W: Studia z dziejów filozofii zła pod redakcją Ryszarda Wiśniewskiego
Wydawnictwo Uniwersytetu M. Kopernika, Toruń 1999, str. 35-49.
Początki ery chrześcijańskiej upowszechniły kanon ksiąg Starego Testamentu, wzbogaconych o wizję nieśmiertelnego człowieka sądzonego na końcu czasów przez Boga za swój indywidualny wkład, za dobre i złe czyny, których dokonał żyjąc na ziemi. W zgodzie z przekazem wszystkich Ewangelii synoptycznych Chrystus przez swą obietnicę daną na krzyżu "dobremu łotrowi" ponownie otworzył bramy raju dla godnych tego zaszczytu. Wcześniej "starotestamentowi" Żydzi uważali: "Podziemny świat umarłych nigdzie nie jest przedstawiony jako miejsce kary, którą może być śmierć. Pobyt w szeolu i stan zapomnienia są wspólne dla sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jednak trudno nie zauważyć, że o wiele rzadziej umieszczani są tam sprawiedliwi niż niegodziwi, co zresztą zadecyduje o dalszym kierunku rozwoju wyobrażeń o szeolu". Poprzez obietnicę sądu ostatecznego chrześcijaństwo od samych swych początków stanęło wobec porblemu wolności człowieka w czynieniu dobra i zła oraz możliwości zdjęcia z jednostki odpowiedzialności za jej błędne wybory. Najistotniejszy wpływ na pierwsze wieki nowej religijności mieli dwaj ludzie, którzy nie znając historycznego Jezusa powoływali się na Objawienie płynące z osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Pierwszym z nich był Paweł z Tarsu, dla którego miłość była koniecznym warunkiem otwierającym człowiekowi drogę do zmartwychwstania, drugim zaś znany pod imionami Mani lub Manes założyciel manicheizmu.
W swojej kosmogonicznej koncepcji właśnie Mani był najbliższy wytłumaczenia supremacji zła. Jako twórca dualnej wizji świata zakładającej walkę dwóch bogów - nauczał, że życie człowieka na ziemi jest zależne głównie od Boga zła - demiurga. Cały manicheizm oparł się na fascynacji wynikającej z doświadczania zła. Zło dla manichejczyków istniało realnie i substancjalnie. Głosili zwycięstwo zła a dobro było jedynie przerwą w jego działaniu. Mani pozostał twórcą pojęcia oraz kryjącej się za nim dualnej wizji świata opartej na walce dwóch bóstw, efektem której na drodze kosmicznej katastrofy powstał świat. Manicheizm przez piętnaście wieków inspirował i wywierał trwały ślad na całym dorobku pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa. "Herezja ta rodziła się z jakiegoś niezwykłego doświadczenia zła. Zło jest. Zło istnieje realnie i substancjalnie. Ono zawsze zwycięża. Czym jest dobro? Jest tylko cieniem zła, chwilową przerwą w jego działaniu. Zło, jak pasożyt godzi się na istnienie dobra, by mogło się czymś karmić. Zło jest pasożytem, który żyje na organiźmie dobra i podtrzymuje je w istnieniu na tyle, by samemu nie zginąć".
Manichejczycy twierdzili, że Chrystus nie był w stanie zbawić świata, który w całości podlega władzy Boga-zła. Wśród nielicznych zachowanych pism Maniego znalazł się taki, w którym Mani zaprzecza odkupieńczej misji Chrystusa. Powoływał się na fragment Ewangelii Św. Jana, w którym Chrystus żegnał się z apostołami w wieczerniku: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele... A gdy odejdę przygotuję wam miejsce (J 14,2.3). Chrystus wrócił na Ziemię po to, by wyjednać zbawienie tylko dla tych, których znał i osobiście pokochał. Jego najbliższym dane będzie zapoczątkować kościół niebiański "na tamtym świecie". Słowa te potwierdzają zatem istnienie hierarchii niebiańskiej. Z innych zaś słów Chrystusa nie wynika by obiecywał zbawienie innym niż tym, do których zwracał się osobiście. Gdyby taka obietnica padła z ust Chrystusa świadkowie na pewno by ją zapisali. Natomiast ci, którzy tworzą kościół Chrystusa na ziemi nie są godnymi Jego nauki. Są to wszak niewolnicy Rzymu, którzy nie wiele co rozumieją oraz Żydzi uciekający ze swoich wspólnot i od swojej religii. W niektórych pismach manichejczyków, czy też apokryfach przypisywanych Maniemu kościół rzymski będzie obdarzany epitetem: synagogi szatana. System religijny Maniego oddziaływał na najwybitniejsze jednostki późnego antyku i ery wczesnochrześcijańskiej. Pod jego wpływem pozostawał w swej młodości św. Augustyn. Za sprawą Św. Augustyna do średniowiecznych koncepcji filozoficznch i eschatologicznych przeniknął dualny obraz świata oparty na przeciwieństwach porządku boskiego i porządku ziemskiego. Ten dualizm w części zastąpił i przekroczył antynomię dwóch bóstw i wyrażających je zasad w manicheizmie. Przezwyciężenie manicheizmu u św. Augustyna pociągnęło za sobą przekształcenie fascynacji złem w wiarę, zgodnie z którą "zło jest tylko brakiem dobra", a więc odwieczne, ontologiczne zło nie istnieje. Koncepcja ta ukształtowała się wyraźnie pod wpływem tradycji neoplatońskiej.
Platonizm w swej oryginalnej wersji z Timajosa przyjmował trzy oddzielne i odwieczne zasady świata: Demiurga, świat idei oraz nieokreślony, bezjakościowy substrat - chorę (pewien odpowiednik późniejszej pierwszej materii u Arystotelesa). Wzajemne ścieranie się manicheizmu z chrześcijańskim neoplatonizmem przyniosło utożsamienie Demiurga z judeo-chrześcijańskim Bogiem Stwórcą, co z konieczności prowadziło do redukcji trzech zasad ontycznych do jednej: stwarzającego świat Boga.
Chrześcijaństwu udało się w końcu odrzucić manichejską interpretację świata, anektując na swe potrzeby system platoński, który głosił, że mikrokosmos roztapia się w makrokosmosie i z tezy tej wyrastała platońska nauka o duszy. Wprawdzie św. Augustyn odrzucił ideę duszy świata, ale utrzymał pojęcie duszy człowieka, która w każdym przypadku miała pochodzić od aktu twórczej woli Boga.Nauki Platona o moralnym doskonaleniu się dusz ludzkich w znacznym stopniu podbudowały filozoficznie ideał ascezy chrześcijańskiej. Stąd też w ślad za Platonem nauczano, że "... dusze, stanowiące same w sobie element wartościowy, wywodzący się wprost ze sfer boskich, a ponadto z istoty swej aktywny aż do granic samowoli, muszą poddać się oczyszczeniu w ziemskim świecie. Bezwładna materia winna zostać przez nie tak pokierowana, by dowiodły one swej doskonałości i poprzez taką próbę uwolniły się na zawsze od konieczności powtórnego wcielenia. Materia ze swej strony, pozbawiona dążeń, stawia duszy opór, uniemożliwiający jej najczęściej realizację zamierzeń. Życie we wszystkich odmianach przedstawia się więc, jako swoisty poligon doświadczalny dla dusz, zaś moment 'śmierci', uwolnienia duszy od ciała, wiąże się z koniecznością rozliczenia jej z efektów, do jakich doszła w zmaganiach z materią". Platoński ideał ascezy zgodnie z którym: "Wyzwolenie duszy jest więc możliwe tylko poprzez świadome i całkowite "wyciszenie" ciała i jego potrzeb, oddanie go pod władzę rozumu" został w chrzęścijaństwie zaakcetowany i uskrajniony. Upowszechniany przez wielu ideał takiego sposobu życia nie tłumaczył jednak dychotomii świata i genezy losu człowieka, wydanego na pokusy i upadki pomimo Bożego miłosierdzia.
Dlatego też każda próba interpretacji świata musiała stanąć na przeciw dylematu, który można by wyrazić pytaniem: w jakim stopniu wszechmocny i miłosierny Bóg dopuścił istnienie zła, czyniąc tym samym niedoskonały porządek stworzonego świata. Odpowiedź tłumacząca istnienie zła może być filozoficzna, bądź teologiczna. W pierwszej wskazywano na to, że zło ma w dostępnym naszemu poznaniu świecie zakres ontologicznie ograniczony, w drugiej zaś usprawiedliwiano jego istnienieograniczeniami wypływającymi z realizacji bożych planów na ziemi.
W obydwu interpretacjach pomocne w tym względzie okazały się inspiracje sięgające do tradycji neoplatońskiej, które odwoływały się wprost lub za pośrednictwem licznych komentarzy do treści skupionych w dialogu Timajos. Platon w Timajosie wprowadził pojęcia: mikro - i makrokosmosu, które zajmują centralne miejsce w europejskich naukach tajemnych epoki nowożytnej. Powrót do Timajosa jest próbą przypomnienia zależności, jaka zachodzi pomiędzy mikrokosmosem a wszechświatem, człowiekiem a sferą planet i nieskończonymi przestrzeniami. Skonstruowanie obrazu świata posiadającego kilka poziomów poczynając od ziemskiego po idealny dawało szansę na interpretację problemu zła, zgodnie z którą można było zło zamknąć w wydzielonej części wszechświata. Dokonywano więc założeń, zgodnie z którymi istnieją co najmniej dwa, albo więcej poziomy ontologiczne. Na najniższym poziomie ontologicznym występują i ujawniają się sprzeczności pomiędzy dobrem i złem, mogą istnieć pośrednie poziomy idei i logosu oraz poziom najwyższy, wolny od wszelkich antynomii, a więc w pełni doskonały. Człowiek stający w centrum stworzonego świata pomiędzy sferą boską, logosem utożsamianym z Chrystusem, a światem natury zostawał podddany tragicznemu rozdarciu. Nie ułatwiała w przezwyciężeniu tego rozdarcia otwarta kwestia chrześcijańskiego Boga, który jak nauczał Kościół "zna i kocha każde stworzenie". Stąd rozdarcie człowieka stawało się punktem wyjścia do antropologicznej refleksji nad złem w systemach teologiczno-filozoficznych średniowiecza.
Wiele pisanych źródeł
(anonimowych) świadczy o istnieniu zarówno we wczesnych jak i
późniejszych wiekach średnich teologii wyraźnie manichejskiej, w
której dominującą rolę odgrywa filozoficzne pojęcie Boga,
podporządkowanego ścisłej konieczności. Jeśli Bóg jest zarazem
dobry i podlega własnej absolutnej konieczności, to jedynym
wyjaśnieniem obecności zła jest istnienie drugiej zasady
wszechświata: zasady zła. Jest to rozumowanie licznych
autorów powołujących się na autorytet Pisma
Świętego i w pełni świadomych faktu, że tego rodzaju wywód może
spotkać się z przeciwdziałaniem magisterium kościoła i staje w
sprzeczności z coraz precyzyjniej opracowywanymi zasadami
wiary.
I Jan Szkot Eriugena jest filozofem, któremu ze względu na samodzielność myśli i wielkie zasługi w utrwaleniu i przekazaniu pomników tradycji antycznej przypada rola szczególna. Filozofia Eriugeny stanowi pomost w recepcji tradycji neoplatońskiej, pomiędzy schyłkiem Cesarstwa Rzymskiego a Renesansem, z jego zakrojonymi na szeroką skalę XV-wiecznymi badaniami tradycji antycznej. Tematyka zła u Eriugeny przewija się we wszystkich ważniejszych jego pracach. Władze kościelne poprosiły Eriugeną, by zajął stanowisko w sporze teologicznym dotyczącym predestynacji. Był to spór religijny IX wieku, wynikający ze sprzeczności w rozumieniu pism św. Augustyna. Sprzeczności te powstały w związku z interpretacją filozofii augustiańskiej dokonanej przez benedyktynów (przewodził im mnich Gottshalk). Sformułowali oni radykalną wersję doktryny o predestynacji głosząc, iż jednych Bóg przeznaczył na potępienie a innych na zbawienie bez względu na ich wolę i działanie. Człowiek jako istota upadła ma jedynie wolność w czynieniu zła, natomiast jego dobrymi uczynkami kieruje wyłącznie wola Stworzyciela. Koncepcja Gottshalka zyskała nie tylko zajadłych adwersarzy ale i zwolenników, obrońców, czy nawet reinterpretatorów, jak Jan Szkot, który zajął stanowisko w tym sporze, pisząc traktat O przeznaczeniu.
Jan Szkot Eriugena skłaniał się ku tezie, że zło nie jest niczym pozytywnym, skoro nie ma żadnego substancjalnego podłoża, a jedyną jego podstawą jest nierozumne i przewrotne poruszenie rozumnej natury, mające źródło w wolnej woli. Człowiek na początku świata jako istota rozumna i obdarzona intelektem nie chciał upaść, ale mógł zostać zwiedziony, zwłaszcza że nie osiągnął jeszcze stanu doskonałości. Według Eriugeny grzech nie wynika z natury człowieka, a również nie ma żadnej naturalnej przyczyny. Stąd też w systemie Eriugeny dualizm dobra i zła w odniesieniu do człowieka został zinterpretowany w duchu Biblii: w stanie przed grzechem i w stanie upadłym. Przed grzechem człowiek poznawał wszystkie rzeczy w ich przyczynach istniejących w Umyśle Bożym, po grzechu natomiast człowiek przechodzi od poznania rzeczy materialnych ku poznaniu rzeczy duchowych, od najniższych teofanii ku najwyższym. Na stronicach traktatu Eriugeny O przeznaczeniu spotykamy się z rozważaniem, tak jak śmierć jest brakiem życia, tak też (w duchu augustiańskim) zło jest brakiem dobra. Zatem, podobnie jak ludziom nie są znane okoliczności śmierci, nie jest możliwa wiedza o jednostkowo konkretnym złu, które zaistnieje w przyszłości. Z tak zastosowanego rozumowania wynika formuła jednej pozytywnej predestynacji dotyczącej szczęśliwie wybranych. Potępienie nie może być sprawą predestynacji, bo predestynacja jest wiedzą z góry przez Boga posiadaną, a wiedza może dotyczyć tylko tego co jest (zło ontycznie nie istnieje, ponieważ jest brakiem dobra). Predestynacja może być pozytywną wiedzą Bożą o wybranych, którzy dostąpią zbawienia. Ograniczoność człowieka polega również na tym, że nie posiadamy umiejętności rozeznania, kto będzie wybranym do życia wiecznego. Małość człowieka nie ma charakteru etycznego, ale sprowadza się do ograniczoności jego poznania.To, co jesteśmy w stanie poznać, to jedynie objawienia Boga w świecie (tzw. teofanie). One jednak mówią nam tylko o dobrych ideach pochodzących od Boga, a nie o złu, które nie istnieje ani jako idea ani jako byt. Bóg nie jest odpowiedzialny za zło ponieważ dotyczy ono przyszłości, w obrębie której Bóg zna jedynie pozytywne idee i ich realizacje, a nie ich zaprzeczenie wynikające z przyznanej człowiekowi wolnej woli. Bóg nie może przewidywać przyszłości w tym co dotyczy negacji idei oraz bytów nieistniejących - a więc zła czynionego przez człowieka i będącego konsekwencją jego upadku przed wiekami.
W swoich poglądach Eriugena posunął filozofię Boga dalej, niż którykolwiek z jego poprzedników, wyrażając ją w postaci skrajnie emanacyjnego deizmu i panteizmu zarazem. "Bóg jest wszędzie, w każdym miejscu i w każdym człowieku" pisał w De divisione naturae. Człowiek nie jest w stanie ustalić form, ani sposobów działania Boga. Nie może nawet twierdzić, że świat powstał jako akt woli Boga. Bóg w systemie Eriugeny jest zdefiniowany jako nadmiar bytu, podlegający konieczności wiecznego urzeczywistniania się. Świat wywodzi się z Boga, ale Bóg jest "istotą wszechrzeczy" i jest "wszystkim we wszystkim". Tak rozumiany Bóg staje się tożsamy z tym, co istnieje. O tym, co nie istnieje, ani idealnie ani substancjalnie, nawet Bóg nie może mieć żadnej wiedzy. Rozważanie przeznaczenia bytów nieistniejących świadczy jedynie o pomieszaniu ludzkiego rozumu i przynosi ujmę Majestatowi Boga.
Eriugena poszedł drogą
odwrotną aniżeli ci, którzy odwayli się twierdzić, iż zło nie jest
obce naturze Boga. W zaprojektowanym świecie Bóg założył wolność
inną niż własna a ta dopuszcza konieczność zła i każe patrzeć na
wszystko, co stworzone jako nietrwałe i zagrożone wolnością
czynienia zła. W porządku świata, zaproponowanym przez Eriugenę,
natura ma cztery poziomy, gdzie poziom pierwszy - tworzenia i
ostatni - rozpadu, są tożsame z Najwyższym.
Etap drugi jest Logosem - światem idei, tożsamym z teofaniami idei.
Trzeci najniższy etap to świat rzeczywisty, będący dalszą emanacją
Boga, stający się praktycznym zrealizowaniem pochodzących od niego
idei. Ten rzeczywisty świat ma więc sens podwójny, objawia Boga
i skrywa Go zarazem. Każde poznanie ma
dwa sensy: naturalny i głębszy będący odzwierciedleniem bożych
idei. Natura, która jest postacią objawiania się Boga jest ściśle
związana ze strukturą idei. Ten, który bada naturę i ten, który
bada idee zawarte w Pismach objawionych
winien kierować się tymi samymi zasadami to jest rozumem
pochodzącym od Boga i wolną wolą w dokonywaniu wyboru. Człowiek
został postawiony w roli uniwersum, jest mikrokosmosem, ma umysł
anioła, zmysły zwierząt, formę, naturę i
cechy doskonałej materii. Jest sumą form posiadanych przez naturę,
przekracza ją jednak w swym dążeniu do jedności z Najwyższym.
Dążenie to realizuje się na wszystkich poziomach: naturalnym
poprzez śmierć, idealnym poprzez rozum i na poziomie
najwyższym poprzez tożsamość dążeń
wszystkich poziomów razem. Według Eriugeny złem nie jest ani
śmierć, bo prowadzi do stopienia się z Najwyższym, ani idee, które
są rozwinięciem Umysłu Boga realizującego się na Ziemi poprzez
Logos. Istnieje ono tylko na najniższym poziomie ontologicznym, bo
tylko w wymiarze jednostkowym przejawia się poznanie zła, tylko
jednostki żyjące doświadczają
Eriugena stanął na stanowisku
niepoznawalności zła, głosił w duchu neoplatońskim, ontologiczny
brak jego istnienia. Twierdził, że rozum ludzki, pochodzący od
Boga, może poznawać jedynie realności to jest naturę i idee. "Zło
nie jest" - jest ontycznym brakiem dobra, stąd nie możliwe jest
jego poznanie przed zstąpieniem na najniższy poziom bytu.
W Komentarzu do Ewangelii św. Jana Jan Szkot
Eriugena zauważył, że w dziejach Chrystusa stoimy wobec tajemnicy
zła, która ograniczona do ludzkiego wymiaru jest trudna do pojęcia.
Chrystus, umierając na krzyżu, doświadczył prawdy i wypełnił
się w niej jako osoba. Zawołał jednak
przedtem: Boże, czemuś mnie opuścił? Jako Bóg weryfikuje prawdę
cierpienia i śmierci, ale sam tą prawdą nie jest. Prawdą jest osoba
Boga. Konflikt zaistniał, Chrystus powiedział: Ja jestem drogą,
prawdą i życiem - oto cechy osoby.
Egzystencja człowieka związana jest z katastrofą porządku
kosmicznego, która realizuje się cały czas. Dobro, którego we
wszechświecie jest za mało, by wszechświat wypełnić miesza się z
pustką, utożsamianą ze złem.
II. Joachim z Fiore (łac. Joachimus Florensis, wł. Gioacchino da Fiore) XII-wieczny mnich kalabryjski, który napisał takie dzieła jak: Zgodność Starego i Nowego Testamentu, komentarz do Apokalipsy, niedokończony Traktat o czterech Ewangeliach i Ewangelia Wieczysta (autorstwo niepewne). W swych poglądach inspirował się pismami Maksyma Wyznawcy, dziełem Jana Szkota Eriugeny oraz Roscelina (1050-1120), nominalisty, którego spekulacje językowe przeniesione na grunt teologii doprowadziły do odnowienia herezji z początków chrześcijaństwa, mówiącej o równorzędności trzech bóstw. Joachim był teologiem i filozofem. W historii filozofii średniowiecznej jest trzecim historiozofem (po Euzebiuszu z Cezarei i św. Augustynie). Joachim jest wybitnym reprezentantem najbardziej heterodoksyjnego odłamu w dziejach średniowiecznego mistycyzmu. W swych pracach wyłożył regułę nawiązującą do idei chiliastycznych. Głosił pogląd, iż po tysiącu latach panowania porządku chrystusowego, nastąpi na Ziemi kolejny przełom w dziejach.
Joachim z Fiore był myślicielem, który przedstawił historię, jako proces ewolucyjny od przeszłości, tej która była złą, ku przyszłości która ma być doskonale dobrą. Postęp ludzkości odbywa się na podstawie objawień Boga.
Neoplatonizm Joachima z Fiore ma swe źródło w "koncepcji tożsamości duszy świata z Duchem Świętym. Cóż bowiem prostszego, jak przyjąć, że tym elementem sprawczym i porządkującym jest sam Bóg w Swej trzeciej Osobie. Ojciec daje istnienie, Syn jest odwiecznym planem, Duch siłą aktualizującą ten plan".
Wyróżnił trzy okresy. Pierwszy, to okres Starego Testamentu, odpowiada w jego doktrynie erze Boga Starego Testamentu, Boga Żydów, Boga zła. Pisał, że w epoce Starego Testamentu Żydzi byli nauczani przede wszystkim jak żyć według bożych zasad z pożytkiem dla ciała. Chrystus rozpoczął nauczanie o harmonii ducha i opanowywaniu ciała. W życiu następnych pokoleń, poprzez ascezę i pragnienie świętości, człowiek będzie mógł zostać powołany do roli, w której rozpocznie w swej pełni panowanie trzecia osoba boskiej Trójcy - Duch Święty - a życie ludzkie osiągnie stan nie zakłóconej doskonałości duchowej. Według obliczeń Joachima przedział czasu od przyjścia Chrystusa do lat sześćdziesiątych XIII wieku stanowi epokę Syna Człowieczego - erę Chrystusa. Joachim twierdził, iż cała era od narodzin Chrystusa do schyłku dwunastego wieku to czas oczyszczenia ducha ludzkiego na Ziemi. Trzecia nadchodząca epoka będzie erą Ducha Św. W epoce tej, dzięki nowym objawieniom, powstanie nowa literatura sakralna, a Nowy Testament utraci swe priorytetowe znaczenie, tak jak stało się to z księgami Starego Testamentu. Istotne różnice pomiędzy Starym a Nowym Testamentem dotyczą obrazu Boga i poziomu etycznego przesłania. Stary Testament, będąc fundamentem nowych religii, sam pozostał systemem religijnym dla jednego narodu - żydowskiego. Nowy Testament ponieważ zawiera zapowiedź wojen i nawracania siłą musi zostać zastąpiony przez etycznie wyższe przesłanie - pisał Joachim. W swych wywodach powoływał się na słowa Chrystusa: nie pokój wam przynoszę [...] nastąpią czasy, w których brat wystąpi przeciw bratu....
Joachim tymczasem twierdził, iż od narodzin
Chrystusa do współczesnych mu czasów, to okres oczyszczenia dla
rodzaju ludzkiego na Ziemi. Inaczej bowiem nie sposób pojąć i
uzasadnić tragicznego rozdarcia dziejów. Tym samym dylemat z ilu
elementów będzie składać się chrześcijańska wizja świata Joachim
przenióśł w wymiar historii.
III. Mikołaj z Kuzy, to jeden z najlepiej wykształconych ludzi schyłku Średniowiecza (XV-e stulecie), wybitny filozof, teolog i naukowiec zainspirowany neoplatonizmem. Był myślicielem, któremu udało się w najdoskonalszy sposób rozstrzygnąć dylemat dotyczący natury zła. Oddzielił teologię jako naukę o Bogu od etyki jako nauki o moralności, z jej podstawowymi kategoriami dobra i zła, które u niego odnosiły się wyłącznie do postępowania człowieka.
Kuzańczyk przeszedł do historii myśli, jako twórca konstrukcji językowej, określającej Najwyższego terminem coincidentia oppositorum. U Mikołaja z Kuzy pojęcie koincydencji otrzymuje dwa sposoby rozumienia. Rozumienie pierwsze jest ściśle neoplatońskie - polega na zespalaniu się w nieskończoności Bożej najmniejszego z największym. Drugie rozumienie kładzie nacisk na to, że termin coincidentia obejmuje głównie sprzeczności. Prawo bowiem wyłączonego środka obowiązuje ludzki rozum, stosujemy je w logice i etyce. Nie ma ono natomiast zastosowania w odniesieniu do intelektu poszukującego Boga i woli ludzkiej, wgłębiającej się na drodze kontemplacji w nieskończoność Stwórcy świata. Możemy wówczas oddzielić niepojętego dla nas Boga od świata, z jego nieskończoną przestrzennie materią - nauczał Kuzańczyk - ale skończoną w czasie i przez to zdegradowaną na wszystkich stopniach bytu. Pojęcie "dobro" i "zło" należą tylko do ludzkiego świata i nie należy ich stosować do Istoty Najwyższej, która nie jest z tego świata.
W zdegradowanym świecie człowiek ma do odegrania rolę szczególną. Jest mirokosmosem, w którym dzięki tylko jemu właściwemu sposobowi ujmowania rzeczywistości odbija się cały wszechświat (największe odbija się w najmniejszym). W ten sposób człowiek jest podobny do Boga przez to, że każda poszczególna jednostka jest jedyną i absolutnie niepowtarzalną, dlatego też nie waha się Kuzańczyk nazywać człowieka "stworzonym i widzialnym na ziemi Bogiem".
Dla Kuzańczyka, zło przejawia się wyłączne w świecie ludzkim, przy czym nie jest ono dla niego tak jak dla Augustyna "brakiem dobra", jest pewną realnością wynikającą z zakłóconych proporcji zarówno w całym społeczeństwie jak i w poszczególnych jednostkach. Termin coincidentia oppositorum, w myśli Kuzańczyka, odnosi się także do człowieka. Jego dusza i ciało realizują antyetyczność, która jednak może zostać pokonana przez osiągnięcie psychofizycznej jedności ludzkiej natury, na drodze ćwiczeń i doświadczenia mistycznego.
Kuzańczyk, tak jak i inni naeoplatonicy, zakładał trójdzielną naturę człowieka, na którą składa się zwierzęce ciało, gotowa do oddania się ciału dusza i medium - duchowy pierwiastek łączący. Zakłócenie równowagi pomiędzy tymi trzema elementami koegzystującymi w człowieku decydują o kształcie temperamentu, a przez to o jednostkowym złu. Materia, z której uczyniony jest świat nie jest jednak wyłącznym nośnikiem zła, chociaż w niej ontologiczne zło pozostawia widoczne spustoszenie. Materia świata jest, w poglądach Kuzańczyka, niczym platońska chora, czymś jednorodnym choć pozostającym w ciągłym ruchu. Świat tak rozumiany jest światem żywym, bo przenika go w całości i w każdej cząstce Dusza Świata.
W interpretacji Kuzańczyka, dokonywanej w duchu neoplatońskim, jeden i jednorodny, uczyniony z tego smego tworzywa świat "podzielony jest na gatunki, czyli klasy naturalne, w obrębie których jednostki należące do danego gatunku uszeregowane są od najmniej doskonałej do najdoskonalszej, podobnie jak i gatunki, przy czym przedstawiciel danego gatunku, najpełniej go realizujący, styka się z najniższym pod względem doskonałości egzemplarzem gatunku wyższego"_. Taka interpretacja świata i procesów w nim zchodzących powoduje, że świat ludzki podlega największym zakłóceniom harmonii, gdyż nad ludźmi nie ma wyższego od nich gatunku. Nad ludźmi jest tylko Bóg, który jednak "nie jest z tego świata".
Dlatego też zła istniejącego w świecie wyeliminować się nie da, a nawet niekiedy byłoby to czczą aktywnością. W świecie istotna jest harmonia, a ta w obrębie materii możliwa jest do osiągnięcią jedynie w drodze dualizmu przeciwieństw: powstawania i ginięcia, narodzin i śmierci, dobra i zła. Społeczeństwo podobne jest do żywego organizmu człowieka. To co może w największym stopniu zagrażać społeczeństwom to brak harmonii temperamentów. Temperamenty ludzi skupiają niczym w soczewce dobre i złe cechy każdej niepowtarzalnej jednostki.
Poszczególne stany i kategorie obywateli i ich harmonijne współistnienie decyduje o stopniu doskonałości danej wspólnoty. Brak równowagi zakłócony przez jednostkową władzę o negatywnych cechach temperamentu jest największym złem, jakie może spotkać ludzi. Chociaż i to zło zostanie w przyszłości planów Bożych, dotyczących ziemskiego lub nadprzyrodzonego świata, zrównoważone. Zło jednostkowe jak i zło społeczne jest więc relatywne, substancjalne i wynika z zakłóconych poporcji. Kuzańczyk podawał ironiczny przykład, że tuzin zbójców jest groźny dla samotnego podróżnika ale nie dla oddziału wojska.
Szereg kazań i wystąpień oraz
wysiłków kardynała z Kuzy miało na celu gruntowną reformę kościoła.
Mikołaj postulował ograniczenie ziemskiej władzy papieży, a z
czasem opowiadał się za całkowitym jej zastąpieniem uprawnieniami
scedowanymi na kolegium kardynałów. Zgodnie z wypracowaną przez
siebie antropologiczną koncepcją harmonii temperamentów ludzkich
postulował kolegialność na każdym etapie podejmowania decyzji w
kościele. Tam gdzie panuje kolegialność trudniej jest
podporządkować osoby służące złym
instynktom jedynowładcy. Był zdania, że tylko wówczas znajdzie się
miejsce dla teologów, ludzi uczonych i prawdziwych sapientes -
mędrców, którzy w swoim życiu łączą rozwój umysłowy z
duchowością.
Trzej wybrani myśliciele: Jan Szkot Eriugena, Joachim z Fiore i Mikołaj z Kuzy doszli do wniosku, że wyłącznie wiara w Boga, jak też i zwyczajna dobroć nie wystarczy do przezwyciężenia zła i uzyskania zbawienia po śmierci. Pouczali, że jednostka powinna "torować sobie" drogę do zbawienia, najpierw kierując się rozumem, a następnie wolą wzniesienia się na wysoki poziom doświadczenia mistycznego.
Wszyscy trzej stawali wobec konieczności rozróżnienia hierarchicznych porządków: porządku indywidualnego, pośredniego i powszechnego uniwersum. Dobierali inne nazwy rozgraniczające porządek lokalny, generalizujące stany pośrednie i porządek kosmiczny. Doświadczenie tego, co indywidualne i lokalne dostępne jest każdemu. Natomiast wysiłek zmierzający do zrozumienia świata jest możliwy tylko poprzez pojęcie "anima mundi" będącej źródłem dla indywidualnych dusz rodu ludzkiego. Tylko ona może wprowadzić, zarówno przy pomocy Demiurga uosabiającego sprzeczności, jak i Syna Bożego trwały, niezmienny ład. Źródło nieśmiertelnego życia winno być bowiem celem każdego człowieka, który dąży do powrotu w sferę bóstwa.
Porządek indywidualny, czy lokalny jest widoczny i dobrze znany. Porządki wyższe to porządki ukryte. Obrazowanie świata, charakteryzujące się odmiennymi relacjami wobec porządku ujawnionego i porządku ukrytego prowadzi do rozpowszechniania się postawy ezoterycznej. Ezoteryczna postawa poznawcza zakładała obraz świata, w którym to co zewnętrzne i powszechnie znane może być przedstawiane jako podzielone, zdegradowane, upadłe i złe, zaś to co ukryte niesie w sobie idee tego co wzniosłe, doskonałe i dobre.
Wartości ukryte stały się w tym wypadku wyrazem połączonego ideału chrześcijańskiego platonizmu, w którym wszystkie konkretne rodzaje rzeczywistości poznawalne zmysłami stają się tylko słabymi kopiami tych doskonałych, które sobie tworzymy, pojmując każde słowo. Celem poznania, jest rozwój przede wszystkim wewnętrzny, który możemy realizować jedynie dzięki rozwojowi osobowości, korzystając z dwóch przeciwstawnych skłonności naszego charakteru: uczestnicząc dzięki rozumowi w poznania zła a poprzez ćwiczenie ducha we współtworzeniu dobra. Nałożenie na rozum odpowiedzialności za rozpoznawanie zła uwikłało całe chrześcijaństwo w niejednoznaczną postawę wobec wiedzy. Powiększanie wiedzy służy zarazem zgłębianiu otchłanności zła, a zatem jest zajęciem niebezpiecznym. Jedynem wyjściem staje się zwrócenie w stronę bezpośredniego, mistycznego kontaktu całej osoby ludzkiej z absolutem, i/lub pokładanie całej nadziei w bożej łasce. Spór o formy kontaktu z porządkiem nadzmysłowym stał się nierozwiązanym, w sposób zadowalający, konfliktem religii chrześcijańskiej. Da się go wyrazić pytaniem: Mistyka, czy Łaska? Czy depozytariuszem łaski jest ziemski kościół i jego kapłani odpuszczający grzechy i sprawujący najświętszą ofiarę?
Nieliczni, samotnie poszukujący zbawienia, ci którzy opanowali pragnienia własnego ciała, stają się posiadaczami wiedzy - gnozy o wyższym porządku, dzięki któremu przezwyciężają zło. Dzieje się tak dlatego ponieważ, jak twierdzą oświeceni, stało się im dostępne dążenie, którego istotą jest ludzka zdolność do przezwyciężania zła poprzez przeżywanie olśnień, mistycznych uniesień, uczuć i stanów wyższych. Są to stany doświadczane.przez mistyków w trakcie ekstazy na równi z procesem myślenia. Owe zdolności człowieka przybliżają "części" duszy moment wyzwolenia spod władzy materii, co pozwala niektórym wznieść się ku sferze doskonałości i utrzymać w niej.
Posiadacze takiej wiedzy, winni każdą swoją codzienną czynność widzieć w relacji do duchowego, wiecznego, choć niewidzialnego wzoru. W europejskiej tradycji średniowiecznego chrześcijaństwa nacechowanego mistycyzmem następowało połączenie platońskiego rozumienia filozofii, jako odkrywania ukrytych porządków świata z religijnością gnostyczną. W przeświadczeniu gnostyków każdy akt poznania stawał się zarazem aktem religijnym. Platoński ideał filozofii był tak bardzo rozpowszechniony, iż także Ojcowie Kościoła głosili, że rozum, wprawdzie z pomocą łaski nadprzyrodzonej, winien odkrywać prawdy nie będące powszechnie dostępne. Nie odważyli się jednak powtórzyć za Platonem, iż rola rozumu polega na aktywnej walce ze złem moralnym i metafizycznym jednocześnie. Spór o rolę ludzkiego rozumu i o jego relację do wiary oraz zadaniaw walce ze złem trwał przez całe średniowiecze i odżywał także w czasach późniejszych.
Trzy zarysowane systemy Eriugeny, Joachima z Fiore i Mikołaja z Kuzy potwierdzają neoplatońskie założenie, mówiące o tym, że kiedy kierujemy się rozumem możemy przyjąć "pozorność" zła, czy też założyć jego incydentalność, przejawiającą się na najniższych piętrach hierarchi bytów. Natomiast kiedy kluczem wszelkiego oglądu świata jest tylko wiara, zło staje się podwójnym wyzwaniem wobec nadziei człowieka i wobec doświadczenia miłości. Albowiem nigdy człowiek nie otrzymuje tyle miłości ile pragnie i nie ma szans na spełnienie większości swoich nadziei.
Z perspektywy refleksji nad złem, podstawowe trzy filary religijności chrześcijańskiej: wiara, nadzieja i miłość, dodane do platońskiego kanonu cnót: dzielności, umiaru, przezorności i sprawiedliwości, przysłoniły etyczne przesłanie platonizmu.
W filozofii chrześcijańskiej, zło występuje zarówno na płaszczyźnie aksjologicznej (wolnego wyboru człowieka) jak i ontologicznej (należymy do przemijającego świata a śmiertć nas z niego wyzwoli).
Jednak, ani neoplatońskiej filozofii, ani chrześcijańskiej teologii nie udało się zaanektować ezoterycznego przesłania, według którego życie człowieka w świecie jest koszmarnym snem, na który tylko w bardzo niewielkim stopniu mamy wpływ, z którego nie dane nam jest się obudzić wcześniej, niż w momencie, kiedy wypełnią się dzieje.
http://bracia.racjonalista.pl |
|
wizyt:
25.02.2002 r. |