Możliwość przystąpienia Polski do Unii Europejskiej rozbudziła wśród Polaków ogromne nadzieje, ale ... w istocie rzeczy nie ma żadnego wyboru.
Słabiutka Polska stanęła naprzeciw Unii Europejskiej, giganta politycznego i ekonomicznego ... kolosa na glinianych nogach. Możemy do Unii nie wchodzić, ale i tak będziemy zmuszeni zmagać się z tym gigantem, wykorzystując istniejące, ale gorsze alternatywy. Możemy wejść, zawrzeć mądre sojusze wewnątrz Unii, i dążyć w ramach unijnego prawa do przekształcenia niestabilnego kolosa w stabilne federalne państwo europejskie.
Cokolwiek się stanie, jednego warto być pewnym: chociaż w Unii formalnie nie ma podziału na obywateli różnych kategorii, w praktyce istnieje wiele sposobów wprowadzenia takiego podziału. Na przykład Niemcy wschodni do dziś są uważani w Bundesrepublice za obywateli drugiej kategorii chociaż formalnie takiego podziału nie ma. Los państwa polskiego i jego obywateli w Unii zależy zatem od tego, jak szybko jesteśmy w stanie zreformować państwo, uczynić je silnym gospodarczo i organizacyjnie, zmienić mentalność z pasywnej, naiwnej i roszczeniowej na aktywną, przewidującą i twórczą. Niebezpieczne nie jest wejście do Unii Europejskiej. Niebezpieczna dla Polaków jest w tej sytuacji słabość Państwa Polskiego. Słabość biorąca swoje źródło w fatalnej mentalności nas samych.
Dlatego można i należy się zastanawiać jak wzmocnić polską pozycję w Unii, jak skutecznie ograniczyć cwaniactwo, korupcję, brak odpowiedzialności za dobro wspólne i indywidualne, jak działać w nowych unijnych warunkach, aby po wielu, wielu latach okazało się to samo, co na początku XX wieku w Wielkopolsce: prawie 100% banków i ziemi była znowu w polskich rękach.
Rządowi RP, tak jak i większości poprzednich, najwyraźniej brakuje wizji i odwagi, aby przeprowadzić niepopularne, ale niezbędne reformy wewnętrzne.
Dość wspomnieć, że nadal nie posiadamy systemu edukacji i badań naukowych porównywalnego z krajami Europy Zachodniej. Pseudoreforma systemu ochrony zdrowi cofnęła nas w czasie o kilkanaście lat. System emerytalny jest zagrożony gigantycznym bezrobociem. System krajowego doradztwa rolniczego, którego sprawne funkcjonowanie może zadecydować o losie jednego miliona gospodarstw rolnych, już teraz skazanych na bankructwo po wejściu Polski do Unii (50% istniejących gospodarstw rolnych) posiada strukturę organizacyjną wyśmianą na kilku konferencjach międzynarodowych. Ale nawet doradcom amerykańskim opadły ręce na widok powiązań, układów i układzików istniejących w tym systemie pomiędzy szczeblem krajowym, a zbędnym szczeblem regionalnym. No i do tego te lepkie ręce urzędników państwowych wysokiego szczebla... Niewejście Polski do Unii Europejskiej mogłoby okazać się kubłem zimnej wody dla wielu z nich (dla urzędników przewiduje się utworzenie 100 tysięcy nowych miejsc pracy).
Paradoksalnie może się okazać, że Unia wymusi te przemiany, które z różnych względów nie mogły się dokonać w Polsce po 1989 roku. Potem pozostanie już tylko przekształcić Unię w Stany Zjednoczone Europy - jedno silne państwo, o wspólnej polityce wewnętrznej i zewnętrznej, gwarantujące wolność światopoglądową i religijną, bez dominacji jakiegokolwiek wyznania (wszak Europę budowali nie tylko katolicy, ale także Żydzi, muzułmanie, czy protestanci), nie tyle odpowiedzialne za los swoich obywateli, co nie przeszkadzające im w braniu spraw we własne ręce.
Piotr Kołodziejczyk
http://bracia.racjonalista.pl |
|
wizyt:
28.05.2003 r. |