Chassidism is a
religious movement within Judaism. It emerged around 1750 in the
Ukraine and in
Poland; it represents (like the German Pietist movement) the protest
against
legalist faith, casuistics, intellectuality - a popular movement with
deep
religious sentiment and longing for God. It emphasizes emotional
values, piety,
but also joy and active love. This movement has heavily influenced on
Buber's
thought. For five years, he had dived into the Chassidic texts while
ceasing
any other activity.
The foundations
of Buber's religion philsophy lie in his Chassidic work and his
philosopy of
dialogue. The basis of belief is the relation between man and God, the
relation
to the eternal Thou. In an unparalleled consistent way he accomplishes
the
anthropological turn-about in theology towards the human being:
following the
dialogical existence of man, there is no statement about God which does
not at
the same time state something about man. For Buber, the biblical
history of
belief of Israel is a living tradition, a dialogical history between
God and
man: from calling Abraham out of his environment, the covenant at Mount
Sinai
up to the prophets, a dialogical history which demands anyone who joins
it.
The basis for
all statement about faith is the dialogical relation of trust, not the
belief
in dogmatic contents, as he views in Christian theology: "One can believe
that God is and live in his back, he who trusts him lives in his
face." (Two Types of Faith). "Trust is proving trust in the fullness
of life in spite of the experienced course of the world."
Martin Buber (1878-1965) znany jest w Polsce głównie
dzięki dwóm książkom: Opowieściom
chasydów i Opowieściom Rabiego
Nachmana, a zatem jako zbieracz i redaktor chasydzkich
opowieści i legend,
ktoś w rodzaju żydowskiego Oskara Kolberga. Dopiero niedawno
opublikowany
został przekład jego bodaj najbardziej znanej książki filozoficznej pt.
Ja i Ty.
Jest
to napisany poetyckim językiem egzystencjalistyczny traktat o
dialogowej
istocie bycia człowieka w świecie. Człowiek, którego obdarzono skłonnym
do
racjonalizowania umysłem, zmuszony jest do nieustannego oscylowania
między
porządkującym, ale urzeczowiającym nastawieniem do świata, które da się
ująć w
wyrażeniu "Ja - to", a nastawieniem "Ja - Ty", otwartym na nie dające
się
przewidzieć spotkanie z innym aktywnym podmiotem. Jedynym "Ty", które
nie daje
się sprowadzić do "to", jest Bóg, wieczne "Ty", Źródło i cel dążeń
wszystkich
indywidualnych "Ja". Dialog człowieka z Bogiem jest więc drogą, pełną
niespodzianek przygodą, będącą jednocześnie przekraczaniem siebie
samego i
powrotem do własnych żródeł.
Koncepcję
dialogu zastosował Buber w swych studiach nad chasydyzmem, w którym
znalazł
najpełniejsze potwierdzenie swych intuicji. Chasydyzm był według niego
powrotem
do bezpośredniości wiary, buntem przeciw urzeczowieniu Boga i człowieka
w
sformalizowanej religii, autentycznym dialogiem, prowadzonym w
pulsującym
życiem świecie i poprzez świat.
Zarys tej koncepcji filozoficznej przedstawiony
został w niezwykle obrazowy i przystępny sposób w niniejszej książce.
Składa się
na nią sześć krótkich esejów, których podstawą są tradycyjne opowieści
chasydzkie. Stanowią one jednak jedynie punkt wyjścia dla prezentacji
uniwersalnych i dalekich od wszelkiej ortodoksji poglądów autora. Droga
człowieka opublikowana została po
raz pierwszy w 1950 r. w Anglii.
Tłumacz
Termin "chasydyzm" (po hebrajsku chasidut, czyli
"wierność", a póŹniej
"pobożność") oznacza ruch mistyczno-religijny, który powstał w połowie
XVII
stulecia wśród Żydów wschodnioeuropejskich i do dziś obejmuje liczne
kongregacje [1].
Wyznawcy większości religii uważają, że doskonały
związek
z Bogiem można osiągnąć przez wyrzeczenie się świata zmysłów i
przezwyciężenie
swej natury. Inaczej chasydzi. Oczywiście "przylgnięcie" do Boga jest
dla nich
najszczytniejszym zadaniem istoty ludzkiej. Jednak dla osiągnięcia tego
celu
nie głoszą oni potrzeby porzucenia zewnętrznej i wewnętrznej
rzeczywistości
życia doczesnego, lecz przeciwnie " uważają, że należy potwierdzać tę
rzeczywistość w jej prawdziwej, skierowanej ku Bogu istocie i przez to
przeobrażać ją w taki sposób, by mogła być ofiarowana Bogu. Chasydyzm
nie jest
panteizmem. Głosi absolutną transcendencję Boga, połączoną z jego
warunkową
immanencją. Świat jest emanacją Boga, ale ponieważ obdarzony został
niezależnością
istnienia i dążeń, przejawia skłonność do wytwarzania "zawsze i
wszędzie"
skorupy wokół siebie. Tak więc w każdym przedmiocie i w każdym żywym
stworzeniu
tkwi iskra boża, lecz każda taka iskra zamknięta jest w osobnej
"muszli".
Jedynie człowiek potrafi ją wyzwolić i na powrót złączyć z Początkiem.
Może to
uczynić poprzez uświęcające współżycie z rzeczami i użytkowanie ich w
święty
sposób, czyli tak, by w jego działaniach myśl skierowana była ku
boskiej
transcendencji. Dzięki temu boża immanencja uwalnia się z zamknięcia
"muszli".
Ale także w człowieku, w każdym człowieku, tkwi boska
siła. I w człowieku "znacznie bardziej niż w innych stworzeniach" może
się
ona wypaczyć, może zostać przez niego samego źle użyta. Zdarza się tak,
gdy zamiast
skierować ją w stronę pierwotnego żródła człowiek pozwala jej działać
samopas i
ulegać każdej przypadkowej pokusie; zamiast namiętności, która uświęca,
człowiek robi z niej zły użytek. Jednak i wówczas droga odkupienia
pozostaje
otwarta: ktoś, kto całą mocą swego istnienia "odwróci się" w stronę
Boga, ten w
swoim miejscu we wszechświecie podźwignie bożą immanencję z poniżenia,
które
sam spowodował. Zadaniem człowieka, każdego człowieka, jest "wedle
nauczania
chasydów" potwierdzać w Bogu świat oraz siebie samego i w ten właśnie
sposób
przeobrażać siebie, a także świat.
Rabbi Ber z Radoszyc poprosił raz swego nauczyciela,
Jasnowidza z Lublina: "Wskaż mi jedną główną drogę służenia Bogu".
Cadyk
odparł: "Nie można powiedzieć człowiekowi, jaką drogę powinien obrać.
Bo jedna
droga służenia Bogu wiedzie poprzez studia, druga poprzez modlitwę,
inna przez
posty, a jeszcze inna przez jedzenie. Każdy winien uważnie zbadać, ku
jakiej
drodze skłania się jego serce, a następnie poświęcić się jej ze
wszystkich
swoich sił".
Powyższa opowieść poucza nas przede wszystkim o tym,
jaki
ma być nasz stosunek do prawdziwej służby Bogu, którą przed nami
pełnili inni.
Mamy ją podziwiać i uczyć się z niej, lecz nie powinniśmy jej dokładnie
naśladować. Wielkie i święte czyny innych służą nam za przykład, jako
że
pokazują w konkretny sposób, czym jest wielkość i świętość, lecz nie są
wzorami, które można kopiować. Choćby nasze osiągnięcia były bardzo
nieznaczne
w porównaniu z dokonaniami naszych przodków, ich prawdziwa wartość tkwi
w tym,
że realizujemy je na swój sposób i własnym wysiłkiem.
Pewien chasyd spytał raz magida (kaznodzieję) ze
Złoczowa: "Mówi się nam, że każdy Izraelita
ma obowiązek pytać: »Kiedy moje prace staną się podobne do prac moich
ojców - Abrahama, Izaaka i Jakuba? - Jak to rozumieć? Jak możemy w
ogóle ośmielać się
myśleć, że zdołalibyśmy dokonać tego, co nasi ojcowie?»"
Rabbi wyjaśnił: "Podobnie jak nasi ojcowie ustanawiali
nowe sposoby służenia i każdy z nich znajdował inny rodzaj służby,
zgodny z
jego charakterem: ten służenie miłością, ów surową sprawiedliwością,
jeszcze
inny pięknem "tak i każdy z nas na swój własny sposób powinien
wprowadzać coś
nowego do nauki i służby bożej i czynić to, co jeszcze nie zostało
zrobione".
Każda przychodząca na świat osoba przynosi ze sobą coś
nowego, co nigdy przedtem nie istniało, coś oryginalnego i
niepowtarzalnego.
"Każdy, kto należy do Izraela, ma obowiązek wiedzieć i brać pod uwagę
to, że
jest niepowtarzalny w świecie ze swym szczególnym charakterem i że
nikogo
takiego przed nim na świecie nie było, bo gdyby ktoś podobny wcześniej
istniał,
świat by go już nie potrzebował. Każdy człowiek jest nowym zjawiskiem w
świecie
i został powołany, by wypełnić swą jednorazowość na ziemi. Zaprawdę z
tego
właśnie powodu opóźnia się przyjście Mesjasza". Najważniejszym celem
każdego
człowieka jest urzeczywistnienie swych unikalnych możliwości, tych,
których
nigdy przedtem nie było i nigdy potem nie będzie, nie zaś powtarzanie
czegoś,
co ktoś inny, choćby nawet największy, kiedyś już zrobił.
Mądry rabbi Bunam, gdy był już stary i utracił wzrok,
rzekł pewnego razu: "Nie chciałbym zamienić się miejscami z naszym
ojcem
Abrahamem! Cóż by Bogu z tego przyszło, gdyby Abraham stał się ślepy
jak Bunam,
a ślepy Bunam jak Abraham? Zamiast tego powinienem raczej próbować stać
się
trochę bardziej sobą".
Tę samą myśl wyraził jeszcze dosadniej rabbi Zusja,
który
tuż przed śmiercią rzekł: "W przyszłym świecie nie będą mnie pytać:
»Czemu nie
byłeś Mojżeszem?» Zapytają: »Czemu nie byłeś Zusją?»".
Mamy zatem do czynienia z koncepcją opartą na założeniu,
że ludzie są zasadniczo do siebie niepodobni, i która nie próbuje ich
ujednolicić. Wszyscy ludzie mogą dotrzeć do Boga, ale każdy ma inną
drogę.
Wielka szansa rodzaju ludzkiego leży w tej właśnie nieidentyczności
osób, w
zróżnicowaniu ich cech i skłonności. To, że Bóg jest wszechogarniający,
przejawia się w nieskończonej ilości dróg, jakie do Niego prowadzą, z
których
każda otwarta jest dla jednego człowieka. Kiedy kilku uczniów jakiegoś
zmarłego
cadyka przybyło do Jasnowidza z Lublina i dziwiło się, że jego obyczaje
są tak
odmienne od nawyków ich nieżyjącego mistrza, ten zawołał: "Cóż to byłby
za Bóg,
gdyby można mu było służyć tylko w jeden sposób!" Dzięki temu, że każdy
człowiek
ze swojego miejsca i w sposób określony przez jego własną naturę zdolny
jest
dotrzeć do Boga, cała ludzkość jako taka może do Niego dotrzeć poprzez
mnogie
wysiłki na wszystkich tych różnych drogach.
Bóg nie mówi: "Ta droga prowadzi do mnie, a tamta
nie", lecz: "Cokolwiek czynisz, może być drogą do mnie, pod warunkiem
że
postępujesz w taki sposób, że to wiedzie do mnie". Jednakże rzeczy,
których
może i powinna dokonać konkretna osoba, mogą być objawione jedynie jej
samej.
Dlatego, jak już mówiłem, badanie osiągnięć kogoś innego po to, by mu
dorównać,
nie miałoby najmniejszego sensu, gdyż człowiek zgubiłby po drodze to
właśnie,
do czego on i tylko on został powołany. Baal Szem [2] powiedział:
"Każdy
człowiek powinien postępować zgodnie ze swoim »szczeblem». Jeżeli czyni
inaczej, jeśli zajmuje »szczebel» swego bliźniego i porzuca własny, nie
posiądzie ani jednego, ani drugiego". Zatem droga, po której człowiek
może
dojść do Boga, jest mu objawiona jedynie poprzez poznanie samego
siebie,
poznanie swoich najważniejszych cech i skłonności. "Każdy nosi w sobie
coś
drogocennego, czego nie ma nikt inny". Jednak owo drogocenne "coś" w
człowieku
zostaje mu objawione dopiero wtedy, gdy prawidłowo rozpozna swoje
najsilniejsze
uczucie, swoje najgłębsze pragnienie, to, co w nim samym porusza jego
najgłębszą istotę.
W wielu wypadkach człowiek zna to najsilniejsze uczucie
jedynie w postaci jakiejś namiętności, "złego popędu", który czyha, by
go
zwieść na manowce. Naturalną rzeczy koleją to najsilniejsze pragnienie,
które człowiek
próbuje zaspokoić, ochoczo zwraca się ku wszystkiemu, co tylko pojawia
się na
jego drodze. Dlatego również siła tego uczucia czy impulsu, musi być
kierowana
od tego, co przypadkowe, do tego, co zasadnicze, od tego, co względne,
do tego,
co absolutne. Wówczas człowiek odnajduje drogę.
Pewien cadyk powiedział kiedyś: "Pod koniec Księgi
Eklezjastesa czytamy: »Koniec
mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój»".
Za jakąkolwiek rzeczą podążać będziesz aż do końca,
usłyszysz tam, u kresu, to jedno: »Boga się bój!» I to jedno jest
wszystkim.
Nie ma w świecie rzeczy, która nie pokazuje drogi do bojaźni bożej i do
służenia Bogu. Wszystko jest przykazaniem". Jednak w żadnym razie nie
powinniśmy przebywając na ziemi, gdzie przyszło nam żyć, odwracać się
od rzeczy
i istnień, które spotykamy w drodze i które pociągają nasze serca. Mamy
za
zadanie, właśnie poprzez uświęcanie naszego związku z nimi, zapoznać
się ze
wszystkim, co przejawia się w nich jako piękno, przyjemność, radość.
Chasydyzm
uczy, że radowanie się w świecie, jeżeli tylko radujemy się całą naszą
istotą,
prowadzi do radowania się w Bogu.
Jedno, co w opowieści o Jasnowidzu zdaje się temu
przeczyć, to fakt, że wśród przykładów "dróg" znajdujemy nie tylko
jedzenie, lecz
również post. Lecz gdy rozważymy to w całym kontekście nauki chasydów,
zrozumiemy, że choć oderwanie się od natury, porzucenie naturalnego
trybu
życia, może w wypadku niektórych ludzi być koniecznym punktem startu w
ich
drodze lub niezbędnym aktem odizolowania się w szczególnie ważnym
momencie
egzystencji, to jednak nigdy nie obejmuje całej drogi. Niektórzy ludzie
muszą
zacząć od postu, a nawet zaczynać tak wciąż i wciąż na nowo, bo tylko
poprzez
ascezę mogą wyrwać się z niewoli świata, dokładnie przeszukać własne
serce i
osiągnąć ostateczną komunię z Absolutem. Lecz asceza nigdy nie powinna
zawładnąć życiem człowieka. Człowiek może oderwać się od natury jedynie
po to,
by znów do niej wrócić i w uświęconym z nią kontakcie odnależć swą
drogę do
Boga.
Biblijny fragment mówiący o spotkaniu Abrahama z
trzema aniołami: "I stał nad nimi pod drzewem, a oni jedli" [3] rabbi
Zusja
objaśniał w następujący sposób: człowiek stoi ponad aniołami, gdyż wie
coś, co
jest im nie znane: że jedzenie może być uświęcone przez intencję
jedzącego.
Poprzez Abrahama nienawykli do jedzenia aniołowie uczestniczyli w
intencji,
poprzez którą patriarcha poświęcał jedzenie Bogu. Każda naturalna
czynność,
jeśli jest uświęcana, prowadzi do Boga; natura zaś potrzebuje człowieka
do
tego, czego nie zdołałby dokonać żaden anioł " mianowicie do uświęcania.
Rabbi Chaim z Sącza ożenił swojego syna z córką rabbiego
Eliezera. Następnego dnia po weselu odwiedził ojca panny młodej i
rzekł: "Teraz
jesteśmy spowinowaceni, więc nie czuję się już obco i mogę wyjawić, co
mnie
gnębi. Widzisz, mam siwe włosy i brodę, a nie zdołałem się jeszcze
pokajać!"
"Przyjacielu - odparł rabbi Eliezer "myślisz tylko o sobie. A gdybyś
tak
zapomniał o sobie i pomyślał o świecie?"
Słowa te zdają się przeczyć wszystkiemu, co dotychczas
powiedziałem o nauczaniu chasydów. Dowiedzieliśmy się bowiem, że każdy
powinien
szukać we własnym sercu, wybrać swą indywidualną drogę, doprowadzić
swoje
istnienie do jedności, zacząć od samego siebie. I oto teraz słyszymy,
że
człowiek powinien zapomnieć o sobie. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej
temu
nakazowi, spostrzeżemy, że nie tylko jest on spójny z pozostałymi, lecz
co
więcej - doskonale pasuje do całości. Tworzy konieczną więź, stanowi
niezbędny
etap i ma swoje własne miejsce. Trzeba jedynie zadać pytanie: "Po co?"
Po co
mam wybierać własną drogę? Po co scalać swoje życie? OdpowiedŹ brzmi:
nie dla
siebie samego. Dlatego właśnie poprzedni nakaz głosił: zacząć
od siebie samego. Zacząć, lecz na sobie samym nie skończyć,
nie traktować siebie jako cel. Próbować siebie zrozumieć, lecz nie
zajmować się
jedynie sobą.
Widzimy oto cadyka, człowieka mądrego, pobożnego i
łagodnego, który na starość czyni sobie wymówki, że nie dokonał jeszcze
prawdziwego zwrotu. Udzielona mu odpowiedŹ świadczy niewątpliwie o
przekonaniu,
że nazbyt przecenia on swój grzech, a umniejsza dokonaną już pokutę.
Lecz
znaczenie słów rabbiego Eliezera sięga dalej. Ogólnie biorąc powiada
on: "Nie
zamartwiaj się tym, co w przeszłości zrobiłeś źle, lecz siły duchowej,
którą
obecnie trwonisz czyniąc sobie wyrzuty, użyj w takim aktywnym związku
ze
światem, do jakiego zostałeś przeznaczony. Nie samym sobą powinieneś
się
zajmować, lecz światem".
Przede wszystkim powinniśmy właściwie zrozumieć, co nam
tu powiedziano o zwrocie. Wiadomo, że zwrot znajduje się w samym
centrum
żydowskiej koncepcji drogi człowieka. Zwrot może spowodować jego
wewnętrzną
odnowę i zmienić jego pozycję w świecie bożym. Ten, kto dokonuje
zwrotu,
postrzegany jest jako stojący wyżej od doskonałego cadyka, który nie
zna
otchłani grzechu. Lecz zwrot oznacza tu coś znacznie więcej niż
pokajanie się i
odprawianie pokuty. Oznacza, iż poprzez odwrócenie całej swej istoty
człowiek,
który zagubił się w labiryncie samolubstwa, gdzie przez cały czas
uważał samego
siebie za cel ostateczny, odnajduje drogę do Boga, czyli drogę do
wypełnienia
szczególnego zadania, do którego nikt inny, lecz on właśnie został
przez Boga
przeznaczony. Pokuta może być jedynie bodźcem do dokonania takiego
czynnego
zwrotu. Człowiek, który nieustannie trapi się pokutą i zamęcza myślami,
że jego
uczynki pokutne są niewystarczające, pozbawia dzieło zwrotu najlepszej
cząstki
swojej energii. W swoim kazaniu na Dzień Pojednania Rabbi z Ger
przestrzegał
przed podobnym samoudręczaniem się nauczając: "Kto źle postąpił i mówi
o tym, i
myśli o tym przez cały czas, ten nie wypala ze swoich myśli
niegodziwości,
którą popełnił. A że cokolwiek się myśli, tym się jest "albowiem cała
dusza
człowieka zawiera się w jego myślach" zatem człowiek w niegodziwości
pozostaje. Z całą pewnością nie będzie on zdolny do dokonania zwrotu,
bo jego
dusza staje się coraz bardziej chropawa, a serce zatwardziałe. A jakby
tego
było mało, może go jeszcze ogarnąć przygnębienie. Co można poradzić?
Czy się
gnój odgarnie w tę, czy w tamtą stronę, zawsze pozostanie gnojem.
Zgrzeszyłem
czy nie zgrzeszyłem - cóż to daje Niebu? Dokładnie wtedy gdy nad tym
rozmyślam,
powinienem raczej nawlekać sznury pereł Niebu ku rozkoszy! Dlatego
zostało
napisane: »Porzuć zło i czyń dobro» odwróć się całkowicie od złego, nie
zatrzymuj się nad nim, i czyń dobro. Źle postąpiłeś? Możesz
zadośćuczynić przez
czynienie dobrze".
Jednakże znaczenie naszej opowieści wykracza jeszcze
dalej. Ten, kto nieustannie torturuje się myślą, że nie dość się
pokajał,
zabiega w istocie rzeczy o zbawienie własnej duszy, o swój osobisty
udział w
wieczności. Odrzucając takie nastawienie, chasydyzm wyciąga jedynie
wnioski z
nauk całego judaizmu. Jednym z głównych punktów różniących
chrześcijaństwo od
judaizmu jest to, że czyni ono zbawienie każdego człowieka jego
najwyższym
celem. Judaizm natomiast uważa duszę każdego człowieka za służebną
cząstkę
Stworzenia Bożego, które poprzez pracę ludzką stać się ma Królestwem
Bożym.
Dlatego też żadna dusza nie jest nakierowana na samą siebie, na własne
zbawienie. Wprawdzie każda powinna poznać samą siebie, oczyścić się i
udoskonalić, lecz nie gwoli samej sobie - ani dla szczęścia doczesnego,
ani też
dla wiecznej szczęśliwości- lecz dla tej pracy, która została jej
przeznaczona
do wykonania w świecie. Poszukiwanie indywidualnego zbawienia pojmowane
jest
zatem jako najbardziej wyrafinowana forma egocentryzmu, co chasydyzm
odrzuca z
całą stanowczością, zwłaszcza w przypadku człowieka, który już odnalazł
i
wykształcił swoje "ja". Rabbi Bunam powiedział: "Napisane jest: »wziął
Korach». Cóż on takiego wziął? Chciał wziąć sam i dlatego nic, co
uczynił, nie
ma wartości". Bunam przeciwstawiał wiecznemu Korachowi wiecznego
Mojżesza,
człowieka pokornego, którego uczynki nie były nakierowane na siebie
samego.
Rabbi Bunam nauczał: "W każdym pokoleniu odradza się dusza Mojżesza i
Koracha.
I jeśli kiedyś, w przyszłym świecie, dusza Koracha podda się duszy
Mojżesza,
Korach będzie odkupiony".
Rabbi Bunam postrzega zatem historię ludzkości na drodze
do odkupienia jako proces, w którym uczestniczą dwa rodzaje ludzi:
dumni,
którzy aczkolwiek często w bardzo wysublimowanej formie, myślą o sobie
samych,
oraz pokorni, którzy we wszystkich sprawach kierują myśli ku światu.
Jedynie
wtedy gdy duma podda się pokorze, może zostać odkupiona, i dopiero
wtedy gdy
zostanie odkupiona, odkupiony zostanie świat.
Po śmierci rabbiego Bunama jeden z jego uczniów,
wspomniany już Rabbi z Ger, z którego kazania na Dzień Pojednania
przytoczyłem
kilka zdań, powiedział: "Rabbi Bunam miał klucze do wszystkich niebios.
A
czemużby nie? Człowiekowi, który nie myśli o sobie, dane są wszystkie
klucze".
Najwybitniejszy
spośród uczniów rabbiego Bunama, rabbi Mendel z Kocka, postać wśród
cadyków
prawdziwie tragiczna, powiedział pewnego razu do swego zgromadzenia:
"Czegóż
właściwie domagam się od was? Jedynie trzech rzeczy: żebyście nie
szukali
ukradkiem poza samymi sobą, nie podglądali innych i nie nastawiali się
wyłącznie na siebie samych". Znaczy to po pierwsze, że każdy powinien
chronić i
uświęcać swą szczególną duszę we właściwym dla niej miejscu; po drugie
- każdy
winien szanować tajemnicę bliźniego, nie zaś zaglądać z bezwstydną
ciekawością
i czerpać z tego korzyści; i wreszcie po trzecie - każdy w swoim
związku ze
światem powinien baczyć, by nie stać się celem samym dla siebie.
Przypisy
[1] Por. moje książki: Chasidism, Nowy Jork 1948, i Tales of the Hasidim, 2 t., Nowy Jork 1947 I 1948; wyd. pol. Opowieści chasydów, Poznań 1986. |
|
wizyt:
11.05.2005 r. |