filozofia i socjologia | strona główna

Droga człowieka według nauczania chasydów

Martin Buber



Chassidism is a religious movement within Judaism. It emerged around 1750 in the Ukraine and in Poland; it represents (like the German Pietist movement) the protest against legalist faith, casuistics, intellectuality - a popular movement with deep religious sentiment and longing for God. It emphasizes emotional values, piety, but also joy and active love. This movement has heavily influenced on Buber's thought. For five years, he had dived into the Chassidic texts while ceasing any other activity.

 

The foundations of Buber's religion philsophy lie in his Chassidic work and his philosopy of dialogue. The basis of belief is the relation between man and God, the relation to the eternal Thou. In an unparalleled consistent way he accomplishes the anthropological turn-about in theology towards the human being: following the dialogical existence of man, there is no statement about God which does not at the same time state something about man. For Buber, the biblical history of belief of Israel is a living tradition, a dialogical history between God and man: from calling Abraham out of his environment, the covenant at Mount Sinai up to the prophets, a dialogical history which demands anyone who joins it.

 

The basis for all statement about faith is the dialogical relation of trust, not the belief in dogmatic contents, as he views in Christian theology: "One can believe that God is and live in his back, he who trusts him lives in his face." (Two Types of Faith). "Trust is proving trust in the fullness of life in spite of the experienced course of the world."


Martin Buber (1878-1965) znany jest w Polsce głównie dzięki dwóm książkom: Opowieściom chasydów i Opowieściom Rabiego Nachmana, a zatem jako zbieracz i redaktor chasydzkich opowieści i legend, ktoś w rodzaju żydowskiego Oskara Kolberga. Dopiero niedawno opublikowany został przekład jego bodaj najbardziej znanej książki filozoficznej pt. Ja i Ty.

Jest to napisany poetyckim językiem egzystencjalistyczny traktat o dialogowej istocie bycia człowieka w świecie. Człowiek, którego obdarzono skłonnym do racjonalizowania umysłem, zmuszony jest do nieustannego oscylowania między porządkującym, ale urzeczowiającym nastawieniem do świata, które da się ująć w wyrażeniu "Ja - to", a nastawieniem "Ja - Ty", otwartym na nie dające się przewidzieć spotkanie z innym aktywnym podmiotem. Jedynym "Ty", które nie daje się sprowadzić do "to", jest Bóg, wieczne "Ty", Źródło i cel dążeń wszystkich indywidualnych "Ja". Dialog człowieka z Bogiem jest więc drogą, pełną niespodzianek przygodą, będącą jednocześnie przekraczaniem siebie samego i powrotem do własnych żródeł.

Koncepcję dialogu zastosował Buber w swych studiach nad chasydyzmem, w którym znalazł najpełniejsze potwierdzenie swych intuicji. Chasydyzm był według niego powrotem do bezpośredniości wiary, buntem przeciw urzeczowieniu Boga i człowieka w sformalizowanej religii, autentycznym dialogiem, prowadzonym w pulsującym życiem świecie i poprzez świat.

Zarys tej koncepcji filozoficznej przedstawiony został w niezwykle obrazowy i przystępny sposób w niniejszej książce. Składa się na nią sześć krótkich esejów, których podstawą są tradycyjne opowieści chasydzkie. Stanowią one jednak jedynie punkt wyjścia dla prezentacji uniwersalnych i dalekich od wszelkiej ortodoksji poglądów autora. Droga człowieka opublikowana została po raz pierwszy w 1950 r. w Anglii.

Tłumacz



Przedmowa

Termin "chasydyzm" (po hebrajsku chasidut, czyli "wierność", a póŹniej "pobożność") oznacza ruch mistyczno-religijny, który powstał w połowie XVII stulecia wśród Żydów wschodnioeuropejskich i do dziś obejmuje liczne kongregacje [1].

Wyznawcy większości religii uważają, że doskonały związek z Bogiem można osiągnąć przez wyrzeczenie się świata zmysłów i przezwyciężenie swej natury. Inaczej chasydzi. Oczywiście "przylgnięcie" do Boga jest dla nich najszczytniejszym zadaniem istoty ludzkiej. Jednak dla osiągnięcia tego celu nie głoszą oni potrzeby porzucenia zewnętrznej i wewnętrznej rzeczywistości życia doczesnego, lecz przeciwnie " uważają, że należy potwierdzać tę rzeczywistość w jej prawdziwej, skierowanej ku Bogu istocie i przez to przeobrażać ją w taki sposób, by mogła być ofiarowana Bogu. Chasydyzm nie jest panteizmem. Głosi absolutną transcendencję Boga, połączoną z jego warunkową immanencją. Świat jest emanacją Boga, ale ponieważ obdarzony został niezależnością istnienia i dążeń, przejawia skłonność do wytwarzania "zawsze i wszędzie" skorupy wokół siebie. Tak więc w każdym przedmiocie i w każdym żywym stworzeniu tkwi iskra boża, lecz każda taka iskra zamknięta jest w osobnej "muszli". Jedynie człowiek potrafi ją wyzwolić i na powrót złączyć z Początkiem. Może to uczynić poprzez uświęcające współżycie z rzeczami i użytkowanie ich w święty sposób, czyli tak, by w jego działaniach myśl skierowana była ku boskiej transcendencji. Dzięki temu boża immanencja uwalnia się z zamknięcia "muszli".

Ale także w człowieku, w każdym człowieku, tkwi boska siła. I w człowieku "znacznie bardziej niż w innych stworzeniach" może się ona wypaczyć, może zostać przez niego samego źle użyta. Zdarza się tak, gdy zamiast skierować ją w stronę pierwotnego żródła człowiek pozwala jej działać samopas i ulegać każdej przypadkowej pokusie; zamiast namiętności, która uświęca, człowiek robi z niej zły użytek. Jednak i wówczas droga odkupienia pozostaje otwarta: ktoś, kto całą mocą swego istnienia "odwróci się" w stronę Boga, ten w swoim miejscu we wszechświecie podźwignie bożą immanencję z poniżenia, które sam spowodował. Zadaniem człowieka, każdego człowieka, jest "wedle nauczania chasydów" potwierdzać w Bogu świat oraz siebie samego i w ten właśnie sposób przeobrażać siebie, a także świat.

Droga każdego człowieka

Rabbi Ber z Radoszyc poprosił raz swego nauczyciela, Jasnowidza z Lublina: "Wskaż mi jedną główną drogę służenia Bogu". Cadyk odparł: "Nie można powiedzieć człowiekowi, jaką drogę powinien obrać. Bo jedna droga służenia Bogu wiedzie poprzez studia, druga poprzez modlitwę, inna przez posty, a jeszcze inna przez jedzenie. Każdy winien uważnie zbadać, ku jakiej drodze skłania się jego serce, a następnie poświęcić się jej ze wszystkich swoich sił".

Powyższa opowieść poucza nas przede wszystkim o tym, jaki ma być nasz stosunek do prawdziwej służby Bogu, którą przed nami pełnili inni. Mamy ją podziwiać i uczyć się z niej, lecz nie powinniśmy jej dokładnie naśladować. Wielkie i święte czyny innych służą nam za przykład, jako że pokazują w konkretny sposób, czym jest wielkość i świętość, lecz nie są wzorami, które można kopiować. Choćby nasze osiągnięcia były bardzo nieznaczne w porównaniu z dokonaniami naszych przodków, ich prawdziwa wartość tkwi w tym, że realizujemy je na swój sposób i własnym wysiłkiem.

Pewien chasyd spytał raz magida (kaznodzieję) ze Złoczowa: "Mówi się nam, że każdy Izraelita ma obowiązek pytać: »Kiedy moje prace staną się podobne do prac moich ojców - Abrahama, Izaaka i Jakuba? - Jak to rozumieć? Jak możemy w ogóle ośmielać się myśleć, że zdołalibyśmy dokonać tego, co nasi ojcowie?»"

Rabbi wyjaśnił: "Podobnie jak nasi ojcowie ustanawiali nowe sposoby służenia i każdy z nich znajdował inny rodzaj służby, zgodny z jego charakterem: ten służenie miłością, ów surową sprawiedliwością, jeszcze inny pięknem "tak i każdy z nas na swój własny sposób powinien wprowadzać coś nowego do nauki i służby bożej i czynić to, co jeszcze nie zostało zrobione".

Każda przychodząca na świat osoba przynosi ze sobą coś nowego, co nigdy przedtem nie istniało, coś oryginalnego i niepowtarzalnego. "Każdy, kto należy do Izraela, ma obowiązek wiedzieć i brać pod uwagę to, że jest niepowtarzalny w świecie ze swym szczególnym charakterem i że nikogo takiego przed nim na świecie nie było, bo gdyby ktoś podobny wcześniej istniał, świat by go już nie potrzebował. Każdy człowiek jest nowym zjawiskiem w świecie i został powołany, by wypełnić swą jednorazowość na ziemi. Zaprawdę z tego właśnie powodu opóźnia się przyjście Mesjasza". Najważniejszym celem każdego człowieka jest urzeczywistnienie swych unikalnych możliwości, tych, których nigdy przedtem nie było i nigdy potem nie będzie, nie zaś powtarzanie czegoś, co ktoś inny, choćby nawet największy, kiedyś już zrobił.

Mądry rabbi Bunam, gdy był już stary i utracił wzrok, rzekł pewnego razu: "Nie chciałbym zamienić się miejscami z naszym ojcem Abrahamem! Cóż by Bogu z tego przyszło, gdyby Abraham stał się ślepy jak Bunam, a ślepy Bunam jak Abraham? Zamiast tego powinienem raczej próbować stać się trochę bardziej sobą".

Tę samą myśl wyraził jeszcze dosadniej rabbi Zusja, który tuż przed śmiercią rzekł: "W przyszłym świecie nie będą mnie pytać: »Czemu nie byłeś Mojżeszem?» Zapytają: »Czemu nie byłeś Zusją?»".

Mamy zatem do czynienia z koncepcją opartą na założeniu, że ludzie są zasadniczo do siebie niepodobni, i która nie próbuje ich ujednolicić. Wszyscy ludzie mogą dotrzeć do Boga, ale każdy ma inną drogę. Wielka szansa rodzaju ludzkiego leży w tej właśnie nieidentyczności osób, w zróżnicowaniu ich cech i skłonności. To, że Bóg jest wszechogarniający, przejawia się w nieskończonej ilości dróg, jakie do Niego prowadzą, z których każda otwarta jest dla jednego człowieka. Kiedy kilku uczniów jakiegoś zmarłego cadyka przybyło do Jasnowidza z Lublina i dziwiło się, że jego obyczaje są tak odmienne od nawyków ich nieżyjącego mistrza, ten zawołał: "Cóż to byłby za Bóg, gdyby można mu było służyć tylko w jeden sposób!" Dzięki temu, że każdy człowiek ze swojego miejsca i w sposób określony przez jego własną naturę zdolny jest dotrzeć do Boga, cała ludzkość jako taka może do Niego dotrzeć poprzez mnogie wysiłki na wszystkich tych różnych drogach.

Bóg nie mówi: "Ta droga prowadzi do mnie, a tamta nie", lecz: "Cokolwiek czynisz, może być drogą do mnie, pod warunkiem że postępujesz w taki sposób, że to wiedzie do mnie". Jednakże rzeczy, których może i powinna dokonać konkretna osoba, mogą być objawione jedynie jej samej. Dlatego, jak już mówiłem, badanie osiągnięć kogoś innego po to, by mu dorównać, nie miałoby najmniejszego sensu, gdyż człowiek zgubiłby po drodze to właśnie, do czego on i tylko on został powołany. Baal Szem [2] powiedział: "Każdy człowiek powinien postępować zgodnie ze swoim »szczeblem». Jeżeli czyni inaczej, jeśli zajmuje »szczebel» swego bliźniego i porzuca własny, nie posiądzie ani jednego, ani drugiego". Zatem droga, po której człowiek może dojść do Boga, jest mu objawiona jedynie poprzez poznanie samego siebie, poznanie swoich najważniejszych cech i skłonności. "Każdy nosi w sobie coś drogocennego, czego nie ma nikt inny". Jednak owo drogocenne "coś" w człowieku zostaje mu objawione dopiero wtedy, gdy prawidłowo rozpozna swoje najsilniejsze uczucie, swoje najgłębsze pragnienie, to, co w nim samym porusza jego najgłębszą istotę.

W wielu wypadkach człowiek zna to najsilniejsze uczucie jedynie w postaci jakiejś namiętności, "złego popędu", który czyha, by go zwieść na manowce. Naturalną rzeczy koleją to najsilniejsze pragnienie, które człowiek próbuje zaspokoić, ochoczo zwraca się ku wszystkiemu, co tylko pojawia się na jego drodze. Dlatego również siła tego uczucia czy impulsu, musi być kierowana od tego, co przypadkowe, do tego, co zasadnicze, od tego, co względne, do tego, co absolutne. Wówczas człowiek odnajduje drogę.

Pewien cadyk powiedział kiedyś: "Pod koniec Księgi Eklezjastesa czytamy: »Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój»".

Za jakąkolwiek rzeczą podążać będziesz aż do końca, usłyszysz tam, u kresu, to jedno: »Boga się bój!» I to jedno jest wszystkim. Nie ma w świecie rzeczy, która nie pokazuje drogi do bojaźni bożej i do służenia Bogu. Wszystko jest przykazaniem". Jednak w żadnym razie nie powinniśmy przebywając na ziemi, gdzie przyszło nam żyć, odwracać się od rzeczy i istnień, które spotykamy w drodze i które pociągają nasze serca. Mamy za zadanie, właśnie poprzez uświęcanie naszego związku z nimi, zapoznać się ze wszystkim, co przejawia się w nich jako piękno, przyjemność, radość. Chasydyzm uczy, że radowanie się w świecie, jeżeli tylko radujemy się całą naszą istotą, prowadzi do radowania się w Bogu.

Jedno, co w opowieści o Jasnowidzu zdaje się temu przeczyć, to fakt, że wśród przykładów "dróg" znajdujemy nie tylko jedzenie, lecz również post. Lecz gdy rozważymy to w całym kontekście nauki chasydów, zrozumiemy, że choć oderwanie się od natury, porzucenie naturalnego trybu życia, może w wypadku niektórych ludzi być koniecznym punktem startu w ich drodze lub niezbędnym aktem odizolowania się w szczególnie ważnym momencie egzystencji, to jednak nigdy nie obejmuje całej drogi. Niektórzy ludzie muszą zacząć od postu, a nawet zaczynać tak wciąż i wciąż na nowo, bo tylko poprzez ascezę mogą wyrwać się z niewoli świata, dokładnie przeszukać własne serce i osiągnąć ostateczną komunię z Absolutem. Lecz asceza nigdy nie powinna zawładnąć życiem człowieka. Człowiek może oderwać się od natury jedynie po to, by znów do niej wrócić i w uświęconym z nią kontakcie odnależć swą drogę do Boga.

Biblijny fragment mówiący o spotkaniu Abrahama z trzema aniołami: "I stał nad nimi pod drzewem, a oni jedli" [3] rabbi Zusja objaśniał w następujący sposób: człowiek stoi ponad aniołami, gdyż wie coś, co jest im nie znane: że jedzenie może być uświęcone przez intencję jedzącego. Poprzez Abrahama nienawykli do jedzenia aniołowie uczestniczyli w intencji, poprzez którą patriarcha poświęcał jedzenie Bogu. Każda naturalna czynność, jeśli jest uświęcana, prowadzi do Boga; natura zaś potrzebuje człowieka do tego, czego nie zdołałby dokonać żaden anioł " mianowicie do uświęcania.

Nie zajmować się wyłącznie sobą

Rabbi Chaim z Sącza ożenił swojego syna z córką rabbiego Eliezera. Następnego dnia po weselu odwiedził ojca panny młodej i rzekł: "Teraz jesteśmy spowinowaceni, więc nie czuję się już obco i mogę wyjawić, co mnie gnębi. Widzisz, mam siwe włosy i brodę, a nie zdołałem się jeszcze pokajać!" "Przyjacielu - odparł rabbi Eliezer "myślisz tylko o sobie. A gdybyś tak zapomniał o sobie i pomyślał o świecie?"

Słowa te zdają się przeczyć wszystkiemu, co dotychczas powiedziałem o nauczaniu chasydów. Dowiedzieliśmy się bowiem, że każdy powinien szukać we własnym sercu, wybrać swą indywidualną drogę, doprowadzić swoje istnienie do jedności, zacząć od samego siebie. I oto teraz słyszymy, że człowiek powinien zapomnieć o sobie. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej temu nakazowi, spostrzeżemy, że nie tylko jest on spójny z pozostałymi, lecz co więcej - doskonale pasuje do całości. Tworzy konieczną więź, stanowi niezbędny etap i ma swoje własne miejsce. Trzeba jedynie zadać pytanie: "Po co?" Po co mam wybierać własną drogę? Po co scalać swoje życie? OdpowiedŹ brzmi: nie dla siebie samego. Dlatego właśnie poprzedni nakaz głosił: zacząć od siebie samego. Zacząć, lecz na sobie samym nie skończyć, nie traktować siebie jako cel. Próbować siebie zrozumieć, lecz nie zajmować się jedynie sobą.

Widzimy oto cadyka, człowieka mądrego, pobożnego i łagodnego, który na starość czyni sobie wymówki, że nie dokonał jeszcze prawdziwego zwrotu. Udzielona mu odpowiedŹ świadczy niewątpliwie o przekonaniu, że nazbyt przecenia on swój grzech, a umniejsza dokonaną już pokutę. Lecz znaczenie słów rabbiego Eliezera sięga dalej. Ogólnie biorąc powiada on: "Nie zamartwiaj się tym, co w przeszłości zrobiłeś źle, lecz siły duchowej, którą obecnie trwonisz czyniąc sobie wyrzuty, użyj w takim aktywnym związku ze światem, do jakiego zostałeś przeznaczony. Nie samym sobą powinieneś się zajmować, lecz światem".

Przede wszystkim powinniśmy właściwie zrozumieć, co nam tu powiedziano o zwrocie. Wiadomo, że zwrot znajduje się w samym centrum żydowskiej koncepcji drogi człowieka. Zwrot może spowodować jego wewnętrzną odnowę i zmienić jego pozycję w świecie bożym. Ten, kto dokonuje zwrotu, postrzegany jest jako stojący wyżej od doskonałego cadyka, który nie zna otchłani grzechu. Lecz zwrot oznacza tu coś znacznie więcej niż pokajanie się i odprawianie pokuty. Oznacza, iż poprzez odwrócenie całej swej istoty człowiek, który zagubił się w labiryncie samolubstwa, gdzie przez cały czas uważał samego siebie za cel ostateczny, odnajduje drogę do Boga, czyli drogę do wypełnienia szczególnego zadania, do którego nikt inny, lecz on właśnie został przez Boga przeznaczony. Pokuta może być jedynie bodźcem do dokonania takiego czynnego zwrotu. Człowiek, który nieustannie trapi się pokutą i zamęcza myślami, że jego uczynki pokutne są niewystarczające, pozbawia dzieło zwrotu najlepszej cząstki swojej energii. W swoim kazaniu na Dzień Pojednania Rabbi z Ger przestrzegał przed podobnym samoudręczaniem się nauczając: "Kto źle postąpił i mówi o tym, i myśli o tym przez cały czas, ten nie wypala ze swoich myśli niegodziwości, którą popełnił. A że cokolwiek się myśli, tym się jest "albowiem cała dusza człowieka zawiera się w jego myślach" zatem człowiek w niegodziwości pozostaje. Z całą pewnością nie będzie on zdolny do dokonania zwrotu, bo jego dusza staje się coraz bardziej chropawa, a serce zatwardziałe. A jakby tego było mało, może go jeszcze ogarnąć przygnębienie. Co można poradzić? Czy się gnój odgarnie w tę, czy w tamtą stronę, zawsze pozostanie gnojem. Zgrzeszyłem czy nie zgrzeszyłem - cóż to daje Niebu? Dokładnie wtedy gdy nad tym rozmyślam, powinienem raczej nawlekać sznury pereł Niebu ku rozkoszy! Dlatego zostało napisane: »Porzuć zło i czyń dobro» odwróć się całkowicie od złego, nie zatrzymuj się nad nim, i czyń dobro. Źle postąpiłeś? Możesz zadośćuczynić przez czynienie dobrze".

Jednakże znaczenie naszej opowieści wykracza jeszcze dalej. Ten, kto nieustannie torturuje się myślą, że nie dość się pokajał, zabiega w istocie rzeczy o zbawienie własnej duszy, o swój osobisty udział w wieczności. Odrzucając takie nastawienie, chasydyzm wyciąga jedynie wnioski z nauk całego judaizmu. Jednym z głównych punktów różniących chrześcijaństwo od judaizmu jest to, że czyni ono zbawienie każdego człowieka jego najwyższym celem. Judaizm natomiast uważa duszę każdego człowieka za służebną cząstkę Stworzenia Bożego, które poprzez pracę ludzką stać się ma Królestwem Bożym. Dlatego też żadna dusza nie jest nakierowana na samą siebie, na własne zbawienie. Wprawdzie każda powinna poznać samą siebie, oczyścić się i udoskonalić, lecz nie gwoli samej sobie - ani dla szczęścia doczesnego, ani też dla wiecznej szczęśliwości- lecz dla tej pracy, która została jej przeznaczona do wykonania w świecie. Poszukiwanie indywidualnego zbawienia pojmowane jest zatem jako najbardziej wyrafinowana forma egocentryzmu, co chasydyzm odrzuca z całą stanowczością, zwłaszcza w przypadku człowieka, który już odnalazł i wykształcił swoje "ja". Rabbi Bunam powiedział: "Napisane jest: »wziął Korach». Cóż on takiego wziął? Chciał wziąć sam i dlatego nic, co uczynił, nie ma wartości". Bunam przeciwstawiał wiecznemu Korachowi wiecznego Mojżesza, człowieka pokornego, którego uczynki nie były nakierowane na siebie samego. Rabbi Bunam nauczał: "W każdym pokoleniu odradza się dusza Mojżesza i Koracha. I jeśli kiedyś, w przyszłym świecie, dusza Koracha podda się duszy Mojżesza, Korach będzie odkupiony".

Rabbi Bunam postrzega zatem historię ludzkości na drodze do odkupienia jako proces, w którym uczestniczą dwa rodzaje ludzi: dumni, którzy aczkolwiek często w bardzo wysublimowanej formie, myślą o sobie samych, oraz pokorni, którzy we wszystkich sprawach kierują myśli ku światu. Jedynie wtedy gdy duma podda się pokorze, może zostać odkupiona, i dopiero wtedy gdy zostanie odkupiona, odkupiony zostanie świat.

Po śmierci rabbiego Bunama jeden z jego uczniów, wspomniany już Rabbi z Ger, z którego kazania na Dzień Pojednania przytoczyłem kilka zdań, powiedział: "Rabbi Bunam miał klucze do wszystkich niebios. A czemużby nie? Człowiekowi, który nie myśli o sobie, dane są wszystkie klucze".

Najwybitniejszy spośród uczniów rabbiego Bunama, rabbi Mendel z Kocka, postać wśród cadyków prawdziwie tragiczna, powiedział pewnego razu do swego zgromadzenia: "Czegóż właściwie domagam się od was? Jedynie trzech rzeczy: żebyście nie szukali ukradkiem poza samymi sobą, nie podglądali innych i nie nastawiali się wyłącznie na siebie samych". Znaczy to po pierwsze, że każdy powinien chronić i uświęcać swą szczególną duszę we właściwym dla niej miejscu; po drugie - każdy winien szanować tajemnicę bliźniego, nie zaś zaglądać z bezwstydną ciekawością i czerpać z tego korzyści; i wreszcie po trzecie - każdy w swoim związku ze światem powinien baczyć, by nie stać się celem samym dla siebie.

Przypisy

[1] Por. moje książki: Chasidism, Nowy Jork 1948, i Tales of the Hasidim, 2 t., Nowy Jork 1947 I 1948; wyd. pol. Opowieści chasydów, Poznań 1986.
[2] Pan Imienia (Bożego); tak nazywano założyciela chasydyzmu, rabbiego Izraela ben Eliezera (1700-1760).
[3] Tłumaczenie według wersji angielskiej. Polskie przekłady Biblii podają w tym miejscu: "przy nich" " przyp. tłum.


Wystawiono za uprzejmą zgodą Wydawnictwa Cyklady, Warszawa 2004




©Bracia Polscy początek strony | strona główna | odkrycie i opisanie | historia | galeria
wizyt:
11.05.2005 r.