naszym zdaniem | dzisiaj |  historia | strona główna

Ochrona zdrowia

Jozef Strus

Na zaproszenie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej w Poznaniu, z inicjatywy poznańskich lekarzy, członków Zboru Ariańskiego, w dniach 20 i 21 czerwca 2000 roku przebywał w naszym mieście Dr Zev Wajsman, polski Żyd, profesor University of Florida, wybitny chirurg, autorytet w dziedzinie urologii onkologicznej, członek Akademii Nauk USA, członek honorowy Polskiego Towarzystwa Urologicznego, autor licznych prac naukowych oraz recenzent czasopism chirurgicznych i urologicznych o zasięgu światowym.

Profesor Wajsman wraz z małżonką Aliną zwiedził Oddział Urologiczny w Szpitalu Świętej Rodziny w Poznaniu. Udzielił wywiadu dziennikarzom lokalnej prasy, radia i telewizji podkreślając, że zarówno nowoczesna organizacja pracy tego oddziału (odejście od archaicznego, pozbawionego dynamiki, systemu ordynatorskiego na rzecz kontraktów ze ściśle określonym podziałem obowiązków) jak i dobre wyposażenie techniczne stanowią przełom w polskiej medycynie, a oddział ten swobodnie mógłby działać w warunkach amerykańskich. Na życzenie Gościa w Szpitalu Świętej Rodziny miało miejsce spotkanie z przedstawicielami Gminy Izraelickiej w Poznaniu oraz Koła Lekarzy Żydowskich. Obecni byli również lekarze-członkowie Zboru Ariańskiego w Poznaniu. Spotkanie zaszczycił swoją obecnością JM Rektor AM w Poznaniu, Profesor Leon Drobnik. Zebrani wysłuchali wykładu Profesora Wajsmana na temat sytuacji Żydów w USA ze szczególnym uwzględnieniem ich wkładu w rozwój amerykańskiego systemu ochrony zdrowia. Po wykładzie miała miejsce uroczysta kolacja, którą rozpoczęto tradycyjnym Kiddusz.

Profesor Zev Wajsman wygłosił także wykład w Szpitalu Miejskim im. J. Strusia pod tytułem "Postępy w urologii onkologicznej ze szczególnym uwzględnieniem różnych aspektów współpracy pomiędzy lekarzem rodzinnym, a specjalistą w warunkach medycyny amerykańskiej". W pierwszej części wykładu Profesor Wajsman podsumował stan wiedzy w zakresie leczenia nowotworów układu moczowo-płciowego. W drugiej części omówił warunki funkcjonowania amerykańskiego systemu ochrony zdrowia.

Odpowiadając na liczne pytania zgromadzonych Profesor Wajsman podkreślił, że współczesna medycyna amerykańska nie jest wolna od problemów finansowo-organizacyjnych. Ani wolny rynek i swobodny wybór lekarza, które doprowadziły w przeszłości w USA do nakręcenia spirali kosztów, ani socjalistyczny system kas chorych, który, usiłując realizować narodowe programy ochrony zdrowia, czynił to zawsze kosztem lekarzy, prawie nigdzie w Europie się nie sprawdził, i prawie wszędzie przyniósł zalew kosztownej biurokracji, nie mogą być uznane za idealne rozwiązania globalne. Zdaniem Profesora każde społeczeństwo musi dokonać wyboru systemu opieki zdrowotnej. Powinno być przy tym świadome, że zagwarantowanie opieki medycznej w ramach systemu ubezpieczeń bez dodatkowych kosztów ponoszonych przez leczonego jest niemożliwe i naraża system ubezpieczeń w dłuższej perspektywie na nieuchronne bankructwo. Jest również moralnym obowiązkiem polityków, aby ujawnić społeczeństwu prawdę o stanie finansów przeznaczanych na ochronę zdrowia i zrezygnować z dawania wyborcom w tym zakresie nierealistycznych obietnic. W żadnym zaś razie nie wolno rządowi realizować ochrony zdrowia społeczeństwa kosztem sytuacji materialnej lekarzy i pozostałych pracowników systemu ochrony zdrowia, gdyż w dłuższej perspektywie musi się to obrócić przeciwko pacjentom. Krótko mówiąc, stwierdził Profesor, ochrona zdrowia kosztuje, co najlepiej widać w USA, które mają największy budżet medyczny w świecie. Ale trzeba pamiętać, że nie są to tylko koszta, bezzwrotnie wydany pieniądz, ale przede wszystkim tysiące bardzo dobrze płatnych miejsc pracy w "przemyśle zdrowotnym", niebywały postęp naukowy i kliniki o światowej sławie oferujące procedury poza USA niewykonalne. Dzięki temu nikogo już nie dziwią komercyjne ogłoszenia w codziennej prasie: "jeżeli masz nowotwór mózgu, wpadnij do nas w przerwie na lunch, a my zoperujemy go wiązką lasera cieńszą niż ostrze ołówka" lub "jeżeli masz 100 lat i chciałbyś znowu zagrać w baseball, wpadnij do nas, wykonamy u Ciebie by-pass".

Pomimo tych niewątpliwych osiągnięć, obserwuje się jednak w USA wyraźną tendencję do przenoszenia usług medycznych do małych centrów, niewielkich szpitali, które działając blisko pacjenta, w rejonie jego zamieszkania, oferują dużo lepszą opiekę pielęgniarską aniżeli rozbudowane kombinaty uniwersyteckiej medycyny. Coraz też chętniej szukają pracy w takich małych szpitalach lekarze i pielęgniarki. Nie będąc zawaleni stosem biurokratycznych powinności, mogą bowiem poświęcić dużo więcej czasu swoim pacjentom. Niemały przecież udział w procesie leczenia posiadają czynniki emocjonalno-psychiczne. A coż gorszego może spotkać pacjenta w szpitalu nad zmęczonego lekarza, z którego wszelkie siły wyssała ogromna pijawa biurokracji oraz pielęgniarki, której jedynym celem jest przetrwanie do kolejnej zapomogi zwanej pensją? Profesor Wajsman zwrócił uwagę, że obowiązkiem organizatorów systemu ochronny zdrowia jest przywrócenie pierwotnego sensu misji lekarza i odciążenie go za wszelką cenę od biurokratycznych obciążeń.

Michael Blum, Euskirchen, 1989
Michael Blum, Euskirchen, 1989

W odniesieniu do medycyny akademickiej Profesor Wajsman podkreślił, że jego zdaniem nie ma uzasadnienia, aby tytuły profesorskie były nadawane przez urzędników państwowych. Profesura jest bowiem stanowiskiem uniwersyteckim. W interesie Uniwersytetu leży, aby najwyższe stanowiska w hierarchii zajmowali ludzie twórczy, produktywni, o uznanym dorobku naukowym i zawodowym. Dlatego władze Uniwersytetu powinny mieć wyłączne prawo powoływania pracowników naukowych na kontrakty, weryfikacji ich dorobku i decydowania o tym, czy chcą dalej opłacać nieproduktywnych pracowników, czy też nie. Jest to jeden z warunków postępu medycyny akademickiej.

Za drugi warunek postępu w tej dziedzinie Profesor Wajsman uznał konieczność zniesienia habilitacji jako anachronizmu hamującego postęp nauki. Postęp ten opiera się przecież prawie wyłącznie na powszechnie dostępnych publikacjach zamieszczanych w solidnie recenzowanych czasopismach listy filadelfijskiej. Pozostawienie wyłącznie jednego stopnia naukowego w polskim systemie akademickim ma szczególne znaczenie w dobie postępującej interdyscyplinarności nauki i konieczności łączenia elementów różnych dyscyplin w jedno.

Po trzecie należałoby, zdaniem Profesora, stworzyć niezależną ścieżkę rozwoju zawodowego dla klinicystów. Na tej ścieżce osiągnięcie szczebla profesury klinicznej nie powinno wiązać się z koniecznością przygotowywania publikacji, a jedynie doskonalenia się w przeprowadzaniu coraz bardziej złożonych procedur medycznych, szkoleniu rezydentów i zarabianiu pieniędzy dla szpitala. To jedyny sposób, aby zapobiec zalewowi prac o niewielkiej wartości naukowej lub wręcz pseudonaukowych. Trzeba dać szansę, aby a w medycynie akademickiej odnaleźli swoje miejsce wyłącznie najlepsi z najlepszych, zdolni konkurować z akademikami Europy Zachodniej i Ameryki.

Profesor podkreślił, że w amerykańskim systemie sprawa specjalizacji jest traktowana jak najpoważniej. W czasie specjalizacji realizuje się ustalony program dydaktyczny, sprawdzając postępy w nauce. Nie tworzy się fikcji żądając do zaliczenia specjalizacji wykonania nierealistycznej liczby zabiegów i procedur, ale sam system jest ustawiony w ten sposób, że rezydent ostatniego roku wykonuje samodzielnie, przeważnie w asyście profesora, od 300 do 600 zabiegów. Oprócz egzaminu specjalizacyjnego każdego lekarza obowiązuje zdanie testu co 3-4 lata, którego wynik decyduje o możliwości kontynuacji praktyki. W konsekwencji każdy lekarz, który pomyślnie zakończył program specjalizacji jest przygotowany w 95% do samodzielnego objęcia stanowiska w dowolnym amerykańskim szpitalu, a także, w razie chęci i potrzeby, do prowadzenia działalności naukowej. Nie musi dojrzewać do odpowiedzialnego wykonywania zawodu przez następnych kilkanaście lat, wisząc na hakach i wykonując pracę, która do niego nie należy, np. wypełnianie rozmaitych druków, zaświadczeń, czy historii chorób.

Na zakończenie pobytu w Poznaniu Profesor Wajsman spotkał się z władzami WIL. Obok spraw szczegółowych, dotyczących możliwości dalszej współpracy, poruszano też kwestie ogólne, dotyczące sytuacji lekarzy i korporacji lekarskich w USA. Na pytanie, co sądzi na temat nagonki w mediach na lekarzy Profesor odpowiedział, że pod tym względem sytuacja w USA jest chyba jeszcze gorsza. Tam nieomalże każdy adwokat specjalizujący się w sprawach o błędy w sztuce lekarskiej posiada sieć płatnych informatorów w szpitalnym pogotowiu, w Izbie Przyjęć, itd., a prasa, zwłaszcza brukowa, w pogoni za sensacją nie przebiera w słowach. Ponadto w każdym szpitalu działa komisja społeczno-lekarska, w skład której wchodzą osoby ze szpitalem niezwiązane, która rozpatruje przypadki mogące być wynikiem niedbalstwa zawodowego pracowników. Istnieje przy tym obowiązek informowania tej komisji o każdym podejrzanym przypadku zauważonym podczas wykonywania obowiązków lekarskich czy pielęgniarskich. Jednakże lekarze amerykańscy otrzymują za swoją pracę gratyfikacje, które plasują ich wśród bardzo zamożnych, powszechnie szanowanych, obywateli. I tylko w tej sytuacji, etyka nie jest pustosłowiem, a poprawność stosunków między lekarzami lub pomiędzy lekarzem, a pacjentem jest rzeczą naturalną bo leży w interesie i jednych i drugich. I tylko przy takim ustawieniu spraw finansowych społeczeństwo ma prawo oczekiwać od swoich lekarzy najwyższych standardów fachowości i moralności. Dlatego wszelkie reformy systemu ochrony zdrowia należy rozpocząć od przejrzystego i uczciwego określenia zarobków pracowników, odpowiednich do stopnia złożoności wysokokwalifikowanych usług - zakończył Profesor.


©Bracia Polscy
http://bracia.racjonalista.pl

początek strony | strona główna | odkrycie i opisanie | historia | galeria
wizyt:
07.10.2002 r.