityczny zwalcza otwarcie (Algieria!), siłą terroru dławiąc wewnętrzną, duchową indywidualność i rozwój człowieka.

W powyższych dwóch systemach (Katolicyzm i Islam) odwieczna zasada także jest bardzo prosta: “Lepsze jest prewencyjne eliminowanie heretyków z grona podwładnych aniżeli tolerowanie ich zaraźliwych herezji”. Jest to starożytna zasada społeczności sakralnej. Zasada ta jest biegunowo przeciwna chrystianizmowi. Wspólne cechy monoteistycznego Islamu i politeistycznego Katolicyzmu stanowią: sakralizm (“święty kamień” w Mekce i “święty Ojciec” w Rzymie) oraz dogmat o istnieniu “wojen sprawiedliwych”.

· Mozaizm (religia Mojżeszowa), został początkowo uformowany właśnie na zasadach sakralnych (Ketvim, II Księga Samuela 7,12-29 oraz I Księga Królewska 8,12-66), jako filar wspierający proces formowania się narodu żydowskiego, “masa krytyczna” niezbędna dla intelektualnego skodyfikowania, dla dobra całej ludzkości, objawień Boskiej woli. Przybytek i Świątynia – to elementy sakralne. Święty Izraela, niech będzie błogosławiony, karykaturalny rozrost świątynnego sakralizmu szybko i bewzględnie ukrócił podczas niewoli babilońskiej (Nevim, Księga Jeremiasza 7,1-20). Centralny świątynny “supermarket” zastąpiły w Babilonie rozproszone “stoiska” synagogalne. Nieustanne nękanie Ludu Bożego przez wrogów zapobiegło trwałemu reaktywowaniu sakralnych zasad społecznych wśród Żydów. Relikwii Mojżesza nigdy nie było, Skrzynia Świadectwa zaginęła, ze Świątyni ocalały fragmenty muru oraz podziemne korytarze, nie wiadomo dokładnie gdzie leżą góry Synaj i Moria. Lud Księgi ma się bowiem gromadzić w celu wielbienia Stwórcy, ma wyostrzać swój duchowy wzrok w poszukiwaniu Ukrywającego się Mesjasza (Nevim, Księga Izajasza 45,15), uczyć się Bożych praw współżycia społecznego, trwać w mocy Bożej, w ciszy i zaufaniu (Nevim, Księga Izajasza 30,15). W żadnym razie lud nie ma oddawać się ceremonializmowi religijnemu lub tak zwanej religijności ludowej. Z chrystiańskiej perspektywy zarówno pierwsze jak i drugie – sakralne – nie mają nic wspólnego ze świadomością zbawienia, lecz są raczej szkodliwe, gdyż dławią poszukiwanie Prawdy i działanie Bożego Ducha w człowieku.

· Chrystianizm profetyczny. Mesjasz został zesłany od Wszechmogącego, aby zarówno utrwalić poprawną interpretację objawienia woli Najwyższego pośród Żydów (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 15,24), jak też ukrócić odradzający się sakralny formalizm religijny (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 4,20-24), czyli „zniweczyć dzieła diabelskie” i przywrócić profetyczny porządek Melchisedeka [Melech Zadika] (pisma chrystiańskie, List do Hebrajczyków 5,6; 7,1; I list Jana 3,8).

Mesjasz zakończył sakralny eon kultowy Ludu Bożego. Po Nim, Świątynia została zniszczona całkowicie; nie pozostał “kamień na kamieniu”. Natomiast wykonało się odkupienie świętych dla Boga. Po dniu Pięćdziesiątnicy pojawiły się pierwsze nie-żydowskie grupy monoteistów, oddających się uświęcaniu według duchowości chrystiańskiej. Ten ruch jest otwarcie znienawidzony przez administracje wyznań sakralnych oraz większość ludzkich stworzeń pospolitych, duchowo przez Boga nie zrodzonych do wieczności. Tylko u powołanych wzbudza zaciekawienie, tęsknotę i wejście na zbawczą drogę za Mesjaszem.



Sakralizm i polityka

Jak już kilkakrotnie wspomniano, w IV stuleciu administracja cesarska, tępiąc chrystiańską wiarę, opartą na profetycznym fundamencie apostolskim, narzuciła bezwzględny centralizm religijny, który miał współdziałać z władzą cesarską i w ten sposób ją umacniać. Historia uczy, że przemoc i zbrodnia są immanentnymi atrybutami wzorowej dyscypliny systemów sakralnych (totalitarnych) oraz jednostek zmuszonych do działania “w dobrej wierze”. Oto niektóre nowożytne przykłady biblijne i historyczne:

- Zarówno arcykapłani Kajfasz i Annasz, jak też namiestnik Piłat, gorliwie pracowali, w służbie świątynnych i cesarskich zasad sakralnych, wypełniając swe misje. Żyd Jezus został zabity głównie z powodu zagrożenia sakralnych zasad systemu świątynnego. Arcykapłani wydali Nań wyrok śmierci “w dobrej wierze”, iż ta śmierć uchroni miasto od rewolucji a ich uchroni od utraty prestiżowych posad, albowiem “…oto cały świat poszedł za Nim” (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 12, 19). “Dobra wiara” wydała morderczy owoc.

- Milczenie nuncjatury podczas Szoah było wyrazem wierności wobec rzymskich zasad sakralnych: “innowiercom Żydom, mordercom naszego Jezusa, i tak nie pomożemy, a świętą Stolicę Apostolską ocalimy”. W tym przypadku zignorowanie mesjańskiej zasady nadstawiania policzka a nawet kładzenia własnego życia za przyjaciół zostało potraktowane jako “lekki grzech zaniedbania”. “Dobra przezorność” wydała morderczy owoc.

- Eichmann, wzorowy nazistowski urzędnik, znakomity logistyk i organizator ludzkich transportów, “oprawca zza biurka” podczas Szoah, wielokrotnie nagradzany przez przełożonych, był jedynie sumiennym trybikiem w machinie sakralnego hitleryzmu, który nigdy nie postawił sobie pytania o moralne podstawy swoich działań. Sumienna służba bez sumienia wydała morderczy owoc.

Złożoność sytuacyjna dramatów międzyludzkich sprawia, że zdezorientowane jednostki, na które spada lawina zaleceń i rozkazów, nie potrafią się w porę zreflektować i zastosować do Bożego wezwania: Nie przyłączaj się do większości ku złemu… (Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 23, 2). Zbyt często jest za późno, gdy okazuje się, że pod postacią Archanioła Światłości, słodyczą kłamstw usypiającego ludzką czujność, ukrył się szatan.



Zadania chrystian

W czasie formowania się Nowego Porządku Światowego, chrystianie mają do wypełnienia, jak przed wiekami, tę samą misję: jako stali i niewzruszeni naśladowcy Mesjasza Jezusa, w łagodności i pokorze serca, mamy wieść pracowite życie wiary, postępować w mocy Wiecznie Żywego Boga, nadziei i bezinteresownej miłości, aby być światłością dla świata, a w swych rodzinach, szkołach i kongregacjach stworzyć warunki do wychowania następnych pokoleń w Duchu YHWH i Jego prawdzie. Bo "nie siłą i przemocą to wszystko się stanie, ale za sprawa Mojego ducha" - mówi YHWH (Nevim, Księga Zachariasza 4, 6)

Jedność Ducha twórczej i szlachetnej współpracy społecznej wolnych ludzi kształtuje się powoli, za porywającym przykładem uświęconego życia liderów. Przywódcy małych, autonomicznych grup religijnych są skłonni i zdolni do akceptacji tych mesjańskich zasad. Jednak w systemach totalitarnych istnieje silna polityczna tendencja do tworzenia systemu sakralnego i podporządkowania go celom państwa. Na początku III milenium trzeba dziękować Bogu za to, że niektóre “świeckie” administracje państw demokratycznych już posiadły tę wiedzę i jest ona przekazywana w uczelniach.

Makrohistoryczne spojrzenie na ducha cywilizacji rzymskiej pokazuje, że Synowski Duch Mesjasza Jezusa jest Boskim darem indywidualnym tylko dla wybranych wiernych. Historia pokazuje, że Duch Mesjasza łatwiej się odnajduje w demokratycznie oświeconych zbiorowiskach świeckich, aniżeli w środowiskach religijnych sakralnie. Zeświecczenie zbiorowisk religijnych będzie postępować nadal. Nie jest to żadnym zagrożeniem dla żywego, światłego chrystianizmu. Niebezpieczeństwo prześladowań i przemocy niesie ze sobą jedynie sakralizacja wielkich grup społecznych. W świetle Prawdy mesjańskiej wszelkie systemy sakralne należy uznać za eschatologicznie, a nawet społecznie, zgubne. W formującej się cywilizacji nowego milenium hierarchicznie scentralizowane “rządy dusz” nie mają szans akceptacji przez światłą część społeczeństwa. Jedynie wulgarna gawiedź zawsze będzie się kochać w sakralizmie ceremonialnym. Dlatego pospolite “kościoły”, New Age będą szukać masowego poparcia wśród religijnych ludzi pospolitych. Natomiast święty i duchowy Zbór Jezusa Mesjasza ma wyłowić wszystkie szlachetne serca spośród prostego ludu i zapewnić im światło wiary oraz wiedzy i umiejętności godnego życia. To jednak wymaga pracy na wzór Mesjasza. Cierpliwe formowanie małej trzódki wokół Mistrza. Tego też – początkowo – pragną szczerzy klerycy zanim zostaną zaślepieni, wytrenowani w mechanicznym odprawiactwie i skorumpowani przez sakralny system komercjalno – polityczny.

Kościół pospolity, zgromadzony wokół tajemniczego “sakramentu” oraz shierarchizowanej biurokracji, nie spełnia potrzeb współczesnego człowieka, stęsknionego za wspólnotą, świętością i wolnością, ale jeszcze nie do końca rozumiejącego, że droga do tej świętości i wspólnoty wiedzie poprzez wielką pracowitość, “porządne życie”, dobrowolne wyrzeczenia dla dobra innych, przemianę wewnętrzną i przestrzeganie Prawa Bożego. Organizacyjnie najlepiej sprawdza się w tym procesie system ukształtowany w naturalny sposób w pierwszych gminach i zborach judeochrystiańskich - system zborów autonomicznych, w pełni od siebie niezależnych, powiązanych tylko więzami braterstwa i przyjaźni. W tym miejscu należy wspomnieć, że we współczesnych Stanach Zjednoczonych są bardzo popularne szkoły kongregacyjne. Edukacja powszechna w niezależnych kongregacjach jest jasną stroną New Age.

Jak pokazuje doświadczenie historyczne naród, jako wielka i różnorodna zbiorowość, najbezpieczniej rozkwita pod zarządami sfederalizowanych, administracji wybieranych demokratycznie na okresy kadencyjne. Idea ta sprawdza się w polityce, w gospodarce, w nauce, a także w... religii). Jak dotąd, pontyfikalni hierarchowie wspólnot sakralnych, kultywujących ceremonializm religijny (odprawiactwo pobożności), nie chcą nawet o tym słyszeć.

Jezus świadomie wybrał trudy i cierpienia krótkiej kadencji nauczyciela (Mistrza), a nawet śmierć ciała ponad duchowe uwikłanie się w roli ziemskiego przywódcy religijnego stada, pod politycznym protektoratem władcy świata ciemności (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 4,8-10). Szatan gotów był dać Jezusowi dużo: przywództwo religijne, ziemski splendor i wielkie bogactwa świata, za jeden tylko hołdowniczy pokłon. Jezus odmówił, dlatego żyje wiecznie, jako Król królów, Mesjasz duchowo wolnych, twórczych, uświęconych, niosących pokój, chrystian. Z podobnej, źródłowej przyczyny, Polscy Bracia Mesjasza, nosiciele Światła Ewangelii na wąskiej Drodze (Ewangelia według Mateusza 7,13-14), zostali w XVII wieku wypędzeni z kraju. Sakralni cesarze, władcy szerokiej drogi, nigdy nie zdołają pojąć Istoty Ducha YHWH. Albo się ma serce gołębia, albo serce jastrzębia. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa… Przepaść jest nieprzebyta (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Łukasza 16,26).

Mesjańska gołębica na pewno nie założy gniazda na ołtarzu ze złota, wśród sakralnych bożków. Łatwiej znajdzie sobie bezpieczny azyl w improwizacji Ruchu New Age, który sam w sobie nie jest ruchem dzieci Bożych, ale na razie przynajmniej ich nie potępia, nie eksterminuje, nie próbuje tresować w duchu “jedynej prawdy”.

W burzliwie zmieniającej się i coraz bardziej “zeświecczającej się” cywilizacji nie jest już możliwe siłowe narzucenie światu sakralnego systemu religijnego rzymskiej ekumenii. W nowym eonie historycznym spontanicznie kształtująca się cywilizacja demokratycznych i wykształconych społeczeństw przypuszczalnie nie znajdzie już miejsca dla scentralizowanych organizacji religijnych o totalitarnym charakterze, nie poddających się społecznej kontroli i uparcie dążących nawet do podporządkowania mechanizmów państwa swoim interesom.

W nowej cywilizacji wypełni się biblijna prawda: Bóg chwyta mędrców w ich własnej chytrości (pisma chrystiańskie, I List Pawła do Koryntian 3,19). Jezus, na wąską drogę do Domu Ojca, kolejno wzywa tylko wybrane jednostki ludzkie: …co ci do tego? Ty chodź za mną! (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 21, 21). Królestwo moje nie jest stąd…(pisma chrystiańskie, Ewangelia według Jana 18, 36).

Zatem zostawmy sakralne monstra w spokoju. Niech się na nich weryfikuje “postępowa teoria ewolucji”. Sam Jedyny, Święty Izraela, błogosławiony na wieki, poprzez rozwój nauk przyrodniczych i społecznych, oświeca ludzi. Wszak wszelkie objawienia matematyczne, wynalazki oraz społeczne idee pozytywnie kreatywne, mają charakter profetyczny. Zaś nocne “czuwania”, dogastryczne „świętości”, uliczne procesje lub tańce wokół bożków, na smutno, czy na wesoło, mają ten sam charakter sakralny, zawsze duchowo uśmiercający.

W religijnie wykrwawionej “kosmicznej wiosce”, oplecionej siecią informatyczną, zarówno czupurny “bogo-ojczyźniany” nacjonalizm jak i wszelkie inne formy sakralizmu już się skompromitowały. Tylko administracja rzymskiej religii ciągle nie chce o tym słyszeć, żyjąc odprawianiem sakralnych doktryn transsubstancjacyjnych oraz “prawdy trój-jedynej”. Przywódcy młodych państw demokratycznych, wychowani w tradycji sakralnej groteski, choć jeszcze czasem dają się watykańskim urzędnikom manipulować, już wkrótce, pod presją światłych obywateli zjednoczonej Europy, nie będą sobie pozwalać na służalczy serwilizm.

ROZDZIAŁ ÓSMY: PODSUMOWANIE

Na uformowanie się wszystkich nurtów religijnych w historii ludzkości wpływ źródłowy zawsze wywierał profetyzm indywidualny, rozumiany tu jako zjawisko związane z mistycznym objawieniem “z powietrza” woli ducha nadrzędnego wobec proroka – założyciela ziemskiej religii. Jeżeli prorok jest słabego ducha, to objawienia mogą pochodzić od wielu duchów i tym samym są logicznie niespójne a niekiedy wręcz sprzeczne. Objawienie powinno być kontrolowane przez rozum. Prorok wybitnie silnego ducha i umysłu odbiera przekaz tylko od Ducha Najwyższego. Jakże pouczające jest badanie boskiej mocy Ducha Mesjasza Jezusa! Badanie kroniki objawień, spisywanych przez mędrców, jest jedną z metod weryfikacji źródła przekazów proroczych.

Od czasu pierwszego jerozolimskiego mędrca, Króla – proroka, Melech – Zadika (Melchisedeka) boski profetyzm natchnionego przywódcy stanowi religijne zarzewie duchowego życia całego Ludu Bożego. Wędrujący Abram, jako wódz plemienny, przejął ten boski płomień od Melchisedeka i rozniecił go w Ziemi Świętej. Patriarcha Abraham jest tym, który zaszczepił duchową spuściznę ojcowską, (boski patrylineat), w kulturze wszystkich Hebrajczyków.

Mozaizm (religię czasów Mojżesza) charakteryzował surowy profetyzm teokratyczny, istotnie warunkujący wykonywanie woli Bożej w uformowaniu Izraela jako narodu. Kapłaństwo Aaronowe miało tylko stanowić służbę pomocniczą przy urzędzie niezbyt wymownego Mojżesza. Mojżesz był prorokiem pokornym i posłusznym przed Bogiem, oraz bardzo stanowczym wobec ludu w wykonywaniu Bożych rozkazów. Jednak zaledwie czterdzieści dni nieobecności proroka wystarczyło, aby kapłan wprowadził wśród ludu system sakralny: tańce wokół złotego cielca (Tora, Devarim, V Księga Mojżeszowa 9,12-20). Pod Horebem rozpoczęła się religijna walka rozpasanego sakralizmu przeciwko stanowczemu profetyzmowi aż do przelewu krwi. I tak było “do wczoraj”.

Kapłaństwo okazało się służbą bardzo niebezpieczną. “…i Ja ciebie odrzucę, byś nie był mi kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach. Im więcej ich jest, tym więcej grzeszą przeciwko Mnie, swoją chwałę zamienili w hańbę, żyją z ofiar za grzech mojego ludu…(Neviim, Księga Ozeasza 4,6-8).

Mozaizm stanowił jedynie patrymonialny zaczątek narodowy Ludu Bożego.

Judaizm najkrócej można dziś scharakteryzować jako spuściznę boskiego profetyzmu patrystycznego wśród Żydów. Profetyczną różdżką współczesnego judaizmu jest ciągle żywy ruch chasydzki. Nieustanne badanie Pism stanowi w judaizmie zasadę weryfikacji wszelkich objawień i podstawę teokratycznego porządku w społeczności Ludu Bożego.

Chrystianizm można najkrócej scharakteryzować jako boski, patrystyczny profetyzm Bożego Królestwa – Kościoła całego świata. “..a świadectwem Chrystusa jest Duch proroctwa.” (Pisma chrystiańskie, Księga Objawienia 19,10). Właśnie tego Ducha nie może znieść żadna sakralna administracja. Duch proroctwa nie poddaje się ludzkiej kontroli, lecz gołębica Mesjasza, żyjąca w ludzkim ciele, łatwo może być fizycznie uwięziona.

Po upaństwowieniu i upolitycznieniu pierwotnego chrystianizmu, Święte Pisma umieszczono na indeksie, zaś chrześcijaństwo przyjęło ludzki porządek monarchistyczny. Przez kilkanaście stuleci konsekwentnie – bez przebierania w środkach - dławiono administracyjnie i politycznie, propagandowo lub zbrodniczo, bezbronną – lecz nieśmiertelną – gołębicę Mesjasza, uwięzioną w złotej klatce religii rzymskiej.

Dwudziestowieczną odroślą chrystianizmu profetycznego był ruch zielonoświątkowy (pentekostalny). Na początku XX stulecia Bóg ponownie zaczął się przyznawać do wybranych chrystian zgromadzonych w kościołach protestanckich. Wobec nasilającego się płomienia pentekostalizmu, katolicki papież, Jan XXIII, przynaglony wizją utraty społecznej wiarygodności Kościoła rzymskiego, pod hasłem “aggioramento” – (uwspółcześnienie) zwołał Sobór Watykański Drugi. Po soborze, w wyniku świeżego powiewu Ducha żywej wiary, bariery wewnętrzne pomiędzy komercjalnymi nurtami skostniałego chrześcijaństwa zostały w znacznym stopniu przełamane. System sakralny osłabł i spontanicznie zaczął się przeradzać w nową, powszechną reformację jedności Ducha wiary. Takiego stanu rzeczy ekumeniczne administracje nie mogły długo tolerować. Spełniło się proroctwo pastora Wilkersona z lat 70-tych. Odnowa w Duchu Świętym została w rzymskiej religii zadławiona.

Nad wykonaniem uchwał soborowych czuwała watykańska biurokracja, która spontaniczne uwielbianie Żyjącego Boga przez lud, ponownie, cierpliwie i konsekwentnie, skierowała ku martwemu “sakramentowi”, oraz podobiznom “cudami słynącym”. Gniazda z młodym potomstwem gołębicy Mesjasza ogłoszono jako niebezpieczne sekty, wąską drogę Mesjasza (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Mateusza 7,13-14) poszerzono, połączono z drogą szeroką i wyasfaltowano.

Ekumeniczna działalność Światowej Rady Kościołów, w sposób naturalny zogniskowana na posunięciach biurokratycznych, stopniowo objęła kościoły ewangelikalne, w tym i Kościół Zielonoświątkowy. Bardzo szybko autentyczny pentekostalny profetyzm został zdławiony, ośmieszony i praktycznie, przez biurokrację ekumeniczną, zakneblowany. Pastorzy zielonoświątkowi, oślepieni splendorem rzymskiego sakralizmu, wyczerpani w rynkowej konkurencji z potężnym i wszędobylskim katolicyzmem rzymskim, utracili święty płomień Ducha. Ekumenia - w dość znacznym stopniu - zniszczyła patrystyczne odrośla profetyzmu prowadząc lud spowrotem na manowce sakralizmu. Gołębica przeniosła się więc na bezdroża New Age. Jest to rozpaczliwy gest ratunku niezniszczalnego życia wiary Mesjasza.

Cywilizacyjna współzależność religii, nauki, techniki i polityki sprawia, że historyczny rozwój jednego z tych obszarów ludzkiej działalności wywiera wpływ na pozostałe. Przed nami dalsze przemiany, których scenariusza, chodząc po naszej, ziemskiej stronie nieba, nie sposób w pełni odczytać ludzkim okiem.

Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa (pisma chrystiańskie, List Pawła do Filipian 3, 20). Zbór Mesjasza, jeśli ma przetrwać w swej misji, w świętości i oczekiwaniu Pana, powinien odrzucić sny oraz mrzonki o powszechności i potędze. Naszą misją jest mesjańska kategoria osobistego uświęcenia ciała, duszy i ducha – nie liczba członków w stadzie (pisma chrystiańskie, list do Rzymian, 12,1).

Jeżeli przetrwać ma ludzkość, to czym prędzej nauczmy się od Mesjasza Jezusa, gdzie jest nasza prawdziwa ojczyzna, kto jest naszym Bogiem i nauczmy się szanować naszych bliźnich jako Jego święty obraz (pisma chrystiańskie, Ewangelia według Łukasza 10,29).

Niech Wszechmogący całą Jednotę Polskich Braci Mesjasza obdarzy świętą mądrością (hochmah) dla pożytecznego działania w społeczeństwie przy zachowaniu równowagi pomiędzy czynieniem dobrze i nie zaniedbywaniem wierności Jedynemu, któremu niech będzie dana wszelka cześć, chwała i posłuszeństwo, wzorem naszego Odkupiciela, Mesjasza Jezusa, Mistrza, Pana i Arcykapłana. Wystrzegajmy się zarówno ekskluzywności, jak i sakralizmu.

Niech Jedyny Bóg i Ojciec Mesjasza Jezusa oraz Bóg i Ojciec Jego uczniów i naśladowców, będzie błogosławiony na wieki za Jego konsekwencję, cierpliwość i stanowczą, ojcowską sprawiedliwość.

SŁOWA MESJASZA:
...Słuchaj Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest.

Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z  całej siły swojej. (Ewangelia według Marka 12,29-30).
Nie przyjmuję chwały od ludzi. (Ewangelia według Jana 5,41). Jeśli kto chce pójść za mną, [do Ojca] niech się zaprze samego siebie i  naśladuje mnie. (Ewangelia według Marka 8,34).
Czyńcie uczniami wszystkie narody. (Ewangelia według Mat.28,19).



PRZYPISY:

* Warunkiem inicjacji masońskiej jest deklaracja wiary w Boga dowolnego, (ale jedynego). Na podstawie13, oraz 14.

Głównymi (trzema) zasadami masonerii są: "Braterska miłość, ufność i prawda".

Podstawowym celem masonerii jest:

· działanie dla dobra Zakonu ze wszystkich sił, bez względu na nakazy moralne.

U podstaw doktrynalnych masonerii należy przede wszystkim zauważyć:

· ubóstwianie mądrości ludzkiej i zobowiązanie do jej zgłębiania,

· wiarę w ewolucjonizm (odrzucenie Boskiego kreacjonizmu),

· traktowanie zmartwychwstania Jezusa jako spisku mistyfikacyjnego.

Te dość niewyszukane pryncypia nie mogą stanowić podstaw poważnego ruchu ani o charakterze religijnym ani zbawczym, lecz raczej zrzeszeniowym. Jednakże masońskie świątynie w USA funkcjonują jak każde inne.

** Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym... (Tora, Szemot, II Księga Mojżeszowa 20,4-5; Devarim, V Księga Mojżeszowa 5,8-9).


Literatura cytowana:

1 Żak-Bucholc J.: Próby reform, reakcja Kościoła #1 http://www.racjonalista.pl/

2 Pr. zbiorowa pod red Kisiela R.: Mikveh – chrzest wodny http://bracia.racjonalista.pl/

3 Kowalski Jan Wierusz: Chrześcijaństwo KAW Warszawa, 1988; str 50-79.

4 Maliński M.: Historia Kościoła Wyd.Wrocł. Księgarni Archid. Wrocław 1990.

5 Winker Eldon K.: The New Age is lying to you. Concordia Publishing House 1994

6 Huntington S.P.: Zderzenie Cywilizacji Muza S.A. 1997.

7 Epperson A. Ralph: The New World Order; 1990 (U.S.A.

8 Praca zbiorowa "Nie Wszyscy Są Jednego Ducha"; [Maurice C. Burrel: wyzwanie kultów; John Allan: medytacja transcendentalna - kosmiczne szalbierstwo; joga analiza chrześcijańska] PAX Warszawa 1988.

9 Tazbir J.: Reformacja, Kontrreformacja, Tolerancja; Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1966.

10 Lauterbach Jacob Z.: Rabbinic essays. Hebrew Union College Press, Cincinati 1951.

11 Świerzawski W.: Sakramenty święte: “Chrzest” str 145-146. Wydawnictwo Wrocławskiej księgarni Archidiecezjalnej Wrocław 1983. Imprimatur Kurii Metropolitalnej we Wrocławiu L.dz. 3812/83, dnia 26.08.1983, Henryk Gulbinowicz Arcybiskup Metropolita Wrocławski.

12 Dziennik „Przegląd Polski” z dnia 10 kwietnia 1997 (wydawany w USA).

13 Knight Ch. Lomas R.: Klucz Hirama; Orpheus, Warszawa, 1997.

14 Siewierski J.: Dzieci wdowy czyli opowieści masońskie. Warsztat Specjalny Milanówek 1992.

15 Leonard Verduin: The Anatomy Of A Hybrid; A study in Church-State Relationschips; The Chrystian Hymnary Publishers, Sarasota; 1976 (1990; 1992).

16 Johnson P.: Historia Żydów; Platan, Kraków, 1996.

17 Praca zbiorowa: Religie Świata - przewodnik encyklopedyczny; K. i W. 1996.

18 Frank E.: Tradycyjne Chrześcijaństwo; prawda czy złudzenie? Freie Volksmission Krefeld 1992.

19 Meet The Unitarian Universalists. Broszura programowa “Unitarian Universalist Association of Congregations” 1997.

20 Brosse J.: Wielcy Mistrzowie Duchowi Świata Opus 1988.

21 Thieleman J. van Braght: The Bloody Theater Or Martyrs Mirror Of The Defenseless Christians. Herald Press, Scottdale, Pennsylvania 1950.

22 Tygodnik Fakty Nr.13, 22 maja 1997.

23 Paleczny T.: Sekty w poszukiwaniu utraconego raju. Universitas, Kraków 1998.



(c)Bracia Polscy
http://bracia.racjonalista.pl

początek strony | strona główna | odkrycie i opisanie | historia | galeria
wizyt:
05.08.2003 r.