Bakałarz Krzysztofa Lubienieckiego
Pierwszą postacią, jaką spotykamy na kartach polskiego arjaństwa, jest kobieta. Tą pierwszą zwiastunką, a zarazem męczenniczką tego wyznania 1 miała być Malcherowa Zalaszowska, co w r. 1539 na rynku krakowskim weszła na stos "tak śmiele jako na wesele". Jak pisze w Kronice świata Marcin Bielski, częścią przez białogłowy, częścią przez żydy namówiona, chrześcijańską wiarą wzgardziła, wybrawszy sobie wiarę mieszaną, trzymała i z tą i ową, zwłaszcza żydowską, jako nieustawiczną".
Ze słów Bielskiego wynikałoby, że białogłowom polskim podobała się wiara "nieustawiczna", wiara zmienna, nieokiełzana, wiara, która dawała upust gonitwie za czemś modnem, nowem, niezwykłem. Jak przypadała im do gustu moda i krój sukien włoskich, tak również miały upodobanie w modnych doktrynach, które do Polski przywieźli tacy Włosi, jak Ochino, Blandrata, Lizmanin, Negri, Alciati, Gentile. W istocie współcześni ewangielicy skarżą się na to, że przyczyną rozwoju antytrynitarstwa jest ta moda włoska. Nie można jednak powiedzieć, aby wszystkie krańcowe zasady tej modnej wiary, odrazu przypadły Polkom do gustu. Ksiądz Reszka zaświadcza, że kiedy Ochino w Krakowie na kazaniach zalecał - mormonizm, kobiety podniosły taki protest, że fremitu mulierum reprobatus"2 musiał z Polski uchodzić...
Na innem jednak miejscu tenże sam ksiądz Reszka jakby sobie zaprzecza, wskazując, że ta nowa wiarka dzięki swej "nieustawicznej" zmienności znalazła poklask u wielu polskich niewiast. Podobały się im - jak pisze - te gwałtowne przeskoki myśli, "tych to naszych skoczków albo taneczników, a możemy je słusznie i tanecznikami nazywać, bo jeśli niewieści naród nie jest ustawiczny, ale odmienny, nie może być nic tak nieustawicznego i tak odmiennego, jako ci tanecznicy, którzy ustawicznie z jednej wiarki albo raczej z jednej sekty na drugą przeskakują tak, iż już drudzy do tego kresu doskoczyli, a drudzy także za nimi wnet doprą, o których prorok napisał: "Powiedział bezrozumny w sercu swojem: Niemasz Boga" 3
Podobał się kobietom ów wciąż zmieniający się "Proteus abo odmieniec", ta wiara - jakby bez dogmatu. Kobiety garnęły się tak do tego wyznania, że nawet niektórym się zdawało, jakoby ta "wiarka" dawała im więcej praw w sprawowaniu kultu, że przypuszczała - "do wieczerzy białogłowy".
Już królowa Bona, porzucając Polskę, z oburzeniem podnosiła, że jej płeć odgrywa tak wybitną rolę w arjaństwie. W rozmowie z Hozjuszem mówiła z gniewem: "Nawet kobiety" - jak słyszę - już miewają kazania. O! gdyby żył mój mąż nieboszczyk, nauczyłabym je, co to znaczy kaznodziejstwo! Ja jestem królową chrześcijańską! Nigdy nie dałam się wciągnąć w te błazeństwa" 4
Wnet o
tej
przewadze "narodu niewieściego" w tem wyznaniu przeciwnicy zaczęli
rozpuszczać
wierutne i nieprawdopodobne baśnie. Posądzano ich o rozpustne wybryki w
rodzaju
Adamitów a w r. 1566 w czasie uroczystego wesela arjańskiego panny
Filipowskiej, wychodzącej za mąż za Gnoińskiego, musiał gospodarz domu
zbijać
plotkę, jakoby nowożeńców postawił nago wobec widzów pod świerkiem w
ogrodzie 5. Szczególnie jezuici
w pismach polemicznych
wytykali arjanom, że śród nich rej wodzą "Doktorowe", a wdowę po
arjaninie
Dudyczu z domu Zborowską, nazywali "waszą papieżycą w Śmigłu, której wy
też
dworujecie" 6
Właśnie z tego Śmigła wyszedł głośny wróg arjan i szermierz, jezuita Śmiglecki, który w swych broszurach polemicznych często akcentuje 7, że św. Paweł zabronił kobietom kaznodziejstwa, a nakazał im milczeć i słuchać w pokorze. Ten Śmiglecki szczególnie dokuczył arjanom, gdy w jednem z swych pisemek wyżej postawił luteran ponad socynjanów, a to dlatego, że pastor luterski otrzymuje swą misję kapłańską przynajmniej od władcy panującego, gdy zaś u arjan duchownym jest ten, "na kogo zgodzi się choćby najniższy z gminu czy to szewc, czy rzemieślnik, rzeźnik, czy chłopiec, czy kobieta, byle tylko chciał tego ministra słuchać. I nic dziwnego, na taki urząd "duchowny" nie trzeba szukać lepszego zatwierdzenia" 8 Arjanin Szmalc w odpowiedzi zapewniał, że u nich ani chłopcy ani kobiety nie rozstrzygają w sprawach duchownych 9, a zresztą kto wie, czy wobec Boga biskupi i jezuici zawsze mają znaczenie większe aniżeli rzeźnik.
Trzeba
przyznać, że w istocie arjanki bywały często w literaturze teologicznej
bardzo
oczytane, znały biblję nienajgorzej, a przytem jakimś mistycyzmem
religijnym
były owiane. W rękopisie, znajdującym się w Dobrzechowie w bibliotece
hr.
Michałowskiego 10, napotkać
można "list od
jednej bogobojnej pani do miłych i pobożnych rodziców roztropnie i
uważnie
pisany", gdzie autorka sypie cytatami ze Starego Zakonu (Job, Dawid), z
listów
Pawła, aby dojść do wniosku, że szczęście nie jest na tym, ale na
tamtym
świecie, że trzeba znosić z pokorą cierpienia, a tylko coraz to wyżej
wznosić
się ku doskonałości.
Zdaje
się,
jakoby arjanki, czyli jak same się nazywały "christjanki", bardziej
były do
tego wyznania przywiązane, bardziej żarliwe, w wyznawaniu bardziej
śmiałe i
nieugięte aniżeli "christjanie". Bracia polscy dawno już porzucili swe
wyznanie, gdy "siostry" nieraz same jedne z całej rodziny uporczywie
się tej
wiary trzymały. Tak na przykład Elżbieta Pilecka sama jedna w
arjaństwie
wytrwała, choć nawet już wszystkie jej dzieci przeszły na katolicyzm.
Nadarmo w
chwili jej skonu (1639) dzieci katolickie zniewolić ją chciały do
przyjęcia
komunji, wtykały krucyfiks, dawały do pocałowania obrazek, staruszka
"mężny
wszystkim odpór, póki sił i mocy stawało, dawała i onym się broniła"11. Podobną żarliwość okazała inna
staruszka.
Oto rotmistrz arjanin Orzechowski ma być rozstrzelany w r. 1658 na
podwórzu
zamkowem. Darują mu życie pod jednym warunkiem, że przejdzie na
katolicyzm. On
odsunął wszystkich katolickich księży, ale w końcu możeby się zachwiał,
gdyby
przy nim nie stała i nie umacniała go w arjaństwie jakaś staruszka
12
I kiedy
na
skutek ustawy z r. 1658, wypędzającej arjan, zdawało się, że wszyscy
"bracia
polscy" przeszli już na katolicyzm, wówczas przekonano się ze
zdumieniem, że w
Polsce arjanizm nadal się krzewi - bo zostały arjanki. Dopiero sejm r.
1662
zabrał się do źródła tego wyznania, t.j. do kobiet, i zaznaczył, że
obok mężów
muszą i "białogłowy wszystkie i żony mężów" tak samo podlegać ustawie
1658,
gdyż one to głównie szerzą arjanizm, mają "sługi arjanki", korespondują
z
ministrami arjańskimi i dzieci w arjaństwie wychowują 13.
Chociaż ustawa nowa groziła konfiskatą dóbr "takich białych głów",
pomimo to
niektóre jednak trwały nadal w arjaństwie. I tak w r. 1693 umarła w
Krakowie
staruszka arjanka, bratowa poety Wacława Potockiego, Zofja Potocka z
Taszyckich, która w tajemnicy wychowywała przy sobie w arjaństwie swą
wnuczkę
Zofję Mierzyńską 14, ostatnią
zdaje się
arjankę w Polsce.
Jaki duch wiał wśród tych dawnych arjanek polskich i jakie stanowisko pośród zboru zajmowały, o tem wyjaśnić mogą najlepiej ich modlitwy i rozmyślania, jakie się do dziś dnia dochowały. Oto leży przed nami malutki modlitewnik, który w r. 1633 wydał Jan Stoiński, zatytułowany Modlitwy nabożne. W nim autor daje napomnienia "siostrom", zwracając jakby uwagę na zarzuty, stawiane socynjankom, że nazbyt spod władzy mężów się emancypują, i hamując je w tym względzie.
"Christjanki"
" poucza - mają mieć "męże w takiej
powadze i
poszanowaniu, żeby nigdy nie przywłaszczały sobie zwierzchności nad
nimi, ale
raczej się ich woli we wszystkiem poddawały, aby tak ludzie postronni
nie mieli
przyczyny mowy Ojca Twojego i Twojej bluźnić, szkalując i źle udawając,
jako
zwykli, gdy co postrzegą między jej wyznawcami godnego nagany. Niechaj
żony
Chrystjańskie w swem przystojnem życiu z małżonkami swymi pokażą to,
czego się
w tej świętej szkole nauczyły, powinne posłuszeństwo... całe oddawając
mężom
swym, nie wyjmując z niego nic oprócz sumnienia, któremu Ty sam [o
Boże] prawa
przepisujesz. Niechaj to uczynią w bojaźni, w czystości, w milczeniu, w
cichym
i spokojnym duchu, któryby był najdalszy od zapalczywości, wrzasku,
swaru i
gniewu, a w tej mierze, żeby w odmianie żadnej uznać się nie dawały,
tak, aby
nie tylko zgoła się nie kaził w nich tak szlachetny duch, ale też sam w
części
jakiejkolwiek nie nadpsował się abo nadwątlił. Ten strój wewnętrznego
człowieka... niech zdobi
służebnice Twoje, w tym niech się jedynie kochają, dawszy pokój owemu,
który do
wystawy cielska tego skazitelnego
należy".
"A z
drugiej strony zaś mężowie Christjańscy niechaj
panują
małżonkom swoim wedle przepisu Twojego mądrego, sprawiedliwego nie jako
niewolnicom, ale jako tejże łaski [Bożej] dziedziczkom, jako ciału
głowa,
miłując tak, jakoś Ty umiłował Zbór, radząc o nich jako o własnem ciele
swem i
obmyślawając wszystkie potrzeby ich, tak żeby im ni na czem schodziło,
co do
żywota, zdrowia uczciwego wczasu przystojnego, wygody słusznej, a
osobliwie i
najwięcej zbawienia dusz ich należy. Niech mieszkają z niemi
umiejętnie,
wyrozumiewając im i dogadzając z każdej miary, nie srożąc się przeciwko
nim, nie dziwacząc, ani
się
urażając ledaczem i leda kiedy do nich ale raczej szanując jako
mdlejszego
naczynia niewieściego i wszelakim uprzejmej chęci wyświadczeniem coraz
to pokazując,
w jakiej są u nich wadze".
"Stare
niewiasty niechaj się ubierają w ubiór
przystojny na ich
powagę świątobliwą, niech będą dalekie od przeklętej potwarzy, napoju
mocnego
nierade używając i u trunku winnego w niewoli nie będąc, napominając
młodsze"
[Młodsze białogłowy] żeby umiały powinną i cale uprzejmą chęć oddawać
małżonkom... i potomstwo swoje miłować nie ową głupią, pieszczoną i
ślepą
miłością, która przez szpary patrzy na występki płodu swego ale
mądrą...
która
zawisła w dozornem wychowaniu... w karności potrzebnej... w
obmyśliwaniu
czujnem
tego wszystkiego, co do ich obejścia wedle ciała i pożytku duchownego
należy.
Więc [białegłowy] żeby były powściągliwe... czystości doskonalej
przestrzegające,
domu i rządu domowego i czeladki pilno doglądające, nie próżnujące, nie
uczące
się chodzić dom od domu abo pletliwe i lada czem się bawiące. Nadto aby
nie
były dziwaczkami kłopotliwemi, niecierpliwemi, ale dobrotliwemi". (s.
175).
A panna
ma tak się modlić i sobie
postanawiać: "Niech się nie kocham w stroju wystawnym i kosztownym, w
kroju
figlownym, w maści okazałej i świetnej, w pstrociznach ozdobnych. Niech
ochędostwo moje będzie w ubierze statecznym, poważnym, wstydem i
miernością
ograniczonym, nie w splecieniu wymyślnem włosów abo w obłożeniu złotem,
lubo
perłami abo drogimi kamieniami, gdyż taka wystawa... skutkiem jest
umysłu
nadętego... On łańcuszek złota brantownego z ogniwek cnót
niebieskich...
niech
zawsze wieszam na szyi serca mego, te niech będą manellami rąk moich"
(s. 611.)
Czy takie
były w istocie panny - chrystjanki w Polsce
nie wiadomo,
ale że takie rozmyślania snuły i czytały, tego dowodem jest, że znamy
egzemplarz tych modlitw Stoińskiego, który był własnością jednej panny
arjanki.
Mianowicie w Londynie w British Museum na ostatniej karcie tego
modlitewnika
Stoińskiego jest taki wierszyk dopisany czyją" ręką:
Jeżeli
przeczytamy z góry na dół litery początkowe wierszy, otrzymamy imię i
nazwisko
panny, której własnością był ten modlitewnik, to jest: "MARGARETA
RUAROWNA".
Była to niezawodnie córka znanego działacza arjańskiego, Marcina Ruara 16, Niemca spolszczonego († 1657). O
ile sam Ruar
po mieczu był pierwszym arjaninem, o tyle w linji żeńskiej tego domu
były
bardzo odległe tradycje arjańskie. Babka jego żony, Katarzyna Wejmar
(zmarła
1610), sąsiadowała blisko i znała się (familiariter) w Gdańsku z
Alciatem,
jednym z pierwszych zwiastunów antytrynitarjuszów polskich, i była przy
jego
śmierci, a matka żony Ruara znała też wdowę po nim pozostałą 17.
Oto tak
obfita tradycja arjańska szła po
kądzieli,
aż doszła do tej Margarety Ruarówny. Jej babki przeszły przez okres
wielkich
wstrząśnień duchowych, przez potężne szarpaniny i niepewności duszy -
ona już
weszła w okres wyklarowania się doktryny arjańskiej i pewnego jej
złagodzenia
po dawnym burzliwym okresie Alciatów, Gentilisów, Ochinów i t.p.
Właśnie
modlitewnik, który trzyma w ręku, wydany był w okresie znacznego
uspokojenia
trwóg i niepokojów "braci i sióstr" polskich. Było to nazajutrz po
wstąpieniu
na tron "tolerancyjnego" Władysława IV. Posłuchajmy, jak ta Ruarówna -
córka
spolszczonego Niemca - czuje i myśli po polsku, jak modląc się z tej
książeczki, czuje się już patrjotką. Oto z jakim uniesieniem, w jak
czystej
polszczyźnie modli się do Boga "za Królestwo Polskie":
"Królu!
Przed Tobą wszytkie narody są jako kropla w
wiedrze a
są jako lekkie ziarnko na szalach! Wszyscy narodowie są przed Tobą jako
- nic,
a są od Ciebie policzeni jako rzecz nikczemna i próżna! Świat wszytek
jest
przed Tobą jako ruszenie wagi a jako kropla rosy poranniejszej, gdy
upadnie na
ziemią. Ty wszystkie narody masz pod swoim regimentem i władzą" (s.
347).
"...Pokarałeś insze narody, tłukąc je jedne o drugie, jako garniec o
garniec" (s.
405). "Ty jedne rzeczypospolite "zachowujesz", drugie "poniżasz".
"Mając Rzpte swoje
początki i wiek dzieciński, mają wzrost i pomnożenie, przychodzą do
swej pory
zupełnej a nawet i schodzą i jakoby zestarzawszy się gasną, ale czasem
niedojrzawszy, przed czasem, do którego trwać mogły, za sprawiedliwym
dekretem
twym niszczeją" (s. 347).
"O
brońże więc Boże, tego Królestwa Polskiego. Twej
to obrony
ono, nie bardzo dawno doznało, gdy wszytka siła turecka na nie (na to
królestwo
pod Chocimem 1621) potężnie nastąpiła a jednak musiała na Twoje
rozkazanie
ustąpić. Trudno to bowiem przypisać abo samej dzielności i męstwu
narodu tego,
abo trefunkowi jakiemu, gdyż sama rzecz trąbi, że to Twoje dzieło...
Tobie tedy
naród nasz jako za insze twoje wybawienia, tak za to osobliwie winien
zawsze...
dziękczynnienie. Ale daleko więcej za to, o czem najmniej snad
myśli,
żeś go
poczęstował i częstujesz znajomością prawdy swej" (t.j. arjanizmem).
"Nie
karz tego narodu" aby snad" nie rzekł, że dla
tych,
którzy mu jego błędów nie pomagają, to czynisz, ale raczej dla dziatek
twych
(arjan), które w nim masz, pofolguj mu, jeszcze. Nie podawaj go na
poświstanie
i pohańbienie innym narodom, odwróć od niego i wojny wewnętrzne i
krwawy miecz
nieprzyjacielski i straszną rękę pogańską" (s. 347).
"Daj
pokój "tej krainie ojczystej naszej obyś ją
uchował od
rozerwania, zamieszania, zaburzenia i nieprzyjaciela postronnego od
niej
odwrócił" tem więcej, że dzięki Tobie, Boże, w tem królestwie "w
pośrodku
sąsiad naszych siedzimy w domeczkach naszych z pokojem".
"...Radźże
już potem ojcowskie o tem królestwie... niechże będzie
w osobnej obronie Twej jako dotąd, niech kwitnie w łasce Twojej...
zachowajże je
(od) takiej odmiany a czyń mu dobrze dla dziatek twych i dlatego, że tu
dotąd
miała gospodę święta Twoja chwała" (t.j. arjanizm, s. 302).
A za
króla
Władysława tak się Stoińskiego czytelniczka modli gorąco:
...Uczyniłeś
go (Boże) w tej Rzptej kamieniem... węgłowym, który... dźwigać będzie i
trzymać na
sobie ten wielki budynek Królestwa Polskiego, aby nie upadł"... Daj
Boże,
aby żył
nasz Król "w sławie między wszystkimi narody i królmi tego świata" (s.
344),
"... Imię jego niech straszne będzie wszystkim nieprzyjaciołom jego,
niech
za jego
panowania żaden nieśmie się na tę koronę targać (s. 322)."... Ty mu sam
dodawaj rady zdrowej, któraby się zgadzała z wolą Twą i dobrem tej
Rzptej" A
wszystkie
przedsięwzięcia jego... racz poszczęścić, żeby był wzorem i przykładem
innym
królom, aby w nim wszystkie narody" (Ciebie) błogosławiły mówiąc: Bodaj
się nam tak dobrze działo, jako
Królowi polskiemu" (s. 335)
Tak
modliła się
za Polskę spolszczona córka Niemca Ruara wedle modlitewnika, którego
autor
pochodził z Francuzów, a zwał się Jan Stoiński. Miłości ojczyzny uczył
on
"braci i siostry polskie" piórem, stryjowie jego, synowie przybysza
francuskiego, dawali jej przykład - czynem. Nie drewnianym mieczem, ale
żelazem
odpierali od granic ojczystych i najeźdźcę austrjackiego pod Byczyną i
poganina
Tatarzyna na kresach ukrainnych, za które to czyny rycerskie została
ich
rodzina przez króla nobilitowana 18.
Choć
szlachcic, Jan Stoiński w swym modlitewniku
wciskał w usta
szlachcie modlitwy, pobudzające do złagodzenia doli chłopskiej. Oto jak
każe
się modlić herbownemu bratu polskiemu:
"Niech
taką
straż
postawię nad sumieniem swojem, o Boże, aby przeciwko mnie ziemia nie
wołała a
społem i zagony jej nie płakały... dla niesłusznego z poddanymi swymi
się
obchodzenia... na roboty ciężkie i ledwie znośne nad powinność je
wyciągając abo
najemnikom nagrody słusznej umykając" (s. 695).
"Czemże
ja godniejszy nad te, które są pod moją
władzą? Izali
nie tenże Ty jesteś, któryś stworzył każdego z nich, któryś też i mnie
stworzył? Izaliś nie takżeś je wykształtował w żywocie macierzyńskim,
jako i
mnie. Niechajże tedy na to pamiętając, nazbyt nie rozpościeram
proporców swego
panowania nad nimi i nie wyciągam ich na rzeczy niesłuszne, niech na
tem
przestawam, co ich powinność niesie, i owszem niech podczas ustępuję
prawa
swego i gdzie mogę pofolguję im, niżelibym miał w nadziei swej mocy i
władzy
pastwić się nad ubóstwem, które się mi odjąć (bronić) nie może, i
ciężary
nieznośne kłaść na nie. Niech nimi nie robię jako wołkami, ale niech
pamiętam,
że są przecie ludzie na wyobrażenie Twoje stworzeni, mnie w
przyrodzeniu
podobni, niech przeciwko mnie nie mają przyczyny wzdychać do Ciebie,
abyś ich
nie wysłuchał i nie zemścił się nade mną krzywdy ich".
"Ja
niechaj na ich prawo nigdy nie następuję i
wolności tej,
którą mają odemnie abo od przodków moich, nigdy im nie ujmuję, owszem
raczej
niech jej przyczynię, gdzie potrzeba. Bo jako się ja kocham w swej
wolności
większej szlacheckiej, tak i oni w swej wolnosteczce choć mniejszej, a
co mnie
nie miło, tego drugiemu czynić się nie godzi" (s. 389).
Z
drugiej strony i chłopi niech na tem "cale
przedstawiają i
niechaj sobie pod tem jarzmem nie tęsknią tak, żeby mieli na niełaskę
Twoje (o Boże!)
i moje, jako zwierzchności sobie od Ciebie danej, zarabiać a zatem być
sobie
samym przyczyną jeszcze gorszego bytu i gorszego munsztuku, którym Ty
umiesz
okracać ludzie zuchwałe i uporne. Niechaj mi powinności swe nie z musu,
ale
dobrowolnie oddawają" a ja niech też wyrozumiewam bacznie...".
Takie były "modlitwy nabożne" braci i sióstr polskich "nie chcących złem za złe oddawać" (s. 313), modlitwy tych, co "gwałtem gwałtu" odpierać nie myśleli (s. 830).
WACŁAW SOBIESKI
Esej ukazał się w czasopiśmie "Reformacja w Polsce" nr 1,
rocznik I,
Warszawa 1921
1 Najwcześniejsze źródła pomawiają ją coprawda nie o wiarę arjańską, ale żydowską. O to była oskarżona już w r. 1529 (Bukowski, Hist. reform. I, 176.) Podobnież inne źródła mówią wyraźnie, że "się od tej żydowskiej wiary odwieść nie dała", że "przez żydy zmamiona" chrześcijańską wiarą wzgardziła", że "przestając z żydami dała się obłąkać, wyrzekła się Chrystusa, N.P. Matki Boskiej i wiary świętej, a błędy żydów przyjęła", że "o wiarę żydowską spalona" była. (Por. Hosii Epistolae I, Nr 53, Marcin Bielski, Kronika polska, wyd. 1597, 580. Łukasz Górnicki, Dzieje 5., Wójcicki, Bibl. Starożyt. 1844, VI, 35). Robią z niej arjankę dopiero późniejsi: Lubieniecki, Hist. reform. 17, Węgierski, Systema 17, Węgierski, Kronika zboru 3. - W istocie jej mąż miał interesy z żydami (Schipper, Studja 275). Por. W. Sobieski, Propaganda żydowska w r. 1539"40 ("Przegląd narodowy" 1920 Grudz.).
2 De Atheismis 1596, str. 56.
3 Czubek, Pisma polityczne, str. 570, z roku 1573.
4 Hos. Epist. II Nr. 1559 r. 1556.
5 Lubieniecki, Hist. reform. s. 197.
6 Brückner, Różnowiercy s. 273.
7 Nodus Gordius seu de vocatione str. 110. Refutatio vanae dissolutionis 1614, s. 36.
8 Śmiglecki, Refutatio vanae dissolutionis Nodi Gordii, Crac. 1614, s. 67.
9 Notae in libellum M. Smiglecii 1614 Rakoviae, str. 33: "Apud nos nec puerorum nec foeminarum approbatio quicquam valet in rebus Ecclesiasticis, sutor vero unus ex auditoribus iisque iudicio praeditis esse potest. Vocem autem carnificis non nisi impotentia animi Smiglecio extorsit. Nonne enim alii semper fuere et sunt viri in quavis Ecclesia tales, quos nulla re, quae coram Deo valeat, vel ipsi superant Iesuitae vel Episcopi".
10 Księgi Pamiętnicze, XI 216.
11 Węgierski, Kronika s. 99.
12 Wesp. Kochowski, Annal. climacter, II 354.
13 Vol. leg. s. 830.
14 Szczęsny Morawski, Arjanie1905, str. 513.
15 I Królewska XVIII.
16 Memorable Unitarians, London 1906.
17 Ruari epistolarum 1667, str. 182.
18 Wierzbowski, Materjały do dziejów piśmiennictwa, I. 295. Por. wyżej str. 34.
http://bracia.racjonalista.pl |
wizyt:
21.03.2005 r. |