Redaktor Zbigniew Rzepa
Fotograf Robert Kubicki
Jurek po dwudziestu latach wyszedł na wolność. Brudny i głodny chodził po mieście. Nie pytali o nic. Dali jeść, pić i łóżko.
Tytułowa strona artykułu z fragmentem zameczku na Niskich Łąkach we Wrocławiu.
Pałac stoi na końcu wąskiej, kamienistej drogi, prowadzącej między nielicznymi domami. Zniszczony i zdewastowany. Ściany straszą ogromnymi dziurami. Z sufitu sypią się kawałki tynku. Wysokie schody wejściowe zapadają się na lewą stronę. Pałac nie jest jednak pusty. Od ośmiu lat przychodzą do niego członkowie wrocławskiej Jednoty Braci Polskich. Przybywają z całego kraju. Co sobotę odbywają swoje nabożeństwa.
Najważniejszy jest brat Robert. Niewysoki, z charakterystyczną bródką, chodzi po pokojach i wita się ze wszystkimi. Jest prezbiterem wspólnoty Braci Polskich we Wrocławiu. Był zagorzałym katolikiem, przez rok uczył się na księdza w gdańskim seminarium duchownym, potem przeżył głęboki kryzys. Dużo pił. Mówił, że stracił wiarę w Boga. Któregoś dnia spotkał starszego człowieka w kolejarskim mundurze...
Brat
Robert Kisiel wraz z żoną Teresą poświęcili wszystko nie tylko dla Jednoty
Braci Polskich, ale przede wszystkim dla odwiedzających ją ludzi, znajdujących
się na zakrętach życia.
Zdjęcie wykonano podczas żydowsko-chrystiańskiego wieczoru szabatowego w Zborze Ariańskim w Poznaniu.
Zaczęliśmy mówić o Biblii. Namiętnie ją czytał i opowiadał o tym, co pisali ewangeliści i apostołowie. Cytował fragmenty zbijające mnie z tropu - brat Robert uśmiecha się i gładzi bródkę. Zacząłem czytać Biblię. Choćby po to, żeby temu staruszkowi utrzeć nosa. Ale nie dałem rady. Za to on przyciągnął mnie do Kościoła Zielonoświątkowców. Wtedy Chrystus przyszedł do mego serca. Skończyłem z alkoholem, z papierosami. Stałem się innym człowiekiem.
Po jedenastu latach odszedł od tego Kościoła. Czuł, że to nie jest droga, którą chce iść. Przyjechał do Wrocławia, założył własną grupę modlitewną, która w 1984 roku stała się Jednotą Braci Polskich (a dokładniej weszła w skład Zboru, odtworzonego przez ewangelickiego pastora Karola Grycza-Śmiłowskiego w Krakowie w roku 1937 i zarejestrowanego ponownie w Rzeczypospolitej pod historyczną nazwą Jednoty Braci Polskich- przypis Redakcji Strony Bracia Polscy).
W pałacu zjawia się coraz więcej ludzi. Uśmiechnięci, zadowoleni. Witają się, pozdrawiając Boga (Bracia Polscy tradycyjnie pozdrawiają Boga zawołaniem: Chwała Bogu! - przypis Redakcji Strony). W kuchni dwie siostry przygotowują agape: poczęstunek na zakończenie nabożeństwa.
Szabatowi goście z Kotliny Kłodzkiej.
W zborach Braci Polskich nie brakuje dzieci. Ćwiczą się w zasadach religio rationalis od najmłodszych lat pomimo, że droga od domu do zboru bywa długa i trudna.
W pokoju obok sprząta siostra Anna. Chciałam czegoś więcej, głębszej wiary w Jezusa i w Boga, przestrzegania bożych praw. Tego nie znalazłam w Kościele katolickim. Przyszłam tutaj. Na pierwszym spotkaniu przeżyłam szok. Ludzie modlili się swoimi słowami, głośno, bez skrępowania. Zostałam. Od dwóch lat przychodzę na nasze spotkania - opowiada.
Z góry, po skrzypiących schodach, schodzi Jurek. Niesie krzesła do salki modlitewnej. Dwadzieścia lat spędził w więzieniach. Rodzina mu się rozpadła, matka niedawno zmarła. Po wyjściu na wolność nie wiedział co z sobą zrobić. Przyjechał do Wrocławia z Łodzi. Brudny i głodny chodził po mieście. Ktoś powiedział mu o Braciach Polskich. Przez kilka dni szukał ich siedziby. Wreszcie trafił. Nie wiedziałem czy mnie przyjmą. Byłem przecież kryminalistą. Nie pytali o nic. Dali jeść, pić i łóżko do spania. Zostałem. Pokazali mi co to znaczy żyć dla Chrystusa. Gdyby nie oni znów siedziałbym w więzieniu. A tak czytam Biblię, przygotowuję się do chrztu. Dziękuję Bogu za wszystko co dla mnie uczynił.
W salce modlitewnej, na krześle przy ścianie siedzi brat Tomasz. Czyta Pismo Święte. We wspólnocie jest od niedawna. Od dziewięciu lat biorę narkotyki. Teraz powiedziałem dość! Muszę przestać, bo zabiję siebie. Chciałbym się nawrócić, oderwać od zła, które czyniłem. Chcę żyć inaczej. Bez strachu o kolejny dzień, bez zasypiania z nadzieją, że to już koniec.
Rozmowę przerywa muzyka. Brat Antoni gra na organach melodię religijnej pieśni. Do salki modlitewnej przychodzą wszyscy, którzy dopiero teraz dojechali. Zaczyna się nabożeństwo.
Brat Daniel z przymkniętymi oczyma wybija rytm - klaszcząc, siostra Maria spogląda do śpiewnika. Podziękujmy Panu za kolejny tydzień naszego życia - mówi brat Robert. Każdy sam rozmawia z Bogiem. Brat Jurek klęka i zasłania twarz rękoma. Brat Daniel opiera się o krzesło. Głośna modlitwa wychodzi przez otwarte okno roznosząc się po okolicy.
Bracia modlą się spontanicznie, głośno i "od serca" rozmawiając o wszystkich sprawach bezpośrednio z Bogiem
Nasza wspólnota to misja, którą jako chrystianie musimy wypełnić szczerze i do końca - opowiada brat Gracjan, gość wrocławskich Braci Polskich. Pomagamy wszystkim, którzy tej pomocy oczekują. Nie może być tak, że przejdziemy obojętnie obok biedy i nędzy. Działamy według słów Pana: "Jeśli macie odzienie i chleb, poprzestańcie na tym" - dodaje brat Robert. Kiedyś pomogliśmy pewnej kobiecie, spłacając za nią czynsz, jeszcze innej kupiliśmy pralkę. Do wspólnoty przygarniamy wszystkich, którzy przybędą i powiedzą, że nie maja gdzie mieszkać. Nie jest dla nas ważne czy jest narkomanem, nosicielem wirusa HIV czy kryminalistą. Dla nas jest on w potrzebie i jako chrystianie mamy obowiązek podzielić się z nim tym, co mamy. Od ośmiu lat walczymy o przyznanie nam na własność tego pałacu na Niskich Łąkach. Komuniści kręcili nosami, obecna władza milczy, a pałac niszczeje. Jednak nie ustajemy. Może w końcu ktoś pozytywnie rozpatrzy naszą sprawę - kończy brat Robert.
Artykuł "Bracia" wzbudził żywą dyskusję w angielsko-hiszpańskim zborze chrystiańskim The Church of God 7th Day w St. Paul, Minnesota, USA.
Pod jego wpływem bracia postanowili rozpoczynać szabat w piątkowy wieczór modlitwami, muzyką i zapalaniem szbatowych ogni, a także uruchomić noclegownię dla bezdomnych.
Nabożeństwo trwa. Siostra Grażyna i brat Bogumił śpiewają swoje własne utwory. Inni słuchają, modlą się po cichu. Siostra Grażyna była kiedyś hippiską. Alkohol, narkotyki. Nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Chciałam popełnić samobójstwo. Zasnęłam z żyletką w ręku. Przyśniło mi się, że spadam w ogromną czeluść i usłyszałam czyjś głos: "Jezus jest ratunkiem". Obudziłam się. Doznałam wstrząsu. Od tamtej nocy wyzdrowiałam. Przystałam do Braci Polskich. Czuję się prawdziwie wolna. Jestem gotowa do przekazywania dobroci innym ludziom - siostra Grażyna poprawia chustę na głowie - To pięknie rozmawiać z Bogiem o swoich problemach.
Artykuł "Bracia" spowodował, że zostaliśmy zaproszeni do wygłoszenia wykładu w zborze chrystiańskim w St. Paul w The Church of God 7th Day. Tematem wykładu były relacje pomiędzy chrystianizmem, a judaizmem i nasze doświadczenia w dialogu z Żydami
YYY
Jednota Braci Polskich została uznana przez wyspecjalizowane agendy Kościoła rzymskokatolickiego za szóstą, najbardziej niebezpieczną sektę religijną w Polsce (w dziale "Napisali o nas..." artykuł "Bracia Polscy w Rzeczypospolitej napisany przez Redaktora Mariusza Agnosiewicza).
http://bracia.racjonalista.pl |
|
wizyt:
24.11.2002 r. |